Wstrząsy losu...


           "I Cing" najwyraźniej odróżnia 

   wstrząsy serca od wstrząsów losu, 

   subiektywny stan ducha od zewnętrznej 

  opresji, która jest całkiem realna. 

  Jest to spore wyzwanie dla tzw. 

  psychoterapii, która opiera się często na 

 przekonaniu, że każdy może pomóc 

 samemu sobie.  Oczywiście jest to

 jakaś względna prawda i w sytuacji

 opresji dobrze jest nie powiększać 

 jej ulegając rozpaczy.  To jednak

 najczęściej niewiele pomaga.  Stanowi

 zaś wygodny pretekst do tego, aby

 nie ratować tonącego, a raczej 

 okazywać mu pogardę z powodu jego

 rzekomej słabości.  W ten sposób 

 możemy ratować swe dobre 

 samopoczucie odwracając się od 

 innych plecami.  

       Jak każde takie rozróżnienie i to

 bywa dość nieostre, bowiem w 

 pojęciu tzw. traumy zawiera się 

 zarazem element subiektywny i

 obiektywny.  Niemniej jest ono

 użyteczne i skłania do jakiegoś 

 wczucia się w sytuację innego

 człowieka i postawienia się w 

 jego położeniu.  Jest przy tym dość 

 oczywiste, że czasami czujemy się 

 bezradni widząc to, co spotyka inną 

 osobę i dlatego chętnie obciążamy 

 ją winą za ten stan rzeczy i za to, 

 że nas niepokoi...Kiedy nam się 

 w życiu poszczęściło, jesteśmy 

 przekonani, że zawdzięczany to

 wyłącznie sobie i chętnie pastwimy

 się nad cudzymi  błędami i wadami. 

 Autentyczna psychoterapia powinna

 utwierdzania nas w poczuciu

 winy unikać jak ognia.

       Filozofia chińska jest pragmatyczna

i sprawdziła się przez tysiące lat.  

Konfucjanizm słusznie zakłada,

że powodzenie i niepowodzenie nie zależy 

wyłącznie od nas samych, jak próbuje 

się to zakłamać w świecie społecznym

opartym na rywalizacji i konkurencji

bez moralnych zasad, w którym główną 

motywacją do działania staje się 

zorganizowany system chciwości. 

Zdarza się dość często, że ktoś

sam sobie marnuje życie (mówiąc 

kolokwialnie - spieprza), ale nie jest

to regułą.  Często cierpią ludzie,

którzy wybrali bardziej szlachetny 

i bezinteresowny sposób życia... 

Społeczne przystosowanie nie jest

żadną ostateczną miarą wartości 

ludzkiego życia, choć pomaga czasem

przetrwać. 





    

Komentarze

  1. Nie wspominałem o współczuciu, choć o nie przede wszystkim chodzi, żeby uniknąć napaści ze strony tych, którzy jak "nasz" Danek, uważają współczucie za bezużyteczne, albo nawet szkodliwe.
    Bez względu na to, czy do przychodzenia komuś z pomocą skłania nas rozumienie jego sytuacji, czy odruch współczucia (często niesłusznie się je przeciwstawia) , jest ono czymś dobrym, o ile rzeczywiście pomaga lub przynosi ulgę w cierpieniu, a jego brak bywa w pewnych sytuacjach przejawem bezduszności a czasem nawet okrucieństwa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty