Co ze sobą zabierzemy


       
 Sarkofag Ta-Miu, kota księcia Thutmose,

             syna Amenhotepa III

      
        
                Złote sandały 
   
              
           Figura bogini Tawaret (ametyst), XVIII Dynastia


          Zastanawiam się czasami, co pozostanie z okruchów naszej cywilizacji po zagładzie nuklearnej, czy nawet bez niej i co z bogactwa tego świata możemy zabrać ze sobą do grobu, i jakie myśli, wierzenia i idee.  Co nam tam może się przydać? 
       Nie pochowałem mojej Mitsuko w pięknym grobie, a sandały gdzieś leżą - nie mogę ich nosić, bo mam połamane duże palce u obu nóg. Mógłbym wprawdzie założyć skarpety. ;-)  
      A bogowie? Przyznaję, że ta Tawaret budzi moją sympatię. Tyle dobrego zresztą się o niej dowiedziałem. Jest bardzo opiekuńcza. Chroni kobiety podczas ciąży, porodu i połogu, opiekuje się niemowlętami i małymi dziećmi, jest strażniczką domu i snu, i co szczególnie ważne dla tych, którzy nie mają dzieci, albo je stracili, chroni przed złymi duchami.        Tylko po co mi ona w zaświatach? Raczej nie planuję tam mieć dzieci. Mógłbym ją zabrać z czystej wdzięczności, chociaż nie mam domu i śpię marnie. 
       Jakieś fragmenty Księgi Umarłych można przeczytać po polsku, ale i tak pozostaniemy dziećmi. Żyjemy w świecie infantylnych wyobrażeń o świecie i życiu, a właściwie nie wiemy o nich więcej niż o garstce piasku w dłoniach.  Kładziemy brudne palce do buzi i oblizujemy je, bo hipopotamica, ani Mama tego nie widzą. 
       Siedem miesięcy temu umarła moja Matka. Nie byłem jeszcze na jej grobie, bo nie chcę się z nią żegnać - staram się nie mumifikować wspomnień. Są  zbyt bolesne i świeże. Brat i bratanek zabrali trochę rzeczy po Mamie, a resztę wyrzucili na śmietnik. Uzbierało się ich wiele przez ponad 65 lat w mieszkaniu, które przejął teraz jakiś krewny dawnego właściciela gruntu, na którym stał dom. 
       Kiedy tam byłem, brat siedział w fotelu i przeglądał kosmetyczkę Mamy 
zauważając ze zgorszeniem, że nic w niej nie ma. Wziął w dwa palce jej spinkę do włosów, a potem skrzywił się i wykrzyknął z obrzydzeniem: "A co to jest!"
      - To jest, Pan Piotr, do masażu twarzy. Pani Ania dostała w prezencie na imieniny od swego synka Nazumiego. Bawiła się tym przez tydzień a potem odłożyła. Z jadeitu! - wyjaśniła Ukrainka. 
      - Wałeczki do masażu twarzy. Jak z jadeitu, to ja to wezmę. Proszę to odłożyć. -
powiedziała bratowa. 
      Jak trudno jest czasami zrozumieć użyteczność tego, co nieużyteczne, a przecież od tego zależy cała nasza kultura...
       
      
      

Komentarze

  1. To, co było cenne w nieszkaniu Mamy, "rozebrała" dalsza rodzina - dużą lodówkę z zamrażalnikiem, pralkę, telewizor...Ja mam wspomnienia, a bratowa uprała mi raz rzeczy mówiąc, że wykonuje testament Mamy, która martwiła się o mój przyszły los.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od 14 roku życia w sumie nie mieszkałam z rodzicami,
      internat, akademik, tylko odwiedzałam dość często.
      Mieszkanie brat przejął nic nie dostałam

      Usuń
    2. Alma
      To co Ty za Rodzinę masz, Odziu? Współczuję!

      Usuń
  2. To na Światowy Dzień Kota. Pozdrawiam wszystkich miłośników Miu 🥀🐈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic po matce nie mam materialnego,
      żadnej rzeczy którą by dotykała.
      Odeszła 5 lat temu 8 sierpnia.

      Usuń
    2. Alma
      😓Przykro mi.
      Nie wiem jak zniosę odejście mamy. A może to ja odejdę pierwsza?
      Na razie żyje. Tyle, ile się da. Dla siebie i nie tylko dla siebie 🙂

      Usuń
    3. Jesteście jeszcze z mamą młode, więc jest szansa, że trochę pożyjecie 🥀

      Usuń
    4. Alma
      Szansa jest. Ale życie jest kruche i na ogół nieprzewidywalne 🙂

      Usuń
  3. Jestesmy pod dobra opieką,
    zniszczenie nuklearne cywilizacji nam nie grozi.
    Lepiej aby intelektualisci zajmowali sie analizą jak podnieść wibrację tej planety, aby ludzie byli bardziej sobie życzliwi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ze sobą nie zabieramy ani jednej rzeczy z tego materialnego świata 3D zmieniając adres na 5D
    Czy to Faraon czy zwykly Kowalski - zabieramy sie stąd tylko w postaci naszej duszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, dusza jest moja, dusza to jest moja świadomość.
      Aurę mam dokladnie tę sama w kazdej mojej inkartnacji.
      Moja dusza oraz Twoja Piotrze dusza nie sa dla nas wspolne.
      Moja dusza to moja dusza poprzez wszystkie inkarnacje jakie mam juz od 1,700 lat odkąd żyję jako dusza.

      Usuń
  5. Zazwyczaj różaniec dają do rąk, kiedy pochówek tradycyjny,
    a jak w urnie to tylko garstka prochu z nas zostaje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Irsila, nie zapominaj o duszy, ktora pozostaja po naszym tutaj zyciu.
    Prochy z nas nie pozostaja, bowiem nie minie 10 czy 20 lat kompletnie nic nie pozostanie fizycznego po nas.
    Ile musze tutaj pisac u Nazumiego aby ludzie zrozumieli, ze prawdziwe Ja czy My to nasza dusza, nasza Świadomość.
    Fizyczne ciało to tylko tymczasowe miejsce zamieszkania dla naszej Świadomości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Alma
    Ale to chyba zależy w jakiej glebie te szczątki byly zakopane, prawda? Albo czy były zmumifiowane, albo zamrożone, albo przysypane pyłem wulkanicznym...
    Myślę, że Twoja świadomość, Odziu, już się tak zapiekla sama w sobie, że ewoluowac na pewno nie będzie - pozostanie na zawsze taka sama 😀

    OdpowiedzUsuń
  8. Alma
    Mnie się wydaje, że Twoja świadomość nie będzie miała ochoty. Ale innych być może tak 😀

    OdpowiedzUsuń
  9. Piotrze, na warszawskim cmentarzu Północnym, teren podmokły - nic nie zostaje z ciała człowieka, no chyba ze pochowany jest w betonowym grobie w solidnej skrzyni.

    OdpowiedzUsuń
  10. Alma
    Jeżeli ciało leży w wilgoci, to rozpadnie się zdecydowaniw szybciej niż 25 lat.
    A co rozumiesz, Odziu, przez niesamodzielne myślenie? Często używasz rerminu wobec siebie, że samodzielnie myslisz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty