Gorgona, z cyklu Mity przewrotne
Smutny był los pięknej Gorgony
nim została przez boginię przemieniona w
potwora, który spojrzeniem zamieniał
ludzi w kamień. Nie zamierzam przedzierać
się przez różne warstwy i wersje mitu aby
opowiedzieć jakąś jej wiarygodną historię.
Tym mniej interesują mnie też jej
współczesne interpretacje. Jedna z nich
głosi, że zgładzenie meduzy jest symbolem
obiektywizacji lęku przez sztukę, bowiem
Perseusz ustawił lśniącą tarczę tak, aby
potwór ujrzał w niej swe oblicze a następnie
uciął jej głowę. Nosił ją ze sobą ponieważ
nawet po ucięciu zachowała swą moc i
mogła być użyta przeciwko wrogom.
Los dziewczyny przemienionej w
potwora budzi współczucie. Została
przedtem zgwałcona przez boga,
który zapragnął nasycić się jej pięknem.
Nasuwa to w sposób oczywisty interpretację
inną. Choć jest całkiem poważna, nie
mógłbym o niej mówić bez przymrużenia
oka, bowiem wykorzystywanie mitów
dla odsłonięca jakichś mechanizmów, czy
ogólnych tez psychologicznych doprowadziła
już do absurdu psychoanaliza. W sposób
nieco przewrotny powiem zatem, że
nie tylko piękna kobieta, ale każdy, kto
nie potrafi oprzeć się zniewoleniu może
przy niekorzystnym splocie okoliczności
spotwornieć i odreagowywać swą traumę
na innych. Nie musi stać się
psychopatycznym mordercą, to ma
miejsce rzadko (wyjątkiem są wojny),
ani fizycznie kogoś dręczyć, ale może
rzucać na innych "złe spojrzenie" a nawet
"zabijać wzrokiem." Co więcej, właściwość
ta może pozostawać i najczęściej
pozostaje nieuświadomiona. Dlatego
np. rabbi Nachman mawiał, że należy
chronić się przed złym spojrzeniem.
Jest to tak samo ważne jak bronienie
się przed utratą nadziei.
Jednak chcąc być bliżej samego
mitu należałoby zwrócić większą
uwagę na przerażenie, które zamienia
nas w kamień. Nie każde złe spojrzenie
przeraża i sprawia, że kamieniejemy
i to nie na krótką chwilę. Nie jest to
nieodwracalna martwota, jeśli
przyjmiemy, że kamień ma jakieś ukryte
życie i to trwałe, ale zastygłe w bezruchu.
Ale jak zauważył pewien sławny filozof
kamieniowi jest obojętne, gdzie coś
nim miota. Może też spoczywać w
jednym miejscu dopóki nie zostanie
zmiażdżony. Człowiekowi rzadko jest
wszystko jedno, ale można go zastraszyć.
Popada wtedy w jakiś rodzaj apatii i
nie próbuje odmienić swego losu, ani
go przyjąć, kiedy to jest konieczne.
Czasem pozwala się rozdeptać lub
zaprowadzić na rzeź, ponieważ jest
już tylko psychiczną skamieliną.
Jest bezwolny jak podczas hipnozy,
z tą różnicą, że z tego stanu już się nie
budzi. To, że jest twardy i ciężki jak
kamień, jest jedynie iluzją...
Z kilku mitów przewrotnych, jakie napisałem, najbardziej godne uwagi są o Narcyzie i o Orfeuszu. Tu nie staram się nawet przedstawić własnej wersji mitu...
OdpowiedzUsuńTekst wpisałem równo i czcionką jednego formatu. Niestety sztuczna inteligencja po raz kolejny coś wywraca.
OdpowiedzUsuń...No ale jednak coś zdecydowanie w tym jest.
OdpowiedzUsuńAlma
OdpowiedzUsuńMam takie wrażenie, że w dużym mieście, w zgiełku i tłumie, ludzie w ogóle na innych ludzi nie patrzą. Nie wiedzę twarzy, widzę przemykające postacie. Każdy jest zajęty swoimi sprawami. Mam wrażenie, że wszyscy zarabiają, robią coś ważnego i pożytecznego tak pędząc i uwijając się, a ja nie.
I to prawda: czasami będąc uprzejmym i wrażliwym możesz napotkać kogoś strasznego ;-) W świecie widm i świecie ludzi!