Les Ombres Errantes


            Nie wiem dlaczego, ale przypomniał mi

się ten epigramat Puszkina, który bardzo lubię:


Tu leży Puszkin! Wesół z muzą w świat wyruszył. 

Kochał się, leniuchował, wreszcie kresu dobiegł. 

Nie robił nic dobrego, ale w głębi duszy, 

Był to, jak Boga kocham, dobry człowiek!  


            Nie, żebym był jakoś nocy w nastroju  

nieco beztroskim, albo poddawał się wspomnieniom

Tak jakoś!  Zapewne bezprzyczynowo...

           Tylko z pewnym trudem brnę przez książkę

psychologa Hillmana "Samobójstwo a dusza."

W jakimś miejscu Hillman tak pisze:

          

        

         Wielość i różnorodność przedstawień

odnoszących się do doświadczenia śmierci zdaje

się nieskończona [...] Za każdym razem, kiedy

doświadczamy takich obrazów i kiedy rozpoczyna

się nowy etap cierpienia, oddajemy część naszego

życia, przechodząc przez uczucia straty, żałoby,

smutku, żalu. Wraz z nim pojawia się poczucie

samotności i pustki. Za każdym razem coś musi się

skończyć, ustać, zatrzymać.

         Kiedy doświadczenie śmierci z uporem podsuwa

danej osobie obraz samobójstwa, wówczas oznacza to,

że "ja" pacjenta oraz wszystko, co uważa on za swoje

"ja", dochodzi do kresu, zbliża się do końca. Cała ta

sieć, cała ta struktura, musi zostać zniszczona -

każdy węzeł rozwiązany, każde spojenie rozłączone. 

"Ja" ma zostać totalnie i bezwarunkowo wyswobodzone

z wszelkich spajających je więzów i wypuszczone na

wolność. Życie, które dotąd było tak pieczołowicie 

budowane i konstruowane, jest teraz klatką zobowiązań

i trosk, którą trzeba rozbić i otworzyć; w przypadku

mężczyzny dzieje się to często z gwałtowną mocą 

twardej męskiej siły destrukcyjnej, w przypadku kobiety

bywa to rodzaj miękkiego rozpadu czy też rozpuszczenia

się, powrotu na łono natury, poprze utopienie się,

uduszenie, lub wejście w wieczny sen. To, co się następnie

stanie, nie ma już znaczenia w takim sensie "czy będzie

lepiej, czy gorzej"; tym, co się następnie stanie, będzie

z pewnością coś innego, kompletnie innego, Coś Całkiem

Innego. To, co się następnie stanie, jest nieistotne, 

ponieważ wyprowadza nas poza doświadczenie śmierci

i osłabia jego skutek.

      A ów skutek jest tym, co tak naprawdę się liczy. To,

jak i kiedy do tego dochodzi, to pytania wtórne wobec

pytania o to, dlaczego i po co tak się dzieje. Na podstawie

dowodów wytwarzanych przez duszę z samej siebie, 

skutkiem doświadczenia śmierci jest doprowadzenie

w krytycznym momencie życia danej osoby do radykalnej

przemiany. Gdyby w tym momencie doszło do ingerencji

w postaci działań prewencyjnych podejmowanych w imię

zachowania i ochrony życia, stanowiłoby to poważne

zaburzenie czy wręcz całkowite udaremnienie owej

radykalnej przemiany. Prawdziwie poważny i głęboki kryzys

związany jest zawsze z doświadczeniem śmierci; nie można

mieć jednego bez drugiego. Na tej podstawie dochodzimy do

wniosku, że doświadczenie śmierci jest dla życia psychicznego

człowieka czymś niezbędnym i koniecznym. Wynika stąd,

że kryzys suicydalny, jako że jest on jednym ze sposobów

doświadczania śmierci, należy uznać za coś niezbędnego

i koniecznego dla życia duszy."

     (Przekład Jerzy Korpanty, Laurum)

     Po tej, być może zaskakującej, konstatacji ten wybitny 

psycholog zauważa, że chociaż doświadczenie śmierci

jest konieczne, nie jest konieczne rzeczywiste samobójstwo. 

Co robić, kiedy nośnikiem doświadczenia śmierci są

fantazje samobójcze?  

     

    Zagrożenie suicydalne, podobnie jak każdy z problemów,

jakie dana osoba wnosi ze sobą do analizy, wynika przede

wszystkim z zamętu i niepewności dotyczących tego, co 

jest wewnętrzne, a co zewnętrzne. Cierpimy, kiedy plączemy

ze sobą rzeczywistość psychiczną z konkretnymi ludźmi

i zdarzeniami, dokonując w ten sposób symbolizacji życia

i zniekształcenia jego realności. A także odwrotnie: cierpimy,

kiedy jesteśmy w stanie doświadczać rzeczywistości 

psychicznej tylko przez konkretne odgrywanie naszych

fantazji i idei. 


     Dalej mówiąc o tym Hillman używa takich pojęć, jak

historia duszy, biografia duszy i pejzaże wewnętrzne. 

Historia duszy jest czymś innym niż historia przypadku

pacjenta, na który składają się zdarzenia zewnętrzne, 

pomijająca często związek między tymi zdarzeniami. 

 

     Słucham jak zawsze trochę muzyki - mniej niż

zazwyczaj. Wczoraj z powodu upału zacząłem później

niż zwykle i słuchałem tylko utworów Couperina. Na

klawesynie grała je Blandine Verlet, której nagrania

pamiętam z czasów własnej młodości  - teraz już 

stara, na okładce CD odwrócona tyłem, z rozwianymi

włosami, wygląda jak wiedźma. Zawsze grała 

fantastycznie, błyskotliwie, ale teraz głęboko, jakby 

spłynęła na nią ta sama melancholia, jakiej doświadczał 

kompozytor. Namacalny dowód na istnienie duszy w

tym życiu. Grała oczywiście "La Folie francaises, ou Les 

Dominos."  Tempa spowolnione, a potem już na dnie

tej melancholii "L'ame - en -Peine." Zakończyła 

cudownie "La Favorite."...W chwilę potem słuchałem

już Angeli Hewitt, która sławę zawdzięcza wykonywaniu

utworów Bacha na współczesnym fortepianie. Trudno

na nim oddać całą finezję i cieniowanie brzmienia

klawesynu, a mimo to utwory te brzmią pod jej palcami  

pięknie, jak prawdziwa perła "Les Ombres Errantes." 

     Jak już  o tym wspominałem, jestem pod wrażeniem

książki pewnego Francuza, który w jednym z jej

rozdziałów porównywał język muzyczny Chopina i

Couperina, dostrzegając wiele zbieżności. 

 

* Nie potrafię się tu niestety posłużyć francuską czcionką  


       O dziesiątej wieczorem wyszedłem z Łazienek. Przedtem

do ósmej byłem w kawiarni przy ogrodzie botanicznym i

podziwiałem jesienne już piękno kwiatów. Zrobiłem trochę

zdjęć.  Jednym słowem - leniuchowałem...

 

      

             To inny utwór niż te, których 

         słuchałem -  z pierwszej z trzech płyt,

         jakie z utworami Couperina nagrała. 

         Dość radosny...

Komentarze

  1. Nezumi, psycholog Hillmann zapewne nie spotkal sie z Wiedzą, ze dusza gdy inkarnuje sie w kolejne fizyczne zycie ma za zadanie poradzic sobie z różnymi przeciwnościami w celu zaawansowania sie na wyzszy poziom rozwoju.
    Te sytuacje, ktore doprowadzaja do śmierci samobójczej pacjenta, o ktorym piszesz nie sa zadnym przypadkiem w jego czy jej zyciu.
    Po prostu nie poradzili sobie z wyzwaniem, wybrali Wyjazd zamiast w sposob pozytywny poradzic sobie z tym wyzwaniem.
    Ksiega Mądrości zapewnia nas, ze te przeciwnosci zamienione zostana na podnóżek, po ktorym wejdziemy jeszcze wyzej.
    Mozna wiec powiedziec, gdy znamy Mądrość, ze takie sytuacje sa dla nas konieczne abysmy mieli lepiej w zyciu.
    Niestety mądrości praktycznie nikt nie naucza.
    Stad mamy tych samobójców.
    Nikt im nie powiedzial, ze przeciwności nie są przeciwko nim lecz dla nich.
    Powyzsze Nezumi to prawdziwa Wiedza mądrości.

    Zapewniam Ciebie Nezumi - w kolejnej inkarnacji beda z tym problemem musieli sobie ponownie poradzić.
    O tym też ten psycholog Hilmann nie zdaje sobie sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, wiem ze zadajesz swoje zapytania w formie retorycznej aby potem wyśmiewać sie ze mnie.
      Wytlumaczyles to bowiem kilka wpisow wczesniej w ten sposob.
      Jednak odpowiem Tobie, wiedzac ze bedziesz sie wysmiewal apostatycznie.
      Przypomne jeszcze raz, w fizycznym zyciu dusza ma doswiadczenie zycia fizycznego wiec odbiera informacje z otoczenia poprzez fizyczne zmysły.
      Świadomość, postrzeganie jest ograniczone do fizycznych zmyslow.
      Jak najbardziej to nasza dusza nie poradzila sobie z zyciem w fizycznej ekspresji tego żywota.
      Nikt tych nieszczesnikow nie naucza, ze są znacznie wiecej niz tylko fizycznym cialem.
      Tej wiedzy nie naucza Filozofia, Nezumi traktuje to jako wiedzę ukrytą.
      Ciekawe przez kogo ukrytą skoro Nezumi czyta ksiegi Filozofow z Chin gdzie ta wiedza jest powszechnie akceptowana.
      Gdyby samobojca wiedzial, ze jako dusza inkarnowal sie aby poradzic sobie z tym trudnym wyzwaniem wtedy jest szansza ze potraktowalby tę sytuację jako wyzwanie a nie jako tragedię widząc tylko Wyjazd z żywota jako rozwiazanie tego problemu.

      Usuń
    2. Tak by bylo Piotrze, gdyby Nezumi oraz inni Filozofowie nauczali Prawdy.
      Czlowiek decydujacy sie na samobójstwo nie zdaje sobie sprawy, ze ma duszę.
      Nie mowiac juz o tym, ze nie zdaje sobie sprawy, ze najdalej za 20 lat wroci z powrotem do kolejnej inkarnacji.
      Samobójstwo nie jest wiec świadomym zakonczeniem tej teraz inkarnacji oczekujac, ze nastepna inkarnacja bedzie lepsza.
      Czlowiek dokonujacy samobójstwa nic o tym nie wie, ze ma dusze czy ze bedzie musial sie ponownie inkarnowac, ze bedzie musial zdac egzamin z podołaniem wyzwaniu, ktore teraz w tej inkarnacji doprowadziło do samobójstwa.
      Wina wiec leży po stronie Filozofii, ze nie jest nauką o mądrości.
      O czym jest Filozofia - o tym co powiedzieli na przestrzeni dziejów inni filozofowie, jeden drugiemu zaprzeczając.

      Usuń
  2. Przeciwności w życiu należy przezwyciężać, jeśli to możliwe, a omijać lub cierpliwie znosić, kiedy
    to możliwe nie jest...Na pewno
    lepiej jest płynąć z prądem niż pod prąd,
    ale opresje życia bywają różne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Poeta był dobrym człowiekiem, ale jego życie nie zakończyło się beztrosko.

    W sensie dosłownym nie mamy doświadczenia śmierci, bo nie jest ona zdarzeniem z życia. Hillman opisuje to doświadczenie - jest to świadomość kresu życia i towarzyszące mu obrazy mające swoje źródło w nieświadomości...Znam wielu ludzi, którzy nie mają pojęcia, że kiedyś umrą. Dopiero śmierć bliskich im to uświadamia.
    Żałuję, że na YouTube znalazłem tylko ten banalny utwór Couperina. Nic tam nie ma...Za to z reggae jest prawie wszystko, czego dusza zapragnie. 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nezumi, ja miałem doświadczenie śmierci, Jest to jak najbardziej zdarzenie z życia.
      Nawet nie zauważyłem momentu mojej smierci fizycznego ciala.
      Po prostu nagle juz jako duch jestem poza moim ciałem.
      Ci intelektualisci, ktorych ksiezki czytasz nigdy sami nie mieli doświadczenia śmierci swojego fizycznego ciala wiec pisza swoje teoretyczne rozwazania nie majace nic wspolnego z rzeczywistością.

      Usuń
    2. Piotrze, twierdzisz ze nikt nie wrocil po doświadczeniu śmierci z powrotem do zycia. Zapewne zapomniałeś o historii Lazarusa.
      Jezus specjalnie czekal 4 dni zanim przywrócił Lazarusa do zycia.
      Wierzono bowiem, ze do trzech dni dusza pozostaje w pobliżu ciała.

      Usuń
  4. Tylko trzeba wiedzieć, czego szukać 😀 Z klasyki jestmniej niż 😿

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotrze, wielokrotnie juz Tobie pisalem, ze osobiscie mialem doswiadczenie smierci a Ty dalej swoje apostatyczne, ze doświadczenie śmierci najprawdopodobniej nie istnieje, nikt jeszcze takiego doświadczenia nikomu nie przekazał.
    Ja jestem tym, ktory u Nezumiego w detalach to przekazuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Alma
    Mnie się wydaje, że doświadczenie śmierci nie jest zupełnie traumatyczne - traumatyczna jest świadomość umierania i przejście orzez ten proces.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapewnie Bóg stworzyl w ten sposob zwierzę aby bylo bez zbędnej walki pożywieniem dla silniejszego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Almo, zapewne trauma istnieje gdy oczekuje sie na śmierć.
    Samej chwili śmierci nie jesteśmy w stanie zarejestrować bowiem nasza świadomość nigdy nie umiera.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty