Dusza rosyjska i Anglicy. (Cytaty do nienapisanego eseju)
Britten napisał swe suity na
wiolonczelę solo dla Rostropowicza,
grali też razem Schuberta
"Pamiętam, widziałem kiedyś w tłumie na ulicy dziewczynkę najwyżej sześcioletnią, w łachmanach, brudną, wynędzniałą, pobitą: przeświecające przez łachmany ciało było posiniaczone. Szła jak nieprzytomna, bez celu, Bóg wie po co pętając się wśród tłumu; może był głodna. Nikt na nią nie zwracał uwagi. Ale co mnie najbardziej uderzyło - szła z wyrazem takiej zgryzoty, tak beznadziejnej rozpaczy, że już sam widok małej istotki, obarczonej takim przekleństwem i rozpaczą, był jakiś nienaturalny i okropnie bolesny. Kręciła rozczochraną głową, jakby coś rozważając, rozkładała małe rączki, poruszała nimi, a potem nagle załamywała je i przyciskała do nagiej piersi. Zawróciłem i dałem jej pół szylinga. Wzięła srebrną monetkę, potem spojrzała na mnie dzikim wzrokiem, pełnym lękliwego zdumienia, i nagle rzuciła się do ucieczki, jakby się bojąc, abym się nie rozmyślił i nie odebrał jej pieniędzy."
(Fiodor Dostojewski, "Zimowe notatki o wrażeniach z lata")
"W każdym razie Król Lir jest plagiatem wcześniejszego i znacznie lepszego dramatu King Leir, napisanego przez nieznanego autora, który to utwór Shakespeare ukradł, po czym unicestwił...Oto i ostateczny werdykt Tołstoja dotyczący Króla Lira: żaden odbiorca, który nie uległ hipnozie (jeśli tacy w ogóle istnieją), nie jest w stanie przeczytać tego dramatu do końca, nie ulegając jedynie uczuciu "niechęci i nudy".
Następnie Tołstoj obarcza Shakespeare'a zarzutem o bardziej ogólnym charakterze. Utrzymuje mianowicie, że Shakespeare posiada pewne umiejętności warsztatowe, co należy przypisać temu, że był aktorem - nie ma jednak żadnych innych zalet. Nie potrafi poprawnie konstruować postaci, których kwestie i poczynania nie wynikają z danej sytuacji scenicznej: język jakim się posługuje tchnie niezmiennie przesadą i śmiesznością; notorycznie wkłada tym postaciom, które akurat ma pod ręką, własne chaotyczne i przypadkowe przemyślenia; wykazuje "całkowity brak poczucia estetyki", natomiast język jego utworów "nie ma zgoła nic wspólnego ze sztuką i z poezją". "Shakespeare mógł być kimkolwiek - Tołstoj kończy swój wywód - lecz artystycznie był nikim".
(George Orwell, "Lir, Tołstoj i błazen", w: "Anglicy i inne eseje")
"Nie ma takiego miejsca na świecie, w którym człowiek mógłby uciec od świata".
"Nie znam większego poświęcenia niż podanie ręki człowiekowi, który całkowicie upadł na duchu".
"Nic na świecie nie zachodzi we właściwym porządku: pragnąc myśleć o jednej rzeczy, myśli się o drugiej, gdy zaś zaczniemy myśleć o drugiej, natychmiast wracamy myślą do pierwszej".
"Kto szuka radości, ten znajdzie smutek".
(Z listów Mikołaja Gogola)
Nad ranem trudno czasem zebrać myśli. Chętnie przeczytałbym esej o takim tytule, ale niestety nie potrafię go w tej chwili, a może nawet nigdy napisać. Przykro, jeśli komuś zwabionemu nim sprawiłem zawód...
O ile pamiętam Dostojewski wytrzymał w Londynie tylko tydzień (uważał go za miasto na wskroś pogańskie), a potem uciekł do Paryża. W Niemczech później już z Anną mieszkał stosunkowo długo, a nawet wygrał w karty sporą sumę pieniędzy, która zpewniłaby rodzinie spokój na dłuższy czas, ale następnego dnia przegrał wszystko.
Orwell zgadza się z Tołstojem, że Król Lir "nie jest dobrą sztuką w sensie scenicznym. Dramat ów jest ponad miarę przewlekły, występuje w nim zbyt wiele postaci, jest zbyt wiele wątków pobocznych... Niemniej jednak coś niesprecyzowanego, być może kształt, albo zapewne jedynie nastrój, odsuwa na dalszy plan wszystkie powikłania i longueurs...", czego "cudzoziemiec" mógł nie zauważyć. Poza tym, Tołstoj pod koniec życia chciał żyć jak święty, a w utworach Shakespeare' a nie widział niczego budującego. Jednak, jak słusznie zauważa Orwell "Sytuacja tragiczna powstaje właśnie wtedy, kiedy cnota nie triumfuje, a jednocześnie wiadomo, że człowiek jest szlachetniejszy niż siły, które go niszczą"...Jeśli zaś chodzi o samego Orwella, to warto przeczytać nie tylko "Rok 1984", czy "Folwark zwierzęcy", ale przede wszystkim autobiograficzny utwór "Na dnie w Paryżu i w Londynie".
W poczciwej Biblioteczce aforyzmów są między innymi odszukane z różnych źródeł myśli Dostojewskiego i Tołstoja, ale wolałem zajrzeć na chwilę do szczuplutkiego tomiku aforyzmów Gogola, które wydają mi się czasem dość głębokie. I spróbuję jeszcze uchwycić się właściwego tematu: "Przede wszystkim żyć się powinno w Bogu, a nie w Rosji"; "Aby zrozumieć Szekspira, też potrzebny jest talent". 😀
W swoim opus magnum z ostatnich lat życia, które jest też swoistą antologią, Tołstoj częściej przytacza myśli Francuzów, Chińczyków, Niemców i Hindusów, niż Anglików, ale można je tam odnaleźć. Przytacza np. Ruskina, Benthama, czy Thomasa More'a. Częściej Amerykanów - Thoreau, czy ekonomistę Henry George' a. Ten ostatni napisał: "Jeśli istnieje szalony luksus, to istnieje i nie może nieistnieć ta straszna nędza, która zmusza biednych do służenia szalonemu luksusowi...Dlatego właśnie Chrystus kochał ubogich, a stronił od bogatych".
W Londynie spędziłem trochę czasu niemal wyłącznie wypoczywając, ale w innej epoce historycznej i w czasach, kiedy nie było tam tylu Polaków, a staropolskie słowo "kurwa" słyszałem jedynie dwukrotnie, ale z ust Cyganów, których tam nazywano uprzejmie Romami.
Czytając owo wspomnienie autora "Biesów", odnalazłem tam jednak sporo rzeczy, które w moim poczuciu niewiele się zmieniły, jak choćby tłumne rzucanie się do używania życia pod koniec tygodnia (los biedaków z working class). Nie nazwałbym Londynu Baalem, ale przy całym szaleńczym rozmachu City i rozgrzanych alkoholem i innymi używkami emocjach, przerażał mnie przede wszystkim jego chłód. Dlatego często uciekaliśmy w zieleń parków i na cmerntarze. I czasem przypominały mi się słowa z wiersza Norwida:
"Na śliskim bruku w Londynie,
We mgle, podksiężycowej, białej,
Niejedna postać cię minie,
Lecz ty ją wspomnisz struchlały.
[...]Rzekłbyś, że to Biblii księga,
Zataczająca się w błocie,
Po którą nikt już nie sięga,
Iż nie czas myśleć o cnocie!...
Pieniądz, Rozpacz - dwa słowa -
Łyskają bielmem jej źrenic..."



Z premedytacją pominąłem tutaj Hercena, który rezydował w Londynie...
OdpowiedzUsuńNie chciałbym, żeby powstało wrażenie, że uważam Rosjan za bardziej religijnych od Anglików, chociaż według Orwella Szekspir nie był najprawdopodobniej religijny. Byli może bardziej uduchowieni...
OdpowiedzUsuń