Zapiski myszy polnej. Niefortunna rada
Na śmierć zapomniałam opowiedzieć.
W Rzymie byłam krótko, ale od razu
trafiłam na Wzgórze Kapitolińskie. Nie
udało mi się wejść do środka, ale
spotkałam tam pewną gęś, która chwaliła
się, że jej praprababka uratowała miasto,
za co noszono ją potem w złotej lektyce.
- Rozumiesz chyba, że rozmowa z tobą
to dla mnie dyshonor. Z zasady nie
rozmawiam z parweniuszkami, ale
chciałabym cię prosić o pomoc. -
- Sucham. - powiedziałam.
- Pan mój Gnejusz Attikus zażyczył sobie
na jutrzejszy obiad zupę na gęsi. Tak się
składa, że jestem tu jedna. Dlatego
przylecialam, a raczej przyszłam,
mój Pan łaskawie podciął mi lotki, tutaj
modlić się o ratunek do Junony, której
poświęcona była moja przodkini, ale
powiedziano mi, że bogini nie jest władna
zapobiec niczyjej śmierci. Może tylko
sprawić, że umrę z honorem...Zostałaś mi
tylko Ty! Jutro mnie zarżną. Powiedz, co
mam robić! -
- W żadnym wypadku nie wolno ci
milczeć. Kiedy nadejdzie kucharz, zacznij
głośno gęgać!
- I co się wtedy stanie?
- A wtedy kucharz powie twemu Panu,
że ta gęś podejrzanie się zachowuje i nie
wiadomo, czy nie jest chora i doradzi mu,
aby zjadł rosół z innej kury. W ten sposób
zyskasz kilka dni. -
- Ale, co potem? -
- Z rozkazu samego Cesarza przyjdą po
niego w nocy. Ale, kiedy będą już prawie
pod domem, ostrzeżesz go głośnym
gęganiem, a wtedy z wdzięczności daruje
Ci życie. -
Posłuchała mnie i wszystko stało się
tak, jak mówiłam, z wyjątkiem jednego.
O czasy, o obyczaje! Ten niewdzięcznik
upiekł ją następnego wieczoru podczas
postoju w lesie. -
Jak ja po niej płakałam! Nigdy,
nawet w największym niebezpieczeństwie,
nie ufaj niewielkiemu rozumkowi!
Ponad pół wieku temu, to było,
OdpowiedzUsuńkiedy na wsi mieszkałam,
a moja matka gęsi miała,
które na mnie syczały i sobie gęgały
i będąc może 5 latką, bardzo ich się bałam.
Jedna z nich, do brandury powędrowała,
znaczy się takiego piekarnika
i pamiętam to białe mięsko i tę kość z uda wystającą,
ale smaku sobie nie przypominam.
Teraz u "kajzera", można mięso gęsi kupić jak i kostki rosołowe, pocięte, ale ne próbowałam.
Prze wiele lat, głupią gęsią byłam...
długo by opowiadać...