Hegezjasz [fragment dialogu]

       Cień:  - A dokąd to idziesz Hegezjaszu? - 

     Hegezjasz: - Cyprysową drogą... -

     Cień: - Często cię tu spotykam.  A jak znajdujesz

cyprysy? -

     Hegezjasz:  - Zielenią się zimą i pozostają niewzruszone. -

     Cień:  - I wciąż uważasz, że lepiej jest nie istnieć, niż

żyć na tym świecie?  Nazywają cię Namawiającym do śmierci. 

Napisałeś podobno, że nikt nie przekona pragnącego samobójstwa, że warto 

żyć.  Dlatego król zabronił ci wykładać. 

     Hegezjasz:  - Jeżeli znajdziesz właściwy argument zmienię

zdanie.  

     Cień:  - Można żyć przyjemnie.  Czyż nie istnieje naturalna

radość życia? - 

     Hegezjasz:  - O jakiej radości mówisz?  Wobec cierpienia 

życia można jedynie zachować spokój.  Lepiej byłoby nigdy się

nie narodzić lub jak najszybciej przekroczyć bramy Hadesu. -

     Cień: - Uważam cię za sfrustrowanego hedonistę. Skoro

trudno jest żyć przyjemnie dłużej niż przez chwilę, jesteś

rozczarowany życiem.  -

     Hegezjasz:  - Gotów jestem zmarznąć na śmierć, przekonaj

mnie, żebym tego nie robił! - 

     Cień:  -  Tak bardzo nie szanujesz życia? A kontemplacja? 

A mądre działanie?  I czy nie zechciałbyś pozostać choćby dla 

odrobiny współczucia?  -

     Hegezjasz:  - Nie będę cię już dłużej zatrzymywał Cieniu. 

Tkwij w swym złudzeniu dopóki nie dopadnie cię cierpienie

i choroba, albo nie utracisz bliskich. -

     Cień:  - Bliscy powinni być szczęśliwi, że umierają. To wynika

z tego, co głosisz. Ale uważasz jednak, że można życie przeżyć

mężnie i w spokoju, tylko nie wiesz, po co...A czy bogowie nie

troszczą się o nas?  -

     Hegezjasz: - Żartujesz chyba, albo nie znasz mitologii. -

     Rozprawiali tak jeszcze przez jakiś czas wchodząc coraz

głębiej w mrok nocy, aż Cień wystraszył się, że za chwilę 

zniknie.  Pożegnał jednak mędrca takimi słowami:

     - Choć uważam twą melancholię za bliższą poezji niż

filozofii, myślę, że słusznie domagasz się odpowiedzi na swe

pytanie.  -

     W chwilę potem Hegezjasz wpadł w czeluść prowadzącą

w zaświaty i ujrzał przewoźnika Charona na łodzi 

wypełnionej duszami.

      - Znajdzie się tam jedno miejsce dla mnie? - zapytał. 

      - Wykluczone! - odburknął Charon -  Po pierwsze nie masz

pod językiem obola, a darmo nikogo nie przewożę. A po

drugie, co istotniejsze, jeszcze nie umarłeś.  Wracaj skąd 

przyszedłeś!  - 

      - Wiesz dobrze, zacny Charonie, że nie mogę umrzeć,

dopóki nie uzyskam odpowiedzi na me pytanie, czy lepiej

jest żyć niż umrzeć.  Ja tę odpowiedź znam, ale nie chcę   

pozbawiać innych trudu myślenia.  Nie martw się o mnie

Dobra Duszo, najwyżej wejdę bocznym wejściem dla biedaków. -

    Charon odpłynął, a Hegezjasz przemknął bocznym wejściem,

korzystając z chwili gdy  Pies na chwilę przysnął.

Obok źródła Mnemosyne słaniała się przed nim dusza młodej

kobiety.  A ponieważ nie miała pamięci, dał jej skosztować

ciemnego leśnego miodu, zmieszanego z mlekiem i krwią 

kozła. A wtedy przemówiła:

    Nimfa Eurydyka:  - Tak bardzo chciałabym żyć!  

    Hegezjasz:  - Gdybyś wiedziała, jaki los spotkał twego 

kochanka, na pewno byś nie chciała. -

    Eurydyka:  - Tak, wiem, stracił głowę. -

    Hegezjasz:  - Czyżbyś go już nie kochała? -  

    Eurydyka:  - Chciałabym żyć! -

    Hegezjasz:  - Żywi chcieliby umrzeć, a zmarli powrócić

do życia, ale ten czyjego imienia nie można wymawiać głośno,

jest władcą podziemi.  Zawsze znajdzie jakiś otchłanny

podstęp, aby kogoś uwięzić na wieczność.  Twoje myśli

są dziecinne.  Na pewno usypałaś kiedyś mogiłkę dla swego

ukochanego świerszcza i zrosiłaś ją szczerymi łzami, jak 

to czynią poetki.  Wierz mi, nie ma się co nad śmiercią

roztkliwiać!   

    Eurydyka:  - Zostanę tu na wieczność, jeśli przekonasz

mnie, że lepiej, abym nigdy nie oglądała już słońca. -

    Hegezjasz:  - Pomyśl o straszliwych Menadach i o tym,

co zrobiły z tym, który potrafił swą grą obłaskawić najdziksze 

zwierzęta.  Człowiek jest okrutny!  

    Po tych słowach Nimfa zemdlała, a może tylko pogrążyła

się we śnie.  Hegezjasz zaś powrócił na ziemię i spokojnie 

dokonał żywota.

     O ile nie stało się inaczej...

   

 

     

     

     

   

 

 

 

Komentarze

  1. Oj Nezumi,
    gdy człowiek pozostaje z Bogiem w radosci zycia ma wszystkiego wiecej niz potrzebuje.
    Nie ma zadnego cierpienia, bowiem Jezus wygrał juz walkę ze złem 2,000 lat temu.
    Cierpi ten co nie poznał Boga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, to co opowiadasz jest nie tylko nielogiczne i niespójne, ale absolutnie nieprawdziwe.
      Gdybys uwaznie zapoznal sie z pieciokrotnie przez Ciebie przeczytana Biblia wiedzialbys, ze szatan jest ksieciem a nie krolem.
      Mamy wiec na ziemi księstwo szatana.
      To tak w kwesti formalnej.
      Ja się cieszę gdy niewierzacy maja sie finansowo dobrze.
      Wtedy jest tylko kwestią czasu gdy nastapi transfer ich dóbr do mojej kieszeni.
      Takie jest przyrzeczenie złożone przez samego Boga.
      Niestety nie zrozumiales co czytałeś a teraz wypisujesz bzdury.
      Prawdziwie wierzaca osoba nie cierpi, jesli kiedys pocierpi oznacza to, ze zostanie tej osobie zrobiona co najmniej podwójna rekompensata za poniesione cierpienie.
      Hiob żył jeszcze 140 lat po 9-cio miesiecznym cierpieniu.
      Żył w pełni dobrobytu.
      Niestety zwykla osoba, Kowalski nie rozumie Biblii - a Mystik Filozof oddaje sie w zanurzanie w kreciej robocie szatana zamiast radować sie kazdym dniem.
      Tak to wyglada zycie, gdy szatan szepcze do ucha.
      Dokladnie tak jak wyszlo w powyzszej rozmowie Hegezjasza z Cieniem.

      Usuń
  2. Alma
    Ufff, zaraz spadnę w czarną otchłań beznadziei, aaaaa a a a

    OdpowiedzUsuń
  3. Alma
    Życie pozwala odczuwać. A tego, co bedzie po życiu, i tak doświadczymy. Czy ten argument wystarczy Hegezjuszowi? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla niego istotne jest to, co odczuwamy. Jeśli szczęście polega na przyjemności (radości) życia, to jest ono w jego poczuciu nieosiągalne, bo człowiek czuje przede wszystkim niepokój i cierpienie i może jedynie albo
      zobojętnieć, albo wyjść z życia.

      Usuń
    2. Inna sprawa, co nas przekonuje...

      Usuń
    3. Alma
      Oczywiście. Nie podejmowalam tematu co życie jest warte. Ono po prostu daje szansę odczuwania. Szczęście jest pewnym stanem. Jak i inne stany w życiu. I kto powiedział, że mamy dążyć ku szczęściu? Że to jest cel w życiu?

      Usuń
    4. Alma
      Nie nas, tylko Hegezjusza :-D

      Usuń
    5. Alma
      Hegusia :-D

      Usuń
    6. W perspektywie greckiej filozofii istotne było tylko dążenie do szczęścia. Opierała się ona na założeniu, że każdy chce być szczęśliwy. My możemy to widzieć inaczej, a nawet uważać, że ten, kto dąży do szczęścia, nigdy nie będzie szczęśliwy...
      Jednak możliwość odczuwania pewnych rzeczy sama w sobie nie musi być czymś dobrym. Nie mówię nawet o rzeczach skrajnych jak choroba czy okrucieństwo, którego ofiarą padamy. Wielu rzeczy wolelibyśmy nie czuć.

      Usuń
    7. Poeta Rilke chciał czuć do końca i w chorobie nowotworowej odmawiał przyjmowania leków uśmierzających ból. Ale ilu ludzi jest w stanie przyjąć na siebie każde cierpienie? W tej sytuacji czucie nie musi przesądzać o wartości życia.

      Usuń
    8. Tak, ale to właśnie życie daje mozliwosc odczuwania. Możliwość. Nie wnikam w to, jakie to są odczucia.
      Pani filozof (ta od małej książeczki, której tytułu nie pamiętam, ani jej nazwiska) była zdania, że celem istnienia jest życie. Konkretnie my otrzymaliśmy życie, a mógł je otrzymać jakiś inny organizm -powstalismy jednak my. A celem życia jest jego PRZEZYCIE. Nie szczęście.

      Usuń
    9. Alma
      Przypomniałam sobie: książka ma tytuł "Szczeliny istnienia".

      Usuń
    10. Można jednak nie chcieć przeżywać życia...Poza tym Pani Filozof zakłada cel, którego życie wcale nie ma. To my chcemy coś przeżywać lub przeciwnie, właśnie jak Hegezjasz czy stoicy n I e przeżywać, bo przeżywanie to niepokój.

      Usuń
    11. Jej pogląd byłby bliski egzystencjalizmowi, który jednak najczęściej zakłada, że życie nie ma żadnego celu.
      Przeżywanie nie jest też celem biologicznym czującej istoty.

      Usuń
    12. Alma
      Życie ma cel. Filozoficzne jest to uczestniczenie w całym życiu (życiu wszystkich organizmow aby ono trwało). Biologicznie - wydanie potomstwa. Metafizyczne zjednoczenie się z Bogiem. Zatem i w wymiarze naszej swiadomosci (chcemy żyć wiecznie z Bogiem) i siły wyższej (sił przyrody od nas niezaleznych), nasze istnienie ma cel.

      Usuń
    13. Alma
      Myślę, że rozważania Hegusia dotyczą nie tego czy warto żyć, ale czy warto umrzeć! :-D

      Usuń
    14. Alma
      No pewnie, że przeżywanie nie jest celem życia! Jest możliwością, jakie daje życie! :-)) Czy mam Ci to rozpisać na tablicy?? :-D

      Usuń
    15. To, że warto umrzeć wynika jego zdaniem z tego, że nie warto żyć. A możliwość, o której mówisz, była dla niego jedynie udręką, więc nie tylko nie ma żadnej wartości pozytywnej, lecz wyłącznie negatywną.
      To, co nazywasz filozoficznym i metafizycznym celem życia jest więcej niż problematyczne. Każde indywidualne życie zmierza ku nieistnieniu (destrukcji, zagładzie). Jest to zjawisko naturalne...

      Usuń
    16. Ależ nie! :-))
      Każde indywidualne życie jest cząstka życia i będzie trwało wiecznie - tylko w innej postaci: my zjadamy i nas zjedzą. :-))

      Usuń
    17. Alma
      Nie warto żyć...
      OK, można przecież nie chcieć doceniać szansy na życie.
      Zuplenie, zupełnie inną kwestią jest wola/konieczność zdoswiadczania natężenie bólu, jakie w życiu się zdarza. To wiąże się z problematyką pragnienia śmierci, a nie z tematem czy warto żyć.

      Usuń
    18. Alma
      To, co nazwałam celem filozoficznym jest po prostu prawem natury.
      To, co nazwałam celem metafizycznym to cel, który człowiek (dzięki swej świadomości) sam sobie obiera.
      Istnienie tych celów nie jest żadnym odkryciem.

      Usuń
    19. Zjedzeni, czy też w inny sposób zaabsorbowani i zużytkowani przez Naturę będziemy na pewno. 😀

      Usuń
    20. Alma
      No co: takie jest prawo natury! :-D

      Usuń
    21. Alma
      Może więc, skoro nie boli nas jeszcze tak bardzo, jeszcze dajemy radę oddychać i myśleć, to może jednak warto żyć...?
      😄

      Usuń
    22. Alma
      Wróć: warto NIE UMIERAĆ!!!😂😂

      Usuń
    23. Jak cierpienia nie można oddzielić od życia, tak też sensu życia nie można oddzielić od jego uwarunkowań. Szansa na życie to pojęcie abstrakcyjne. Jaką szanse na życie dostało niemowlę zastrzelone z matką na ulicy w Buczy, czy gdziekolwiek indziej na świecie, albo dziewczynka z Tajlandii, która zarabia na rodzinę gwałcona przez turystów. Nie wspominam o głodzie czy niepełnosprawności. Oczywiście powiesz, że nie chodzi o osoby pokrzywdzone przez los, ale o życie większości ludzi. Ale kiedy nieco bliżej wniknąć w podobne uwarunkowania może się okazać, że to wcale nie jest większość. Egzystencjaliści mówią, że zostaliśmy "rzuceni" w świat...Gdyby do zapłodnienia doszło w innej chwili, bylibyśmy zupełnie innymi ludźmi. Szansę na to, aby umrzeć ma każdy.

      Usuń
    24. Ostatni komentarz napisałem przed przeczytaniem Twoich, z którymi się zgadzam.🙂 Jestem w drodze do lekarza...Już spóźniony.

      Usuń
    25. Alma
      Życie ma sens niezależnie od uwarunkowań.
      Szczególnie właśnie biorę pod uwagę osoby, które nie mają łatwego życia.
      Czy cierpienie to według Ciebie tylko fizyczny ból?
      Czy kaczka cierpi gdy kot pozre jej kaczątko? Czy cierpienie jest pojęciem wymyślonym przez ludzi?
      Jeżeli kaczka cierpi, to faktycznie znaczy, że odczucia oferowane przez życie to też cierpienie.

      Usuń
    26. Alma
      Życie ma sens niezależnie od uwarunkowań.
      Szczególnie właśnie biorę pod uwagę osoby, które nie mają łatwego życia.
      Czy cierpienie to według Ciebie tylko fizyczny ból?
      Czy kaczka cierpi gdy kot pozre jej kaczątko? Czy cierpienie jest pojęciem wymyślonym przez ludzi?
      Jeżeli kaczka cierpi, to faktycznie znaczy, że odczucia oferowane przez życie to też cierpienie.

      Usuń
    27. Fizyczny i psychiczny ból, niepokój, który może przewyższać fizyczny ból...

      Usuń
    28. Alma
      Ale czy kaczka cierpi tak jak człowiek?
      Chodzi mi o to, że życie ma sens taki sam i zawsze jest takie samo dla każdego organizmu.
      Jeżeli człowiek rozważa, roztrzasa czy życie ma sens (i jaki) to znaczy, że człowiek usiłuje nadać temu życiu nowy sens (bo zdał sobie sprawę, że jest jedynie nikła składową świata).

      Usuń
    29. Kaczka cierpi podobnie jak człowiek, ale bez udziału świadomości w stopniu przysługującym człowiekowi. Każdy jest mikroskopijną cząstką istnienia, Natury i czasem też próbuje odnaleźć sens własnego istnienia. Dla mnie osobiście pesymizm metafizyczny i moralny nie są czymś prowadzącym do tak radykalnych poczuć jak wyrażone niegdyś przez Teognisa, Hegezjasza, Schopenhauera czy Heinego, a nawet (z pomniejszych) Ciorana...Ale daleki jestem od lekceważenia takich poczuć, co często ma miejsce, jak to w starożytności robił na przykład Epikur, a czyni się to stale w imię tzw. zdrowego rozsądku,albo poczuć religijnych. To nie pozwala dotrzeć do psychiki ludzi udręczonych przez życie (niekoniecznie przez własny stosunek do życia) lub przeżywających je pełniej.

      Usuń
    30. Nawet po kaczce nie wszystko spływa jak po kaczce...

      Usuń
    31. Alma
      Zatem rozmowa powinna się toczyć na temat: jak wiele w życiu człowiek może wytrzymać, a nie czy życie ma sens :-)

      Usuń
    32. Kto ile wytrzyma to kwestia psychologiczna. Istnieją podobno ludzie niezłomni, czy bezgranicznie cierpliwi. Ja jak dotąd nikogo takiego nie spotkałem, ale mędrcow nie spotyka się na ulicy 😀Jednak pytanie o wartość życia, w którym cierpienie może być nadmierne, pozostaje w mocy.

      Usuń
    33. Alma
      Ale przecież filozofowie obmyślili nawet, że i niezawiniona śmierć z ręki okrutnika ma sens!🙃

      Usuń
    34. Alma
      Taka śmierć ma nam (czyli tym, których to nie dotknęło, a przecież mogło) uświadamiać jak cenne jest życie. To filozof wymyślił, nie ja ☺

      Usuń
    35. Alma
      Życie jest tak cenne, że aż bezcenne!!😀

      Usuń
    36. ...Jest trochę paradoksów z tym związanych. Nawet potencjalny samobójca, o ile nie popada w apatię, nie chciałby być najczęściej przez kogoś innego pozbawiony życia i zwykle je coś, czyli podtrzymuje życie.
      Inaczej jest np. w sytuacjach, o których wspominał ostatnio Lech. Ludzie decydują się na eutanazję...

      Usuń
    37. Alma
      Postrzegam ludzi jak inie organizmy. To jest spojrzenie biologia.
      Człowiek to jeszcze bogactwo świadomości, myśli i odczuć. W tym aspekcie (myśli, odczuć, pragnień, i wszystkiego co człowiek sobie wymysli) człowiek zawsze będzie niezadowolony=będzie cierpiał. A filozofowie będą nad tym myśleć, a poeci o tym pisać.
      Odejście z tego świata na własne życzenie to delikatny temat. I temat mojego opracowania na egzamin z filozofii podczas przewodu doktorskiego. Nadal bardzo aktualny i nadal bardzo delikatny.

      Usuń
    38. Alma
      Na temat odchodzenia, śmierci z własnej woli nie da się generalizowac.

      Usuń
    39. "To, że w ogóle c h c e m y jest nieszczęściem, niezależnie od tego, c z e g o chcemy. Ale chcenia (błąd podstawowy) zaspokoić nie sposób, dlatego nigdy nie przestajemy chcieć, a życie jest nieustającą skargą..."(Schopenhauer)

      Usuń
  4. To już mój drugi fragment dialogu Hegezjasz. Pierwszy był literacko ciekawszy (była w nim między innymi scena kontemplacji nad morzem) i o wiele bardziej nasycony treścią egzystencjalną, jednak nie dokończyłem go i pozostał nieopublikowany. Ten tekst jest bardzo krótki i ma nieco inny charakter. Ująłem trochę powagi postaci filozofa i wyszedłem nieco poza ramy dialogu, który zresztą jest tu ledwie naszkicowany...Król Ptolemeusz zakazał nauczania Hegezjaszowi, ponieważ wśród jego uczniów znaleźli się samobójcy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisze tylko dla Almy oraz Ciebie Nezumi,
    mam nadzieje ze Piotr powstrzyma sie od swojego "logicznego" komentarza.
    Oto co w chwili obecnej Nauka wie czym tak naprawde jest to zycie w fizycznym ciele.
    Zaczyna sie w momencie, gdy do naszej duszy przychodzi Anioł stróż, zapowiada, ze nadszedl czas kolejnej inkarnacji w fizyczne cialo.
    Dusza pomiedzy zyciami w fizycznym ciele odpoczywa w Niebie przez okres ok 20 do 40 ziemskich lat.
    Bardzo czesto dusza jeszcze teraz nie chce sie inkarnowac w fizyczne zycie, jednak przychodzi moment, ze trzeba sie inkarnowac.
    Planuje sie te przyszle zycie w najistotniejszych szczegolach.
    Nawet moment narodzin jest istotny, jaki jest uklad planet - potrzebujemy bowiem konkretnych energii aby zrealizowac cel przyszlego zycia.
    Tak wiec Almo, moment narodzin jest zaplanowany w szczegolach - nie jest przypadkiem.
    Nasi fizyczni rodzice nie sa przypadkiem, nasze rodzenstwo czy najwazniejsi koledzy oraz kolezanki w pracy czy w przyszlym doroslym zyciu tez nie sa przypadkowi.
    Anioł stróż prowadzi nas przez cale fizyczne zycie aranżując rozne sytuacje aby cel naszego zycia zostal zrealizowany.
    Poeci, filozofowie moga sobie filozofowac.
    Dobra wróżka wywróży z kart czy z ukladu planet w chwili naszych narodzin jak bedzie wygladalo nasze życie.
    Dobra wróżka nigdy sie nie pomyli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alma
      Twoje słowa, Danku, pozwalają zachować spokój - wszystko dzieje się, bo tak ma się dziać a wiara utrzymuje człowieka w dobrostanie. Wcale nie jestem temu przeciwna :-)

      Usuń
    2. Nawet Nezumi swego czasu, jeszcze na uprzednim blogu na Lunie wyrazil sie w prawdziwie Filozoficzny sposob, ze obawia sie, iz wszystko jest na tym swiecie w sposob instrumentalny sterowane.
      Cieszmy sie wiec z tego zycia, jestesmy bowiem w szkole,
      w szkole prawdziwego zycia gdzie uczymy sie jak wchodzic na coraz wyzszy poziom zaawansowania.

      Usuń
  6. Nezumi -
    zapytujesz?
    Jednak pytanie o wartość życia, w którym cierpienie może być nadmierne, pozostaje w mocy.
    Przypomnij sobie Ksiege Hioba, tak te ktora kupiles ostatnio.
    Byl cel dla ktorego Hiob musial poniesc kare, przejsc przez to cierpienie.
    Pozostal jednak w wierze.
    Podwojnie wszystko zostalo jemu zwrócone, zyl jeszcze kolejne 140 lat bez zadnego cierpienia, w pelnej radosci.
    Ja sobie nawet nie wyobrazam, ze Mystik Filozof moze takie rzeczy pisac jak napisales powyzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam kilka przekładów Księgi Hioba. Ostatnio nie kupowałem żadnego nowego. Sporo już na temat tej księgi rozmawialiśmy. Mogę Ci polecić rozdział mówiący niej w Teologii Starego Testamentu, monumentalnym dziele von Rada. 🙂

      Usuń
    2. Alma
      I tu odezwała sie moja przekora pisarza medycznego, który musi opisać uzyskane wyniki badań tak, aby ktoś je opublikował. Zatem:
      "Wierzący w Jezusa nie cierpią". I to jest prawda, której nie da się podważyć, bo: jeżeli jednak cierpią, to znaczy, że tylko wydaje im się, że wierzą albo po prostu za mało w Niego wierzą.


      Czy też jesteście zdania, że prawdy wcale nie ma na świecie?

      Usuń
    3. Cierpienie - np. fizyczny ból, jest całkiem niezależne od tego, w co człowiek wierzy. Może natomiast zależeć od tego, co bierze, np. lek uśmierzający ból. Czy wiara lub myśl, albo medytacja, mogą działać jak balsam na każdy ból psychiczny w ten sposób, że go znoszą? Chrześcijańscy mistycy mówią raczej o "słodyczy cierpienia", stoicy, że cierpienie "nie jest złem", a jedynie Budda, że dla bodhisattwy "nie ma cierpienia", ale tylko własnego, bo cierpienie innych czujących istot jest tym, co pragnie ukoić.

      Usuń
    4. Alma
      Ale tego wywodu to dla mnie nie musiałeś przepowadzać, doprawdy Nezumi... :-D

      Usuń
    5. Alma
      Myślę, że Derwisze nie czują cierpienia w swoim tańcu.

      Usuń
    6. Ale poza tańcem czują 😀

      Usuń
    7. Alma
      A widzisz! Kiedy jednoczą się z Bogiem (w tańcu) to nie cierpią! A gdy nie są z Bogiem zjednoczeni, to mogą cierpieć.
      Szach!

      Usuń
    8. Ja jak napiję się dobrego wina i jednoczę się z nim (winem) też nie cierpię 🙂

      Usuń
    9. Alma
      Ja jednoczę się campari. Żarcik taki.:-D

      Usuń
    10. Cierpienie jest nieodłączną częścią życia
      czy psychiczne czy fizyczne.

      Usuń
    11. Alma
      Takie stwierdzenie wynikać może z głębokiego przekonania o miłości Jezusa i tego, co obiecuje na kartach w Biblii. Jestem uprawniona do napisania, że jeżeli ktos cierpi, to być może nie wierzy odpowiednio mocno (ja piszę teoretycznie, a nie wyrażam tutaj swoich opinii).

      Usuń
    12. Alma
      Ten sam fakt dla jednych jest czyms dobrym, a dla innych czyms zlym. Dalej, fakt musi zostać zinterpretowany, żeby go komus przekazać. Nie wiem czy interpretacja będzie identyczna choćby u tylko dwóch ludział.

      Usuń
    13. Alma
      Cierpienie fizyczne, ból, w sposób oczywisty nie zależy od tego, czy ktoś wierzy. Dziewice pewnie nie czują bólu porodowego😀

      Usuń
    14. Alma
      Ludzi

      Usuń
    15. Alma
      Irsilo,
      Ja rozumiem, że cierpienie jest składową życia. Zwłaszcza człowieka.

      Usuń
    16. Alma
      Są jednak ludzie, którym ich wiara daje takie postrzeganie świata, że oni nie zalamią się nawet w sytuacji krytycznej, nawet, gdy lekarze są gotowi przetaczac im przeciwciała, żeby przeżyli.

      Usuń
    17. Alma
      A załamanie (poczucie beznadziejnosci) dla ludzi wrażliwych jest cierpieniem.

      Usuń
    18. Alma
      Nie rozumiem, Nezumi.

      Usuń
    19. Alma
      I cóż jest w tym, że ktoś wierzy tak mocno, że Jezus go chroni i chciałby, żeby inni też tak myśleli (bo będą wtedy silniejsi w życiu-w jego opinii)?

      Usuń
    20. Alma
      Apropos porodu. Znam kobietę, dla której urodzić dziecko było o wiele łatwiej niż iść na wyrwanie zęba. Urodziła osmioro dzieci.
      Podczas porodu wydziela się u kobiety oksytocyna, ta sama co w trakcie przyjemnego zblizenia. Podobno niektóre kobiety wporównują sam poród do najprzymniejszego zdarzenia w życiu. Hmmm, sama nie znam takiej kobiety 🙃

      Usuń
    21. Ważne by umieć z cierpieniem coś zrobić,
      są na to różne sposoby.

      Usuń
    22. Alma
      Chodziło Ci o to, że Maryja urodziła Jezusa jako dziewica? No tak - dziewictwo odnosi się do urodzenia samej Maryi bez grzechu pierwpróbnego poczeta). Zresztą w tłumaczeniu tekstów biblijnych wiele okreslen jest nietrafionychyba, mylacych, a nawet dla teraźniejszych o przeciwnym niż zamierzano znaczeniu.

      Usuń
    23. Alma
      Odziu,
      To dobrze, że na świecie jest prawda ☺ Tylko kto ją zna??😀 Czy w ogóle ktoś? 😯To mnie martwi.
      Tak, dla człowieka cierpieniem może być nawet radość (np. innego człowieka).
      Nie musi być dowodu. Jeżeli ktoś tak wierzy, to po prostu wierzy :-) I wiesz, że względu na to, co napisałeś o mózgu, nie jestem taka sceptyczna wobec stwierdzenia, że wiara to coś, co ochrania nas ode złego (w tym cierpienia).

      Usuń
    24. Alma
      Irsilo, to niezwykle istotne, żeby radzić sobie z cierpieniem, zwłaszcza psychicznym w życiu. Dlatego staram się wsłuchać w ludzi, którzy wiedzą o wiele więcej ode mnie.

      Usuń
    25. Dlaczego ludzie głęboko wierzący płaczą na pogrzebach swych bliskich, których czeka szczęście wieczne? Przecież nie cierpią, bo wierzą. Dlaczego chcą wybaczać swoim winowajcom, skoro nie czują żadnej krzywdy? A smutna, boleściwa Matka Boża pod Krzyżem pomyliła się, bo brakowało jej wiary?

      Usuń
    26. Alma
      Nezumi, chyba szatan w Ciebie wstapil!! 😁
      A kysz, a kysz!!

      Usuń
    27. W pięć lat po śmierci swej matki Budda wstąpił do nieba i zaczął uczyć swą zmarłą matkę podstaw buddyzmu. Jest na ten temat cała sutra. 🙂

      Usuń
    28. Alma
      Cóż, może syn wiedział więcej od swej Matki? 😀

      Usuń
    29. Alma
      Ale jeżeli już musisz, Nezumi...:.Wiara pomaga tym, którzy wierzą.

      Usuń
    30. Alma
      Jasne, Odziu. Różnym ludziom pomagają różne rzeczy ☺

      Usuń
  7. von Rada Nezumi zapewne wieki temu rozprawial sie nt. Hioba.
    Dzisiaj mamy XXI wiek,
    ja juz zupelnie innej perspektywy oceniam dlaczego Hiob zostal ukarany tymi cierpieniami oraz sposob w jaki wyszedl z tych cierpien zapewnil jemu szczesliwe zycie w pelnym dobrobycie przez nastepne 140 lat.
    W czasach gdy rozprawial von Rad, internetu jeszcze nie bylo, dostep do wiedzy mial bardzo ograniczony.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cierpienie jakie by nie bylo ja traktuję jako duchowe wyzwanie.
    Natychmiast przystepuję do duchowej walki -
    co by mnie nie spotkało natychmiast oddaje w rece mojego Ojca.
    Ojcze Ty siedzisz na Tronie,
    Twoja twarz jest zwrócona w moim kierunku,
    moje imie jest wyryte na Twojej dłoni.
    Jestem jabłkiem w Twoim oku.
    Dziekuje Ojcze, ze nie pozwolisz aby siły zła powodowały cokolwiek w moim ciele co sprawia mnie udrękę.
    Dziekuję Tobie Ojcze, ze z chwila gdy sie modlę kierujac moja prośbę do Ciebie w tym momencie wysylasz Aniola aby walczyl w moim imieniu.

    Tak to jest z tym cierpieniem gdy pozostaje sie w wierze.
    Odchodzi cierpienie szybciej niz przychodzi.
    Ja nie rozumiem dlaczego ludziom jest tak trudno zrozumiec, ze kazdy z nas jest dzieckiem Boga,
    Bog juz sie zdecydowal, ze kazdy z nas powinien prosperowac,
    ze kazdy z nas powinien byc zdrowy, kazdy z nas powiniem zyc do momentu az bedziemy usatysfakcjonowani zyciem.
    Jest tylko jeden haczyk -
    trzeba przyjąć do swojej duszy, ze jestesmy uzdrowieni,
    ze mamy Błogosławieństwo Bożej łaski pomyślności,
    ze nasze dalsze zycie bedzie o wiele lepsze od naszego dotychczasowego zycia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piotrze co do Nauki zajmującej sie uprzednimi zyciami duszy oraz zyciem duszy w swiecie duchowym - jest to Nauka o nazwie Soul Regressions co google tlumaczy jako Regresje duszy.
    Moim nauczycielem jest w tym temacie Linda Backman,
    jak najbardziej jej ksiazki tlumaczone sa na jez polski aby nie bylo, ze w Polsce nie ma aktualnej wiedzy.
    Co do 100% pewnosci wiedzy wróżki nt. przyszlego zycia -
    jeszcze sie nie zdażyło aby wróżka mająca renomę popełniła jakikolwiek błąd w swojej sztuce.
    Czy logicznie to nie swiadczy, ze mamy do czynienia z pewną na 100% wiedzą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Piotrze, jeszcze na Lunie zapowiedziałeś, ze bedziesz sie moczył na starość, jednak nie zdawalem sobie sprawy, ze stanie sie to tak szybko.
      Nie zdajesz sobie sprawy, jak proste jest przeprowadzenie seansu regresjii duszy.
      Nie potrzeba do tego zadnego tytułu naukowego.
      Co innego uczenie innych jak to sie przeprowadza.
      Pomaga w tym bardzo fakt, ze Linda jest dr Linda Backman w dziedzinie pedagogii czyli nauczania.
      Teraz ja bez zadnego tytułu prof. czy dr z powodzeniem przeprowadzam regresje duszy.
      Ten Twoj polski dr chwali sie tytulem doktora, nie ma bowiem zadnej potrzeby aby miec jakąkolwiek wiedzę medyczną.
      Wystarczy litera w literę stosowac sie do instrukcji jak to przeprowadzic.
      Kazdy to potrafi.
      Co do teleportacji pomyliłeś sie o tysiace lat, jak zwykle jesteś cienki z Wiedzą Piotrze.
      Nie spotkalem sie z nazwiskiem Harry Houdini jednak kazdy slyszal o Buddah.
      Otóż znam opisane dwie wzmianki o teleportacji Buddy.
      W jednej na oczach setek jesli nie tysiaca ludzi w mgnieniu oka przedostal sie na druga strone wielkiej rzeki.
      W drugiej sytuacji pokonal przestrzen, ktora ludzie potrzebowali tygodnia czasu aby pokonac na nogach, teleportował sie tez w ulamku sekundy.
      Ten Harry to zapewne jakas fikcyjna postac z filmu.
      Co innego Buddah, to juz jest postać historyczna.
      Teleportacja byla faktem rzeczywistym.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty