Przed zmierzchem

     "Czyż nie jest prawdziwie

szlachetny ten, kto się nie

smuci, choć się na nim ludzie

nie poznali?" (Dialogi 

konfucjańskie)


   Nie lubię pisać w ten sposób o sobie. Robię to więc jedynie tytułem usprawiedliwienia, chociaż być może to dobrze, że to miejsce porosło milczeniem. Często lepiej jest nie pisać niż pisać, a śmierć w niczym nie powiększa wartości jakiejkolwiek twórczości.  Wiele mych utworów pisałem przez jedną noc. Są krótkie, bo taka forma pozwalała na częstszy kontakt z czytelnikami. Nie zmienia to jednak faktu, że ich na ogół nie poprawiałem. Poza wszystkim innym pisanie było dla mnie rozrywką (choć nie zawsze wytchnieniem) - nie ucieczką od życia, jak chcą osoby niezbyt życzliwe, ale jednak najczęściej nie pisałem ich z najwyższą powagą, jakby moje życie miało skończyć się jutro. Całkiem świadomie unikałem na ogół filozofowania.  Wolałem też cieszyć się wolnością, niż "wydeptywać ścieżki do wydawnictw", jak mi radziła pewna literatka, która odniosła sukces. Ona nie tylko je wydeptywała, ale przy okazji zaprzedała duszę diabłu, mówiąc oględnie i uwierzyła w swój reklamowy wizerunek. Jak zauważył niegdyś Epiktet "Każdy się sprzedaje, ale każdy za inną cenę." Dylemat, czy lepiej jest istnieć, czy być za kogoś uważanym, nigdy dla mnie nie istniał. Nie potrafię jednak współczuć ludziom, którzy niszczą coś w sobie i innych, żeby cieszyć się pozorami i dostosować do koniunktury. Ludzie tacy niezbyt mnie obchodzą - nie znajduję dość czasu, żeby zajmować się ich zatraceniem, bo albo czują się z tym dobrze, albo niewiele im pomoże to, że ktoś przejmie się ich upadkiem. Osoba ta miała za sobą epizody pewnej wrażliwości, którym inni kibicowali i nie była pozbawiona zdolności literackich, ale zaczęła obie te rzeczy traktować w sposób instrumentalny i w końcu poddała się mechanicznemu konformizmowi, który wymaga od niej schlebiania jednym i piętnowania innych w zgodzie z pewną dość podejrzaną ideologią, która znajduje przytakiwaczy, albo raczej przytakiwaczki. Od tego momentu wszystko stało się proste. Tylko, że jej już jako osoby, człowieka, obserwatora życia - nie ma. Pozostał sam wykreowany wizerunek. I tej pustki nie da się zapełnić imitacjami przeżyć i kwiecistymi zwrotami, bo z wrażliwości pozostała jedynie neurotyczność, maskowana rzekomym spłacaniem długu wobec osób podobnie cierpiących. 

     Moja sytuacja życiowa jest od dawna właściwie tragiczna, choć ja sam staram się unikać stania na koturnach i aktorstwa. Nie bez znaczenia jest to, że straciłem prawie wszystkich najbliższych. Dręczony przez poważne choroby i pozbawiony laptopa, na którym mógłbym udostępniać tekst, zmuszony byłem zrezygnować z częstego zamieszczania utworów. Poza tym całkiem realnie grozi mi bezdomność... a może nawet fizyczna a nie tylko społeczna  śmierć.  Nie chcę jednak wybiegać myślą ku nieodległej być  może zagładzie.  Z niewielkimi wyjątkami nikogo ta moja opresja nie interesuje, a są osoby uważające się za mych przyjaciół, które nigdy tu nie zajrzały, być może z powodu resentymentu, którego przyczyny trudno mi zrozumieć, albo nawet zwykłego prostactwa. Jeśli ktoś uważa się za mojego przyjaciela a jednocześnie jest przekonany, że nic nie robię, ponieważ nie zarabiam pieniędzy, to znaczy, że nigdy nie rozumiał na czym polega bezinteresowność twórczego życia i nie potrafi sobie wyobrazić, że można dawać coś innym nie kupcząc tym...Ale pisać, czy publikować, można nawet dla jednej osoby. Przypuszczam, że moja znajomość filozofii i uwielbienie dla pięknej muzyki, postawa kontemplacyjna, a także może i twórczość, mogłyby kogoś zainteresować, ale nie czuję żalu, że jest inaczej. 

    Jedynie zdjęcia, które zamieszczam gdzieniegdzie wywołują jakieś zainteresowanie, choć nie jestem uzbrojony w żaden sprzęt. Ktoś ostatnio napisał, że mam rzadką technikę fotograficzną, a ktoś inny, że moje zdjęcia są przerażające, ale niezwykle intrygujące. Dla mnie jednak fotografowanie to jedynie sposób poznawania świata jaki jest mi dostępny w doświadczeniu i notowania wrażeń, i nastrojów, w jasności dnia i w mroku nocy.  Po złamaniu nogi musiałem się od nowa nauczyć chodzić, ale niewiele zdjęć mogę robić późno w nocy, choć od wielu miesięcy prawie w ogóle nie śpię. Już prawie nie spotykam nocą kuny, jeża, ani zabłąkanej dzikiej kaczki, duchów drzew, ani upiorów, a barwne ogrody zdołałem odwiedzić tylko kilka razy przed zachodem słońca.  Wszystko to wydaje się dość smutne. Zakończę jednak akcentem nieco komediowym -  cytatem z pewnej biografii, który zawsze wprawia mnie w dobry nastrój: "Opuszczony i lekceważony przez wszystkich, umarł w nędzy i samotności." Czyż nie tak umierają wielcy ludzie? 😀

Komentarze

  1. "Wydeptywanie ścieżek" i zarabianie samo w sobie nie musi być czym złym. Chodzi jedynie o to, żeby nie stało się rzeczą ważniejszą niż sama twórczość i nie określało jej charakteru. W przypadku rzemiosła i sztuki jest nawet czymś nieuniknionym. Z literatury niewielu się dzisiaj utrzyma, a za teksty "naukowe" nikt nie płaci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotr Ratynski28 marca 2024 11:47

    Jak dla mnie najważniejszy w twórczości jest sens, czyli inaczej mówiąc, jakiś wewnętrzny głos i dlatego tak lubię twoją twórczość. 🍀 Mnie się udaje zawsze go w twórczości znaleźć, choć niekoniecznie jest to ten sam sens, który zamieścił tam autor. 😀 Jednak pod warunkiem, że ona twórczość nie udaje tylko jakiegoś sensu. Mam chyba taki wewnętrzny czujnik, który takie udawanie wyczuwa. Może polega to na tym, że taki udawany sens ociera się zazwyczaj o agitację czy coś podobnego i jest mi wtedy zupełnie obojętne czy to jest słuszna sprawa czy też nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nezumi, Nezumi
    w Wielki Tydzień powiadasz:
    "a śmierć w niczym nie powiększa wartości jakiejkolwiek twórczości"
    Jezus chodząc po ziemi dokonywał cudownych rzeczy każdego dnia,
    jednak dopiero męczeńska śmierć na Kalwarii wyniosła Jezusa na szczyty wielkości.
    Zasiadł po prawicy samego Boga oraz poprzez swoją śmierć zapewnił, ze osoby wierzące otrzymują Zbawienie czyli prawo do wiecznego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danek.
      Zasada jest prosta:
      jak ktoś umarł to nie żyje, a jak żyje to nie umarł. I podaj może jakiś przykład twórczości Jezusa.

      Usuń
    2. Piotrze/Odziu
      Czytam już trzeci miesiąc Biblie, cały Nowy Testament stanowi o twórczości Jezusa.
      Jesli więc tym się interesujesz, zapraszam abyś wreszcie coś w życiu przeczytał ze zrozumieniem.
      https://youtu.be/Co_kedLZaAo
      Powyższa youtube prezentacja jest na temat świadomości.
      Fizyczne ciało umiera, świadomość nie umiera nigdy.
      Fizyczna analiza funkcjonowania naszego mózgu jest bez problemu odtwarzana w urządzeniach sztucznej inteligencji tak zwanej AI
      Jednak każdy programista AI powie Tobie, ze nawet nie wiadomo gdzie zacząć problem świadomości, czyli obserwatora doświadczenia tego fizycznego świata.
      Praca nad zrozumieniem świadomości zapoczątkowana została w Indiach 5,000 lat temu.
      W Europie zajmujemy się zrozumieniem świadomości dopiero ok 25 lat.
      Polska Filozofia wie dokładnie zero czym jest świadomość.
      Nie jesteś wiec Piotrze w stanie zrozumieć odpowiedzi na postawione przez Ciebie pytanie:
      "jak ktoś umarł to nie żyje, a jak żyje to nie umarł"
      Jesteście w Polsce zbyt prymitywni włączając to waszych filozofów aby to zrozumieć.
      Jeśli polski Filozof nie rozumie czym jest nieśmiertelna świadomość jak sobie wyobrażasz Piotrze ze cokolwiek w tym temacie zrozumiesz.

      Jeśli ktokolwiek chce zdobyć Filozoficzne podstawy na temat czym jest świadomość zapraszam do posłuchania tej prezentacji.
      https://youtu.be/Co_kedLZaAo

      Już najwyższy czas aby rozumny człowiek przygnieciony kamieniem o nazwie Logiczne, analityczne postrzeganie świata - aby ten dumnie nazywający siebie inteligentnym istnieniem aby zaczął stawiać filozoficzne pytania.

      Usuń
    3. Danek albo jesteś głupi, albo udajesz głupka.
      Jezus nie napisał ani jednego słowa nigdzie, również w Biblii. To jak w niej może być jego twórczość. To co jest w Biblii napisali jacyś ludzie, kilkaset lat po jego śmierci, bo jest pewne, że nie zrobili tego ci co są uważani za autorów ewangieli. I to ci ludzie są autorami tej twórczości, która jest w Biblii.
      Ty drogi Danku nie zajmujesz się niczym naukowym w Europie, ani nawet w Ameryce, więc nie pisz "zajmujemy się". YouTube to miejsce gdzie wiedzę czerpią naiwniacy, żaden naukowiec nie używa tego miejsca do publikacji, a źródłem wiedzy naukowej są publikacje naukowe, w miejscach do tego przeznaczonych, niektórych nie każdy nawet może przeczytać, gdy nie jest naukowcem, pracownikiem jakiegoś uniwersytetu.
      Chociaż podobno czytasz Biblię, nadal nie masz pojęcia co czytasz, bo to co znaczą słowa, filozofia, nieśmiertelny i świadomość, jest dla Ciebie nieznane. Ty się nie martw kamieniem, który mnie przygniata, bo jest on podstawą tego co świat ludzi osiągnął do tej pory i tego co jeszcze osiągnie. Twój mózg tkwi w jasności z przed tysięcy lat i jest na wysokości hebrajskich pasterzy wielbłądów i kóz, więc się nie porównuj.
      Pieprzysz o tym czego my tu w Polsce nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dlatego że jesteśmy za prymitywni, bo tępota twojego rozumowania nie jest wstanie pojąć, że to co piszę ja, to oparte jest przede wszystkim na osiągnięciach NAUKOWCÓW, mieszkających i działających naukowo w USA. Ale to są naukowcy i ich naukowe osiągnięcia, a nie cwaniaki kreujące się w internecie i robiące karierę celebryty pseudonaukowego wśród naiwniaków.

      Usuń
  4. Piotrze, umyślnie głosisz nieprawdę.
    Nie kilkaset lat po śmierci Jezusa napisano Ewangelie, lecz ok 20 do 25 lat po Zmartchwystaniu Jezusa Apostol Paul, Paweł napisał połowę Nowego Testamentu.
    Gdy piszesz, ze minęło kilkaset lat umyślnie prawisz nieprawdę.
    Tak jest u Ciebie ze wszystkim, same logiczne kłamstwa we wszystkim afiszujesz kłamstwa szatana.
    Apostoł Paweł głosił twórczość Jezusa Chrystusa.
    Nawet Buddha osobiście nie głosił swoich dokonań, lecz wiemy o tym czego dokonał z przekazu innych.
    Nic to nie umniejsza wielkości twórczości Jezusa ze spisali wiedze jaka po sobie pozostawił Jezus inni.
    Ale do koga ja mowie.
    Obłożony klapkami na swoim rozumie przez szatana nic nie rozumiesz z mądrości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z powodu braku wiedzy jak zwykle powtarzasz brednie, które pewnie wciśnięto Tobie na kursie dla naiwnych. Nowy Testament zbiór dwudziestu siedmiu ksiąg, napisany został przez piętnastu lub szesnastu nieznanych autorów, między rokiem 50 a 120 po Chrystusie w formie koine języka starogreckiego. A to co czytasz obecnie to treść Nowego Testamentu przekazywana do czasów współczesnych w postaci odpisów i kopii, z których najstarsze manuskrypty pochodzą z II wieku, a pełny odpis z IV wieku. Przez ten czas Ewangelie były tyle razy zmieniane przy przepisywaniu, że większość tej treści była zupełnie inna w oryginałach.

      Usuń
    2. Piotrze, albo jesteś głupi, albo udajesz głupka.
      Z powodu braku wiedzy jak zwykle powtarzasz brednie.
      Oto co napisałeś uprzednio:
      "To co jest w Biblii napisali jacyś ludzie, kilkaset lat po jego śmierci"
      Teraz piszesz:
      zapewne zadałeś sobie trud przeszukać Google -
      "między rokiem 50 a 120 po Chrystusie"
      Poprawiłeś się wiec o kilkaset lat, za co Ciebie pochwalam.

      Z Księgi Timothy wiemy, ze cała Biblia zastała napisana z "tchnięcia samego Boga, osobiście"
      Od początku do końca - Biblia jest Słowem Bożym.
      Nie ma wiec znaczenia czy napisana przez Matthew, apostoła Jezusa Księga Book of Matthew czy napisana pół wieku później przez doktora Luke Księga Luke - wszystkie Księgi są prawdziwe.


      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty