Nie ma tego, co nie istnieje
Sowa z IV chyba w
Jak napisał pewien mądry człowiek, którego miałem szczęście bliżej poznać, "prawda jest jedna, ale w różny sposób pojmowana i złożona". Konstatacja taka jest wyrazem poznawczej pokory, która ceni dążenie do prawdy bardziej niż niezłomne przekonania.
Jeśli przyjmiemy, że nie ma tego, co nie istnieje, to nie możemy uznać za prawdę czegoś nieistniejącego. W sposób metaforyczny tę bliską mi ontologiczną koncepcję prawdy wyraził Spinoza zauważając, że "Prawda ma się do fałszu jak byt do niebytu".
W kwestiach moralnych i estetycznych Spinoza był, podobnie jak wielki chiński filozof natury Zhuangzi, relatywistą. Jak przekonuje historyk filozofii Feng Youlan tao i natura są tym samym. W "Naturze - pisał Spinoza - nie ma żadnego dobra ani zła". Obaj zilustrowali ten pogląd wyrazistymi przykładami z życia społecznego i działania natury. Zhuangzi w typowy dla siebie, pełen poczucia humoru sposób zauważa, że sowa żywi się czymś innym niż człowiek, który nie przepada za myszami, a człowieka bolałyby plecy, gdyby spał na moczarach jak piskorz, co innego jest zatem dla tych istot dobre. A podobnie jest z pięknem. Na widok kąpiących się Piękności "ryby zanurzyłyby się w głębię, ptaki na ich widok uleciałyby w górę, a jelenie i sarny prędko by uciekały." Spinoza zauważył, że piękna kobieca dłoń zupełnie inaczej wygląda oglądana przez mikroskop, kiedy widać na niej szczeliny i dziury. A jeśli, jak to opisuje Biblia, ktoś komuś udziela skutecznej rady jak zgładzić wroga, to jest to wprawdzie dobre dla zabijającego, ale złe dla zgładzonego.
Jednak zarówno tao Zhuangzi, jak spinozański Deus, sive Natura, to rzeczywistość obiektywna, której istnienie jest czymś niezależnym od ludzkich sądów. Jest ona dynamiczna, przemijająca i zmienna, i mówiąc w sposób metaforyczny, przypomina wartki strumień. Postrzegamy świat inaczej niż inne czujące istoty, myślimy w granicach wyznaczonych przez język a nawet może nam się czasem wydawać, że życie jest snem, a w świecie wszystko wyłania się z chaosu, ale mam wyraźne poczucie, że to, co nie istnieje, nie może być uważane za prawdę. W tym sensie prawda różni się od ideologii, która konstruuje rzeczywistość, od wiary, czy tzw. narracji - to ostatnie słowo jest szczególnie mylące i w odniesieniu do faktów nadużywane, bo służy zwykle walce ideologicznej. Podobny charakter ma pojęcie dezinformacji, które jednak jest jednoznacznie oskarżające i jest elementem zaprowadzania czegoś w rodzaju stanu wojennego w sferze wymiany myśli. Zakłada się, że nie mamy prawa do zapoznawania się z różnymi opiniami i kształtowania na tej podstawie własnej. Współcześni liberałowie zapomnieli o klasycznej argumentacji Milla, który przestrzegał przed podobnym terrorem, wzbudzaniem nienawistnych uczuć i lęku. Jakby nie oceniać jego filozofii społecznej, tu akurat trudno nie przyznać racji jego zdroworozsądkowym argumentom. Narzucana opinia uznawana jest za dogmat i po pewnym czasie nikt już w nią nie wierzy.
Nieco inaczej myślimy zwykle o wartościach i wewnętrznych przeżyciach, wierząc w jakieś intuicje moralne, czy estetyczne, które miałyby uzasadniać nasze sądy. Intuicjonizm w etyce, czy aksjologii, jest trudny do ugruntowania, jednak rzecz nie jest całkiem beznadziejna. Istnieje na przykład koncepcja elementarnych norm moralnych, które miałyby mieć charakter uniwersalny, ponadkulturowy. Dlatego niszczenie życia, okrucieństwo, niewdzięczność, czy zdradę uważa się za rzeczy w sposób oczywisty złe. Przy bliższym wniknięciu w różne oceniane moralnie sytuacje okazuje się jednak, że nawet norma "Nie zabijaj!" dopuszcza tak wiele odstępstw, że trudno jej przypisać ów elementarny charakter. Są to pojęcia, jak się czasami mówi, notorycznie nieostre i niemal niemożliwe jest w pewnych sytuacjach uzyskać powszechną zgodę na ich użycie - tak np. zdrajcę uważa się czasem za bohatera, a okrucieństwo za konieczny przejaw społecznej dyscypliny. Postawieni przed podobnymi dylematami ludzie zdają się zwykle na jakieś autorytety, rezygnując z samodzielnego myślenia. Chwalą to, co inni chwalą a potępiają to, co inni potępiają i w ten sposób unikają spodziewanej dezaprobaty lub kary. Sytuacja komplikuje się i staje się potencjalnie konfliktowa, kiedy ktoś zmuszony jest do lojalności w stosunku do odmiennych grup społecznych o sprzecznych poglądach moralnych. Zdawano sobie z tego sprawę już przed wiekami, dlatego pojawiła się wśród Chrześcijan użyteczna dyrektywa, by oddawać Bogu to, co boskie, a cesarzowi to, co cesarskie, z całą tego dwuznacznością. Wielu czyniło tak jeszcze w czasach Hitlera. A Augustyn w "O kazaniu Pana Naszego na Górze" pisze, że ewangelicznych zaleceń nie należy rozumieć dosłownie, a jedynie co do intencji, która ma być altruistyczna. A więc np. kiedy Jezus mówi wedlug relacji ewangelisty, że należy oddać swój płaszcz ubogiemu, kiedy ten marznie, albo nie domagać się zwrotu pożyczonych pieniędzy, to tylko ukazuje wartość tej intencji, a niekoniecznie musimy tak działać. Podobnie jak z tymi krokani, które mamy przejść z drugim człowiekiem...
Patrząc życzliwie na to, co pisze Święty Kościoła i zarazem jeden z najgłębszych psychologów w dziejach, nie należy widzieć w tym usprawiedliwienia hipokryzji. Być może ukrywa się za tymi słowami przeświadczenie, że radykalizm oczekiwań Jezusa czyni je niemożliwymi do spełnienia przez większość ludzi. Eliade zwraca uwagę na dwa inne przeświadczenia tego Ojca Kościoła. Jako nawrócony grzesznik nie mógł zakładać, że uczynki prowadzą do zbawienia. Wierzył, że w niebie jest bardzo niewiele miejsc i że o tym, kto tam się znajdzie zdecyduje arbitralna decyzja, a więc łaska Boża. Znam chrześcijańskich autorów, którzy odważyli się powiedzieć, że spełnienie oczekiwań Jezusa byłoby dla większości ludzi samobójcze. Augustyn występował jednak w zupełnie innej roli.
Myślenie o faktach różni się od myślenia o wartościach, ale w perspektywie ideologicznej jeden rodzaj myślenia zastępuje się najczęściej drugim. Podczas wojny na Ukrainie miało miejsce słynne zdarzenie na Wyspie Węży, której obrońców porównywano do bohaterskich obrońców Termopilów. Później okazało się, że dostali się do rosyjskiej niewoli, skąd odesłano ich na Ukrainę. Mit jednak pozostał. Takie mity służą oczywiście pokrzepieniu serc i podtrzymywaniu bojowego ducha, tyle tylko, że okazują się najczęściej ekscesami wyobraźni. O ile pamiętam owi bohaterowie, zostali nawet później odznaczeni - tak ważne było podtrzymywanie tego mitu wbrew jakimkolwiek faktom. Opinia publiczna wstrząśnięta była wydarzeniami w Buczy. Ja sam płakałem patrząc na zdjęcie leżącej na ulicy zastrzelonej kobiety z malutkim dzieckiem. Szybko jednak pojawiły się przypuszczenia, że ta potężnie propagandowo wykorzystana zbrodnia mogła być dokonana przez kogoś innego. Nie próbowała tego wyjaśnić żadna niezależna komisja. Nie podano też do wiadomości nazwisk ofiar. Dlaczego, skoro można było się spodziewać podtrzymania wcześniejszej interpretacji? Współczucie dla ofiar jest czynnikiem propagandowym, ale poza tym przekazem istnieje też prawda. Ci sami ludzie, którzy potępiają zbrodnię dokonaną w Buczy, usprawiedliwiają często zabijanie i głodzenie kobiet i dzieci, i burzenie ich domostw w Gazie, odwołując się do trzech argumentów: 1) że jest to jedynie samobrona i słuszny odwet; 2) że nie jest to ludobójstwo, bowiem osoby te są jedynie ubocznymi ofiarami bombardowań koniecznych podczas wojny oraz sytuacji klęski żywiołowej; 3) że palestyńskie dzieci są terrorystami, albo staną się nimi kiedy dorosną.
Żaden z tych argumentów nie da się w sposób racjonalny obronić, a trzeci wprost afirmuje ludobójstwo. Są one sprzeczne nie tylko z faktami, ale także z deklarowanymi zwykle wartościami, jak np. z przekonaniem, że należy chronić życie osób bezbronnych.
Do czego prowadzić może rezygnacja z tego moralnego postulatu? W wizerunku propagandowym Trzeciej Rzeszy Żydzi i nie tylko oni, przedstawiani byli jak prusaki, które należy beznamiętnie tępić, chcąc zachować konieczną przestrzeń życiową. Dlatego komora gazowa i dół z wapnem wydawały się hitlerowcom właściwą technologią śmierci. Dzieci walczące w Powstaniu Warszawskim uważano za "polskich bandytów", dlatego można było je bezwzględnie zabijać, a miasto zburzyć jak Kartaginę.
Zauważanie pewnych zbieżności ideologicznych dotyczących tego trzeciego argumentu, nie ma w moim poczuciu budzić oburzenia. Jestem przekonany, że ofiary należy skutecznie chronić. Jednak tylko ideologiczny obłęd może prowadzić do napawania się mocą w stosunku do bezbronnych ofiar. Żydzi, którzy sami byli najczęściej bezbronni podczas holokaustu, nie mogą tak postępować, ponieważ nie jest to właściwa nauka z wstrząsającej lekcji historii. Wielu z nich zresztą przeciwstawia się syjonizmowi, chociaż trudno byłoby ich z tego powodu nazwać antysemitami - a piętnowanie kogoś jako antysemity zamyka wszelką dyskusję skuteczniej niż jakikolwiek knebel.
Obudzić wiarę i idealizm jest w pewnych sytuacjach względnie łatwo. Udało się to np. w stosunku do japońskich studentów kamikadze, chociaż niektórzy z nich po jakimś czasie zwątpili w sensowność własnej misji. Były to często osoby ponadprzecietnie inteligentne i wrażliwe, a jednak ulegaly cynicznej manipulacji. Ten rodzaj manipulacji (ledwie wspominam tu o naszej własnej historii i decyzji o rozpoczęciu Powstania warszawskiego) powoduje często tragiczne skutki. Patriotyzm uważa się za wysoką wartość, ale polityczna manipulacja ma często znamiona zbrodni. A podobnie jest z innymi wysokimi wartościami. Militaryzm jako rodzaj ideologii jest jednak, w moim poczuciu, wartością jednoznacznie negatywną. Do pokoju należy dążyć przez pokój, a nie przez wojnę, poświęcającą życie ludzi, których ma rzekomo bronić. Zdarza się, że jakaś wojna jest nieunikniona i nie można jej zapobiec, ale należy zrobić wszystko, aby do niej nie dopuścić. Szafowanie cudzym życiem i budzenie nienawiści ma swoją cenę i służy najczęściej niskim interesom.
Nezumi,
OdpowiedzUsuńkto mianowicie, jaki autorytet decyduje o tym "że nie ma tego, co nie istnieje, to nie możemy uznać za prawdę czegoś nieistniejącego"
Czy takim autorytetem jest wyposażony w logikę Piotr?
Sprowadzasz Filozofie na manowce.
Takie jest moje spojrzenie.
Wszystko co napisałeś nie ma żadnego sensu.
Gdy zaczyna się wojna, jak w Gaza - prowadzi się taka wojna aż do zwycięstwa albo nie powinno się w ogóle angażować w wojnę.
Czyli dać się wymordować bojowcom Hamasu.
Nie ma czegoś takiego jak wojna w białych rękawiczkach.
Niestety ale nie jesteś w stanie zrozumieć podstaw.
Wojnę prowadzi się aby wygrać jak najmniejszym kosztem swojego wojska.
Atakujesz liberałów a co robi PiS?
Raz sierpem, raz młotem w czerwona chołotę.
Tymczasem lekarstwem na problemy świata jest usuniecie zła.
To wszystko co napisałeś powyżej nie naprawi świata.
Dualizm musi zostać pokonany aby zaistniała trwała zmiana.
W Niebie nie ma dualizmu.
Nie ma wiec zadnich problemów.
Sytuacja jest niezwykle prosta.
Zyje się beztrosko w codziennej radości.
Zapewne jednak dla Ciebie Niebo nie istnieje, podobnie jak nie jesteś sobie w stanie wyobrazić życia bez dualizmu.
Dlatego jako intelektualista nie masz lekarstwa na problemu tego świata.
To jeszcze raz, zapytam -
kto decyduje o tym co nie istnieje?
Danek
UsuńKiedy mówisz o pokonaniu dualizmu i zła, to zakładasz istnienie dualizmu. A kiedy mówisz o naprawie świata, to zauważ jak go ludzie zazwyczaj naprawiali - jeśli ta myśl Cię nie przeraża...Żeby walczyć ze złem, trzeba wiedzieć czym jest dobro. Czy polega ono na zabijaniu bezbronnych ludzi?
Pytasz, jakie jest kryterium prawdy, kiedy można uznać coś za nieistniejące. Mówiąc najprościej, kiedy się nie wydarza. Rozum i doświadczenie, a nie księga jest tu autorytetem. Oczywiście z tego, że nie można istnienia czegoś, w co się wierzy uzasadnić, nie musi wynikać, że to coś nie istnieje. Wystarczy mieć świadomość, tego, że jest to wiara, a nie wiedza.
Nie jest też autorytetem władza polityczna, która nakazuje wierzyć w propagandowy przekaz...
UsuńNezumi,
Usuńpowiadasz, ze kryterium Prawdy czy coś istnieje czy tez nie istnieje jest, ze coś się nie wydarzyło.
Dla Ciebie jest to proste wytłumaczenie.
Nie ma nic bardziej nie-prostego niż to co się wydarzyło oraz nie wydarzyło.
Ja umarłem na kowidowe zapalenie płuc, moja świadomość znalazła się po drugiej stronie.
Piotr i tym podobni logiczni znajduje każde wytłumaczenie aby udowodnić, ze jednak rzeczywiście się mnie to nie wydarzyło, ze taka fata-morgana.
Tymczasem ja wystraszony, po tamtej stronie, nie jestem gotowy na zmianę adresu -
musze wymyślić jak wrócić do mojego fizycznego ciała.
Odbyłem intelektualna walkę z nieuchronnym przeznaczeniem.
Kiedy się nie wydarza - powiadasz
Fatima - w Portugalii
Setki ludzi, dziennikarze opisali cudowne wydarzenia na niebie, gdy słońce poruszało się inaczej niż powinno,
nie mówiąc już o przekazaniu dzieciom informacji o przyszłości.
Dla was - intelektualistów to się nie wydarzyło.
Dla Rosyjskiego człowieka -
w ogóle nie było wojny 1920 r pomiędzy Rosja oraz Polska,
nie zaistniało wymordowanie polskich oficerów w Katyniu.
Nic takiego się nie wydarzyło.
Dla Ukraińca - nie było masowych rzezi Polakow.
To jak to jest z tą Prawdą, ze cos się wydarzyło gdy się nie wydarzyło.
Danek
UsuńZ tego, że ludzie zaprzeczają prawdzie nie wynika, że ona nie istnieje...Oczywiście to nie jest takie proste.
Gdy Ruski nie wie nic o rzezi Polakow w Katyniu -
Usuńta prawda przestaje istnieć.
Po prostu takiej prawdy nie ma.
Wydarzenia w Fatima, Portugalia -
opisane, udokumentowane przez dziennikarzy -
ta prawda nie istnieje.
Nie czaruj tutaj mnie.
Obiektywnie nie ma takiej prawdy ani dla Ciebie ani dla Piotra.
A co ja mam (i Piotr) wspólnego z tym, że Rusek nie wie o Katyniu, albo z Fatimą, niezależnie od tego, czy jest matką proroka, czy nie? 😀
UsuńNezumi,
Usuńwszystko masz wspólnego z manipulowaniem Prawdą.
Podobnie Piotr.
Moja relacja z drugiej strony jest dla was nieprawdą.
według was nic takiego nie zaistniało.
Fatima - nawet nie wiesz nic o szczegółach, co działo się na niebie podczas pokazu Nieba dla waszego doczesnego człowieka.
Setki relacji naocznych świadków wrzucone do kosza.
Nie wydarzyło się.
Natomiast jesteś mocny w uprawianiu nieprawdy.
Nicość po śmierci i tym podobne insynuacje.
Widzę, ze nawet tego nie rozumiesz.
Danek
UsuńCo nie zaistniało? Nie było mordu w Katyniu? Nie wiadomo, kto go dokonał? Kto tak mówi - ja czy Piotr?
Nicość po śmierci to insynuacja? Gdybyś uważnie przeczytał mój utwór, to zauważyłbyś, że nie ma co się jej obawiać, bo zmarły już niczego nie czuje. A jaki masz dowód, że człowiek żyje po śmierci poza tym, że bardzo byś tego pragnął dla siebie i bliskich?
Nezumi, widzę, ze mówię na puszczy,
Usuńja jestem chodzącym dowodem
Ja bylem po drugiej stronie osobiście -
śmierć nie istnieje,
to czym nazywasz śmierć jest po prostu przejściem na drugą stronę.
Dla Ciebie zmarły nic nie czuje, bo poszedł w nicość.
To jest największe kłamstwo waszej filozofii.
Rozumiem Twój lęk...
UsuńJaki znowu mój lęk?
UsuńPo prostu nie jestem gotowy na przejście na drugą stronę.
Mój Ojciec zapewnia, ze przejdę wtedy gdy będę na to gotowy.
Ale to już temat na inną okazje.
Tutaj mówimy o zaistnieniu czegoś co staje się prawdą.
Doskonale wiesz, ze to co wydarzyło się w Fatima otoczone zostało tajemnicą.
Prawda nie istnieje. Po prostu nicość, nie wydarzyło się nic specjalnego.
Na szczęście mamy dostęp do wiedzy.
Nie musimy polegać na Filozofach.
Doskonale zdajesz sobie sprawę, ze jeśli prawda podważa ustalony porządek rzeczy, tym gorzej dla prawdy.
To jest mój komentarz do Twojego zapewnienia, ze:
Nie ma tego, co nie istnieje.
Moim zdaniem prawda jest odporna w swojej istocie na to jak pojmują ją ludzie, jest przecież obiektywna (faktyczna), a jej pojmowanie przez człowieka jest zazwyczaj tylko subiektywnym mniemaniem. Nie może ona być też czymś nieistniejącym, bo nie ma czegoś takiego jak nieistniejący fakt. Natomiast to wszystko co istnieje w pojęciu człowieka, czy to pojęcie życia, natury, czy Boga, cechuje wysoki poziom mniemania w stosunku do tego co on wie na pewno. W swoim dążeniu do poznania prawdy, od zawsze ma on niewiele dowodów na to, że doszedł już do właściwych wniosków. Większość obecnie uznawanych teorii fizycznych jest potwierdzana dowodami nie wprost i związkami między ideami, a nie między dowodami, czyli do pewności daleko. Innymi słowy rzeczywistość jest obiektywna, ale jej pojmowanie niekoniecznie. Pojmowanie tego co moralne, też nie odbiega od standardowego mniemania. Ludzie często mają podwójną moralność inną dla siebie, a inną dla pozostałych ludzi. Podstawowym kryterium, jest to czy moralne zachowanie jest dla nich dobre, czy też nie i na swój użytek, aby zapewnić sobie to co dobre, mają moralność nieco inną niż ta wynikająca z tradycji społeczeństwa w którym żyją. Podobnie jest w polityce, czy krajowej, czy międzynarodowej, ważny jest tylko dobrostan albo osobisty, albo jakiejś grupy, to reszta ma być moralna i temu dobrostanowi nie szkodzić. Kler ma też podobnie jak politycy, Jezus na być wzorem dla owieczek, oni mają wzór swój własny. Wierni dziurawe sandały, a oni pozłacane karoce. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie ma czemu się dziwić.
OdpowiedzUsuńTrudno byłoby się z tym nie zgodzić...
UsuńNezumi,
OdpowiedzUsuńjuż w SP gdzieś w czwartej czy w piątej klasie jęz. polskiego nauczacie dualizmu. Staje się ten dualizm oczywisty, wpisany w wasz ludzki system wartości.
A Ty powiadasz, ze ja zakładam, ze świat dualny istnieje.
No daruj, sam maczasz w tym palce.
Dziecko nauczacie że przeciwieństwem miłości jest nienawiść czy, że przeciwieństwem radości jest smutek.
itd, itp.
Ja postuluję, aby prawdziwi Filozofowie wyszli na ulicę pomiędzy ludzi tak jak kiedyś Plato czy Socrates.
Abyście nauczali nowego,
że można pozbyć się zła w życiu człowieka.
Nauczanie czym jest dobro zapewne jest dobrym narzędziem w rękach rodziców.
Filozof powinien nauczać dorosłych, że wszystko co odpycha nas od innych ludzi jest złem.
Powinniśmy każdego człowieka kochać bezinteresowną miłością.
Ja tutaj jestem u Ciebie bowiem kocham Ciebie bezinteresowna miłością.
Podobnie z każdym, z kim tutaj u Ciebie rozmawiam - miłuje ich jako istoty ludzkie.
Czy to Piotr czy Lech, ba nawet Monika tutaj zajrzała, odezwała się.
Każdy wie czym jest dobro wiec tego ludzi nie musisz nauczać.
Nie każdy jednak rozumie czym jest zło.
Gdy ktoś nie uznaje murzyna za człowieka czy Azjatę -
taka osoba nie czuje, ze robi rzecz naganną.
Nawet inaczej myślący PiS czy kibole -
powinno otaczać się ich miłością.
Od tego mamy w społeczeństwie Filozofów aby pokazali ludziom drogę.
Ty grzebiesz w brudach zła.
Bucza, Gaza, obozy hitlerowskie, paleni żywcem Polacy przez rozwydrzonych Ukraińców.
W ten sposób dając złu energie nobilitujesz zło jako istniejące nierozłącznie w społeczeństwie
Nie ma potrzeby dawać temu jeszcze więcej energii.
Ktokolwiek Ciebie czyta, zło staje się oczywiste,
tak ja to wiedzę.
Danek
UsuńA Palestyńczyka, czy "Filistyna"? Przecież to w Twojej Biblii wyczytałeś, że trzeba ich zabijać, bo naród wybrany ma obiecaną ziemię?
I kochasz mnie i Piotra nazywając nas "brudną szmatą" i posylajac do piekła? Popracuj jeszcze trochę nad swoim kazaniem...
posyłając
UsuńJa wierze, ze jeszcze nie wszystko z Toba czy z Piotrem jest stracone.
UsuńGdy cytuje Słowo Boże, nie zarzucaj mnie że mam jakieś nieczyste intencje.
Po prostu mogłeś te istotne fakty przeoczyć.
Danek, żałosny jesteś w tej swojej wierze, że hebrajski Bóg jest jakimś dyrektorem cyrku czy coś podobnego. Co to niby ma być, pokazy w Fatimie dla kilkuset osób, na więcej Boga nie stać, to więcej ludzi oglądało koncerty Beatlesów. Jakieś cudaczne cuda, krew kapiąca z posągu, uzdrowienie kaleki, święte o obrazki na szybach, dzieci widzące matkę boską na łące itp. To jest coś godnego Boga, który może wszystko? Dlaczego nie uzdrawia wszystkich ludzi, tylko robi pokazy uzdrawiania po kościołach, jak w cyrku? Co mu przeszkadza pokazać to, że istnieje wszystkim ludzkim, dlaczego opiera się na takich niewiarygodnych ludziach jak Ty, sam nie potrafi?
UsuńA Ty nie przedstawiasz żadnej relacji bo nigdzie nie byłeś, dopóki mózg żyje to jesteś ciągle tutaj na ziemi, a nie w żadnym niebie, to jest udowodnione naukowo. Nikt jeszcze z nieba nie wrócił nie ma żadnej relacji od nikogo. To co opowiadasz to tylko projekcja Twojego mózgu. Jesteś skrajnie niewiarygodny głosząc te bzdury, które takim naiwniakom jak Ty wciskają na kazaniach sekty. Jako argumenty masz tylko gadanie i nic więcej.
Piotrze,
Usuńodpuszczam Tobie bo nie wiesz co czynisz.
Kocham Ciebie bezinteresowna miłością.
🤓 Taka miłość to tylko słowa, ja Ciebie nie kocham bezinteresownie, bo to nic nie znaczy. Ja uważam Ciebie za wirtualnego przyjaciela, a to już znaczy bardzo dużo. To, że masz inne poglądy też dla mnie nic nie znaczy, każdy ma prawo do swoich, niepotrzebnie tylko próbujesz je wciskać innym... no może masz poczucie jakiejś misji. To też twoja sprawa, ale źle wybrałeś sobie obiekty do realizacji tej misji. 😀
UsuńA bo niby mnie odpuszczasz?
Ja tylko komentuje co tutaj tworzy Polski Filozof.
OdpowiedzUsuńPo dzisiejszej dyskusji innego wyrazu nabiera Nezumiego:
"Nie ma tego, co nie istnieje"
Mianowicie intelektualista stanowi to co jest a co nie istnieje.
Do konsumpcji dla narodu.
Danek
UsuńA w którym miejscu napisałem, co istnieje, a co nie...🙂
Twój komentarz ma ten sam sens co opowiadanie bajek braci Grimm. Podstawą jest wiedza, że żadne opowiadanie bez dowodów, nie jest świadectwem tego że coś istnieje. Ludzie potrafią tworzyć bardzo ciekawe bajki, ale prawda wymaga, aby była obecna, czyli istniała też w rzeczywistości, tej w której człowiek żyje. Nikt tego nie musi oceniać i popierać swoim autorytetem, nie potrzeba być intelektualistą, każdy głupek wie, że siedmiomilowe buty to nie jest prawda.
UsuńNezumi,
Usuńnp wygodnie pomijasz temat Fatimy ponieważ niewygodna jest prawda.
Teraz konsumująca gawiedź w osobie Piotra wypisuje powyższe
Danek, jakiej prawdy, czyjej? Uważasz demokrację za najbardziej sprawiedliwy ustrój na świecie, a 2/3 ludzi twierdzi, że Jezus nie jest żadnym Bogiem, a Matka Boska nie jest wieczną dziewicą, która tego Boga urodziła. T co co 1/3 lepsza od 2/3, jest demokracja najlepsza, czy nie. 😀
UsuńA Fatima to tylko miasto w Portugalii, gdzie jedni ludzie mają widzenia, a inni ludzie ich nie mają. Nie ma żadnego dowodu na to, że hebrajski Bóg, albo jego syn, ma w tym przedstawieniu jakiś udział.
Źle Piotrze zapamiętałeś co powiedziałem kiedyś w temacie demokracji.
UsuńDemokracja jest bardzo niedobrym systemem sprawowania władzy, jednak jest najlepszym ze wszystkich jakie istnieją.
Mam nadzieje, ze rozumiesz różnicę.
Kto jest z tym światem nie może być jednocześnie ze mną, mówi do nas Jezus poprzez strony Nowego Testamentu.
Jednocześnie tylko niewielu, dosłownie garstka wg języka zapisanego w Biblii dotrze do Nieba.
Szeroka jest droga na potępienie -
cytuję tutaj dosłownie Biblie.
Podane wiec przez Ciebie statystyczne dane Piotrze tylko weryfikują prawdę zawartą w Piśmie.
Danek, tekst krótki ale głupot co nie miara, po pierwsze Jezus nie mówi do nas, bo do mnie nie mówi na pewno i do ⅔ ludzi też, po drugie Jezus nie ma nic wspólnego z Nowym Testamentem, bo umarł przed jego powstaniem, więc nie może mówić do Ciebie poprzez niego. Piszesz, że jesteś z Jezusem, ale nie możesz być wtedy z tym światem, bo tak on “mówi”, to jak to się dzieje, że się tu na tym świecie jeszcze znajdujesz i nam tu d**ę zawracasz. Przecież to znaczy, że jednak z tym Jezusem nie jesteś. Piszesz, że tylko garstka dotrze do nieba, niech sobie tak garstka dociera tam gdzie chce, ale tu niech się odpieprzy od normalnych ludzi, którzy żyją rzeczywistością, a nie hebrajskimi bajkami napisanymi dla pasterzy kóz i wielbłądów żyjących tysiące lat temu.
UsuńJak ta demokracja jest taka niedobra, to niech USA się ogarną i coś z tym wreszcie zrobią. 😀
Piotrze,
Usuńzgadza się do Ciebie Jezus nie mówi, nie znalazłeś bowiem Boga czytając wielokrotnie Biblie :)
Spokojnie sobie tutaj dyskutowałem z Nezumi aż wreszcie Ty tutaj wpadłeś strzelając swoją logiką. Wszystko co ja napisze, atakujesz pryncypialnie.
A miałeś niby dyskutować o twórczości Nezumiego.
Z Tabą się rozmawia na zasadzie "gadał chłop do obrazu". Więc jeszcze raz. To jest miejsce publiczne, więc nie dyskutowałeś z Nazumim, tylko z wszystkimi, którzy przeczytają to co napisałeś, czyli ze mną też. To raz, a dwa nie duskutowałeś spokojnie, tylko wciskałeś doktorowi filozofii, poglądy dla naiwniaków od swojej sekty, bez związku z tym co napisał tu Nazumi.
UsuńJezus do Ciebie gada to go słuchaj, masz już zapewnione zbawienie to nie musisz się z tym obnosić jak jakiś lepszy, przecież Jezus wyraźnie powiedział, że pierwsi będą ostatnimi. 😀
Piotrze,
Usuńfakt, gdy nie rozumiesz o czym jest mowa w dyskusji nie oznacza, ze
"gadał chłop do obrazu".
Chociaż troche należy mieć pokory, gdy wchodzisz w toczącą się dyskusję.
To może proszę, na jakiej podstawie zarzucasz mnie, ze kieruję się wiedzą z sekty gdy ja wyłącznie podaję fragmenty Pisma z Najnowszego wydania Biblii Katolickiej.
Właśnie kilka dni temu w waszej TV widzę -
manifestacja polityczna w sercu klasztoru w Częstochowie.
Ksiądz chodzi dookoła święcąc wszystkich -
wierni wykrzykują:
raz sierpem, raz młotem w czerwona hołotę.
Czy polski kościół katolicki jest sektą z Królem Jezusem oraz Królową Maryją poprzez ryk wiernych ustanawiający porządek rzeczy w tym kraju nad Wisla?
Znowu nic nie zrozumiałeś, jak ten obraz do którego chłop gadał. Powinieneś zrozumieć różnicę między miejscem publicznym, a prywatnym. No i jak żądasz pokory, to wykaż ją najpierw ze swojej strony. Twoje cytowanie "pisma" w postaci wyrwanych z tekstu fragmentów, jest nacechowane tym co słuchasz na kazaniach tej twojej sekty. Dla wyjaśnienia, sekta to jest niewielki odłam od głównego nurtu wiary. Chrześcijan jest 1/3 ludzi, a takich zbawionych na umyśle jak Ty kilkaset tysięcy. W tym rozumieniu kościół katolicki sektą nie jest, ale to nie znaczy, że jest z nim wszystko w porządku.
UsuńPiotrze,
Usuńgdybyś miał troche więcej zdrowego rozsądku, już nie mówiąc o znajomości logiki wiedziałbyś, ze co najwyżej masz pewność 50/50 ze świat duchowy istnieje.
Podobnie nie można logicznie mieć większej pewności niż na 50% ze opisywany przez Ciebie świat fizyczny rzeczywiście istnieje.
Jednak z zajadłością diabła szkalujesz wszystko co piszę, pomimo ze masz niewielka pewność w jedną bądź w drugą stronę.
Z Biblii wiemy, ze tylko garstka dotrze do Nieba.
Czyli absolutna mniejszość.
Moze nie więcej jak 10%
Garstka, czyli dosłownie paru a few po angielsku. 1% ?
Obawiam się, ze z Klasztoru w Częstochowie nikt tam nie dotrze.
Tak wiec 1/3 ludzkości taka ogromna masa nie przekłada się na jakość.
Twoja konotacja zawarta w słowie sekta brzmi bardzo negatywnie.
Tymczasem mam większe szanse na Zbawienie z Żydami wierzącymi, ze Jezus jest Zbawicielem niż z waszym polskim kościołem katolickim uważającym za Boga Maryje.
W Biblii nie ma ani słowa zapisanego aby czcić Maryje czy ustanawiać Królem państwa polskiego Jezusa Chrystusa.
Powtórzę wiec jeszcze raz -
z uporem diabła naznaczasz moja wiarę jako sektę.
Ja nie należę do żadnego zgromadzenia duchowego.
Można więc powiedzieć, ze jestem po prostu Ambasadorem Królestwa Nieba.
Danek
UsuńGdybyś wiedział o czym piszesz to byś nie pisał, że 50/50 to pewność. To jest przecież tylko prawdopodobieństwo. A mylisz się też z tym 50/50, bo rachunek prawdopodobieństwa pewnie w szkole opuściłeś. Świat fizyczny jest rzeczywisty bo w nim żyjemy natomiast świat duchowy jest hipotetyczny bo może istnieje i może będziemy w nim żyć, czyli nie ma mowy o żadnym 50/50, a najwyżej 99/1.
Niebo to mit, taka bajka dla dorosłych, tak jak i piekło, więc to co nam opowiadasz, że wiemy (?) z Biblii, to też bajki.
Nie ja naznaczam, definicja sekty to nie mój pomysł. Nie należysz, bo się nie zapisałeś, ale chodzisz, słuchasz i wierzysz, jesteś członkiem zaocznym.
Nie jesteś żadnym ambasadorem tylko pierdołą, która zawraca głowę normalnym ludziom swoimi naiwnymi poglądami, choć nikogo one nie interesują.
Piotrze,
Usuńnie powinienem nawet odpowiadać takiemu jak Ty,
rzucającym wyzwiska zamiast rzetelnej wiedzy,
Na 100% Nauka nie stwierdziła, ze żyjemy w rzeczywistym świecie a nie w symulacji.
Swego czasu Nezumi tutaj u siebie napisał, ze ma przeczucie, ze wszytko zostało jak w sztuce wyreżyserowane w tym świecie.
Tak wiec czy to logicznie czy matematycznie udowodnić się nie da, ze Twoja wiara jest prawdziwa.
Jesli bowiem coś jest zerem rzucasz wyzwiska z pozycji swojej wiary.
Głupota tego co twierdzisz jest porażająca, jaka nauka nie stwierdziła że rzeczywistość to rzeczywistość? Nie ma nauki, która bada takie bzdury. Rzeczywistość charakteryzuje się tym, że ludzie w niej żyją, mają wspólne doświadczenia, mogą planować i te plany realizować, a to czy to jest symulacja, czy nie, to nie ma dla nich żadnego znaczenia. Nierzeczywistość jest opisana w książkach, również w Biblii, pokazują ka w firmach fabularnych i tym podobnej twórczości ludzi. Życie ludzi nie odbywa się w nierzeczywistości i niczego więcej nie potrzeba udowadniać. Opowieści o symulacji są jedynie hipotezą, która się pojawia w ludzkim rozumieniu i nigdzie więcej. Rzeczywistość nawet jak jest symulacją, to tak czy owak jest dla nas rzeczywistością. Natomiast opowieści o niebie i dziadku siedzącym w nim na tronie, tą rzeczywistością dla nas nie są, żadną. Jak uważasz, że żyjesz w stymulacji to po co w ogóle w niej cokolwiek robisz, po co chodzisz do pracy, jeździsz na wakacje itd., połóż się do łóżka i czekaj aż ta symulacja się skończy. 😀 I przestań przede wszystkim ambasadorzyć tu na literackim blogu Nazumiego, bo on jest symulacją, która nie jest przeznaczona do tego, abyś Ty miał gdzie pieprzyć głupoty.
UsuńPiotrze,
Usuńja w ogóle nie widzę abyś zainicjował literacką dyskusję o twórczości Nezumiego.
Nie masz do tego żadnych intelektualnych podstaw.
Praktycznie nie masz intelektu, jedyne co masz to żółć nienawiści podsycany przez szatana.
Zachowujesz się jak kiedyś dziecko w piaskownicy naznaczając kto jest głupi.
Oczywiście zawsze Tobie wychodzi, ze jesteś Alfa oraz Omega.
Nie mam gdzie inicjować, bo Danek zajmuje całą symulacje na opowieści z krainy za górami, za lasami, gdzieś tam w niebie... 😀 Żałośnie się przy tym nadyma twierdząc że jest jakimś ambasadorem tej krainy.
UsuńDanku drogi, tylko ambasador niczego może nienawidzić to czego nie ma. A mnie to bawi. 😀