Pani Ogawa boi się, że będzie musiała żyć wiecznie
Nie wiem jak zacząć mą opowieść gdy dwie inne, niedokończone, są nazbyt poważne, a w ciężkich chwilach chciałoby się czasem trochę pożartować. Może ten kot, żaba i lis(?) siedzące w kimonach wystarczyłyby za całą opowieść. Ale Pani Ogawa wprowadziła mnie w zgoła odmienny nastrój. Zwierzyła mi się ze swej troski gorszej niż senny koszmar. Jest jesień i chociaż chwilami przez chmury prześwieca słońce, wieje zimny wiatr i wcześnie robi się ciemno. To najlepsza pora do opowieści o duchach.
- Jesteś szlachetnym człowiekiem o dobrym sercu, więc na pewno wysłuchasz, co ci teraz powiem.
- Trzeba unikać przesady! - odpowiedziałem niezbyt uprzejmie. - Jestem, jaki jestem i nie mogę być chyba kimś innym. Nie jestem ani szlachetny, ani szczególnie dobry. To złudzenie wynikające zapewne z samotności.
Pani Ogawa milczała przez chwilę, jakby to wyznanie miało ją wiele kosztować.
- Nie wiesz nawet jak bardzo chciałabym umrzeć, ale obawiam się, że to niemożliwe i będę musiała żyć bez końca. Rozumiesz chyba jak bardzo cierpię...
Wstrzymałem na chwilę oddech. Kiedy to mówiła wydawała się być rzeczywiście przerażona.
- Nie jestem pewien, czy rozumiem tak, jakby Pani tego chciała. Niepotrzebnie się tego Pani lęka. W moich opowieściach uśmierciłem już Panią kilka razy dla większej wyrazistości i nadal żyjesz, ale w realnym świecie nie ma z tym najmniejszego kłopotu. Wszystko, co się rodzi, kiedyś umiera i nic nie można na to poradzić... Obawiam się tylko, że może to się stać zbyt szybko. Czy nie widzisz jak mijają miesiące i lata? Niedługo już nas nie będzie. -
- Rozumiem, co mówisz Nezumi, ale nie mogę uwolnić się od takich myśli.
- Nie niepokój się. Na pewno to ci nie grozi. A raczej coś przeciwnego, bo jak napisał pewien poeta "Śmierć tuż za nami spore czyni kroki." Nawet nie zuważysz, kiedy nadejdzie i wtedy pewnie zapragniesz żyć, ale nie będzie to możliwe.
- Ale ja to czuję! Nie mogę się mylić. - powiedziała z największym przekonaniem.
- Zawsze jest sposobność, aby czuć się niezadowolonym. Miałaby to być jakaś kara za Pani dotychczasowe życie?
- Kara? Nie...Coś takiego stało się z moim organizmem, że nie będę mogła nigdy umrzeć.
- Nie sądzi Pani, że to trochę chorobliwe odczucie, albo raczej wyobrażenie?
- Nie mogę w spokoju zasnąć. Przez cały czas o tym myślę.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, powiedziałem więc, że muszę gdzieś iść i że spotkamy się pewnie za kilka dni. Upłynęło jednak kilka lat. Spotkałem ją przypadkiem na ulicy. Była tak zamyślona, że ledwie mnie zauważyła.
- Czy to ty, Nezumi? -
- Zmieniła Pani miejsce zamieszkania. -
- Tak, wyjechałam...Widzisz, miałam rację, nadal żyję! To się nigdy nie skończy!
- Trudno mi byłoby ukryć, że mnie to cieszy...Chociaż wiem, jak bardzo Pani cierpi. Nie wiem, jak pomóc. Przecież Pani nie zabiję, a zresztą, jak wynika z tego, co mówisz, byłoby to niemożliwe...Ja staram się jakoś żyć wbrew wszystkiemu i nie myślę o tym, że mógłbym zostać głodnym duchem. Świat może nie przypomina pięknego ogrodu, ale po śmierci nie kwitną już żadne kwiaty, nawet czarne.
- Bardzo się boję...
- Nawet gdyby Pani chciała żyć wiecznie, jest to niemożliwe. Mam na myśli rzeczywistość a nie moje utwory, w których nie tak trudno spotkać jakąś zjawę. Gdybym nie wkładał wysiłku we wszystko, co robię, a jest to czasem prawdziwa udręka, dawno bym już nie żył. Z pozoru najtrudniej zacząć dzień, ale równie trudno go zakończyć.
- Wiem, że tej nocy nie zasnę. Czuję się jak w piekle, a właściwie jestem trupem. Jestem uwięziona! Chcę tylko, żeby coś mnie stąd zabrało. Nie mogę sobie wybaczyć pewnych rzeczy, które robiłam.
- Gdzieś się zapodziała Pani wyjątkowa logika. Czasem uważa się, że kobiety nie potrafią myśleć i postępować logicznie, ale na Pani przykładzie widać było, że to absurd. Czy ze zdania "Sokrates nie jest osłem", wynika logicznie zdanie "Osioł nie jest Sokratesem"?
- Nie potrafię myśleć tak jak kiedyś. Nie jestem do tego zdolna. Masz piękne życie, a moje nic nie jest warte.
- Każde życie jest coś warte. Nie można tego porównywać. Dla Pani wartość może miec Pani życie...Ale może być Pani spokojna. Jestem pewien, że następnym razem już się nie spotkamy, bo po prostu nas nie będzie, albo nie będzie jednego z nas i naszych trosk.
- Nezumi, chcę żebyś Ty żył. -
- A dlaczego ja miałym żyć, a Pani nie?
- Ja żyję tylko dlatego, że boję się śmierci, a twoje życie jest piękne. Podziwiam twą afirmację życia.
- Moje życie jest takie, jakie jest. Nie może mieć chyba Pani o nim żadnego pojęcia.
- Jest uporządkowane, a wokół mnie jest tylko pustka.
- Ja widzę w nim tylko niepokój i chaos. Staram się nie utonąć i ledwie utrzymuję się na powierzchni. To tylko instynkt...Jestem melancholikiem. Wydawało mi się nawet, że jestem martwy za życia. Przez kilka ostatnich lat spędzałem wiele nocy na cmentarzu, ponieważ wiedziałem, że moje życie się kończy i że niedługo umrze ktoś bardzo mi bliski. Bywało tam upiornie, ale zupełnie nie boję się duchów, a tylko ludzi. -
Zacząłem jej opowiadać o własnym życiu, a ona nikła w oczach i kiedy skończyłem mą ostatnią opowieść, gdzieś całkiem znikła. Poczułem się jakby kamień spadł mi z serca. Tak się chyba mówi...Z pewnością napiszę coś, jeśli jeszcze się pojawi. O ile oczywiście będę istniał. "Czego się boisz, to będzie" - mówią Chińczycy, ale czy to prawda?
Ciekawe zagadnienie, jak i całe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu dotarło do mnie, że ja mam pecha, bo wychodzi na to, że jak się niczego nie boję, to niczego nie będzie. Nie boje się umrzeć i nie boję się żyć, wyraźnie ambiwalentny brak strachu, tylko co z tym teraz zrobić? 😀
W tej "fantastycznej" opowieści jest też niestety sporo psychologicznego realizmu. Podobnie jak w innych opowieściach Pani Ogawy. Nie została więc ona wykoncypowana...Wygląda na to, że nie będzie nic. Aż strach się niczego nie bać. .😀
OdpowiedzUsuńW Twoich opowieściach zawsze można znaleźć realizm, choć czasem nieco ukryty. Bardzo lubię się go w nich doszukiwać, choć czasem może i znajduję to czego tam nie ma. 😉
OdpowiedzUsuńAlma
OdpowiedzUsuńLudzie mają różne problemy. Tak różne, jak oni sami różnią się od innych ludzi.
Oni sami, ich sytuacje życiowe i czasem też choroby...
OdpowiedzUsuń