Życie wśród ludzi
"Samotny obłok i dzikie żurawie
Czy pośród ludzi mogłyby zamieszkać?"
(chiński poeta z epoki Tang, VIII wiek)
Pozostawię piękno tych słów, które przetrwały
wieki, bez komentarza. Napiszę jedynie parę słów
o tym, czym najczęściej jest życie wśród ludzi i
jak rozumiem swą duchową samotność.
Epikur zdroworozsądkowo radził dzielić ludzi na
bliskich, takich, z którymi można utrzymywać
kontakt jedynie powierzchowny i takich, których
powinniśmy unikać. Jednak samo kryterium, jakim
się posługiwał, jest dość niejasne. I często uciekamy
przed ludźmi, którzy nie tylko nas, jak nam się
wydaje, nie krzywdzą, ale mogliby się przyczynić do
naszego rozwoju. A to, że z kimś przyjemnie
spędzamy czas, nie jest żadną gwarancją dobrego
życia.
Jestem samotnikiem...Nawet, kiedy w życiu
nie byłem sam, byłem za samotnika uważany.
Mój przyjaciel nazwał mnie anachoretą, a dziekan
mojego wydziału, obcym z wyboru, jak Tołstoja,
Rousseau, czy Thoreau. (Nie, nie jestem, co nie
trudno zauważyć, aż tak wrażliwy, ani mądry ;-)
Jednak są to tylko ludzkie opinie.
Chociaż wszyscy jesteśmy zwierzętami
społecznymi, to właśnie samotnicy mają zwykle
największe poczucie wartości ludzkiej wspólnoty.
Dlatego martwi ich brak autentycznych więzi
między ludźmi i sprowadzanie życia społecznego
do bezsensownego odgrywania absurdalnych
czasem ról. Istnieje coś większego, choć nie znaczy,
że ważniejszego, od społecznego świata. Świat
natury i całość istnienia, którego cząstki
najmniejszej nawet nie ogarniamy.
Mówiąc obrazowo i zarazem nieco aluzyjnie,
przypominamy żaby w studni, którym wydaje się,
że wiedzą coś o głębi oceanu (to sławna metafora
Zhuangzi, która stała się przysłowiem). Albo
owady poruszające się po jakichś łodygach i
liściach, na których żerują bez świadomości ogromu
istnienia i chwilowości własnego życia. I nie
zmieniają tego teleskopy wycelowane w niebo,
które są jak oczy świetlika.
Nasze poczucie rzeczywistości jest ograniczone
i nie zastanawiamy się na ogół czym jest bycie
pszczołą w przytrutym chemikaliami roju, mrówką
w obdartym mrowisku, albo szczurem w miejskim
labiryncie. Większość ludzi zadowala myślenie
o życiu poprzez przeciwieństwa zysku i straty,
sympatii i odrazy, bycia za coś chwalonym i
potępienia. Nie stawiają sobie jakichś ogólniejszych
pytań o sens świata, życia, czy własnego istnienia.
Jednak istnieją ludzie, którzy do życia
potrzebują także oddechu kontemplacji.
To kwestia poczucia wartości życia.
Ilekroć odnajduję w moich śmieciach "Kłopot
z istnieniem" Elzenberga, jedną z ulubionych moich
książek od połowy życia mniej więcej, natrafiam tam
na sugestywny fragment mówiący o samotności.
Elzenberg z właściwą sobie głęboką
refleksyjnością zauważał, że każdy człowiek jest
najbardziej samotny w tym właśnie, co jest jego
najbardziej osobistym przeżyciem, a więc w swym
poczuciu wartości istnienia i własnego
niepowtarzalnego życia.
Od tego poczucia samotności nie można uciec,
można je jedynie przyjąć. Drugi człowiek, nawet
ktoś najbliższy, to osobny kosmos przeżyć,
doświadczenia życiowego, wrażliwości, z
którym staramy się jak najbliżej komunikować w
w poczuciu większej bliskości, a kiedy łączy nas z kimś
przez długi czas wspólnota losu i przeżyć, rozumiemy
go lepiej niż innych i na tym podłożu wyrasta
czasem delikatny kwiat miłości, albo przyjaźni.
Od dzieciństwa przeżywamy coś i czegoś
doświadczamy, gromadzimy wiedzę i wrażenia,
a także podświadome impulsy,i krajobrazy naszego
życia mogą być i często są innym obce. Nie ma,
mówiąc w sposób obrazowy, dwóch takich samych
liści i kropel wody, ani dwóch takich samych ludzi.
Bułat Okudżawa pisał kiedyś, że mądry
człowiek ceni nade wszystko samotność. Ale, co
to właściwie znaczy? Oznacza to, że myśli i czuje
i nawet we wspólnocie z innymi potrafi zachować
poczucie odrębności i psychicznej autonomii.
Oczywiście, każdy coś myśli i czuje, ale nie każdy
ma świadomość potrzeby tej autonomii, czy mówiąc
w sposób nieco idealizujący, wolności.
Okudżawa zauważał, że władza chciałaby
wszystkich samotników "wyłapać", bo się
ich obawia. Każdy ma myśleć i czuć tak samo, a
miarą tych uczuć ma być zbiorowy entuzjazm, albo
zobojętnienie na cierpienie innych. Ale tego zrobić
się nie da, choć samotników tak łatwo "wziąć gołymi
rękami."
Nie udało się nawet przed wiekami w
Chinach, kiedy mędrców zakopywano żywcem w
ziemi i niszczono ich książki, ani podczas rewolucji
kulturalnej. Nie udało się to Hitlerowi, ani Stalinowi,
ani świętej inkwizycji.
Nie znaczy to, że samotnik nie może mieć żony,
powinien zostać mnichem, albo pustelnikiem,
buntować się bez przerwy, albo co gorsza, być
mizantropem. Wystarczy kiedy nie traci wrażliwości,
nie przestaje samodzielnie myśleć i nie schlebia
mającym władzę i kiedy zauważa innego człowieka
i nie odwraca się do niego plecami, ani nie zbliża
po to, aby mu dokuczyć, albo wykorzystać jego
nieszczęście.
W głębi duszy człowiek taki jest trochę
anarchistą i romantykiem. Życie społeczne ma
dla niego sens, jednak stara się unikać jego
zniewolenia, albo przyjmować je w sposób, który
nie pozbawia go wewnętrznej wolności i nie
uczestniczyć w nim jako jeszcze jeden z tych,
którzy przyczyniają się do powiększenia opresji.
A ceni w nim potrzeby wrażliwości.
W kulturze Zachodu przeciwstawia się zwykle
politycznemu zniewoleniu indywidualizm i
skrywany pod pojęciem użyteczności egoizm. Jest
to klęska ludzkiej wrażliwości i rozumu. Wolno
budować własne szczęście na ukrytym cierpieniu
innych. Jedyną świętością jest ekonomia, a Bogiem
- pieniądz. A istnieniu wyzysku, albo politycznej
przemocy w tak zwanym wolnym, demokratycznym
świecie, butnie zaprzecza się, nawet, kiedy całe
regiony świata mrą z głodu. Ta koncepcja życia
wyklucza jakiekolwiek współczucie. Istotna jest
dla niej jedynie kalkulacja zysku.
Dość przydatne dla zrozumienia postawy
samotnika, jest rozróżnienie między poczuciem
egzystencjalnej samotności, a osamotnieniem,
wyobcowaniem. Paradoksalnie, samotnicy nie
powinni być samotni, a jeśli są, to jest to czasem
ich winą, ale najczęściej nie jest. Ludzie uciekają
od samoświadomości, od poznania samych siebie,
a istnienie samotnika, nawet, kiedy nie stara się
wywierać na nich jakiegokolwiek wpływu,
przypomina im o tym, budząc niepokój.
Samotnik, nawet wtedy, kiedy zauważa bolesny
konflikt między światem wartości jakie ceni, a tymi,
które uznaje społeczeństwo, nie musi czuć się kimś
wyobcowanym, pielęgnować w sobie uczucia żalu,
resentymentu, oburzenia, albo poczucia własnej
(problematycznej czasem) wyższości. Jak inni
ludzie pragnie być szczęśliwym, jednak nie za
cenę egoizmu, ignorancji i złudzeń.
Oczywiście, wolno mu mieć czasem poczucie,
że jest od społeczeństwa, w którym żyje, pod
jakimś względem zdrowszy, choć nie wiadomo,
do czego miałoby ono być mu potrzebne. Zwykle
też nie zawdzięcza tego wyłącznie samemu sobie.
Nie unika współdziałania dla dobrych celów,
kiedy widzi, że mogłoby to przynieść jakiś skutek
i nie chce pozostawiać innych na pastwę losu
Bliskie mi jest to, co pisał na ten temat
Krishnamurti. Kiedy ktoś wychodzi z ciszy
pięknego ogrodu na brudną wieś pełną pijanych,
hałaśliwych i brutalnych ludzi, to dobrze, kiedy
rozumie, że nie odgrodzi swego ogrodu
skutecznie żadnym murem.
Napisał nawet tak: Jeśli ktoś nie potrafi
zobaczyć piękna w tej brudnej wsi, to nie może
naprawdę widzieć piękna ogrodu. Na próżno
uderza w bęben oburzenia, albo stroi się w
pióra rzekomego przebaczenia, skrywającego
resentyment. Jest w tej konstatacji, w moim
poczuciu, sporo prawdy.
Właściwością postawy samotnika jest
jedynie niechęć do robienia kariery i rywalizacji
z innymi o materialny sukces. Pielęgnowanie
poczucia własnej wyższości nie jest mu do
szczęścia potrzebne.
W naszym, zainfekowanym neoliberalnym
egoizmem społeczeństwie "chłopów na dorobku",
tak zwani inteligenci chcą się często odgrodzić
murem od biedy i prostactwa. Bronią w ten
sposób własnej wygody i społecznego statusu,
uzyskanego czasem (najczęściej nie tylko, albo
nawet w ogóle nie) ciężką pracą, która zwykle nie
ma innego sensu poza zarabianiem pieniędzy.
Starają się zapewnić własnym dzieciom najlepszą
edukację i dobrobyt i wychowują je jak półbogów,
ale często brakuje im miłości. Wielu moich
studentów żaliło się, że muszą realizować ambicje
swych rodziców, którzy nawet nie starają się
bliżej rozpoznać potrzeb ich psychicznego rozwoju.
Kochać swój ogród, swe marzenia, być
wrażliwym na cierpienie innych, cieszyć się
ich radościami, unikać zbędnego ponuractwa,
chcieć komuś dopomóc, to coś innego niż
gardzić ludźmi w poczuciu własnej wyższości,
którą zresztą ludzie tacy czerpią niemal
wyłącznie z poczucia przynależności do jakiejś
grupy, stada, czasem stada tych bardziej
inteligentnych, kulturalnych, mających lepszy
gust lub lepiej poinformowanych, rzekomo
bardziej moralnych, a najczęściej jedynie
bogatych, opływających w dostatki.
Jedynie w ciszy samotności, w kontemplacji,
możemy poznać prawdę. Tego uczy nas
obcowanie z naturą, o ile nie jest ono jedynie
kolejną ucieczką od zdegenerowanego świata
ludzkiej wspólnoty.
Ale sporo już słów zmarnowałem...Nie
ma i nigdy nie będzie żadnej definicji miłośnika
samotności, ani jakiegoś katechizmu jego
stosunku do życia...Jednak ta duchowa samotność
nie musi być samotnością fizyczną, ani psychiczną,
a nawet jest to szczególnie smutne, kiedy nią jest...
Ja tez sie odgrodzilem murem od moich biedniejszych sasiadow
OdpowiedzUsuńPostawilem 8 feet (ok 3 metry)wysoki plot z bialego plastyku za $4,000
Nie widze zadnej biedy:)
To z tylu mojej posesji
Chciałem poprawić trochę ten utwór, ale niestety nie mam jak tego zrobić. Laptop z niewiadomych powodów blokuje mi do niego dostęp, a poprawianie w telefonie zmienia wyświetlany obraz tekstu. Jest to trochę stresujące.
OdpowiedzUsuń...Nie miałem zamiaru go jakoś cyzelować, a jedynie dodać parę słów i złagodzić pewne wyostrzenia. Wbrew moim intencjom
ześliznął się trochę w publicystykę. A tego gatunku już nie uprawiam od kilkudziesięciu lat i bardzo się z tego cieszę...
utwor jest bardzo dobrze napisany. Nic nie poprawiaj.
Usuńnapisales:
"Właściwością postawy samotnika jest jedynie niechęć do robienia kariery i rywalizacji z innymi o materialny sukces"
to jestem ja.
Mam absolutna niechęć do robienia kariery i rywalizacji z innymi o materialny sukces.
Sukces jednak sam przyszedl, sami mnie prosili abym przyjal stanowisko.
Materialny sukces to lata skromnego zycia.
Splacenie pozyczki na dom po 17 latach zamiast 30
Odkladanie z kazdego czeku 5% na przyszla emeryture.
Tylko to wystarczylo, ze teraz jest mnie stac praktycznie na wszystko.
Kazda osoba moze zrobic to co zrobilem ja.
Odkladac tylko 5% z pensji to naprawde niewiele.
Poprzez ponad 30 lat pracy uzbiera sie fortuna.
Doceniam to i podziwiam Twą konsekwencję :-)
UsuńAle z mojej pensji byś nie odłożył...
W Polsce gdy bylem jeszcze maly odkladalem zlotowke czy dwie z zakupow oszczedzajac na pilke
UsuńZawsze mozna zaoszczedzic jesli sie chce
Ja też odkładałem 🙂
Usuń😜
UsuńDanek, Ty kompletnie nie znasz realiów mojego życia i straciłeś już dawno kontakt z polską rzeczywistością. Dlatego nie dziwię się, że potrafisz tylko tak zareagować...Nie odpowiem Ci w podobny sposób.
UsuńIntencja byla humorystyczna.
UsuńTroche za powaznie traktuje sie zycie w Polsce.
Tutaj w pracy przed chwila sie zamyslilem, zaraz ludzie zauwazyli, ze ja zawsze usmiechniety.
Dlaczego teraz sie nie usmiecham, czy zly jestes na mnie, pyta sie emigrantka z Wenezueli.
Zauważyłem, że była humorystyczna, ale z perspektywy swojego raju na Ziemi dawno już przestałeś widzieć życie zwykłych ludzi...A Twoje przekonanie, że ja i tysiące ludzi nauki i kultury na moim miejscu są sobie winni, bo nie odłożyli pieniędzy graniczy z arogancją.
UsuńNie chcę Ci podawać przykładów z mojego otoczenia, ale bardzo wartościowi ludzie, którzy nigdy nie byli rozrzutni, często nie mają gdzie się podziać. Przed chwilą znana polska pisarka opublikowała czyjś tekst o tym, jak nędza dotyka miliony ludzi w Stanach. Masz oczy, ale nie widzisz, masz uszy, ale nie słyszysz...Przecież to nie moje słowa, tylko Twojego nauczyciela. Języka Ci nie pokażę, nawet dla żartu :-)
Nezumi, przepraszam, chcialem tylko mrugnac ikonką, nie zauwazylem jezyka, na tel iPhone jednak wszystko jest male a ja bylem w pracy, nie mialem czasu dokladnie sie przyjrzec.
UsuńCo do tych ludzi, ktorzy nic nie odlozyli - w Stanach ok 50% nie ma zadnych oszczednosci w wieku przedemerytalnym.
Ludzie po prostu nie potrafią widziec sie w przyszlosci.
Tu juz nawet nie chodzi o Piotra czy Anonimowego logiczne myslenie.
Slawni matematycy bankrutuja swoje pozyczki czy karty kredytowe.
Ludzie po prostu w ogromnej wiekszosci sa nieodpowiedzialni.
Nie pisze tego z mysla o Tobie, nie bierz sobie tego do serca.
Ludzie licza, ze Panstwo ich utrzyma. Ze sami nie odpowiadaja za swoją przyszlosc.
Nie jestem Filozofem, tylko na zycie patrze poprzez mają wlasną zdroworozsądkową metodę na zycie.
Filozof powinien zdiagnozowac takie nieodpowiedziaalne zachowanie się ludzi.
Dlaczego tak jest.
Dlaczego jedni dbają o swoją przyszlosc a inni nie.
Nawet gdy ludzie zarabiaja krocie - 3 - 4 razy wiecej ode mnie -
bankrutują swoje domy oraz pozyczki,
nie mają na koncie NIC, zero - i to w Ameryce.
Czy jest mnie ich szkoda?
Ja nie mam czasu myslec jak zyja inni.
Dzisiaj pracowalem 12 godzin,
wczoraj 12 godzin
jutro 10 godzin
6 dni w tygodniu.
Kazdy odpowiada za swoje zycie
Jak sobie Janek pościele tak Jan będzie żył - tego nauczyl mnie moj Tata.
...To, o czym piszesz, oczywiście ma też miejsce. Jednak nie można sprowadzać wszystkiego do ułomności ludzkich charakterów - braku zapobiegliwości i lenistwa, skoro realną przyczyną jest nieadekwatny do zdolności i wysiłku wkładanego w pracę podział dóbr i wyzysk. Znam osoby, które pracują nawet więcej niż Ty, mają bardzo wysokie kwalifikacje i nie mają z tego dosłownie nic. Ja też pisząc książki pracowałem więcej niż Ty teraz, czasem niemal bez przerwy codziennie przez długi okres czasu, a do ich napisania przygotowywałem się latami i nie otrzymywałem za to nawet złotówki. Nie dziwiłbym się temu, gdybym otrzymywał pensję porównywalną z tą, jaką otrzymuje nauczyciel akademicki gdzie indziej. To, że ktoś niewiele zarabia i w związku z tym niewiele, albo nic nie może odłożyć, to często nie jest wynik braku zapobiegliwości, a działania systemu społecznego, w jakim żyje. Możesz sobie posłać, ale jak ktoś Ci ściągnie kołdrę, albo zrzuci Cię na podłogę, to się nie wyśpisz. A tak jest niestety w życiu dość często. Oprócz tego są pewne zdarzenia losowe, które sprawiają, że człowiek traci bardzo wiele. Ale możesz o tym nie wiedzieć...To, o czym piszesz, jest wyrazem przesądu, który każdego człowieka pokrzywdzonego przez społeczeństwo lub los obwinia o niepowodzenie, bez próby zainteresowania się tym, jaki jest stan faktyczny. Ty po prostu wykluczasz taką rozmowę. Nie obchodzi Cię to. Możesz nawet szydzić z nieszczęścia innego człowieka. Tak właśnie filozof diagnozuje ideologię, której w bezrefleksyjny sposób bronisz. Powiedz umierającym z głodu setkom milionów ludzi, że każdy może coś odłożyć. Rozmawiajmy trochę poważniej...
UsuńJa cieszę się z Twojego życiowego sukcesu i z tego, że dobrze Ci się powodzi i nie wątpię, że zawdzięczasz to własnej pracy i zdolnościom, ale może Ty moglby z równa życzliwością odnosić się do ludzi, których sytuacja życiowa jest inna i niekoniecznie przez nich zawiniona 🙂
UsuńDziekuje Nezumi za miłe słowa :)
UsuńCo do losu poruszonego przez Ciebie powyzej, ja stanowczo oswiadczam, ze nie ma czegos takiego jak los czlowieka.
Gdy sie jest z Bogiem wszystko co nas w zyciu spotyka jest podnóżkiem aby wejsc jeszcze wyzej.
Gdy sie zyje bez Boga - wtedy jest sie na łasce szatana.
Czlowiek bedacy z Bogiem moze jak Hiob doswiadczyc trudnego okresu w zyciu.
Jednak Hiob, gdy byl w samym dołku, zedeklarowal, jesli sie nie mylę w 8 rozdziale chociaz dopiero na koncu Ksiegi Hioba wyszedl z tych trudow -
Hiob zadeklarował, ze Bog napełni jego usta śmiechem i radością.
Hiob zadeklarował w ten sposob, ze wierzy.
Zadeklarował, ze jego Bog siedzi na tronie, ze jest tylko kwestia czasu gdy napełni jego zycie radoscia.
Bog poprzez swoje Słowo uczy nas, jak zyc aby otrzymac dostatnie, pełne radosci zycie.
Nie ma miejsca w Bozym Słowie na jakikolwiek los.
Jesli stawiamy Jehova na pierwszym miejscu, On nas nie zawiedzie.
Czy ma mnie obchodzic los nieszczesnikow?
Jesli przejrza na oczy, jesli uwierza ze Bog obiecał, ze wierzacej osoby nigdy nie zawiedzie wtedy otrzymaja wszystko co potrzebuja.
Ja sie do tego nie mieszam.
Tutaj u Ciebie juz piaty rok pisze, ze Bog obdarza łaską pomyślności swoje dzieci.
Pada to na głuche uszy.
Tylko tyle moge zrobic.
Filozof szuka winy za zaistniałe nieszczescia nie tam, gdzie jest źródło tych problemow.
Brak wiary jest źródłem wszelkich problemow z zyciem.
Narod niby ma Filozofow ale zadnej filozoficznej pomocy nie otrzymuje od tych intelektualistow.
W zamian Filozof chce aby wierzacy, ktoremu sie powodzi byl życzliwy dla tych nieszczesnych.
Ja postawilem płot.
Naprawde nie mam czasu na okazywanie tej życzliwości.
W ten sposob wspierałbym ksiestwo szatana.
Ja pokazuje światło w tunelu.
Tam gdzie jest światło tam nie ma ciemności.
Bog jest czysta Światłością,
Co to znaczy? Oznacza to, że miłość, którą Bóg ma ku nam jest tak wielka, że giną w niej wszelkie grzechy, które wyrzuca nam sumienie.
Amen?
Trudno mi cokolwiek sensownego odpowiedzieć na to, co napisałeś.
UsuńPiotrze, nie rozumiesz dlaczego Bog inkarnowal sie w ludzkie cialo dlatego piszesz komentarze w tym style, nie majace kompletnie nic logicznego w sobie.
UsuńTp juz nawet nie jest dziecinada, to jest absolutna zlosliwosc logika aby powyzsze napisac.
Odpowiem jednak Tobie w ten sposob - w ogole nie przyszedlby w zycie na ziemi.
Czy zycie poza logicznym rozumowaniem w ogole mozna zrozumiec gdy sie jest logikiem?
Danek
UsuńDanek...Potrafisz rozmawiać tylko z samym sobą i utwierdzać się w przekonaniu, że egoizm jest miły Panu Bogu.
Nezumi -
Usuńprawie niemozliwe jest przynoszenie Dobrej Nowiny dla ludzkosci.
Ludzie sa wyjatkowo odporni.
Narod Izraela na wlasne oczy widzial otwarte morze aby suchą nogą przeszli na drugi brzeg.
Gdy Moses na kilka tygodni wszedl na gore rozmawiac z Bogiem, gdzie otrzymal 10 przykazan - ten okres juz wystarczyl aby ci sami ludzie robili sobie bożki ze zlota, ktorym Bog ich obdarzyl wychodzących z kilkusetletniej niewoli w Egipcie.
Sprobuj przyniesc Dobrą Nowine dla swoich rodakow.
Piotr nie jest wyjątkiem lecz regułą.
Ludzie sami skazuja sie na szatana a potem ządają wspolczucia czy zyczliwosci od wierzącego.
Powtarzam jeszcze raz, wraz ze swoimi intelektualistami ci ludzie żadają.
Zapewne pod podszeptem szatana teraz bedziemy od was wierzących żądać.
Kolo idiotyzmu gatunku ludzkiego sie w ten sposob zamyka.
Intelektualisci ochoczo przylanczają sie do masowego żądania zamiast uwierzyc, zamiast popatrzyc w kierunku Światłości.
Danek
UsuńCzy nie rozumiesz, że Twój Bog oczekuje od Ciebie nie tylko współczucia i życzliwości, ale miłości?...To Ty Jesteś wyjątkowo oporny na to, co głoszą ewangelie.
A Twój św. Paweł mówi do Ciebie, choćbyś mówił wszystkimi językami świata, a miłości byś nie miał, będziesz jak cymbał brzmiący. Dlatego tak puste i bezwzględne jest to, co mówisz.
Nezumi, na szczescie nie Ty jestes Sędzią.
UsuńMoj Ojcierc do mnie mowi -
oczekuję od Ciebie, ze uwierzysz, ze ja jestem Twoim Bogiem.
Ludzi kochaj jak siebie samego.
Ja siebie kocham tak normalnie, nie jestem w sobie zakochany.
Innych ludzi tez wiec w sposob normalny kocham.
Jezus pozostawil tylko jedno przykazanie -
kochaj bliźniego swego jak siebie samego.
O współczuciu i życzliwości nic z wyjatkiem nagany.
Przypomnij sobie o współczuciu i życzliwości okazanej przez przechodzacego czlowieka Kosciola obok zmaltretowanego na drodze.
Dobry Samarytanin to ten kto rzeczywiscie pomoze a nie okaze współczucie i życzliwość.
Bog gani współczucie i życzliwość a intelektualista wynosi współczucie i życzliwość ponad niebiosa.
Zapewne to z podszeptu szatana tak deklarujecie.
Danek
UsuńPrzez cały czas osądzasz innych...I wypowiadasz się w imieniu Pana Boga nie rozumiejąc, co do Ciebie mówi. Bo jak możesz rozumieć coś, czego nie znasz?
Wiem, że nie masz czasu...
Nezumi, ja nie osadzam innych, ja daje ludziom żyć tak jak chca żyć.
UsuńSędziego juz mamy.
Jak tak będziesz postępował to nawet w piekle żaden diabeł się do Ciebie nie uśmiechnie. Jeśli wyobrażasz sobie swego Ojca Niebieskiego jako despotę, to powinien dać Ci lanie, bo masz serce zatwardziale jak mało kto...Mam nadzieję, a nawet jestem przekonany, że naprawdę Jesteś inny niż tu głosisz. Nie taki Danek straszny jak sam siebie maluje 🙂
UsuńCo Ci biedni ludzie (biedacy) Ci uczynili, że ich tak szczerze nie lubisz? Czy nie ma wśród nich ludzi, którzy bardziej wierzą w Boga niż Ty?
UsuńBog obiecal, ze kolejne dni zycia osoby wierzacej beda lepsze od dotychczasowych.
UsuńDo tego stopnia lepsze, ze
ani oko nie widzialo,
ani ucho nie slyszalo,
ani nawet poprzez wyobraźnię osoba wierzaca nie jest sobie w stanie wyobrazic jakie cudowne zycie jest przygotowane przez Boga dla tej osoby.
Ja nikogo nie nienawidze.
Po prostu niech kazdy zyje sobie jak chce.
Ja tez mam prawo odgrodzić sie.
Rzeczywiscie ludzie mnie nie tylko lubią lecz naprawde bardzo lubią :)
Ja tez praktycznie lubie wszystkich.
I jak im okazujesz to, że ich lubisz?
UsuńUśmiechasz się do nich...Ale nie możesz tego robić życzliwie, bo przed chwilą napisałeś, że Bóg gani życzliwość. To cała Twoja logika. Cały czas tu piszesz o tym, jak się uśmiechasz. 😀
Nie możesz też im wspolczuc, bo Bóg gani współczucie...A jak Cie spytałem, czy ewangelie mowia coś o miłości, to odpowiedziałeś, że miłość to bardzo niejasne słowo. Dałem Ci przykłady działania w duchu miłości, o których mówi Pismo, ale powiedziałeś, że Jezus oczekiwal tego od apostołów a nie od Ciebie. Wspomniałem o tym, jak św. Franciszek naśladował Jezusa żyjąc w ubóstwie, a Ty powiedziałeś, że to było w średniowieczu😀Ze mną możesz tak rozmawiać, bo ja Cię pieklem nie straszę...
UsuńJak możesz pomagać ludziom uważając, że sami są sobie winni?
UsuńI deklarując otwarcie, że Cię nie obchodzą. A w dodatku być może to Pan Bóg chce, aby cierpieli...
Jeśli to robisz, to w niezgodzie z tym, co tu głosisz...
UsuńNezumi, pytasz: "I jak im okazujesz to, że ich lubisz?"
UsuńBardzo czesto dziekuje Bogu, ze Jego Twarz jest zwrócona w moim kierunku, ze obdarza mnie Swoim Błogosławieństwem.
Dziekuje, ze Światłość z Jego Twarzy odbija sie w mojej twarzy -
dziekuje, ze promienuje radoscia pochodzaca od Niego, dziekuje, ze ludzie to widzą we mnie.
To miło, że ładnie wyglądasz...
UsuńKobiety to chyba zauważają 🙂
Usuń