Życie wśród ludzi

       


       

                 "Samotny obłok i dzikie żurawie

                  Czy pośród ludzi mogłyby zamieszkać?"

                  (chiński poeta z epoki Tang, VIII wiek)

 

      Pozostawię piękno tych słów, które przetrwały 

wieki, bez komentarza. Napiszę jedynie parę słów 

o tym, czym najczęściej jest życie wśród ludzi i 

jak rozumiem swą duchową samotność. 

      Epikur zdroworozsądkowo radził dzielić ludzi na 

bliskich, takich, z którymi można utrzymywać 

kontakt jedynie powierzchowny i takich, których 

powinniśmy unikać.  Jednak samo kryterium, jakim 

się posługiwał, jest dość niejasne.  I często uciekamy 

przed ludźmi, którzy nie tylko nas, jak nam się 

wydaje, nie krzywdzą, ale mogliby się przyczynić do 

naszego rozwoju.  A to, że z kimś przyjemnie 

spędzamy czas, nie jest żadną gwarancją dobrego 

życia.

     

    Jestem samotnikiem...Nawet, kiedy w życiu 

nie byłem sam, byłem za samotnika uważany. 

Mój przyjaciel nazwał mnie anachoretą,  a dziekan

mojego wydziału, obcym z wyboru, jak Tołstoja, 

Rousseau, czy Thoreau. (Nie, nie jestem, co nie

trudno zauważyć, aż tak wrażliwy, ani mądry ;-)

Jednak są to tylko ludzkie opinie.   

       

     Chociaż wszyscy jesteśmy zwierzętami 

społecznymi, to właśnie samotnicy mają zwykle

największe poczucie wartości ludzkiej wspólnoty.

Dlatego martwi ich brak autentycznych więzi

między ludźmi i sprowadzanie życia społecznego 

do bezsensownego odgrywania absurdalnych

czasem ról. Istnieje coś większego, choć nie znaczy, 

że ważniejszego, od społecznego świata.  Świat 

natury i całość istnienia, którego cząstki 

najmniejszej nawet nie ogarniamy. 

      Mówiąc obrazowo i zarazem nieco aluzyjnie, 

przypominamy żaby w studni, którym wydaje się, 

że wiedzą coś o głębi oceanu (to sławna metafora 

Zhuangzi, która stała się przysłowiem). Albo 

owady poruszające się po jakichś łodygach i  

liściach, na których żerują bez świadomości ogromu 

istnienia i chwilowości własnego życia.  I nie 

zmieniają tego teleskopy wycelowane w niebo, 

które są jak oczy świetlika.

      Nasze poczucie rzeczywistości jest ograniczone

i nie zastanawiamy się na ogół czym jest bycie 

pszczołą w przytrutym chemikaliami roju, mrówką 

w obdartym mrowisku, albo szczurem w miejskim 

labiryncie.  Większość ludzi zadowala myślenie

o życiu poprzez przeciwieństwa zysku i straty,

sympatii i odrazy, bycia za coś chwalonym i

potępienia.  Nie stawiają sobie jakichś ogólniejszych

pytań o sens świata, życia, czy własnego istnienia.

Jednak istnieją ludzie, którzy do życia

potrzebują także oddechu kontemplacji.

To kwestia poczucia wartości życia.  

     Ilekroć odnajduję w moich śmieciach "Kłopot 

z istnieniem" Elzenberga, jedną z ulubionych moich

książek od połowy życia mniej więcej, natrafiam tam

na sugestywny fragment mówiący o samotności.  

     Elzenberg z właściwą sobie głęboką

refleksyjnością zauważał, że każdy człowiek jest 

najbardziej samotny w tym właśnie, co jest jego 

najbardziej osobistym przeżyciem, a więc w swym 

poczuciu wartości istnienia i własnego 

niepowtarzalnego życia. 

     Od tego poczucia samotności nie można uciec, 

można je jedynie przyjąć. Drugi człowiek, nawet 

ktoś najbliższy, to osobny kosmos przeżyć, 

doświadczenia życiowego, wrażliwości,  z

którym staramy się jak najbliżej komunikować w  

w poczuciu większej bliskości, a kiedy łączy nas z kimś

przez długi czas wspólnota losu i przeżyć, rozumiemy

go lepiej niż innych i na tym podłożu wyrasta

czasem delikatny kwiat miłości, albo przyjaźni.

      Od dzieciństwa przeżywamy coś i czegoś 

doświadczamy, gromadzimy wiedzę i wrażenia, 

a także podświadome impulsy,i krajobrazy naszego 

życia mogą być i często są innym obce.  Nie ma, 

mówiąc w sposób obrazowy, dwóch takich samych 

liści i kropel wody, ani dwóch takich samych ludzi.  

     Bułat Okudżawa pisał kiedyś, że mądry 

człowiek ceni nade wszystko samotność. Ale, co

to właściwie znaczy?   Oznacza to, że myśli i czuje

i nawet we wspólnocie z innymi potrafi zachować 

poczucie odrębności i psychicznej autonomii.  

Oczywiście, każdy coś  myśli i czuje,  ale nie każdy 

ma świadomość potrzeby tej autonomii, czy mówiąc

w sposób nieco idealizujący, wolności. 

      Okudżawa zauważał, że władza chciałaby 

wszystkich samotników "wyłapać", bo się 

ich obawia. Każdy ma myśleć i czuć tak samo, a 

miarą tych uczuć ma być zbiorowy entuzjazm, albo

zobojętnienie na cierpienie innych.  Ale tego zrobić 

się nie da, choć samotników tak łatwo "wziąć gołymi

rękami."

      Nie udało się nawet przed wiekami w 

Chinach, kiedy mędrców zakopywano żywcem w 

ziemi i niszczono ich książki, ani podczas rewolucji 

kulturalnej. Nie udało się to Hitlerowi, ani Stalinowi,

ani świętej inkwizycji.  

      Nie znaczy to, że samotnik nie może mieć żony,

powinien zostać mnichem, albo pustelnikiem, 

buntować się bez przerwy, albo co gorsza, być 

mizantropem. Wystarczy kiedy nie traci wrażliwości, 

nie przestaje samodzielnie myśleć i nie schlebia 

mającym władzę i kiedy zauważa innego człowieka 

i nie odwraca się do niego plecami, ani nie zbliża 

po to, aby mu dokuczyć, albo wykorzystać jego 

nieszczęście. 

       W głębi duszy człowiek taki jest trochę

anarchistą i romantykiem.  Życie społeczne ma

dla niego sens, jednak stara się unikać jego 

zniewolenia, albo przyjmować je w sposób, który 

nie pozbawia go wewnętrznej wolności i nie

uczestniczyć w nim jako jeszcze jeden z tych,

którzy przyczyniają się do powiększenia opresji.  

A ceni w nim potrzeby wrażliwości. 

      W kulturze Zachodu przeciwstawia się zwykle

politycznemu zniewoleniu indywidualizm i 

skrywany pod pojęciem użyteczności egoizm.  Jest

to klęska ludzkiej wrażliwości i rozumu.  Wolno

budować własne szczęście na ukrytym cierpieniu

innych.  Jedyną świętością jest ekonomia, a Bogiem

- pieniądz. A istnieniu wyzysku, albo politycznej 

przemocy w tak zwanym wolnym, demokratycznym 

świecie, butnie zaprzecza się, nawet, kiedy całe 

regiony świata mrą z głodu.   Ta koncepcja życia

wyklucza jakiekolwiek współczucie. Istotna jest

dla niej jedynie kalkulacja zysku.

       Dość przydatne dla zrozumienia postawy 

samotnika, jest rozróżnienie między poczuciem 

egzystencjalnej samotności, a osamotnieniem, 

wyobcowaniem.  Paradoksalnie, samotnicy nie

powinni być samotni, a jeśli są,  to jest to czasem

ich winą, ale najczęściej nie jest. Ludzie uciekają

od samoświadomości, od poznania samych siebie, 

a istnienie samotnika, nawet, kiedy nie stara się

wywierać na nich jakiegokolwiek wpływu, 

przypomina im o tym, budząc niepokój.

      Samotnik, nawet wtedy, kiedy zauważa bolesny 

konflikt między światem wartości jakie ceni, a tymi, 

które uznaje społeczeństwo, nie musi czuć się kimś 

wyobcowanym, pielęgnować w sobie uczucia żalu, 

resentymentu, oburzenia, albo poczucia własnej 

(problematycznej czasem) wyższości.  Jak inni

ludzie pragnie być szczęśliwym, jednak nie za

cenę egoizmu, ignorancji i złudzeń. 

      Oczywiście, wolno mu mieć czasem poczucie, 

że jest od społeczeństwa, w którym żyje, pod 

jakimś względem zdrowszy, choć nie wiadomo,

do czego miałoby ono być mu potrzebne.  Zwykle 

też nie zawdzięcza tego wyłącznie samemu sobie.  

Nie unika współdziałania dla dobrych celów, 

kiedy widzi, że mogłoby to przynieść jakiś skutek  

i nie chce pozostawiać innych na pastwę losu

      Bliskie mi jest to, co pisał na ten temat 

Krishnamurti.  Kiedy ktoś wychodzi z ciszy 

pięknego ogrodu na brudną wieś pełną pijanych, 

hałaśliwych i brutalnych ludzi, to dobrze, kiedy 

rozumie, że nie odgrodzi swego ogrodu 

skutecznie żadnym murem.  

      Napisał nawet tak: Jeśli ktoś nie potrafi 

zobaczyć piękna w tej brudnej wsi, to nie może 

naprawdę widzieć piękna ogrodu. Na próżno

uderza w bęben oburzenia, albo stroi się w 

pióra rzekomego przebaczenia, skrywającego 

resentyment. Jest w tej konstatacji, w moim 

poczuciu, sporo prawdy.

     Właściwością  postawy samotnika jest 

jedynie niechęć do robienia kariery i rywalizacji 

z innymi o materialny sukces. Pielęgnowanie

poczucia własnej wyższości nie jest mu do

szczęścia potrzebne.

     W naszym, zainfekowanym neoliberalnym 

egoizmem społeczeństwie "chłopów na dorobku", 

tak zwani inteligenci chcą się często odgrodzić 

murem od biedy i prostactwa.  Bronią w ten 

sposób własnej wygody i społecznego statusu, 

uzyskanego czasem (najczęściej nie tylko, albo 

nawet w ogóle nie) ciężką pracą, która zwykle nie 

ma innego sensu poza zarabianiem pieniędzy. 

Starają się zapewnić własnym dzieciom najlepszą

edukację i dobrobyt i wychowują je jak półbogów,

ale często brakuje im miłości.  Wielu moich 

studentów żaliło się,  że muszą realizować ambicje

swych rodziców, którzy nawet nie starają się

bliżej rozpoznać potrzeb ich psychicznego rozwoju.

      Kochać swój ogród, swe marzenia, być 

wrażliwym na cierpienie innych, cieszyć się

ich radościami, unikać zbędnego ponuractwa,

chcieć komuś dopomóc, to coś innego niż

gardzić ludźmi w poczuciu własnej wyższości,

którą zresztą ludzie tacy czerpią niemal 

wyłącznie z poczucia przynależności do jakiejś

grupy, stada, czasem stada tych bardziej 

inteligentnych, kulturalnych, mających lepszy 

gust lub lepiej poinformowanych, rzekomo 

bardziej moralnych, a najczęściej jedynie 

bogatych, opływających w dostatki.   

      Jedynie w ciszy samotności, w kontemplacji,

możemy poznać prawdę.  Tego uczy nas 

obcowanie z naturą, o ile nie jest ono jedynie 

kolejną ucieczką od zdegenerowanego świata 

ludzkiej wspólnoty. 

      Ale sporo już słów zmarnowałem...Nie

ma i nigdy nie będzie żadnej definicji miłośnika

samotności, ani jakiegoś katechizmu jego

stosunku do życia...Jednak ta duchowa samotność

nie musi być samotnością fizyczną, ani psychiczną,

a nawet jest to szczególnie smutne, kiedy nią jest...

 



    


        

Komentarze

  1. Ja tez sie odgrodzilem murem od moich biedniejszych sasiadow
    Postawilem 8 feet (ok 3 metry)wysoki plot z bialego plastyku za $4,000
    Nie widze zadnej biedy:)
    To z tylu mojej posesji

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałem poprawić trochę ten utwór, ale niestety nie mam jak tego zrobić. Laptop z niewiadomych powodów blokuje mi do niego dostęp, a poprawianie w telefonie zmienia wyświetlany obraz tekstu. Jest to trochę stresujące.
    ...Nie miałem zamiaru go jakoś cyzelować, a jedynie dodać parę słów i złagodzić pewne wyostrzenia. Wbrew moim intencjom
    ześliznął się trochę w publicystykę. A tego gatunku już nie uprawiam od kilkudziesięciu lat i bardzo się z tego cieszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. utwor jest bardzo dobrze napisany. Nic nie poprawiaj.
      napisales:
      "Właściwością postawy samotnika jest jedynie niechęć do robienia kariery i rywalizacji z innymi o materialny sukces"
      to jestem ja.
      Mam absolutna niechęć do robienia kariery i rywalizacji z innymi o materialny sukces.
      Sukces jednak sam przyszedl, sami mnie prosili abym przyjal stanowisko.
      Materialny sukces to lata skromnego zycia.
      Splacenie pozyczki na dom po 17 latach zamiast 30
      Odkladanie z kazdego czeku 5% na przyszla emeryture.
      Tylko to wystarczylo, ze teraz jest mnie stac praktycznie na wszystko.
      Kazda osoba moze zrobic to co zrobilem ja.
      Odkladac tylko 5% z pensji to naprawde niewiele.
      Poprzez ponad 30 lat pracy uzbiera sie fortuna.

      Usuń
    2. Doceniam to i podziwiam Twą konsekwencję :-)
      Ale z mojej pensji byś nie odłożył...

      Usuń
    3. W Polsce gdy bylem jeszcze maly odkladalem zlotowke czy dwie z zakupow oszczedzajac na pilke
      Zawsze mozna zaoszczedzic jesli sie chce

      Usuń
    4. Ja też odkładałem 🙂

      Usuń
    5. Danek, Ty kompletnie nie znasz realiów mojego życia i straciłeś już dawno kontakt z polską rzeczywistością. Dlatego nie dziwię się, że potrafisz tylko tak zareagować...Nie odpowiem Ci w podobny sposób.

      Usuń
    6. Intencja byla humorystyczna.
      Troche za powaznie traktuje sie zycie w Polsce.
      Tutaj w pracy przed chwila sie zamyslilem, zaraz ludzie zauwazyli, ze ja zawsze usmiechniety.
      Dlaczego teraz sie nie usmiecham, czy zly jestes na mnie, pyta sie emigrantka z Wenezueli.

      Usuń
    7. Zauważyłem, że była humorystyczna, ale z perspektywy swojego raju na Ziemi dawno już przestałeś widzieć życie zwykłych ludzi...A Twoje przekonanie, że ja i tysiące ludzi nauki i kultury na moim miejscu są sobie winni, bo nie odłożyli pieniędzy graniczy z arogancją.
      Nie chcę Ci podawać przykładów z mojego otoczenia, ale bardzo wartościowi ludzie, którzy nigdy nie byli rozrzutni, często nie mają gdzie się podziać. Przed chwilą znana polska pisarka opublikowała czyjś tekst o tym, jak nędza dotyka miliony ludzi w Stanach. Masz oczy, ale nie widzisz, masz uszy, ale nie słyszysz...Przecież to nie moje słowa, tylko Twojego nauczyciela. Języka Ci nie pokażę, nawet dla żartu :-)

      Usuń
    8. Nezumi, przepraszam, chcialem tylko mrugnac ikonką, nie zauwazylem jezyka, na tel iPhone jednak wszystko jest male a ja bylem w pracy, nie mialem czasu dokladnie sie przyjrzec.
      Co do tych ludzi, ktorzy nic nie odlozyli - w Stanach ok 50% nie ma zadnych oszczednosci w wieku przedemerytalnym.
      Ludzie po prostu nie potrafią widziec sie w przyszlosci.
      Tu juz nawet nie chodzi o Piotra czy Anonimowego logiczne myslenie.
      Slawni matematycy bankrutuja swoje pozyczki czy karty kredytowe.
      Ludzie po prostu w ogromnej wiekszosci sa nieodpowiedzialni.
      Nie pisze tego z mysla o Tobie, nie bierz sobie tego do serca.
      Ludzie licza, ze Panstwo ich utrzyma. Ze sami nie odpowiadaja za swoją przyszlosc.
      Nie jestem Filozofem, tylko na zycie patrze poprzez mają wlasną zdroworozsądkową metodę na zycie.
      Filozof powinien zdiagnozowac takie nieodpowiedziaalne zachowanie się ludzi.
      Dlaczego tak jest.
      Dlaczego jedni dbają o swoją przyszlosc a inni nie.
      Nawet gdy ludzie zarabiaja krocie - 3 - 4 razy wiecej ode mnie -
      bankrutują swoje domy oraz pozyczki,
      nie mają na koncie NIC, zero - i to w Ameryce.
      Czy jest mnie ich szkoda?
      Ja nie mam czasu myslec jak zyja inni.
      Dzisiaj pracowalem 12 godzin,
      wczoraj 12 godzin
      jutro 10 godzin
      6 dni w tygodniu.
      Kazdy odpowiada za swoje zycie
      Jak sobie Janek pościele tak Jan będzie żył - tego nauczyl mnie moj Tata.

      Usuń
    9. ...To, o czym piszesz, oczywiście ma też miejsce. Jednak nie można sprowadzać wszystkiego do ułomności ludzkich charakterów - braku zapobiegliwości i lenistwa, skoro realną przyczyną jest nieadekwatny do zdolności i wysiłku wkładanego w pracę podział dóbr i wyzysk. Znam osoby, które pracują nawet więcej niż Ty, mają bardzo wysokie kwalifikacje i nie mają z tego dosłownie nic. Ja też pisząc książki pracowałem więcej niż Ty teraz, czasem niemal bez przerwy codziennie przez długi okres czasu, a do ich napisania przygotowywałem się latami i nie otrzymywałem za to nawet złotówki. Nie dziwiłbym się temu, gdybym otrzymywał pensję porównywalną z tą, jaką otrzymuje nauczyciel akademicki gdzie indziej. To, że ktoś niewiele zarabia i w związku z tym niewiele, albo nic nie może odłożyć, to często nie jest wynik braku zapobiegliwości, a działania systemu społecznego, w jakim żyje. Możesz sobie posłać, ale jak ktoś Ci ściągnie kołdrę, albo zrzuci Cię na podłogę, to się nie wyśpisz. A tak jest niestety w życiu dość często. Oprócz tego są pewne zdarzenia losowe, które sprawiają, że człowiek traci bardzo wiele. Ale możesz o tym nie wiedzieć...To, o czym piszesz, jest wyrazem przesądu, który każdego człowieka pokrzywdzonego przez społeczeństwo lub los obwinia o niepowodzenie, bez próby zainteresowania się tym, jaki jest stan faktyczny. Ty po prostu wykluczasz taką rozmowę. Nie obchodzi Cię to. Możesz nawet szydzić z nieszczęścia innego człowieka. Tak właśnie filozof diagnozuje ideologię, której w bezrefleksyjny sposób bronisz. Powiedz umierającym z głodu setkom milionów ludzi, że każdy może coś odłożyć. Rozmawiajmy trochę poważniej...

      Usuń
    10. Ja cieszę się z Twojego życiowego sukcesu i z tego, że dobrze Ci się powodzi i nie wątpię, że zawdzięczasz to własnej pracy i zdolnościom, ale może Ty moglby z równa życzliwością odnosić się do ludzi, których sytuacja życiowa jest inna i niekoniecznie przez nich zawiniona 🙂

      Usuń
    11. Dziekuje Nezumi za miłe słowa :)
      Co do losu poruszonego przez Ciebie powyzej, ja stanowczo oswiadczam, ze nie ma czegos takiego jak los czlowieka.
      Gdy sie jest z Bogiem wszystko co nas w zyciu spotyka jest podnóżkiem aby wejsc jeszcze wyzej.
      Gdy sie zyje bez Boga - wtedy jest sie na łasce szatana.
      Czlowiek bedacy z Bogiem moze jak Hiob doswiadczyc trudnego okresu w zyciu.
      Jednak Hiob, gdy byl w samym dołku, zedeklarowal, jesli sie nie mylę w 8 rozdziale chociaz dopiero na koncu Ksiegi Hioba wyszedl z tych trudow -
      Hiob zadeklarował, ze Bog napełni jego usta śmiechem i radością.
      Hiob zadeklarował w ten sposob, ze wierzy.
      Zadeklarował, ze jego Bog siedzi na tronie, ze jest tylko kwestia czasu gdy napełni jego zycie radoscia.
      Bog poprzez swoje Słowo uczy nas, jak zyc aby otrzymac dostatnie, pełne radosci zycie.
      Nie ma miejsca w Bozym Słowie na jakikolwiek los.
      Jesli stawiamy Jehova na pierwszym miejscu, On nas nie zawiedzie.
      Czy ma mnie obchodzic los nieszczesnikow?
      Jesli przejrza na oczy, jesli uwierza ze Bog obiecał, ze wierzacej osoby nigdy nie zawiedzie wtedy otrzymaja wszystko co potrzebuja.
      Ja sie do tego nie mieszam.
      Tutaj u Ciebie juz piaty rok pisze, ze Bog obdarza łaską pomyślności swoje dzieci.
      Pada to na głuche uszy.
      Tylko tyle moge zrobic.
      Filozof szuka winy za zaistniałe nieszczescia nie tam, gdzie jest źródło tych problemow.
      Brak wiary jest źródłem wszelkich problemow z zyciem.
      Narod niby ma Filozofow ale zadnej filozoficznej pomocy nie otrzymuje od tych intelektualistow.
      W zamian Filozof chce aby wierzacy, ktoremu sie powodzi byl życzliwy dla tych nieszczesnych.
      Ja postawilem płot.
      Naprawde nie mam czasu na okazywanie tej życzliwości.
      W ten sposob wspierałbym ksiestwo szatana.
      Ja pokazuje światło w tunelu.
      Tam gdzie jest światło tam nie ma ciemności.
      Bog jest czysta Światłością,
      Co to znaczy? Oznacza to, że miłość, którą Bóg ma ku nam jest tak wielka, że giną w niej wszelkie grzechy, które wyrzuca nam sumienie.
      Amen?

      Usuń
    12. Trudno mi cokolwiek sensownego odpowiedzieć na to, co napisałeś.

      Usuń
    13. Piotrze, nie rozumiesz dlaczego Bog inkarnowal sie w ludzkie cialo dlatego piszesz komentarze w tym style, nie majace kompletnie nic logicznego w sobie.
      Tp juz nawet nie jest dziecinada, to jest absolutna zlosliwosc logika aby powyzsze napisac.
      Odpowiem jednak Tobie w ten sposob - w ogole nie przyszedlby w zycie na ziemi.
      Czy zycie poza logicznym rozumowaniem w ogole mozna zrozumiec gdy sie jest logikiem?

      Usuń
    14. Danek

      Danek...Potrafisz rozmawiać tylko z samym sobą i utwierdzać się w przekonaniu, że egoizm jest miły Panu Bogu.

      Usuń
    15. Nezumi -
      prawie niemozliwe jest przynoszenie Dobrej Nowiny dla ludzkosci.
      Ludzie sa wyjatkowo odporni.
      Narod Izraela na wlasne oczy widzial otwarte morze aby suchą nogą przeszli na drugi brzeg.
      Gdy Moses na kilka tygodni wszedl na gore rozmawiac z Bogiem, gdzie otrzymal 10 przykazan - ten okres juz wystarczyl aby ci sami ludzie robili sobie bożki ze zlota, ktorym Bog ich obdarzyl wychodzących z kilkusetletniej niewoli w Egipcie.
      Sprobuj przyniesc Dobrą Nowine dla swoich rodakow.
      Piotr nie jest wyjątkiem lecz regułą.
      Ludzie sami skazuja sie na szatana a potem ządają wspolczucia czy zyczliwosci od wierzącego.
      Powtarzam jeszcze raz, wraz ze swoimi intelektualistami ci ludzie żadają.
      Zapewne pod podszeptem szatana teraz bedziemy od was wierzących żądać.
      Kolo idiotyzmu gatunku ludzkiego sie w ten sposob zamyka.
      Intelektualisci ochoczo przylanczają sie do masowego żądania zamiast uwierzyc, zamiast popatrzyc w kierunku Światłości.

      Usuń
    16. Danek

      Czy nie rozumiesz, że Twój Bog oczekuje od Ciebie nie tylko współczucia i życzliwości, ale miłości?...To Ty Jesteś wyjątkowo oporny na to, co głoszą ewangelie.
      A Twój św. Paweł mówi do Ciebie, choćbyś mówił wszystkimi językami świata, a miłości byś nie miał, będziesz jak cymbał brzmiący. Dlatego tak puste i bezwzględne jest to, co mówisz.

      Usuń
    17. Nezumi, na szczescie nie Ty jestes Sędzią.
      Moj Ojcierc do mnie mowi -
      oczekuję od Ciebie, ze uwierzysz, ze ja jestem Twoim Bogiem.
      Ludzi kochaj jak siebie samego.
      Ja siebie kocham tak normalnie, nie jestem w sobie zakochany.
      Innych ludzi tez wiec w sposob normalny kocham.
      Jezus pozostawil tylko jedno przykazanie -
      kochaj bliźniego swego jak siebie samego.
      O współczuciu i życzliwości nic z wyjatkiem nagany.
      Przypomnij sobie o współczuciu i życzliwości okazanej przez przechodzacego czlowieka Kosciola obok zmaltretowanego na drodze.
      Dobry Samarytanin to ten kto rzeczywiscie pomoze a nie okaze współczucie i życzliwość.
      Bog gani współczucie i życzliwość a intelektualista wynosi współczucie i życzliwość ponad niebiosa.
      Zapewne to z podszeptu szatana tak deklarujecie.

      Usuń
    18. Danek

      Przez cały czas osądzasz innych...I wypowiadasz się w imieniu Pana Boga nie rozumiejąc, co do Ciebie mówi. Bo jak możesz rozumieć coś, czego nie znasz?
      Wiem, że nie masz czasu...

      Usuń
    19. Nezumi, ja nie osadzam innych, ja daje ludziom żyć tak jak chca żyć.
      Sędziego juz mamy.

      Usuń
    20. Jak tak będziesz postępował to nawet w piekle żaden diabeł się do Ciebie nie uśmiechnie. Jeśli wyobrażasz sobie swego Ojca Niebieskiego jako despotę, to powinien dać Ci lanie, bo masz serce zatwardziale jak mało kto...Mam nadzieję, a nawet jestem przekonany, że naprawdę Jesteś inny niż tu głosisz. Nie taki Danek straszny jak sam siebie maluje 🙂

      Usuń
    21. Co Ci biedni ludzie (biedacy) Ci uczynili, że ich tak szczerze nie lubisz? Czy nie ma wśród nich ludzi, którzy bardziej wierzą w Boga niż Ty?

      Usuń
    22. Bog obiecal, ze kolejne dni zycia osoby wierzacej beda lepsze od dotychczasowych.
      Do tego stopnia lepsze, ze
      ani oko nie widzialo,
      ani ucho nie slyszalo,
      ani nawet poprzez wyobraźnię osoba wierzaca nie jest sobie w stanie wyobrazic jakie cudowne zycie jest przygotowane przez Boga dla tej osoby.
      Ja nikogo nie nienawidze.
      Po prostu niech kazdy zyje sobie jak chce.
      Ja tez mam prawo odgrodzić sie.
      Rzeczywiscie ludzie mnie nie tylko lubią lecz naprawde bardzo lubią :)
      Ja tez praktycznie lubie wszystkich.

      Usuń
    23. I jak im okazujesz to, że ich lubisz?
      Uśmiechasz się do nich...Ale nie możesz tego robić życzliwie, bo przed chwilą napisałeś, że Bóg gani życzliwość. To cała Twoja logika. Cały czas tu piszesz o tym, jak się uśmiechasz. 😀

      Usuń
    24. Nie możesz też im wspolczuc, bo Bóg gani współczucie...A jak Cie spytałem, czy ewangelie mowia coś o miłości, to odpowiedziałeś, że miłość to bardzo niejasne słowo. Dałem Ci przykłady działania w duchu miłości, o których mówi Pismo, ale powiedziałeś, że Jezus oczekiwal tego od apostołów a nie od Ciebie. Wspomniałem o tym, jak św. Franciszek naśladował Jezusa żyjąc w ubóstwie, a Ty powiedziałeś, że to było w średniowieczu😀Ze mną możesz tak rozmawiać, bo ja Cię pieklem nie straszę...

      Usuń
    25. Jak możesz pomagać ludziom uważając, że sami są sobie winni?
      I deklarując otwarcie, że Cię nie obchodzą. A w dodatku być może to Pan Bóg chce, aby cierpieli...

      Usuń
    26. Jeśli to robisz, to w niezgodzie z tym, co tu głosisz...

      Usuń
    27. Nezumi, pytasz: "I jak im okazujesz to, że ich lubisz?"
      Bardzo czesto dziekuje Bogu, ze Jego Twarz jest zwrócona w moim kierunku, ze obdarza mnie Swoim Błogosławieństwem.
      Dziekuje, ze Światłość z Jego Twarzy odbija sie w mojej twarzy -
      dziekuje, ze promienuje radoscia pochodzaca od Niego, dziekuje, ze ludzie to widzą we mnie.

      Usuń
    28. To miło, że ładnie wyglądasz...

      Usuń
    29. Kobiety to chyba zauważają 🙂

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty