Muzyka na niepogodę
Też dzisiaj słuchałem, ale z inną orkiestrą. Mork jak widać nagrał ten koncert dwa razy. Szostakowicz bywa drapieżny, ale też, jak w tej mojej ulubionej części - liryczny. Są inne wykonania, w tym oczywiście z Rostropowiczem, dla którego ten koncert skomponował, ale lubię melancholię i "welwetowe" brzmienie wiolonczeli tego artysty.
Grafik angielskiego "Hyperionu" wybrał obraz, który wyraża elegijny nastrój jednego z utworów Schnittkego, który jest poświęcony pamięci zmarłego muzyka. Jest tu też jedna z jego sonat na wiolonczelę i fortepian, ekspresyjna, ale nie "rozwala" jak druga, która niektórych słuchaczy wprawia swą depresyjnością w szok. W tej zachowany zostaje umiar. Mój znajomy profesor matematyki i meloman, ktorego czasem spotykam, mówi nawet, że Schnittke to "szarlatan". Muzyka nie zawsze musi koić, uspokajać. Jej funkcja terapeutyczna jest czymś ubocznym.
Na niepogodę ducha najlepsza bywa czasem swoista muzyczna homeopatia. Słuchając muzyki zaczynasz się orientować, że nie jest z Tobą aż tak źle.
Pada deszcz i wieje porywisty, mroźny wiatr. Nie mogę otworzyć mej parasolki z nutkami, bo mi ją połamie.
Już nie wieje i nie pada. Jest
Już nie wieje i nie pada. Jest
nawet ciepło. Nigdy nie myśl
Znowu wieje jak diabli...Ale jestem na Pradze.
Na Placu na Rozdrożu "leje jak z cebra" (jak się kiedyś mówiło). 🌧
Łatwo się mówi 😀😢
OdpowiedzUsuńPogoda zmienną jest.
OdpowiedzUsuńNom. Ja jestem przeziębiona.
OdpowiedzUsuńTo niedobrze. Wracaj do zdrowia☘️
Usuń