O tym, co nietrwałe

     

        

   Czy zawsze wiemy, co jest światłem, a co mrokiem?  Jedna z mniszek żyjących według tradycji w czasach historycznego Buddy tak mówi: 

     "/Ludzie/ są przywiązani do ciała, które jest puste, jest kłębkiem kości i ścięgien, wypełnione wydzielinami i ekskrementami, obrzydliwe."

     "Pragnienia zmysłowe są jak rzeźnia, są jak głową węża, Płoną jak pochodnia, przypominają szkielet." 

     Rodzice chcieli ją wydać za mąż, ale była nieprzejednana i w końcu przystali na to, żeby została mniszką. ("Pieśni mniszek", przekład J. Gruszewska,  Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego,  2022).  Ze względu na mój zmysł estetyczny wybrałem na początek najmniej drastyczne fragmenty jej przemowy. 

     W rozprawie zatytułowanej "Etyka wyrzeczenia. Czym jest i jak bywa uzasadniana" wybitny polski filozof Henryk Elzenberg, zauważa, że jednym ze sposobów jej ugruntowania jest ukazywanie przedmiotu pragnień i samych pragnień jako złych.  Oczywiście, ta buddyjska poezja ma budzić nastrój zniechęcenia do doczesności. Są tu niezwykle sugestywne obrazy przyrównujące ciało do trupa, worka kości jedzonego przez robactwo, jest straszenie piekłem...

      "Czy mam lgnąć tak jak robak do obrzydliwego ciała, o przykrym zapachu, worka pełnego płynu wypełnionego nieczystościami?"

     "Co wiem o nim? Jest obrzydliwe, pokryte mięsem i krwią, Siedziba robactwa, pożywienie ptaków  - /taki/ trup komu ma być dany?"

    "Gdy pozostaje porzucone na cmentarzu /jako/ posiłek dla innych /Nawet/ matka i ojciec pełni obrzydzenia obmywają się, a cóż dopiero zwykli ludzie."

    "/Jeśli ktoś/ rozciąwszy je, wydobył wnętrzności na zewnątrz, /Wówczas/ nawet własną matka pełna obrzydzenia nie zniosłaby /jego/ zapachu." 

    I chociaż ten, któremu została obiecana, ofiarowywał jej królestwo "nożem obcięła swoje włosy- czarne, gęste, miękkie, Zamknęła się w pałacu, weszła w pierwszą dźhanę" (pierwszy stopień wchloniecia medytacyjnego). 

    "Nie istnieje ( całkowite) zaspokojenie pragnień zmysłowych - ludzie umierają niezaspokojeni..." 

   "Przyjemności zmysłowe są jak ostrza miecza, choroba, bolesny wrzód..."

   A potem powiedziała jeszcze niedoszła oblubienica:

   "Znając wolność od starzenia się, któż wolałby przyjemności zmysłowe..." i aby przekonać  wzgardzonego przyszłego oblubieńca "rzuciła włosy na ziemię."

    Utwór ten,  mimo psychologicznego prawdopodobieństwa, wzbudza pewne wątpliwości i jest całkiem możliwe, że napisał go mnich, a nie mniszka, a już niemal na pewno był przez mnichów redagowany. Poza tym, być może dziewczynie nie podobał się przyszły mąż, któremu "została obiecana" przez rodziców i w którego władzy miała potem pozostawać.  Chciała zatem uniknąć zniewolenia. (W tradycji chrześcijańskiej do klasztoru trafiały często kobiety, które przeżyły zawód miłosny). 

    Tak, czy inaczej, treść tej pieśni polega na tym, o czym wspomina Elzenberg - na wzbudzaniu odrazy do przedmiotu pragnień i do samych pragnień. (Elzenberg pisał jeszcze o dążeniu do ich spełnienia). I chociaż przyszły kochanek przyjaźnie ją zachęcał,  dziewczyna okazała wzgardę takiemu życiu.  Można też jednak widzieć w jej psychicznym stanie jakiś rodzaj psychozy,  albo patologii, a nie wewnętrznej, oświecającej prawdy.  

    Istotne jest tu przede wszystkim to, że przez odwrócenie się od ciała i zmysłowości uzyskuje się możliwość pogłębienia duchowego życia...przez pewnego rodzaju obumarcie. Ale to właśnie może wydawać się problematyczne.  Sam Budda zalecił, jak wiadomo, młodzieńcowi,  który stracił ukochaną, aby obserwował jej zwłoki i rozkład ciała po śmierci, co miało go skutecznie wyleczyć z miłości do niej. Taka terapia wstrząsowa mogłaby go jednak równie dobrze doprowadzić do szaleństwa. 

      Inne pieśni nie są już tak przesycone wywołującym odrazę poczuciem nietrwałości życia i wyrażają chwilami piękne kontemplacyjne skupienie.  Ale i one bywają niepokojące. Jedna z mniszek mówi, że kiedy została wdową i straciła środki do życia, przyłączyła się do mniszek, ponieważ widziała, że ludzie dają im jedzenie.  

    "To, co się kocha, budzi w nas tylko niepokój i cierpienie", miał powiedzieć Budda ojcu, który stracił właśnie ukochane dziecko. Ten rodzaj wstrząsowej psychoterapii przerażał swą brutalnością Alberta Schwieitzera, ponieważ miłość utożsamiał z cierpieniem.  Buddyzm theravady wydaje się nie widzieć różnicy między miłością do drugiej osoby (partnera, czy dziecka), a namiętnością i tym, co nazywa "lgnięciem." A nawet później jeszcze wielki buddyjski poeta Aśwaghosza pisał, że matki kochają swe dzieci jedynie dlatego, że chcą w nich znaleźć podporę na starość, co, jak wiadomo, bywa złudne. 

      


          Tak o tym czytam i przypominają 

mi się słowa jednej z pieśni Brahmsa

"Ach kobiety, kobiety, to przez was 

zostałem mnichem!" 

      


Komentarze

  1. Nezumi,
    z zainteresowaniem poczytałem powyższe jako testament upadku kultury człowieka, który nie obcuje na codzień z Bogiem.
    Przytoczona przez Ciebie ta zgnilizna kultury powinna szokować jak nisko upada tzw. intelektualista.
    Tymczasem gdy żyje się z Bogiem codziennie człowiek jest radosny, szczęśliwy każdego dnia.
    Gdy cos złego przydarzy się osobie wierzącej - wtedy wiemy, ze staje się to podnóżkiem, który stawia nas jeszcze wyżej.
    Fizyczne ciało jest tylko miejscem gdzie żyje w fizycznej inkarnacji nasza dusza.
    Nie zmienia to faktu, ze jako człowiek jesteśmy doskonali, każdy z nas.
    Jednak "intelektualista" odrzuca pragnienia człowieka jako coś złego.
    Bóg daje każdemu z nas pragnienie.
    Bóg zapewnia, ze te pragnienia są realizowane.
    Boże, strzeż nas przed intelektualistami.

    Słowo Boże, u Rzymian 12:2
    Nie pozwól, aby ten świat ukształtował cię na swój własny obraz. Zamiast tego przemień się od wewnątrz, odnawiając swój umysł.

    Prawdziwy intelektualista powinien ostrzegać ludzi przed daniem się zmanipulować w sposób jak to powyżej we wpisie opisałeś.
    Powinniśmy kochać nasze fizyczne ciało oraz pożądać to co jest głęboko w naszej duszy jako pochodzące od samego Stwórcy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Danek

    To bardzo stary tekst z czasów, kiedy żył Budda, a jego autorem nie był żaden intelektualista w znaczeniu, jaki nadajesz temu słowu. Zupełnie więc nie rozumiem do czego odnosi się słowo upadek. 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście Buddah żył już ponad 2,500 lat temu.
      Nie zmienia to jednak faktu, ze nie było wtedy tak zwanych intelektualistów.
      Tych nie brakuje na przestrzeni ostatnich kilku tysięcy lat.
      Upadek kultury ma miejsce wtedy gdy negatywnie wypowiadamy się o stanie umysłu człowieka.
      Nie brakuje tych narzekających.
      Trudniej budować.
      Jesli ktoś nie ma czegoś pozytywnego do powiedzenia to lepiej niech się nie wypowiada, taka jest moja życiową dewiza.
      Ja otaczam się ludźmi, którzy mnie inspirują, dają mnie entuzjazm do życia.
      Biblia jest taką Księgą.
      Az 44 razy na stronach Biblii Bóg inspiruje nas poprzez zalecenie:
      Radujcie się. Rejoice!
      To jest dla mnie.
      szatan nie ustaje w dołowaniu gatunku ludzkiego.
      Jesli wiec publikuje się cos negatywnego na stronach Internetu - to jest z podszeptu szatana.

      Usuń
    2. Danek

      Trzeba się wypowiadać negatywnie o umyśle ludzkim jeśli chce się uzdrowić myślenie...

      Usuń
    3. Nezumi,
      wypowiadając się negatywnie nic pozytywnego się nie zbuduje.
      Szkoda, ze w Instytucie Filozofii tej mądrości nikt nie naucza.
      Aby jak piszesz "uzdrowić myślenie" należy w sposób pozytywny tego nowego nauczać.
      Dając soba przykład jak to się robi.
      Jesli nauczyciel nie żyje w "uzdrowionym" stanie umysłu nikt tego co ten nauczyciel wykłada na poważnie nie weźmie tej wiedzy za cos pożytecznego.
      Praca wiec od podstaw.

      Usuń
    4. Danek

      To zwykła gra słów z Twojej strony...Widać, że nie słyszałeś nigdy o krytycznym myśleniu ani o pułapkach, jakie zastawia na Ciebie Twój umysł.

      Usuń
  3. Elzenberg jedynie opisuje etykę wyrzeczenia tak żywą w buddyzmie, stoicyzmie i w ascetycznej tradycji chrześcijańskiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nezumi Elzenberga nazywasz wybitnym polskim filozofem -
      zapoznałem się z jego życiorysem - czyż aż tak łatwo zostać wybitnym w Polsce?
      Wielkiego filozofa w nim nie widzę.
      Nic nowego, żadnej prawdziwej Wiedzy nie wnosi on do kultury.
      Rzeczywiście jest dobrze wykształcony, zajmuje się nauczaniem akademickim - jest to wiec bardzo cenne.
      Nazywanie jego osoby Filozofem jednak jest wg mnie nie na miejscu.
      Jesli się mylę z przyjemnością dowiem się od Ciebie dlaczego umieszczasz Elzenberga w poczet Filozofów Polskich.

      Usuń
    2. Danek

      Jeśli wyrokujesz o tym, kto jest, a kto nie jest filozofem, na podstawie notatki w Wikipedii lub jakiejś innej, to nie miałoby sensu przekonywanie cię...
      Elzenberg był jednym z ważniejszych twórców filozofii wartości. Jego dziennik "Kłopot z istnieniem" był moją lekturą przez ponad dwadzieścia lat.

      Usuń
    3. Znalazłem material nt. dziennik "Kłopot z istnieniem"
      https://fundacjaherberta.com/zbigniew-herbert/tworczosc/korespondencja/lekcja-filozofii/
      Ukazuje on człowieka, który przegrał życie.
      Dla mnie prawdziwy Filozof to ktoś, kto poznał mądrość, stosuje się w życiu do tej mądrości,
      widać to po jego życiu, ze jest wzorem dla innych,
      jest kimś, kogo warto naśladować.
      Niestety nie widzę takiego wzorca u Henryka Elzenberga.

      Usuń
  4. Ja natomiast nie zawsze piszę o tym, co jest mi bliskie. Pozostawiłem jednak jakiś swój komentarz...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ireneusz Kania w swej antologii tekstów starobuddyjskich zamieszczał fragmenty podobnych tekstów. Omawiałem je ze studentami podczas mojego seminarium w Instytucie Filozofii. Jeden z nich, człowiek dość bystry, nazwał rozmyślania Marka Aureliusza, "afirmacją życia z gniciem w tle." A te buddyjskie poglądy raczej ich szokowały...Niemniej w "Pieśniach mniszek" odnaleźć można też fragmenty bardzo piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nezumi,
      Jesli tak wyglądała Nauka Buddyzmu jak to przedstawiasz -
      zaryzykowałbym twierdzenie, ze Buddha może nie być reprezentantem Królestwa Niebieskiego.
      Kogo Buddha reprezentuje -
      zostawmy to komuś naprawdę wielkiemu do rozstrzygnięcia.
      Ja oceniam wszystko poprzez Słowo Boga pozostawione nam w Biblii.
      Jak oceniać twórczość tak zwanych intelektualistów z perspektywy Nieba - tę wiedzę pozostawił nam sam Jezus Chrystus.
      Nie trzeba tutaj na nowo odkrywać koła.

      Usuń
  6. Nezumi,
    jak istotne jest życie w czystości "niewinności" naszej duszy, aby iść przez życie z wysoko podniesiona głową nie dając się dołować szatanowi napisałem przed chwila u mnie na blogu,
    https://energiatowszystko.blogspot.com/
    Akurat Żydzi obchodzą Święto Światła Hanukkah.
    To jest ogromne przesłanie aby nie dać się silom zła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobne pytanie stawiał Elzenberg. Jeśli buddyzm porównuje zmianę świadomości do przepłynięcia wartkiej i niebezpiecznej rzeki, to możemy pytać, co jest po drugiej stronie tej rzeki...A tego nie wiemy. Podstawową motywacją jest tu chęć uwolnienia siebie i innych od cierpienia...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nibbana (nirwana) ma być ostatecznym wygaszeniem...Po wielu żywotach. Buddyzm theravady z jego ideałem ascetycznej samotności jest zaświatowy. Duchowy chłód ma rekompensować spokój i wynikająca z niego niewzruszoność wobec niedogodności losu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Alma
    Kobietę zawsze można ozłocić: czy to post czy nie, czy est chuda czy gruba. Nie trzeba pytać o to Księdza! :-D
    Życzę Wszystkim spokojnych, przeżytych w zdrowiu i miłej atmosferze świąt! Z uwagi na to, że Nezumi być może będzie spędzał te święta sam, to zapraszam Cię, Nezumi, do jakiegoś fajnego miejsca, gdzie serwują dobre jedzonko (jak już wrócę od swoich i wyzdrowieję). Miło mi będzie Cię zobaczyć. Innych również - zmierzajcie do Warszawy! :-D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za miłe zaproszenie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Alma
    Nic nie rozumiem Odziu, ale wierzę w Twoje dobre intencje :-)
    Przyjeżdżaj (najlepiej w lato) z wnuczkami do Warszawy! Może znajdzie się tu parę rzeczy, które Im się spodobają☺

    OdpowiedzUsuń
  12. Alma
    Ostatecznie mogą być diamenty...😉

    OdpowiedzUsuń
  13. Alma
    I na starość jak w sam raz! :-))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty