Dobroć serca

      


   "Mencjusz powiedział:

- Wszyscy ludzie mają serce, które nie może znieść cierpienia innych". (Menzi)

      

      Zdarza mi się rozmawiać z osobą, która nie tylko doskonale zna język chiński, ale interesuje się też poważnie chińską filozofią. Byłem nawet niedawno zaszczycony jej zaproszeniem na konferencję poświęconą filozofii Wschodu i Zachodu, która odbyła się w Uniwersytecie Warszawskim. 

   Nie pamiętam już kto w żartach, czy po prostu pomylił się i nazwał Mencjusza (Menzi)  Demencjuszem. Było sporo wesołości (oczywiście nie podczas owej konferencji). Mencjusz, podobnie jak Konfucjusz, którego myśl rozwijał, doczekał się spolszczenia swego imienia, jak wcześniej np. Wolter, czy Szekspir. Był przekonany, że człowiek jest z natury dobry i na tym opierał też swą koncepcję polityczną. W dziejach ludzkiej myśli niewielu tylko filozofów miało podobny status mędrca. 

   W dobroć natury ludzkiej wielu ludzi chciałoby wierzyć. Ale na przeszkodzie w jej racjonalnym uznaniu stoją przede wszystkim dwa fakty - zobojętnienie i okrucieństwo. "Przyczyna, dla której twierdzę, że wszyscy ludzie mają serca wrażliwe na cudze cierpienie jest taka: nagle zobaczywszy dziecko, które za chwilę wpadnie do studni, każdy człowiek odczuje przerażenie i współczucie. Nie dlatego, że chciałby nawiązać więzi z rodzicami dziecka, ani dlatego, że chce chwały u sąsiadów, czy przyjaciół, ani dlatego, że nie znosi płaczu. Z tego wynika, że kto nie ma zdolności (serca) do współczucia, nie jest człowiekiem". 

  W realnym świecie dzieci umierają z głodu na oczach bogatych, są masakrowane podczas wojen i okupacji, i wykorzystywane do niewolniczej pracy i usług seksualnych. Żyjemy na tym świecie i się na to godzimy. W chwili, kiedy piszę te słowa, snajperzy strzelają do dzieci i potrafią jedną kulą przestrzelić czaszkę matki i niemowlęcia, których nie uważają za ludzi. 

   Czy jeden z największych mędrców o tym zapomniał? Wojny i wyzysk zawsze były okrutne.  Na pytanie takie, które można by również skierować do największych autorytetów religijnych, można jedynie odpowiedzieć wymijająco: Natura ludzka nie jest pojęciem empirycznym i nie opisuje ludzkich zachowań i skłonności, a jedynie potencjalne możliwości człowieka jako istoty gatunkowej. W tym tylko sensie można jej przypisywać dobroć serca. Dlatego nie jest pozbawiona sensu myśl Tagore:"Człowiek jest dobry, ale ludzie są okrutni". 

   Jedną z najbardziej humanitarnych prób ustosunkowania się do tego dylematu odnajdujemy u Fromma. Przekonuje on, że człowiek jest potencjalnie dobry, ale środowisko w jakim wzrasta może powodować, że nie rozwija tych cech. Okrucieństwo i zobojętnienie są, jak to wyraził,konsekwencją "nieprzeżytego życia". Jest to życie psychiczne, które nie może w sposób naturalny rozwijać się. Taka próba ratowania optymizmu napotyka jednak na dalsze przeszkody. 

   W tekście zatytuowanym "Środowisko" Dostojewski krytykował ten wyrażany mocno za jego czasów optymizm, wskazując na istnienie psychopatii. Są w nim dwa wyraziste przykłady. Młoda matka prasuje jakąś bieliznę, malutkie dziecko krzyczy, a matka przypala je w złości żelazkiem. Chłop je żur, ale żeby urozmaicić sobie posiłek,  przywiązał żonę do belki w izbie i ćwiczy ją batem.O takich zdarzeniach donosiła często ówczesna prasa. Pisarz nie zgadza się na łagodne wyroki sądów w takich sprawach, powołujące się na wpływ środowiska. 

  Ale psychopatie nie biorą się same z siebie. Większość seryjnych morderców zetknęła się z okrucieństwem już w dzieciństwie, będąc jego ofiarami...Jednak nie wszyscy, którzy mieli takie dzieciństwo, stają się psychopatami. Dostojewski chciał widzieć w człowieku istotę zdolną do miłości i mimo wewnętrznego rozdarcia starał sie taki być,choć do Idioty (Myszkina) było mu daleko. 

   Sytuacja taka prowokuje często do refleksji moralnej. Jedną z bardziej znanych jest myśl Schopenhauera, który wskazywał na istnienie trzech podstawowych motywów postępowania: są to - współczucie, które w jego przekonaniu jest moralnie dobre, okrucieństwo, które jest moralnie złe i obojętność (egoizm), która jest moralnie neutralna. Współczucie wyraża pełne utożsamianie się z inną osobą, okrucieństwo wyraża się w zbliżeniu do niej i pragnieniu jej udręczenia, a obojętność w odwróceniu się od cierpiącej osoby. Dręczyciel szuka swej ofiary, chce być jak najbliżej jej i żaden ludzki odruch go przed tym nie powstrzymuje. To właśnie budzi, według Schopenhauera, największą grozę. Człowiek zobojętniały nie przychodzi innym z pomocą - to nie jego sprawa. Ma prawo do własnego egoizmu. W przeciwieństwie do dręczyciela chce być jak najdalej od drugiej osoby.

   Trudno jednak nie zauważyć, że taka klasyfikacja motywów ludzkiego postępowania pomija fakt, że w pewnych sytuacjach obojętność graniczy z okrucieństwem, albo nawet jest szczególnym okrucieństwem. Można by tu podawać tak wiele przykładów, że nigdy nie zakończyłbym pisania tego krótkiego tekstu i nie wyszedł na wiosenne słońce.

  Człowiek zapewne nie jest z natury dobry, ani zły i nie warto zastanawiać się, czy jest w jego naturze jakieś pęknięcie, które jest źródłem upadku i grzechu. To "najokrutniejsze zwierzę", które nie jest  "nadczłowiekiem", niepokoiło myślicieli takich jak Nietzsche,który jednak wierzył w duchową przemianę. 

  Bliski jest mi pogląd Spinozy, który chciał zerwać z urojeniami dotyczącymi wyobrażonej natury ludzkiej i pisał, że nie należy się nad nią pastwić. Starał się ludzkich uczynków nie potępiać, nie opłakiwać, ani nie wyśmiewać, ale je rozumieć, a nienawiść przezwyciężać miłością...

   




   

Komentarze

  1. Według nowoczesnej definicji, okrucieństwo jest stanem psychicznym sprawcy, który będąc pod wpływem silnych bodźców ideologiczno-hormonalnych, wywołujących u niego brak empatii i odzewu sumienia, krzywdzi swoją ofiarę fizycznie w sposób wykra-
    czający poza potrzeby egzystencjalne. W ten sposób sformułowana definicja pozwala wyciągnąć jakieś wnioski dotyczące źródeł okrucieństwa. Prawa i moralność tłumią okrucieństwo,
    dlatego warunki, w których społeczeństwo funkcjonuje powinno ją tłumić. Ale przyjmuje się, że wojna likwiduje te wymogi, bo w obliczu zagrożenia życia i śmierci liczy się tylko przetrwanie, więc społeczeństwa tracą te niezbędne dla cywilizacji normy i znajdują się w prowizorycznym stanie zbliżonym
    do dzikości. Pozostaje tylko pytanie o potrzebę (celowość) okrucieństwa.
    Zostało jednak stwierdzone, że okrucieństwo takowej nie posiada,
    jest ono zbędne po względem biologiczno-egzystencjalnym, nie generuje jakiejkolwiek korzyści. Skoro nie istnieje jednak żadna egzystencjalna, czyli rzeczywista, potrzeba okrucieństwa, musi istnieć coś innego. Nazwano to potrzebą ideową. Człowiek wyraża idee symbolami, jeśli okrucieństwo jest więc metodą na zaspokojenie potrzeby ideowej, to musi ono być
    symbolem. A odnalezienie sensu symboliki okrucieństwa jest uzależnione od panującej w danym społeczeństwie ideologii, którą owa symbolika manifestuje. To tak pokrótce, a jest jeszcze przecież przemoc oraz okrucieństwo poza wojną i na przykład okrucieństwo psychiczne. Jest to niestety problematyka ciągle jeszcze zawierająca otwarte pytania bez odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Temat jest trudny - nie jest to nawet mini-esej, stąd dla zachowania pewnego dystansu ten żart o Mencjuszu. Jest, jak zauważyłeś, wiele pytań, na które nie ma naukowej odpowiedzi. Filozoficzna refleksja zmierzała zwykle do formułowania jakichś ocen, ale miała i wciąż ma przede wszystkim charakter intuicyjny. Starożytna filozofia chińska głęboko te intuicje wyrażała, czasem kwestionując, a innym razem starając się uzasadnić potrzebę altruizmu. Mam nadzieję jeszcze o tym przy okazji napisać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że altruizm i bohaterstwo nie są typowymi zachowaniami człowieka, a indukuje je sytuacja.
    Człowiek ma żyć, tworzyć sobie godne warunki do życia. Dla dzieci też, co jest naturalną konsekwencją życia biologicznego gatunku potrzebującego sporo czasu osobniczego na osiągnięcie dojrzałości. Filozofia zapewnie roztrząsa moralne, psychiczne i emocjonalne aspekty nietypowych (altruistycznych, bohaterskich) zachowań człowieka. One istnieją, jeżeli musimy dokonać wyboru mniejszego zła. Generalnie to chronimy przede wszystkim siebie i tych, za których czujemy się odpowiedzialni. I raczej nic poza tym. Takie jest prawo natury, ono nie może być nijak złamane, niezależnie co filozofowie powiedzą, a nauczyciele będą chcieli nauczać.
    Zachowania destrukcyjne natomiast wynikają z zaburzeń szlaków przekazywania sygnałów w mózgu. Na próżno badać je filozoficznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. W poście wykorzystałem obraz Maxa Ernsta.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty