Muzyka na niepogodę



         Mój dzisiejszy poranek muzyczny. Niestety na Youtube nie ma. Ale jest to....
         

         Też dzisiaj słuchałem, ale z inną orkiestrą. Mork jak widać nagrał ten koncert dwa razy. Szostakowicz bywa drapieżny, ale też, jak w tej mojej ulubionej części - liryczny. Są inne wykonania, w tym oczywiście z Rostropowiczem, dla którego ten koncert  skomponował, ale lubię melancholię i "welwetowe" brzmienie wiolonczeli tego artysty. 
        Grafik angielskiego "Hyperionu" wybrał obraz, który wyraża elegijny nastrój jednego z utworów Schnittkego, który jest poświęcony pamięci zmarłego muzyka. Jest tu też jedna z jego sonat na wiolonczelę i fortepian, ekspresyjna, ale nie "rozwala" jak druga, która niektórych słuchaczy wprawia swą depresyjnością w szok. W tej zachowany zostaje umiar. Mój znajomy profesor matematyki i meloman, ktorego czasem spotykam, mówi nawet, że Schnittke to "szarlatan". Muzyka nie zawsze musi koić, uspokajać.  Jej funkcja terapeutyczna jest czymś ubocznym. 
        Na niepogodę ducha najlepsza bywa czasem swoista muzyczna homeopatia. Słuchając muzyki zaczynasz się orientować, że nie jest z Tobą aż tak źle. 
      Pada deszcz i wieje porywisty, mroźny wiatr. Nie mogę otworzyć mej parasolki z nutkami, bo mi ją połamie. 
       


           Już nie wieje i nie pada. Jest
          nawet ciepło. Nigdy nie myśl
          To się nigdy nie skończy! 😹
           

             


          
        Znowu wieje jak diabli...Ale jestem na Pradze. 

      Na Placu na Rozdrożu "leje jak z cebra" (jak się kiedyś mówiło).  🌧

Komentarze

  1. Nom. Ja jestem przeziębiona.

    OdpowiedzUsuń
  2. za kilka dni już Lipiec.
    Kiedy będzie normalna, letnia pogoda, tak 3 tygodnie słonecznej pogody aby nacieszyć się pobytem na plaży nad Wisłą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy, to lepiej już udać się nad jakieś jezioro, żeby odpocząć. Plaża w Warszawie to jednak jest nadal miasto. Poza tym żeby iść na plażę to musiałabym nie mieć obowiązków domowych i nie opiekować się seniorami w rodzinie :-D
      Mogłoby jednak już tak nie wiać. Stabilniejsza pogoda zdecydowanie by się przydała.

      Usuń
    2. Goldi, woda w jeziorze jest w pewnym sensie stojącą wodą.
      To nie jest zdrowa woda.
      Woda w ruchu jest wodą najzdrowszą.
      Nawet gdy woda stoi przez noc w szklance, rano powinno się zamieszać tę wodę aby otrzymała energię.
      Ruch to zdrowie.
      Na praskim brzegu Wisły jest sporo miejsc, przynajmniej bylo sporo miejsc 40 lat temu aby korzystac z benefitów plaży.

      Usuń
    3. Mam takie miejsce w Szczawnicy, gdzie przy domu przepływa górski potok. Jego szum jest bardzo uspokajający. Tak, ruch to energia. Ja wolałabym się teraz jednak wyciszyć. Długo siedziałam na karuzeli życia.

      Usuń
    4. Danek.
      Czterdzieści lat temu w Wiśle płynął fenol z niewielkim dodatkiem wody. To nie były dobre warunki do plażowania w pobliżu. Obecnie woda jest zdecydowanie wodą, ale zaczyna jej w Wiśle brakować.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny parasol, wymarzony dla melomana☔🎶

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prezent, czy sam sobie sprawiłeś? ☂️🎼

      Usuń
    2. Sam. Ładnie wygląda w deszczu i jest mała. Większe parasole łamał mi wiatr, albo zostawiałem gdzieś po drodze do domu...

      Usuń
    3. Ja, moją najładniejszą parasolkę jaką miałam- kupiłam i tego samego dnia zostawiłam w pociągu :(

      Usuń
  5. Ciekawa parasolka. 🤓
    Ostatnią parasolką z ciekawymi wzorami, którą kupiła Halinka, wybiłem okno w samochodzie. Nacisnąłem przez przypadek guzik, parasol się gwałtownie otworzył i...
    No cóż, mam całkiem nową przednią szybę, a stara była już lekko matowa, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze że pamiątkowa parasolka nie ucierpiała...

      Usuń
    2. Fizycznie nie ucierpiała, ale nie była to ulubiona parasolka Halinki. 😉

      Usuń
  6. Chyba już w dzieciństwie słuchałeś muzyki poważnej, chyba inaczej nie można się w niej rozmiłować tak nieskończenie.
    Ja w wieku pięciu lat zakochałam się w "Pustych kopertach" Piotra Szczepanika i tak mi zostało 💌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzieciństwie nie. U mnie w domu nikt takiej muzyki nie słuchał. Miałem 16 lat, kiedy kupiłem pierwszą płytę z "klasyką"...🙂

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Najczęściej pewnymi upodobaniami "nasiąkamy" w domu. Widocznie miałeś w sobie te struny, gdzie taka właśnie muzyka mocno zagrała.

      Usuń
  7. Ponad godzinę biegałam, żeby kupić potrzebne składniki na obiad. Przydzwigalam. Godzinę szykowałam ten obiad (zupa kalafiorowa i kotlety z polędwicy z fasolką szparagowa plus ciasto - robiłam 2 dni temu). 30 minut sprzątałam po obiedzie. Lodówka pusta, jutro też obiad. Widzi ktoś w tym sens?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałabyś porozmawiać z moim synem, lodówkę mamy na bieżąco uzupełnianą przez niego i nie narzeka. Ja jestem według niego mało oszczędny, więc do zakupównie mnie nie dopuszcza. Pewnie ma rację, bo ja wchodzę do sklepu kupuję szybko tylko to co potrzebuję i wychodzę. On jest zainteresowany wszystkim nie tylko tym co jest potrzebne, ale również tym co można taniej kupić, więc chodzi po markecie „godzinami". Ma w tym jakiś sens, ale ja go nie znam. 😀

      Usuń
    2. Samo w sobie może nie ma, bo przygotowuje się długo, wraz z zakupami, a zjada szybko, ale w perspektywie szerszej oczywiście ma, bo można dobrze zjeść i nakarmić domowników. Ale przy braku odpoczynku i "nawale" innych spraw może to być dość uciążliwe...Ale chyba czat GPT lepiej by odpowiedział, bo ja mam ostatnio kłopot nawet z ugotowaniem sobie ryżu.

      Usuń
    3. Czat napisał, że:
      "Dla niektórych to rytuał odprężenia, sposób na zresetowanie się po dniu pełnym bodźców.
      Inni odnajdują w tym radość tworzenia — z surowców powstaje coś pysznego, czym można się podzielić.
      I jest też coś intymnego i domowego w zapachu duszącego się sosu czy skrzypieniu noża na desce…"

      Rytuał odprężenia: stanie w kłócącej się kolejce w Biedronce :-D
      Radość tworzenia: odpadków, które trzeba wynieść do śmietnika :-D
      Intymność tego duszenia jest jednak nie do pobicia...

      Usuń
    4. Trochę chyba odleciał 😀

      Usuń
    5. A dlaczego nie możesz ugotować? Zagraciłeś kącik kuchenny, nie masz siły czy nie masz woli?

      Usuń
    6. Nie mam siły, bo już prawie w ogóle nie śpię, jestem zajęty czymś innym, a potem chcę jak najszybciej wyjść z domu...Poza tym sam ryż i to najtańszy nie jest szczególną atrakcją. Gotuję czasem oczywiście, ale bez entuzjazmu.

      Usuń
    7. Nie mam siły, bo już prawie w ogóle nie śpię, jestem zajęty czymś innym, a potem chcę jak najszybciej wyjść z domu...Poza tym sam ryż i to najtańszy nie jest szczególną atrakcją. Gotuję czasem oczywiście, ale bez entuzjazmu.

      Usuń
    8. Nad ranem śpisz, czasem późno się w związku z tym odzywasz. Miałeś już tak kiedyś. Potrzebujesz silniejszego leku, żeby w dzień nie zacząć majaczyć. Obawiam się, że nie unikniesz brania go przez pewien czas. Choćby miał Cię mocno otępiać. Raczej chyba wiesz, co na Ciebie działa. Ufam Twojemu rozsądkowi.
      A gotowania u Ciebie to by się raczej każdemu odechciało ze względu na ograniczoną przestrzeń. Zresztą gdybym była sama też bym chyba nie gotowała.
      Majaki. Moja babcia często teraz majaczy. To bywa przerażające, bo wskrzesza w swoich realistycznych wypowiedziach osoby, które dawno już nie żyją. Dla autora może to być jednak stan twórczy. Kontrowersyjne, ale tak jest.


      Usuń
    9. Raz na pewien czas organizm sobie odbiera zaległy sen i wtedy czuję się jakby ktoś mnie uderzył w głowę kamieniem, i tracę przytomność.

      Usuń
  8. Piotrze, na Wiśle czyli na wodzie filtrowanej komunistycznej produkcji filtrami wychowałem sie w Polsce.
    Ten fenol jakoś mnie nie zaszkodził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak zaszkodził, bo inaczej to byś takich głupot nie gadał. 😀 Filtry miały tylko nowoczesne zakłady i nie było wtedy obowiązku ich posiadania. Gdy na rybach wchodziłem do Wisły tak, że wody miałem po kostki, to palców już nie było widać.

      Usuń
    2. jak zwykle Piotrze przesadzasz.
      Gdy nalałem pełną wannę wody zawsze woda byla czysta.

      Usuń
    3. Danek mówiliśmy o plażowaniu, a chyba z wanną nie chodziłeś na nadwiślańską plaże. 😀

      Usuń
    4. Piotrze, logicznie plażowanie nad rzeką nie oznacza jednoczesnie kąpieli w rzece.
      Lubiłem spacerować nad wodą praskim brzegiem Wisły, popatrzeć na wodę.
      Jednak nie przyszło mnie do glowy wchodzić w tę wodę.

      Usuń
    5. Logicznie plażowanie to nie spacerowanie. No i dużo lepiej było spacerować wtedy nad niektórymi jeziorami, bo rzeki wszystkie były brudne i śmierdzące. Namówili mnie na łowienie ryb, ale to tylko raz, więcej nie miałem ochoty, choć ryb było paradoksalnie wtedy więcej niż teraz, tyle że były niejadalne.

      Usuń
    6. Ja tylko logicznie Piotrze stwierdziłem, ze woda w Wiśle nie byla taka zła skoro dała sie znakomicie filtrować w latach 60tych ubiegłego wieku.

      Usuń
    7. Czyli logicznie pieprzyłeś głupoty. Czystą wodę można uzyskać przez filtrowanie nawet z szamba. Nie nasz pojęcia o czym mówisz. Jednym z moich czterech wyuczonych zwodów jest technik budownictwa wodnego.

      Usuń
  9. Nezumi -
    nie daj Goldi zniewolić się nasennymi narkotykami abyś otępiony chodzil caly dzien.
    Podobnie Piotr zaleca Tobie wielotygodniową terapię aby otępić Twoj umysl.
    Nie wątpię, ze chcesz normalnie myśleć w ciągu dnia.
    Daj sie namówić na terapię dźwiękową.
    Spowolni Twoje fale mózgowe wtedy gdy tego potrzebujesz aby zasnąć.
    Budzisz sie normalnie funkcjonując.

    OdpowiedzUsuń
  10. Co do gotowania,
    jestem juz drugi miesiąc sam, Mama bowiem pojechała na 4 miesiące do Polski.
    Normalnie sobie wszystko gotuję sam, jutro gotuję kopytka na polskim sosie kupionym w proszku w polskim sklepie.
    Lodówkę zawsze mam pełną, nigdy nie jest pusta.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nezumi, dasz mi się zniewolić?? 😄

    OdpowiedzUsuń
  12. A tak w ogóle: to wolicie kobietkę pokorną i cichutką czy taką, która Was zniewala, Panowie? 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje wszystkie dziewczyny w jakimś sensie zniewalały mnie.
      Nie mam więc doswiadczenia z pokorną kobietą, to może być wymysł poety.

      Usuń
    2. Ciężko jest decydować o wszystkim samej. Brać za to całkowitą odpowiedzialność. Ciężko wszystko ciągnąć umysłem kobiety, który poddaje się jednak łatwiej emocjom, jak sądzę. Mężczyźni mają inaczej, wydaje mi się, że mniej analizują i mniej się boją nieprzewidywalnego. Na pewno rzadziej popadają w panikę.

      Usuń
    3. Dlatego w większości przypadków nie ma dominacji kobiet. Tak mi się wydaje.

      Usuń
    4. Goldi, widzę, ze nie zrozumiałem Twojej intencji zapytania kto kogo kiedy zniewala.
      Gdy jeszcze byla żona w moim życiu - ja praktycznie za wszystko odpowiadałem jeśli chodzi o utrzymanie domu.
      Tak 30% ona a ja 70%
      Co do gotowania i utrzymania porządku - żona miała to w jednym ręku na 100%

      Usuń
  13. Mnie dzisiaj zniewolilo słońce 🌞

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty