Zagubiona dobroć
Czy w Naturze istnieje dobroć?
Czujące istoty wykazują
instynkt przetrwania, ofiarność wobec
potomstwa, walkę o zdobycie
pokarmu i możliwość reprodukcji życia,
błogość rozkoszy, czujność w chronieniu
się przed potencjalnym
niebezpieczeństwem...
A w przypadku człowieka, co jest
istotniejsze? Rozum, czy serce,
poczucie obowiązku, czy czułość,
kalkulacja, czy współczucie,
wrażliwość wyrażająca się
w trosce o innych, w unikaniu
okrucieństwa i niewdzięczności,
w przezwyciężaniu zobojętnienia,
w zdolności wybaczania...
Spotykam ludzi dobrotliwych,
którzy nie skrzywdziliby nawet
muchy, ale wystarczy nieopacznie
wejść na jakiś zastrzeżony temat,
polityki, wojny, podziału
dóbr, albo przekonań religijnych,
aby pobudzić w nich najdzikszą
nienawiść, albo z trudem skrywany
jad. I najchętniej zatłukliby
oponenta z innego stada. A co ich
może obchodzić czyjaś bezbronność,
słabość, cierpienie, bieda, kiedy
im samym powodzi się dobrze,
albo są przekonani, że wszystko,
co posiadają, zawdzięczają wyłącznie
sobie. I nagle cały pozór
serdeczności znika.
Moralizowanie nie ma sensu.
Ale również metafizyka moralności do
niczego nie prowadzi. Weźmy choćby
takiego Kanta, który nazwał miłość
"patologiczną pobudką moralną."
Dlaczego? Bo jest stronnicza, a
podstawą moralnego obowiązku jest
bezstronność. Piętnował też
"marzycielstwo moralne", wyrażające
się w pragnieniu znalezienia podstawy
moralności w uczuciach życzliwych
wobec innych. Ale jego krytyk,
Schopenhauer, słusznie zwracał uwagę
na to, że największą grozę budzi w nas
zbrodnia, której nie powstrzymuje żaden
odruch współczucia dla ofiary. Nie
dociekamy wtedy, czy jest to sprawiedliwe,
czy nie i czy należałoby się powstrzymać
od zabijania.
Warto zauważyć, do czego
prowadzi czasem specyficznie rozumiana
racjonalność działania. Ujawnia się ona
często na przykład podczas działań
wojennych w formie drastycznej patologii.
Kiedy ruszył front wschodni
i wojska niemieckie (hitlerowskie) starły się
z generałem zimą, wielu żołnierzy z tego
powodu zmarło, osłabiając siłę bojową armii.
Pojawił się oczywisty obowiązek ratowania
ich życia. Nie było jednak dostatecznej liczby
przeszkolonych lekarzy, ani nie wiedziano
jak ratować ludzi znajdujących się w
stanie ekstremalnego wychłodzenia.
Machina hitlerowska jednak sprawnie
zadziałała. Podjęto eksperymenty na
tzw. "podludziach" (Słowianach, Żydach),
których sztucznie wychładzano a
następnie wybudzano ze śpiączki.
Aby szybciej wyszkolić lekarzy zaczęto
przeprowadzać operacje na zdrowych
podludziach. Kładziono ich na
stole operacyjnym i usuwano
bez większego znieczulenia, jak w
warunkach frontowych, wewnętrzne
organy, wątrobę, nerki, itp. Było
to w oczach pomysłodawców
działanie w tych okolicznościach równie
racjonalne (optymalne, najbardziej
ekonomiczne i skuteczne),
jak przedtem uśmiercanie
chorych psychicznie, wprowadzenie
obowiązkowych prześwietleń płuc,
zwalczanie sztuki zdegenerowanej,
tępienie Żydów, jak tępi się prusaki
zajmujące przestrzeń życiową i
wykorzystywanie podludzi do robót
przymusowych. Oczywiście z etyką
Kanta, nakazującą szacunek dla każdego
człowieka nie ma to nic wspólnego.
Jest to całkowicie przeciwstawne
pojmowanie racjonalności, ale istnieje
pokusa uznawania w pewnych
okolicznościach lub pod wpływem ideologii
tej patologicznej racjonalności za moralny
obowiązek. O obowiązku mówili
hitlerowscy urzędnicy planujący
i realizujący masowe zabijanie.
Hitler kładł nacisk na bezinteresowność
służby dla narodu i ojczyzny, choćby
miała być ona ofiarą, a Himmler
piętnował SS-manów, którzy nie
wytrzymywali udziału w okrucieństwach
i popełniali samobójstwo. "Życia nie
wolno porzucać jak brudnej koszuli"
pisał z dumą.
W pewnej psychologicznej książce
na temat tzw. empatii przedstawiono
teorię mówiącą o tym, kiedy w
rozwoju gatunkowym człowieka
pojawiło się współczucie. Miało to
nastąpić w momencie, kiedy
członek jednego stada poczuł, że
musi pomóc wrogowi z innego stada,
który zraniony cierpi. Teoria
oczywiście nieco fantastyczna, jak
wszystkie znane mi teorie psychologiczne,
ale zwracająca uwagę na coś bardzo
istotnego - jakieś utożsamienie się z
drugą, czującą i cierpiącą istotą,
budzące współczucie i chęć przyjścia
jej z pomocą.
Nacjonalizm, militaryzm i wojna,
są nadal problemem. I nie chodzi tu
bynajmniej jedynie o, jak to wyraził
w sposób metaforyczny wybitny psycholog
Hillman, miłość do wojny.
W ostatnim czasie zalewa
nas propagandowy przekaz związany
z wojną na Ukrainie. Według niego
zabijanie dzieli się na sprawiedliwe i
niesprawiedliwe, w zależności od tego,
po której stronie frontu stoisz. Nie
ma więc żadnej konieczności, aby
powstrzymać rzeź.
Dzisiaj zmroziła mnie wiadomość
o tym, że Ukraińcy wyśledzili "ruski"
pociąg, który przewoził lodówki z
trupami poległych żołnierzy,
podana całkiem beznamiętnie
jakby chodziło o mrożone ryby.
A przecież ci młodzi przeważnie
ludzie to poborowi, których wysłano
na śmierć i których ktoś życia pozbawił.
Oczywiście nie robi to takiego
wrażenia jak zdjęcie młodej matki
zastrzelonej na ulicy, obok której
leży niemowlę. Na sam jego widok
chce się płakać. Zdjęcie wykorzystywane
potem do budzenia nienawiści wobec
oprawców i ich kolaborantów i
do uzasadnienia walki aż do ostatecznego
zniszczenia wroga, który nie zasługuje na
miano człowieka ("nieludzie"). Nie mogę
spokojnie na nie patrzeć z obu tych
powodów - niewinnej, okrutnej śmierci
i cynizmu, z jakim bywa
wykorzystywana. A co ma z nią
wspólnego na przykład polityczna
koncepcja doprowadzenia do rozpadu
Rosji?
Podobna sytuacja jest z ofiarami
w pobliżu granicy polsko- białoruskiej.
Nie ma tam litości dla kobiet i
małych dzieci, które zamarzają w błocie.
Nie wolno im było nawet przychodzić
z humanitarną pomocą.
Również o nich mówi się niemal
wyłącznie w kontekście walki politycznej,
na której chce się coś wygrać, np. walki
o władzę w Polsce. Dlatego
jedni potępiają współczucie a inni
starają się obudzić słuszne oburzenie.
Tych pierwszych, ze względów czysto
pragmatycznych, ale nie tylko, jest
więcej. Tamci umierający są obcy.
Uprawiają "turystykę" na bagnach.
Wśród tych turystów były ostatnio
Jazydki. Czy ktoś wie o tym, że
jednego dnia spalono w klatce żywcem
kilkaset Jazydek, z których wcześniej,
także z dzieci, uczyniono niewolnice
seksualne? Zginęło ich tego dnia
więcej niż ukraińskich dzieci na wojnie,
która trwa rok. Wrażliwość nie może
być selektywna. Każda
taka śmierć jest o jedną za dużo. Nawet,
jeśli w tych krajach skąd uciekają,
nie ma obecnie wojny, pozostał lęk.
Humanitarnym wyjściem byłoby
sprawdzenie choćby takich rzeczy na
granicy.
Z Ukrainy wyemigrowało wielu
młodych mężczyzn w wieku poborowym.
Wolą żyć niż ginąć. Trudno im się dziwić.
Są przepuszczani przez granicę bez problemu.
Wojen nie prowadzi się najczęściej
po to, aby chronić kobiety, dzieci i
starych ludzi, ani w obronie demokracji.
Ich rzeczywisty sens i cel jest zupełnie
inny i dlatego nikt nie liczy się z ofiarami
- także tymi po własnej stronie. Zawsze
można zasłonić się wolą narodu lub
obroną cywilizowanych wartości. Ale
zawziętość prowadzi zwykle do coraz
większego cierpienia.
Oczywiście są granice tak rozumianej
wrażliwości, która widzi w wojnie cierpienie
i zło. Jest nią np. świadomie podejmowana,
planowa eksterminacja jednej grupy ludzi
przez inną, jak było na przykład w
przypadku wielu podbojów kolonialnych,
na których oparły swój dobrobyt
podupadające obecnie imperia
(przypominające raczej karykaturę),
strzegące teraz rzekomo ludzkich wartości
przed falą barbarzyństwa, a nie mogące sobie
poradzić z wewnętrzną korupcją w
ramach zorganizowanego systemu
chciwości.
Nie jestem miłośnikiem
konfucjanizmu. Znacznie bliższy jest
mi taoizm. Jednak te dwie konfucjańskie
myśli wydają mi się użyteczne. A skoro
już porozumiewamy się częściowo
językiem memów, to przytoczę je w
podobnej postaci:
Sytuacja jest prosta Nezumi, gdy mamy do czynienia z osobą uduchowioną.
OdpowiedzUsuńCzłowiek świadomy wie, ze wszyscy jesteśmy duszami mającymi doświadczenie życia w świecie materii.
Empatia wtedy jest rzeczą naturalną.
Jako dusze wszyscy jesteśmy połączeni ze Stwórcą.
Ludzie nieświadomi żyją w świadomości indywidualizmu.
U ludzi nieuświadomionych empatia jest wyrazem słabości charakteru, tak jak podany przez Ciebie przykład SS-Mannów mających problem z fizycznym eliminowaniem podludzi.
Mark 13:7
OdpowiedzUsuń7 When you hear of wars and rumors of wars, do not be alarmed. Such things must happen, but the end is still to come.
czyli
u Marka 13:7
Gdy usłyszycie o wojnach i pogłoskach wojennych, nie trwóżcie się. Takie rzeczy muszą się zdarzyć, ale koniec jest jeszcze przed nami.
Nezumi,
wiem, ze jesteś empath, jednak za bardzo przezywasz te wojny, które muszą istnieć.
Pamiętaj, gdy idziesz w wierze przez życie:
10,000 może padać po Twojej prawicy,
1,000 po Twojej lewej.
Ty idziesz bez żadnego szwanku dalej.
Z Bogiem jesteś zawsze większością.
Piotrze bezmyślnie oceniasz Boga.
UsuńNie ma znaczenia ile jest wrogów przeciwko Tobie,
zawsze gdy masz na ustach imię Twojego Najwyższego, prawdziwego Boga, zawsze jesteś w większości.
Wynik tej walki jest z góry ustawiony na Twoja korzyść.
Alma
OdpowiedzUsuńA może należało by się zastanowić czy dobroć nie jest wytworem kultury?
Wojna bywa prowadzona o zachowanie kultury narodu.
Czy należy dać się wygnac lub zabić w imię dobra barbarzyńcy?
Almo,
Usuńw Księdze mądrości jaką jest Biblia jest napisane czarno na białym, ze wszystko co dobre pochodzi ode mnie (czyli od Boga).
Swiat jest dualny czy chcemy tego czy nie, po prostu człowiek ma nieskomplikowany wybór za każdym razem.
Dobro albo zło.
Dobro nie jest wytworem kultury.
Dobro jest świadomym wyborem jak postępujemy w każdej sytuacji.
Gdyby potrzeba było wiedzy Filozofa jak rozróżniać pomiędzy dobrem oraz złem ten świat nie nadawałby się do życia.
Wybór wiec musi być bardzo prosty aby nawet najprostszy człowiek wiedział jak żyć.
Każdy człowiek na tym świecie w sposób świadomy wybiera codziennie bardzo wiele razy w ciągu dnia pomiędzy czynieniem dobra oraz zła.
Pojęcie kultury to jest ta czapka wiszącą nad organizacją ludzkiego życia w skali społecznej.
Czy to zorganizowana w świecie muzułmanów czy w świecie Zachodu i tak dalej.
Jednak pojęcie dobra oraz zła, tego prostego wyboru dokonywanego przez każdego z nas jest bardzo indywidualne, jest to decyzja jakich dokonujemy wyborów wiele razy w ciągu każdego dnia.
Alma
UsuńDobro istnieje w naturze. Lecz (na przykładzie człowieka):
Dany czyn nie musi być dobry (być dobrem) dla wszystkich ludzi - w tym kontekście można by mówić, że o dobru stanowią zachowania atawistyczne.
Jeżeli "dobre zachowania" (czy raczej złe) są ustalone odgórnie - co czynią kodeksy (karne, cywilne) - to dobro wiąże się z rozwojem cywilizacyjnym.
U innych zwierząt dobro też wiąże się z zachowaniami związanymi z przetrwaniem, a także częściowo "cywilizacyjnymi" - organizmy społeczne.
Alma
UsuńTak, Danku. Poprzez swoje wybory czynimy dobro albo go nie czynimy. Możemy też czynić zło.
Nie jestem pewna tylko takiej sytuacji:
Jeżeli o daną posadę staram się ja i jeszcze inna osoba i ja wymieniam rekruterowi swoje cechy oraz umiejętności przydatne na tym stanowisku, o których wiem, że mój konurent do tej posady wymienić nie może to czy ja temu konkurentowi czynię zło?
Almo,
UsuńJesli o te posadę starasz się tylko i wyłącznie aby uniemożliwić komuś otrzymanie tej posady a gdy już otrzymasz propozycje pracy - wtedy odmawiasz jej przyjęcia, wiadomo zrobiłaś to ze złośliwych pobudek aby ktos propozycji tej pracy nie otrzymał.
W każdym innym przypadku to jest prawidłowe.
Idź przez życie przebojem Almo :)
Sprawiedliwość nie zastąpi nigdy wrażliwości moralnej i najczęściej jest równie bezproduktywna jak wybaczenie, które przynajmniej wewnętrznie czyni nas bardziej ludźmi. A sprawiedliwość w kontekście wojny to najczęściej kpina...
OdpowiedzUsuńWrażliwość moralną w czasie wojny można obejść, wytłumić gdy wysyła się drony czy rakiety.
OdpowiedzUsuńNie widzi się padających ciał wroga, prowadzi się wojnę w białych rękawiczkach.
Zawsze mamy wybór pomiędzy dobrem oraz złem.
Zawsze wiemy czy czynimy dobro czy zło.
Nawet otwierając drzwi komuś czy pomagając staruszce przejść przez jezdnie wiemy ze wtedy czynimy dobro.
Człowiek zawsze czuje, gdy czyni dobrze.
Gdy robimy cos złośliwie, nawet najmniejszą rzecz wtedy wiemy, ze czynimy zło.
Piotrze,
OdpowiedzUsuńjest idiotą ten kto walczy z osobą wierzącą.
Bóg bowiem obiecał osobie wierzącej, ze jeśli osoba wierząca zachowa spokój, odda sprawy Bogu wtedy Bóg zniszczy wroga.
Deuteronomy 20:1-4
co Google tłumaczy na: Powtórzonego Prawa 20:1-4
20 „Gdy wyruszysz na wojnę ze swoimi wrogami i zobaczysz konie, rydwany i wojsko większe niż twoje, nie lękaj się ich, bo Pan, Bóg twój, jest z tobą, który cię wyprowadził z ziemi Egiptu. 2 A gdy zbliżycie się do bitwy, wystąpi kapłan i przemówi do ludu 3 i powie im: Słuchaj, Izraelu, dzisiaj zbliżasz się do bitwy z twoimi wrogami, niech nie słabnie twoje serce. Nie bójcie się, nie panikujcie, nie bójcie się ich, 4 gdyż Pan, Bóg wasz, idzie z wami, aby walczyć za was z waszymi wrogami i dać wam zwycięstwo’.
Oczywiście gdy dzisiaj osoba wierząca modli się o zwycięstwo, zamieniamy Izrael na Polskę czy Stany Zjednoczone.
Najpierw należy pomodlić się, zapytać Boga czy mamy atakować, czy pozostawać w spokoju czekając co sie stanie.
Gdy jest się z Bogiem wszystko, nawet wynik wojny jest z góry ustalony.
Wrażliwość moralna na okres wojny jest zawieszona.
Czasem trzeba wybić wszystkich ze strony wroga.
A gdy teściowa spadnie autem do jaru czy wąwozu ja bym sprawdził czy nie podciąłeś linki hamulcowej :)
Wypadki chodzą po ludziach, jednak czym innym jest umyślne spowodowanie wypadku.
Almo,
OdpowiedzUsuńcierpliwie czekałem, ze jednak Nezumi się wypowie odpowiadając na Twoje zapytanie:
"Wojna bywa prowadzona o zachowanie kultury narodu.
Czy należy dać się wygnać lub zabić w imię dobra barbarzyńcy?"
Zapewne miałaś na myśli obecna wojnę o zachowanie tożsamości Narodu Ukrainy.
Wiemy, z poprzednich wpisów, ze Nezumi jest absolutnie przeciwny kontynuowaniu wojny obrończej przed barbarzyńcą na Ukrainie.
Właśnie obejrzałem najnowszy film Avatar.
Barbarzyńcy, czyli Ziemianie przylecieli na nieodległą planetę od Ziemi w najbliższym nam systemie gwiezdnym.
Oczywiście zamieszkują tam podobni do nas ludzie, których trzeba wytępić aby przywłaszczyć dla siebie na własność tę planetę.
Przed nowoczesnym barbarzyńcą nie ma gdzie uciec.
Dać się zabić tez nie wchodzi w rachubę.
Pozostaje zwycięska walka o przetrwanie.
Wygra ten, kto wierzy, ze wygra.
Osoby wierzącej nie można pokonać.
Tego niestety żądna Filozofia nie naucza.
Na szczęście ani Ksiądz Kordecki, ten co powstrzymał szwedzki Potop ani polski general Tadeusz Rozwadowski nie zagłębiali się w tej ludzkiej Filozofii - obaj uwierzyli.
Obaj uczestniczyli w wydarzeniach, które to wydarzenia przeszły w historii polski jako cudowne wydarzenia.
Almo, barbarzyńca rozumie tylko walkę.
Barbarzyńcę trzeba pokonać.
Mamy Ojca, który zrobi wszystko aby dać nam zwycięstwo nad barbarzyńcą.
Bardzo ciekawe rozważania dotyczące dobroci odnajdujemy w filozofii chińskiej, np. w konfucjanizmie. Mencjusz był przekonany o pierwotnej, potencjalnej dobroci natury ludzkiej, a Xunzi, że natura ludzka była pierwotnie zła. Chociaż od dawna interesuje mnie ta dyskusja, nie nawiązałem do niej. Tytuł "Zagubiona dobroć" sugeruje jednak, że bliższy jest mi pogląd Mencjusza...W Naturze nie ma dobra i zła w znaczeniu metafizycznym. Dobro i zło przypisujemy postępowaniu ludzi...I tak np. czyny motywowane chciwością, nienawiścią, zawiścią, czy okrucieństwem zwykliśmy często potępiać, choć można, jak Xunzi twierdzić, że są one naturalne i że ta natura powinna być w człowieku przekształcona i ujęta w karby.
OdpowiedzUsuńJednak zarówno Xunzi jak i Mencjusz posługują się pewnego rodzaju idealizacją natury ludzkiej...
OdpowiedzUsuńNezumi,
Usuńprzywołujesz wzajemnie wykluczający się pogląd Filozofii na wydawałoby się prosty humanistyczny problem.
Jak to jest z tą dobrocią oraz złem.
Nie wiem, czy z natury człowiek jest dobry czy zły.
Wiemy na pewno, ze człowiek bardzo łatwo ulega pokusie.
To wiemy na pewno.
Daremne jest wiec roztrząsanie, prowadzenie dyskusji o prawdziwej naturze człowieka.
Istotne jest, ze wyjątkowo łatwo poddajemy się pokusie.
Wiemy to od pierworodnej Ewy, która nie miała żadnych skrupułów czynić zło, jednak sama z siebie tego nie robiła.
Czyniła to co wiedziała, ze uczynić nie powinna pod wpływem pokusy.
Ja sam z własnego doświadczenia wiem, jak łatwo poddaje się pokusie.
Jednak sam z siebie nie pamiętam, abym w sposób naturalny czynił jakieś zło.
Przychylę się wiec zdecydowanie do tezy, ze człowiek czyni zło pod wpływem inspiracji pokusy.
Wiemy tez, ze Bóg czyni tylko dobro.
Wiemy, ze wszelkie zło pochodzi od szatana i jego demonów.
Wiemy tez z Biblii, kto prowadzi człowieka droga czynienia dobrych rzeczy.
Z chwila, gdy człowiek urodzi się na nowo, jak to zapowiada Jezus czyli poprzez akt przyjęcia Zbawienia Duch Boga, Duch Święty zamieszkuje od tej chwili w człowieku.
Duch Święty prowadzi osobę Zbawioną drogą dobroci.
Oto jak pięknie jest to ujęte w Piśmie Świętym:
u Galacjan 5:22-23
22 Owocem zaś ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność,
23 łagodność i opanowanie. Przeciwko takim rzeczom nie ma prawa.
wcześniej zaś u Galacjan 5:16-18
16 Dlatego mówię: postępujcie według Ducha, a nie będziecie pobłażali pożądliwościom ciała.
17 Albowiem ciało pożąda tego, co jest przeciwne Duchowi, a Duch, co jest przeciwne ciału. Są ze sobą w konflikcie, więc nie możesz robić co chcesz.
18 Ale jeśli Duch was prowadzi, pozostajecie poza prawem.
Słowo Boże pięknie opisuje mechanizm walki potrzeb naszego ciała a poddawanie się pokusom.
Jest to walka duchowa, która każdy z nas przerabia każdego dnia, wiele razy.
Piotrze,
Usuńaby dostrzec misterna prace Boga przy stworzeniu człowieka trzeba troche wykazać się humanistyczną inteligencją a nie tylko logiką budowniczego maszyn.
Dlatego nic nie rozumiesz pisząc, ze nie ma w tym żadnego sensu.
Jak najbardziej jest sens.
Każdy z nas jest na tym garncarskim kole tworzenia charakteru indywidualnego człowieka.
Filozofia niestety nie pomaga nam cokolwiek zrozumieć, nazywając Filozofią dywagacje wzajemnie wykluczające się co nam zaprezentował Nezumi.
Także Piotrze nie rozumiesz koncepcji czym jest zło.
Czym jest dla Ciebie głupota dla Boga jest to złym uczynkiem.
Niestety Nezumi nie precyzuje czym jest to zło, wiec nie dziwie się ze niewiele z tego czym jest zło rozumiesz.
Gratuluje Tobie Piotrze natomiast, ze wreszcie zrozumiałeś, ze:
"Nic się nie dzieje bez jego (czyli Boga) wiedzy i zezwolenia."
Alma
OdpowiedzUsuńWrażliwość moralna i umiejętność współodczuwania ulegają redukcji u człowieka w pewnych sytuacjach, jak np. w czasie walki. A w innych sytuacjach ulegają spotegowaniu (gdy np. kogoś tracimy). To ciekawe zjawisko.
Widzisz Piotrze,
OdpowiedzUsuńzabierasz się za humanistyczne zrozumienie dlaczego Bog dopuszcza intrygi szatana a nie masz otwartego intelektu aby to zrozumieć.
Nawet Nezumi w następnym wpisie napisał, ze już ponad 2 tysiące lat ludzie starają się zrozumieć role cierpienia i jakoś nikt nie jest tego w stanie pojąc.
Swiat intelektualistów ma bardzo ograniczone intelektualne postrzeganie.
Nie dziw się wiec, ze tez nic z tego nie rozumiesz :)
Piotrze, skad jesteś taki pewny, że Bóg taki jak go opisano w Biblii nie istnieje, a cóż dopiero jakiś szatan czy inne demony.
OdpowiedzUsuńSkad u Ciebie taka pewność, gdy nawet nie ma pewności, ze ten świat nie jest symulacja, ze wszystko dookoła jest iluzja.
A u Ciebie jest logiczna pewność, która to pewność nie bazuje na żadnych faktach wiec zmyślasz.
Nie wypowiadasz się w sposób logiczny.
Nawet nie rozumiesz czym jest logiczne rozumowanie.
Gdybyś wiedział czym jest logiczne rozumowanie nigdy nie powiedziałbyś, ze jesteś czegoś pewnien a już szczególnie gdy mamy do czynienia z problemem intelektualnym.
Znalazłeś się Piotrze nie na swoim terenie.
Jednak jesteś za cienki aby to zrozumieć tak jak nie zrozumiałeś tej Biblii.
Piotrze,
OdpowiedzUsuńjuż ze dwa razy przerabialiśmy Stworzenie swiata wiec nie będę się powtarzał.
Widać nic nie zrozumiałeś.
Z prochu powstałeś w proch się obrocisz..... czy nawet tego nie rozumiesz Piotrze.
To już są podstawy logiki.
Alma
OdpowiedzUsuńOdzieu, czy Miś Uszatek przedstawiał sprawy misiów czy dzieci? No chyba dzieci, lecz faktycznie bohaterami był miś, prosiak i zajączki, a nawet lalki!
W Biblii są słowa przeznaczone dla Ciebie, mojej niepismiennej prababci, teologa, dziecka, Buszmena, dla wszystkich. Ja bym proponowała czytać Biblię jako słowo dla samego siebie, a nie jako klasowke z polskiego.
Wielu ludzi chce dowiedzieć się więcej o Bogu - ale studia takie powinny być wedlug mnie raczej prowadzone pod okiem jezykoznawcow i kulturoznawcow. Na ogół oznacza to potrzebę więzi z Bogiem.
I są ludzie, którym wystarcza wiara bez studiów.
Odziu, każde odkrycie jest weryfikowane pod kątem znamiennosci statystycznej. Uzyskane rezultaty uznaje się za prawdziwe przy dopuszczalności progu prawdopodobieństwa (alfa mniejsza niż 0,05), że jednak te rezultaty nie są prawdziwe.
OdpowiedzUsuńZatem poznajemy wszechswiat, badamy zjawiska i tendencje w przyrodzie z zawsze istniejącym prawdopodobienstwem (matematycznym, logicznym), że są one nieprawdziwe.
Alma
OdpowiedzUsuńOdziu, właśnie wyniki doświadczeń (eksperymentów naukowych) analizuje się matematycznie (przedstawiając razem z tymi wynikami ich znamiennosc statystyczną).
Mają zasadnicze znaczenie. Pozwalają np. zrozumieć Boga ze Starego Testamentu - do tego potrzebna jest znajomość Izraelitów ze starożytności - aby osadzić słowa w kontekście zwyczajów i zrozumieć przesłanie. Jezykoznawcy od dawnych jezyków są po to, by naprawaić to, co jest (niechcacy) przełamanie lub zniekształcone przez tłumaczenia ze starych języków. Zdania mogą mieć zupełnie inne znaczenia niż te, które zwyklismy odczytywać z Biblii Tysiąclecia. A formułki z Kosciola... cóż niektore pomogły mi zacząć tworzyć wiez (?) Z Bogiem. Czasem pomagają mi i dziś.
Piotrze, dobrze ze się samookreślasz.
OdpowiedzUsuńMasz obsesję narzucania swojej ignorancji budowniczego logicznych maszyn.
Weszles na intelektualne podwórko nie rozumiejąc czym jest intelekt.
Posługujesz się propagandą w stylu sowieckim.
Jestes wiec tym dinozaurem, z którego naśmiewa się każda osoba mająca otwarty na wiedze umysł.
Nigdy nie zrozumiesz osoby inteligentnej.
Powtarzam, nigdy nie zrozumiesz.
Inteligencja to dyskusja w sposób twórczy a nie okopanie się w swoim ograniczonym obsesją umyśle.
Dyskusja powinna być konstruktywna a nie ograniczana poprzez obsesję jednej osoby, osoby opętanej wizją jedynie słusznego logicznego opisu rzeczywistości.
A tak Piotrze nota bene - obsesja zajmują się specjaliści od pomocy aby pomoc człowiekowi pokonać ten stan obsesji.
To może napisze Tobie Piotrze w sposób intelektualny a nie logiczny,
OdpowiedzUsuńJezus nie przyszedł zbawić fizyczne ciało człowieka lecz jego dusze.
Od momentu, gdy człowiek przyjmuje Jezusa za swojego Zbawcę dusza tego człowieka należy już do Boga.
1 Jana 3:1-2
1 Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi! Dlatego świat nas nie zna, ponieważ nie poznał Jego. 2 Umiłowani, teraz jesteśmy dziećmi Bożymi; i jeszcze nie zostało objawione, czym będziemy, ale wiemy, że kiedy On się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.
Czy wreszcie rozumiesz Piotrze obsesyjnie, alergicznie reagujacy na Slowo Boze?
Dlatego świat nas nie zna, ponieważ nie poznał Jego.
Nie poznałeś Boga wiec nie jesteś w stanie poznać kim jest osoba Zbawiona będąca w Rodzinie Boga.
teraz:
u Rzymian 9:8
8 Oznacza to, że fizyczni potomkowie Abrahama niekoniecznie są dziećmi Bożymi. Tylko dzieci obietnicy są uważane za dzieci Abrahama.
Urodzeni powtórnie czyli Zbawieni są ta Obietnicą daną Bogu Abrahamowi.
Jesli tak trudno jest Tobie zrozumieć co czytasz w Biblii -
poproś lokalnego kapłana, nie wątpię ze Tobie wytłumaczy.
Piotrze, mnie argumentów nie brakuje posługuję się bowiem Słowem Bożym.
UsuńSam nie musze nic wymyślać.
Wszystkie odpowiedzi znajdują się w Biblii.
Pokazał to osobiście Jezus gdy rozmawiał z szatanem - Ty tez prezentujesz się tutaj jako glos szatana.
Odpowiadam wiec Tobie Piotrze tak jak odpowiadał Jezus szatanowi -
odpowiadam powołując się na Słowo Boze.
Jesli zadajesz pytania filozofujące od tego mamy tutaj nauczyciela Filozofii aby wyłożył Tobie Piotrze ludzkie pojmowanie czy ocenianie.
Wymagasz ode mnie abym wystawiał ocenę Bogu - dlaczego to czy dlaczego tamto.
Ja stoję na Słowie Bożym, to mnie w zupełności wystarcza.
Twoi niedouczeni w Biblii duchowni są jak większość tych co ukończyli szkoły: niedouczeni.
Ja Tobie odpowiadam ale Ty nie słuchasz wiec nie zamierzam się powtarzać.
Alma
OdpowiedzUsuńObawiam się, Odziu, że nie powinieneś oglądać Misia Uszatka! Żartuję oczywiście! :-D
Skoro uważasz, że nie mogą - to tak uważasz i już.
Ja się nad nikim nie wywyższam to Ty Piotrze mówisz, ze ja się wywyższam z racji ze jestem Zbawiony.
OdpowiedzUsuńKłamiesz wiec jak sowiecki propagandzista.
Poświecenie nieskazitelnego baranka każdego roku za grzechy izraelitów to było fizyczne cierpienie, które teraz przyjął na siebie Jezus umierając w cierpieniach na krzyżu.
Raz na zawsze Jezus przyjął na siebie grzechy ludzkości.
Jesli tego nie jest w stanie wytłumaczyć Tobie lokalny kapłan jest to bardzo smutne.
Zadaj mnie jakieś pytanie, którego nie potrafił wytłumaczyć Tobie kapłan a ja z przyjemnością Tobie Piotrze wytłumaczę poza jakakolwiek wątpliwością :)
Mieszka bowiem we mnie Duch Święty z racji, ze jestem Zbawiony.
Duch Święty jest nauczycielem.
Piotrze ja tutaj przychodzę na blog do Nezumiego aby dyskutować z Filozofem/Mistykiem o Filozofii.
UsuńTo Ty się wcierasz, wrzucając swoja prosta od cepa logikę.
Nie zrozumiałeś nic z wielokrotnie przeczytanej Biblii, ba - nawet nie znalazłeś tam Boga.
Obnosisz się ze masz obsesje.
Alma
OdpowiedzUsuńOk. Skoro tak mówisz.