Weltschmerz. Niedokończona opowieść...

     Nagle wybuchła wiosna.  Niektóre drzewa były jeszcze bezlistne, ale inne zazieleniły się, wyrosła trawa i kwiaty, odezwały się ptaki, życie nabrało barw i ciepła.  Tu muszę przerwać...Nie ma chyba sensu opisywać tego szaleństwa zmysłów,  radości i nadziei, jakie niesie ze sobą jasność wiosennego dnia. Opisy wiosny powinno się przepisywać od poetów, zakochanych lub szaleńców, najlepiej takich, którzy przeszli do historii literatury, a i tak będą zawsze banalne. Są słodkie i mdłe jak ziemia na rozkopanym grobie i śpiew skowronka zanim pochwyci go w szpony drapieżny ptak. Dla samotnika, jakim był nie istniało nic, co mogłoby wprawić go w większy smutek i przerażenie. Znikła dawna asceza, która przedłużała żałobę po utracie wszystkiego, czym żył, za późno było na jakąkolwiek zmianę, a każda chwila zbliżała go ku przepastnej otchłani. Przyszłej wiosny drzewa zazielenią się na nowo, ale jego już nie będzie. Może gdyby była przy nim kobieta, albo przyjaciel, śmierć nie byłaby tak blisko.  Czuł, że to tylko pozór.  Sam tyle razy był bezradny i nie potrafił pomóc tym, których kochał.  Jednak samotność była zbyt fizyczna, aby mógł ten pozór odrzucić. Nocami pisał o niczym, a we dnie walczył o to, żeby nagle nie zasnąć podczas spaceru, albo słuchania muzyki. To był głęboki sen, po którym, nawet jeśli trwał krótko, nie mógł uwolnić się od poczucia nieistnienia w tych przerwach świadomości, rozpadlinach niebytu. Nawet kiedy spotykał kogoś serdecznego, kto przez cały czas się do niego uśmiechał i okazywał szacunek, wiedział, że za chwilę odejdzie, a nawet po prostu zniknie, a więc nie był kimś realnym, a jedynie wyobrażeniem. "Byłem pana studentem"; "Pamiętam, co mi pan powiedział dziesięć lat temu"; "Myślałam o panu przez te lata", "Dawno pan nie przychodził." Nie opuszczała go tylko myśl o zbliżającej się nieuniknionej zagładzie. Znał tyle opowieści o życiu innych ludzi, którzy, jak napisał przed wiekami perski poeta, "na tym świecie szaleli", a potem "pokładli się w śmiertelnej pościeli." Były to niemal wyłącznie jakieś absurdalne historie, niesłychanie ważne dla tych, którzy je snuli i przeżywali. A kończyło je wyznanie jego matki: "Życie uciekło mi,  sama nie wiem kiedy."  Zwykle mówiła, że gdyby w dzieciństwie podczas wojny nie straciła ojca, to jej życie wyglądałoby inaczej.  Musiała być niedlugo potem przy jego ekshumacji.  Pamięta, że kiedy go wykopano z ziemi miał na twarzy zarost. Jej matka, która przeżyła egzekucję pod trupami i trafiła do powstańczego szpitala, mówiła potem, że nie bała się śmierci. Czuła tylko pogardę dla tego, kto do niej strzelał. Straciła jednak nie tylko męża, ale i prawą rękę, i rodzina uważała ją za kalekę.  W tamtych czasach nie było eleganckich protez. Wstydziła się, ukrywając ją  pod rękawem. Przez długi czas jak wierny pies po śmierci swego pana, spędzała dnie i noce na jego grobie, ale musiała pójść do pracy, bo miała dwie nieletnie córki, z których jedna, łączniczka w powstaniu, przyniosła z kanałów gruźlicę...Gdyby można było o takich rzeczach zapomnieć...Tego samego wiosennego dnia znalazł w antykwariacie listy miłosne Goethego, adresowane do dziewięciu kobiet i listy Dostojewskiego, pisane podobno chropawym stylem, ale serdeczne. W jednym z nich pisarz, któremu nieoczekiwanie zamieniono karę śmierci na cztery lata katorgi, prosi znajomych i przyjaciół, aby mu wszystko wybaczyli i pisze, że każda chwila życia jest cenna.  Nigdy nie czytał listów pisarzy, choć sam napisał ich bardzo wiele. Musiało w nich być coś więcej niż jeszcze jedna absurdalna historia życia. Zresztą nawet jego wiara w absurd dawno się już załamała.  Istnieją tylko sploty przyczyn i skutków, istnienia, albo niezaistnienia czegoś.  Nie mówiąc o buddyjskich komplikacjach, że coś istnieje nieistniejąc, albo nieistnieje istniejąc. To już czysta metafizyka.  Cała wiedza o okolicznościach życia sprowadza się do znajomości owych splotów, a to znaczy, że nie wiemy o nim prawie nic, bo przeważnie są one przed nami zakryte. Reszta to nasze wyobrażenia. Jak napisał ktoś, nawet pluskwa to tajemnica, a co dopiero inny człowiek. A przecież najczęściej najmniej znamy samych siebie.  Pod koniec życia zwykle, mimo wszelkich doświadczeń, zazwyczaj nie wiemy o sobie nic pewnego. Nie wiemy, co zrobilibyśmy w sytuacji zupełnie nieoczekiwanej, w nieznanej opresji lub w chwili wielkiego szczęścia. Nie lubił jednak w ten sposób filozofować. Każde przyjęte założenie jest jak koleina, w której grzęznie świadomość, a zdrowy sceptycyzm zamienia się w dogmat. I jest tylko ta proteza, którą chcielibyśmy ukryć w rękawie...Marek Aureliusz pisał: "Albo istnieje chaos pomieszany, albo świat uporządkowany." Ale czym jest ten porządek?  I jak on  się ma do tego, że pierwszego września w wyniku zbiorowego obłędu wybucha wojna światowa. Z takim samym entuzjazmem, jakby chodziło o wiosnę, choć to złota jesień. Albo, że ktoś  znienacka przestaje kogoś kochać, albo zdradza przyjaźń i porzuca na pastwę losu. Kochać wszystko, co się wydarza, mógłby tylko ktoś z góry przeznaczony na ofiarę, kto wiedziałby o tym i uważał za jedyne wyjście, jak ofiara religijnego rytuału pozwalająca wyrwać kapłanowi własne serce. Ale kiedy życie zbliża się do naturalnego kresu nawet samobójstwo traci zbawczy sens...Tołstoj napisał w dzienniku, że kiedy umierając będzie czuł miłość, mrugnie powieką.  Nie wiemy, czy mrugnął...

      


 

Komentarze

  1. Jest tu pewien wątek osobisty, czy "autobiograficzny" (historia rodzinna), ale tekst jest "nie o tym." Należał do tych odrzuconych przez autora, "ocenzurowanych", ale zdecydowałem się go zamieścić. Narrator wyraża pewien nastrój egzystencjalny, w moim przekonaniu dość wiernie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Alma
    Z tym życiem to jest tak, że nie wiadomo kiedy na kogo "bęc".
    Można żyć też niby szczęśliwie, a wcale nie znać jego piękna. Można mieć wszystko, a nie mieć tak naprawdę nic. Człowiek może nie żyć za życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alma
      Piękno życia jest zauważalne dla tego, kto potrafi je dostrzec.

      Usuń
    2. Życie jest piękne, ale kruche i szybko przemija...

      Usuń
    3. Do mnie przemawia to, co Japończycy nazywają wabi-sabi. Jest to trochę niedookreślone i bogate w sens, ale polega na drodze życia, która potrafi odnaleźć piękno w niedoskonałości życia i ze spokojem akceptuje naturalny cykl wzrastania i zanikania (rozkładu, destrukcji). To życie zgodne z naturą...🥀

      Usuń
    4. Trudniej godzić się z okrucieństwem i nieświadomością ludzi...

      Usuń
    5. Co oznacza ta "nieświadomość ludzi."?
      Świadomi maja być niby czego?
      Logicznego postrzegania otaczającego świata?
      Zycie jest cudownie beztroskie gdy żyje się na co dzień z Bogiem.
      Każde inne życie jest w stresie co przyniesie ten los człowiekowi.
      Czy wystarczy do pierwszego,
      czy choroba nie dopadnie.
      Gdy się wie, kim oraz czyim się jest - chodzi się po tej ziemi z wysoko podniesioną głową, w pewności, ze wszystko jest dobrze.
      Nieświadomi mechanizmu jak funkcjonuje życie są intelektualiści, prezentujący się wszem oraz wobec, ze inni są nieświadomi,
      i tak kreci się to życie w kierunku świata ciemności.
      Szeroka droga prowadzi do jeziora wiecznego ognia,
      tylko nieliczni dotrą do cudownego życia w wieczności.
      Tego jednak żaden z tych "świadomych" intelektualistów nie naucza.

      Usuń
    6. Życie jest cudownie beztroskie, kiedy żyje się w zgodzie z naturą (tao), pisał Zhuangzi, który nazywał je beztroską wędrówką. Taoizm przez swą postawę kontemplacyjną jest mi bardzo bliski. Ludzie niepotrzebnie przydają sobie wiele trosk...Ale buddyjski poeta Aśwaghosza nazywał życie przyczajonym do skoku tygrysem i pisał, że nie można mu ufać. I to też jest prawda o życiu. Jest pelne cierpienia i często nas zaskakuje i przeraża. Obejrzyj sobie jakiś film przyrodniczy, w którym zobaczysz beztroskie zwierzęta, dopóki nie pojawi się drapieżnik, albo kiedy nie przymierają głodem i nie schną z pragnienia...

      Usuń
    7. Nie przypisuj mi tego, czego nie
      wypowiadam. Nie mówię o nieświadomości, żeby się wywyższać i mówić, że ktoś jest nieświadomy, a ja jestem świadomy... To Ty przypisujesz sobie jedyny rodzaj wiedzy zamiast z pokorą przyjmować ogrom tego, czego nie wiemy....

      Usuń
    8. Jezus mówi o ptakach niebieskich, które są beztroskie - niczego nie odkładają i nie troszczą się o jutro. A Ty liczysz tylko dolary zgromadzone na Twoim koncie i procenty bankowe...🙂

      Usuń
    9. Nezumi,
      wiemy bardzo, bardzo wiele o esencji czym jest to doczesne życie.
      Proponujesz aby w pokorze odpływać w ignorancję niewiedzy.
      Wiemy praktycznie wszystko o życiu.
      Co do tego filozofa Ashvaghosha -
      Biblia powiada, ze szatan krąży jak lew po ziemi wyszukując słabe istoty.
      Ashvaghosha więc swoim twierdzeniem, o przyczajonym tygrysie trochę mija się z prawdą.
      Demony nie czają się lecz krążą wokoło ziemi wyszukując słabe dusze aby je zaatakować.
      Różnica jest wiec bardzo istotna.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty