Porwane marzenie





           "W ślad za wielorybem wznoszą się fale. Chciałbym się prześliznąć przez strumyk cichego życia jak pstrąg".  (Samuel Taylor Coleridge) 

 

       Zawsze było to moim marzeniem...Oczywiście nie dlatego, abym przypisywał sobie oceaniczne rozmiary. Moja sława nie sięgała nawet drugiej strony instytutowego korytarza. Latami mijałem tam ludzi, którzy nie wiedzieli o mym istnieniu i wcale mnie to nie martwiło.       

    Tao jest strumieniem. Dlaczego to i wiele innych najistotniejszych naszych pragnień nie może się ziścić?  Mimo tego pragnienia miałem o wiele bardziej burzliwe życie niż mogłem kiedykolwiek przypuszczać. Czy działała tu jakaś konieczność ślepa na me bezskuteczne usiłowania?  A może trzeba pozostawić życie jego własnemu biegowi? 

     Napisałem kiedyś  "Życie - burza przed ciszą".  Jest coś szczególnego w polskim klimacie. Lato bywa upalne i burzliwe, ale przetacza się i szybko mija. Kto wie, czy cały ten romantyzm, powstawanie i zamieranie, i tęsknota, byłby możliwy przy bardziej zrównoważonej aurze. 

     Za późno, by o tym myśleć.  Nie mam pewności, czy takie życie nie przyniosło mi też czegoś dobrego, chociaż być porwanym do miłości i szaleństwa znaczy nieustannie tracić spokój ducha. Jest to być może jakaś namiastka, albo nawet forma ofiary lub  samobójstwa.  Chętnie bym sobie odebrał teraz trochę jesiennego patosu, ale postawiony przed afirmacją i negacją, nie tonę w niepokoju.  Jedyną naprawdę niepokojącą właściwością życia jest to, że zbyt szybko przemija - "a choćbyś pękł nie zmienisz innych ludzi". 

    Czasem przypomina mi się pewne zdarzenie, albo raczej obraz z mojego dzieciństwa. Jeździliśmy wtedy z rodzicami nad Dunajec, a przez wioskę, w której mieszkaliśmy, przepływał wartki strumień, który był jego dopływem. Któregoś lata strumień ten tak wysechł, że woda przeciekała tylko między kamykami. Pod jednym z nich schował się pstrąg. Wypatrzyłem go, przykryłem dłonią i z chłopięcą dumą wyciągnąłem z wody.  Już w dość późnym okresie mego życia poświęciłem mu liryk, w którym opisałem jego lęk, swe niezamierzone okrucieństwo i szorstkość kamienia, choć, jak mi się wydaje, wpuściłem go później do niej. 

    Gdzieś pod koniec sierpnia spadła z nieba potężna, kilkudniowa ulewa. Niebo pociemniało jakby nie było dnia, Cyganie skryli się w swoim taborze, ptaki pochowały. Strumyk zmienił się w powódź i z trudem trzymając się  w swym korycie wzburzony ryczał i porywał ze sobą drzewa. I nie wiadomo, co bardziej przerażało - łoskot, czy szybkość z jaką się przetaczał. Nikt by nie uwierzył w nie tak dawną płyciznę.

     Może tak jest i z życiem?  Wyznaję, że utożsamiałem się z tym pstrągiem, nim moja spontaniczność nie została ogłuszona. Czułem jego cierpienie i brutalność mej spowodowanej ciekawością ingerencji w jego istnienie. I choć życie nie zawsze upływa w spokoju, staram się jednak nie zatracić w jego porywach, pamiętając o tym, że brak umiaru krzywdzi. A każdy przyrost sił w kontemplacji poświęcam przywróceniu swobodnego oddechu... 

             

       

Komentarze

  1. Nie są to wbrew pozorom jakieś wynurzenia 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój subiektywny obraz życia na tej planecie w polskiej rzeczywistości jest tak bardzo rożny od mojego świata jakbyśmy żyli w innych światach lata świetlne od siebie.
    Poznałeś niby Filozofię jednak nie zanurzyłeś się w Księgę daną nam przez świat Duchowy.
    Powiadasz poprzez pryzmat waszej fizyczności, logiczności tego bytu, że "...wiele innych najistotniejszych naszych pragnień nie może się ziścić?"
    Kluczem do realizacji marzen, które odmieniają nam życie na lepsze, na wymarzone życie jest -
    czy wiesz czyj jesteś? Czy wiesz kim jesteś?
    Filozofia jest niesłychanie nieskomplikowana gdy idziesz przez swoje życie z Bogiem.
    Nie ma znaczenia jak wysoko mierzysz poprzez swoje marzenia.
    Mój Bóg poprzez swoją dobroć spełnia moje marzenia z wielokrotnym przebiciem.
    A przede mną jeszcze druga połowa mojego życia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Danek

    Wiem, że musisz utwierdzać się w swym przekonaniu o wyższości duchowej. To zapewne taka Twoja drobna słabość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nezumi,
      zapatrzony w swoich Filozofów mentorów na Katedrze Filozofii nie zauważyłeś w ogóle istoty potęgi intelektualnej świata duchowego.
      To jest moją silą właśnie, to jest moja moc gdy w potrzebie zatrudniam wszystkich Aniołów ze świata duchowego.
      Nigdy wtedy nie jestem sam gdy mam jakiś problem.
      To jest właśnie moja super naturalna siła z jaką ide przez moje życie.
      Tego nie nauczają ani na UW ani na KUL'u w Lublinie.

      Usuń
    2. Napawanie się mocą to chyba nie moja rzeczywistość.

      Usuń
    3. Ale rozumiem, że tak się wczuwasz w swą funkcję kierowniczą w pracy, że nawet Anioły zatrudniasz. 🙂

      Usuń
    4. Nezumi,
      czy kierujesz się swoim ego, swoją dumą - że nie potrzebujesz codziennej mocy pochodzącej z Nieba?
      Czy masz aż tak mocne ego, że odrzucasz pomoc w codziennym życiu?
      Nie rozumiem Twojej powyższej wypowiedzi.
      Czuję jednak, że przebija duma oraz ego intelektualisty, że da sobie radę bez pomocy Nieba.
      Biblia, Księga dana nam ze świata Duchowego powiada -
      Bóg wysyła Anioła aby uzdrowił osobę w momencie gdy ta osoba modli się o uzdrowienie.
      Nie za tydzień, nie jutro - w momencie gdy się modlę wysyłany jest Anioł aby moje marzenie abym był zdrowy zostaje realizowane.
      Zapewne trzeba być w Rodzinie Boga, czyli przyjąć Jezusa jako swojego Zbawce aby Bóg wsłuchiwał się w modlitwę.
      Nie wiem jak to działa gdy osoba nie jest w Rodzinie Boga.
      Wasza materialistyczna Filozofia tym się nie zajmuje.
      Możesz sobie to zaliczyć jako zwycięstwo waszej materialistycznej Nauki nad Duchowością.
      Ja tylko wypowiadam się z pozycji Człowieka od Boga.
      Bóg poprzez Biblie zapowiada aby przyjmować moc w życie osoby wierzącej własnie pobierać tę moc w modlitwie prosto od Boga.
      Ty napawasz się swoim ego.
      Ja przyjmuję moc z Nieba codziennie aby iść przez to fizyczne życie.

      Usuń
    5. Nie napawam się niczym. Obserwuję życie i świat, utożsamiam z naturą...

      Usuń
    6. Danek, wystarczy przyjrzeć się rzeczywistości aby stwierdzić, że twoje opowieści nie są prawdziwe. Wśród moich znajomych, większość ludzi, którzy mają lepsze życie niż Ty, żyjących w zdrowiu i dostatku, w żydowskiego Boga i jego syna nie wierzy. Żadna pomoc z zaświatów, nie była im potrzebna. Natomiast oprócz wierzących zadowolonych, cała masa żarliwie w niego wierzących, ma życie smutne i ubogie, wielu jest chorych pomimo tego, że codziennie się modlą o zdrowie. Logiczny wniosek jest prosty, to nie wiara czyni życie człowieka godnym i obfitym w różne dobra. Taka jest rzeczywistość, różni się ona od Twoich opowieści, tym, że jest dostrzegalna i namacalna. Wiara, jako system przekonań, ma ogromny wpływ na to, jak człowiek postrzega i interpretuje otaczającą ją rzeczywistość, ale tej rzeczywistości nie zmienia, ona ciągle jest taka jaka jest. Rzeczywistość, poddaje się zmianom i jest powodem zarówno sukcesów, jak trudności życiowych, co prowokuje do głębszej refleksji i poszukiwania uzasadnień. Wiara zaś zostaje podana na tacy, a wierzący niczego już nie poszukuje, usuwa ze swoich myśli wszystko to co nie pasuje do jego przekonań, choć jest rzeczywiste i żyje w takiej bańce, która rzeczywistości do niego nie dopuszcza. To jest jego sprawa, dopóki nie zaczyna myśleć, że jego misją życiową, jest obsesyjnie nakłanianie innych ludzi by do takiej bańki weszli.

      Usuń
  4. Czarno-biale zdjęcia mają w sobie coś, co zatrzymuje oko. Kiedyś było ich dużo. Ja teraz wolę jednak kolorowe i cieszę się, że można je mieć w kolorze :-) czasami patrzę na ludzi na tych zdjęciach - wielu z nich już nie ma - i myślę, że dobrze, że żyli, że wnieśli cześć siebie w moje życie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie jest za późno aby myśleć. A porównanie życia do strumyka, raz wzebranego, a innym razem prawie wyschniętego, jest rewelacyjne. Dlatego myślę, że warto być silnym jak pstrąg. Czasami trzeba się hamować przed euforią, a czasami nie trzeba ulegać czarnym myślom. Często również trzeba pokonywać te demony, które wpychają się do głowy i próbują wzbudzić paniczny strach. Bo obawy pomagają, ale paniczny strach jedynie paraliżuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem na myśli tylko myśli skierowane ku przeszłości.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty