Poranne dywagacje


         Przed chwilą jeszcze widać było na niebie księżyc w nowiu, a ponieważ nie śpię, poranny chłód obudził  we mnie pytanie, czy przyjęcie kosmicznej perspektywy pomaga nam żyć, albo cokolwiek w naszym życiu zmienia?  
        Pod koniec XIX w kiedy modny był tak zwany scjentyzm, naukowe fakty dotyczące miejsca człowieka w kosmosie robiły jakieś wrażenie. Dzisiaj są tak oswojone, że nikt na nie nie zwraca uwagi, poza osobami mającymi zamiłowanie do fantastyki. Mówi się o Einsteinie i o wielkim wybuchu, ale to tylko element ogólnej gadaniny - każdy uważa, że może wypowiadać się na każdy temat. Oczywiście istnieją ludzie nauki, dla których świadomość, że nasza galaktyka jest kosmicznym pyłkiem, jest znacznie bliższa niż dla innych.  
       Ale zanim pojawił się scjentyzm istnieli ludzie, dla których perspektywa kosmiczna była czymś naturalnym. Nie mówię o mitach i spekulacjach pierwszych filozofów, ani o Giordano Bruno, bo to zbyt oczywiste, czy o teologicznym obrazie świata, ale o ludziach o wrażliwości Pascala, którego przerażała nieskończona cisza kosmicznych przestrzeni. Pascal postawił wszystko na istnienie Boga i to przyniosło mu jakieś ukojenie, choć nie wiadomo jak głębokie ono było. Camus widział ocalenie ludzkiej godności w pelnym pasji i twórczym życiu. 
       Schodząc na ziemię zauważamy całkowity brak tej perspektywy. Ogłusza nas wrzaskliwa propaganda wojenna i prymitywny terror wobec inaczej myślących, konflikty społeczne i etniczne, upadek wysokiej kultury, częściowy zanik tradycyjnych więzi międzyludzkich w społeczeństwach konsumpcyjnych, przeraża handel ludzkimi "narządami", pomiatanie ludźmi starymi i chorymi  i inne podobne zjawiska, brutalność kapitalistycznych stosunków społecznych, odmóżdżenie mas w warunkach życia i edukacji stworzonych przez rządy technokratów.  
       A już zupełnie przy ziemi możemy zobaczyć przejawy owego odmóżdżenia. 
W tak zwany biały dzień porwano nastolatkę na oczach jej matki, ogolono jej głowę, przypalano papierosami i dokonano na niej gwałtu, którego uczestników nie można skazać, bo mieli po czternaście lat. Jeden miał siedemnaście, więc będzie za to odpowiadał, podobnie jak matka jednego z dzieci uczestnicząca w porwaniu. Wciągnęli dziewczynkę do luksusowego samochodu i wywieźli za miasto, do czyjegoś przecież domu. Ale 
najbardziej zdumiewający jest powód tego zbiorowego okrucieństwa. Koleżanki wymierzyly dziewczynce sprawiedliwość za to, że nie zwróciła drobnego długu (za e -papierosa).  Nasuwa się pytanie o wzory kulturowe takich zachowań, o wychowanie w rodzinie i w szkole, o to jak bardzo jest rozlana tego rodzaju patologia i co można z nią zrobić. Problem nie polega przecież na bezradności wymiaru sprawiedliwości, ale na tym, jak się takich zachowań uczy. Nigdy nie byłem moralistą i nie sprawia mi przyjemności piętnowanie uczynków innych ludzi, a raczej interesuje odpowiedź na pytanie, jakie jest ich źródło i co można byłoby zrobić, aby takie rzeczy się nie zdarzały. W pewnym istotnym sensie, pomijając cechy osobnicze, kaci są bowiem także ofiarami środowiska społecznego i jego koncepcji pedagogicznych. 
      Oczywiście ktoś słusznie mógłby spytać, jaki jest związek między przyjęciem perspektywy kosmicznej, nawet przy założeniu, że świat nie musi być racjonalny, a opisywanym przeze mnie zdarzeniem. Bezpośredniego żadnego nie ma.              Jednak im bardziej rozrasta się świat wirtualny, tym bardziej człowiek staje się dla innych obiektem manipulacji, tracąc cechy indywidualne.  A ten świat rozrasta się kosztem poczucia rzeczywistości i naszego realnego miejsca w świecie. Nie chodzi więc o obecność Boga, niebo i rzekomą paskudę laicyzacji, czy o jakieś abstrakcyjne wartości, ale o poczucie elementarnej orientacji w świecie i realności istnienia innych osób. 
     Można rzecz jasna pytać dalej. Dlaczego mówię o perspektywie kosmicznej a nie o podstawowej orientacji w życiu społecznym. Tej ostatniej przecież niby się uczy. Ale jak się uczy? To całkowicie niemal zideologizowany obraz rzeczywistości społecznej, w którym przemilcza się istnienie potężnej struktury zniewolenia i wyzysku. Jak w takiej sytuacji można obudzić w ludziach poczucie, że żyjemy jedni dla drugich, że odpowiadamy za ich istnienie i że współczucie, a nie agresja, są naturalną postawa wobec świata i życia? 
Prymitywne zachowania stadne dominują niestety w polityce i w życiu codziennym. Przyjęcie perspektywy kosmicznej nie uczyni z nas ET, ale uświadamia naszą samotność we wszechświecie i potrzebę widzenia człowieka w człowieku. 
     
        Wracam do domu...


Komentarze

  1. Nezumi, ciekawe spojrzenie na społeczeństwo anno domini 2022
    Jednak pomimo szacunku dla Ciebie, ja widze wszystko w różowych kolorach.
    Zaczynajac od wizji Pascala, którego przerażała nieskończona cisza kosmicznych przestrzeni.
    Nie ma tej ciszy, nie ma nawet pustki w Kosmosie.
    Kazde najmniejsze nawet miejsce w Kosmosie wypelnione jest wszechogarniającą miłoscią Stwórcy.
    To, ze tego nie postrzegamy naszymi ograniczonymi 5cioma zmysłami nie oznacza, ze Kosmos nie tętni cudownym zyciem.
    Przytoczone przez Ciebie przyklady czy to indywidualnego barbarzyństwa czy systemowe oznaczaja tylko, ze szatan ma sie dobrze na tym swiecie 3D
    Potrzeba o wiele znacznie wiecej nauki o duchowości - o tym kim tak naprawde jest czlowiek.
    Nauczanie poprzez logike, poprzez logiczną selekcję kto silniejszy stwarza spoleczenstwo, ktore piętnujesz w swoim opisie stanu rzeczy powyzej.
    Jednak tak naprawde nie rozumiesz przyczyny tego stanu upodlenia tej masy ludzkiej.
    Nikt tak naprawde nie wie, ze jest przede wszystkim inkarnacją duszy w te rzeczywistość 3D
    Juz sama ta wiedza otworzyla by ludziom oczy oraz umysl jak wielki jest czlowiek, ze jest na skale Kosmosu, ze wszystko na tym swiecie jest ze soba polaczone w jeden gigantyczny sytem wzajemnych polaczen.
    Nikt nie jest sam na tym Wszechswiecie.
    Zyjemy wiecznie.
    Kazda dusza ma prawo inkarnowac sie gdzie tylko zechce w skali Wszechswiata.
    To, ze jestesmy tutaj, to byl nas świadomy wybór.
    Cieszmy sie z zycia w tej konkretnej teraz inkarnacji.
    Ludzi naucza sie, ze sa malym pyłkiem w przeogromnym Wszechswiecie, ba -
    nawet sama galaktyka szeroka na 400 miliardow lat swietlnych wydaje sie pyłkiem na skale Kosmosu.
    Nic bardziej złudnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Logika Piotrze stworzyla czlowieka bez duszy.
      Pcha sie ta ludzka kreatura jakby uczestniczyl w wyscigu szczurow, tylko tyle logicznie nauczyl sie korzystajac z nauki logicznych Filozofow.
      Wspolczucie komus to okazywanie slabosci.
      Silny bierze wszystko

      Usuń
    2. Piotrze, nie przyjmujesz do wiadomosci, ze jakakolwiek dusza istnieje wiec w Twoim swiecie oraz w swiecie Filozofii kierujacej sie Logicznym postrzeganiem rzeczywistosci dusza nie istnieje.
      Nikt nie ma duszy.
      Jest tylko to co widzzimy.
      Przesiąkniety logiką Nezumi wykladal mlodziezy na studiach na zajeciach z Filozofii obraz swiata jako 3D
      Sytuacja wiec absolwenta takiej edukacji jest taka:
      silny bierze wszystko, slaby jest eliminowany poprzez naturalna selekcje.

      To co Nezumi napisal w swoim wpisie to konsekwencje swiata tworzonego bez Boga.
      Ja wedlug Nezumiego powinienem tym ludziom wspolczuc, tym tworom szatańskiej edukacji.

      Jak sobie stworzyliscie skansen wiary, ze tylko istnieje to co widzicie to ja nikomu tam nie wspolczuje.

      Usuń
  2. Alma
    😀
    No właśnie! ! Niech ktoś zobaczy we mnie człowieka (!!!) i dokona za mnie porównania specyfikacji i oceny kosztów zakupów odczynników laboratoryjnych, które są mi niezbędne!!! To żmudne, nudne i czasochłonne...😝

    OdpowiedzUsuń
  3. Odziu

    Pascal pisał, że cała godność człowieka jest w myśli...Stan powszechnej bezmyślności sprzyja okrucieństwu. Czy zawsze tak było?
    Już sam fakt, że się nie zmienia mógłby budzić niepokój. W moim poczuciu zmienia się niestety w ostatnich latach na gorsze i światu może grozić wojna, o której myślano już, że nigdy nie nastąpi. Brak jakiegokolwiek dystansu do życia, niekoniecznie kosmicznego jak u stoików, sprzyja agresji i nienawiści. W Polsce zawsze istniał szeroki margines społeczny. Problem polega na tym, że w tej chwili nie jest to już wcale żaden margines...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alma
      To znaczy, że wszyscy jesteśmy na marginesie?🤔

      Usuń
    2. Zmieniają się chyba proporcje
      i teraz poczciwi ludzie są marginalizowani...

      Usuń
    3. A kiedy nie byli?😀 Dzisiaj wszyscy umieją czytać i maja dostęp do infirmacji. Wszyscy są poczciwy, ale nie zawsze.... czyż nie jest tak?

      Usuń
    4. Alma
      ...bo przecież piczciwosc nadal w ludziach siedzi.
      Mnie się wydaje, że to nasz pogląd na rzeczywistość zmienia się wraz z latami. A świat też się zmienia. Nie może być teraz tak, jak kiedyś. Bo czy kiedyś to było tak dobrze? Myślę, że jednym było lepiej, a innym gorzej niż dziś.

      Usuń
    5. Mnie było pod wieloma względami gorzej. Ale znałem ludzi jakich dzisiaj rzadko mogę spotkać, chociaż oczywiście całkiem jeszcze nie wymarli...

      Usuń
    6. Danek napisał, cytuję:
      "Wspolczucie komus to okazywanie slabosci.
      Silny bierze wszystko"
      Jakoś Danku, nie mogę się z tym zgodzić.
      Wielu moich bliskich, znajomych odeszło z tego świata,
      kiedy nawet, żeśmy się tego nie spodziewali,
      w sile wieku i młodości:, Iwonka, Jurek, Grażynka, Tomek...
      ....moje koleżanki z pracy
      no jak się nie uścisnąć i nie współczuć znajomymm w bólu,
      no chyba, że jest się psychopatą jakimś...

      Usuń
    7. W obliczu tego zła, jeszcze internetowa podłość zachodzi.
      Mlodzi tych gier używają, na nich się wzorują,
      się jakoś zabijają i ileś tam żyć mają.
      Dobro ze złem się wymieszało i nie wiadomo,
      co dobre,
      a co złe jest,
      po prostu ciężko odróżnić teraz.
      Ledwo się z łóżka zwlokłam teraz,
      zatem odpowiadam.
      Przeraża mnie to wszystko,
      ale nie dam rady nic zrobić...

      Usuń
    8. Ciesze sie, ze lepiej sie czujesz Irsilo.
      Ja tylko skomentowalem tzw logiczne postrzeeganie rzeczywistosci czyli poprzez nauki Darwina,
      "Wspolczucie komus to okazywanie slabosci.
      Silny bierze wszystko"
      wg Darwina na tym swiecie jest selekcja poprzez słę.
      Zaproponowalem Nezumiemi ze trzeba powiedziec ludziom, ze maja dusze aby cokolwiek sie zmienilo na lepsze, jednak Nezumi nie uwaza tego za istotne.

      Usuń
    9. Danek, dobrze, że sprostowałeś. źle to zrozumiałam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty