Myśli o wojnie i niepokoju

       

     Okrucieństwa wojny wywołują w sposób nieodparty 

 współczucie i grozę.  Ale też nienawiść i 

 dławiące oburzenie.  Nikt nie usprawiedliwia zbrodni, 

 ale fikcją jest myślenie, że są do niej zdolni wyłącznie

 jacyś ludzie, na przykład hitlerowcy, terroryści islamscy, 

 Ukraińcy, albo w tym wypadku Rosjanie.  Wystarczy 

 sobie przypomnieć  "Kaprysy", które hiszpański malarz 

 nie z wyobraźni czystej stworzył kilka wieków temu.  

     Sytuacja nie sprzyja ogólniejszej refleksji a raczej

zbiorowemu amokowi.  Przypadkowo trafiłem na analizę,

która do mnie częściowo przemawia.  Rosja stosuje obecnie 

taktykę walki z wojną partyzancką, która jest wolna

od hamulców moralnych i ma budzić przerażenie, a jest

odwetem za stawiany przez ludność cywilną opór.  Jest

to w pewnym sensie odpowiedź na wezwanie Zełeńskiego

do tego, aby ludność cywilna na wszelkie możliwe sposoby

atakowała najeźdźców.  Wyciągano więc żołnierzy z czołgów,

częstowano zatrutym jedzeniem, po którym konali, 

demonstrowano i rozmieszczano wojsko w miejscach, w

których znajdowali się cywile.  W takiej sytuacji w pierwszym 

odruchu żołnierz strzela do wszystkiego, co się porusza, a dalej, 

przy upadku tak zwanego morale,  jest już tylko zbrodnia.

Nie wiem, czy jest to taktyka celowo stosowana przez armię

rosyjską, ale musiała chyba istnieć w miejscach, w których 

ujawniono zbrodnie.  Kiedy ktoś twierdzi, że Ruscy zawsze

mordowali i gwałcili, to przypomnę, że Ukraińcy też są z

tego znani - z pogromów dokonywanych na Polakach i na

Żydach.  Do tej pory nie można pochować wielu 

pomordowanych, bo rząd ukraiński  temu się sprzeciwia.  

Dlatego uważam, że ten sposób myślenia do niczego nie

prowadzi.  Co najwyżej do konstatacji, że to barbarzyńcy

i dzicz, i do złudzenia, że Ruskich można łatwo pogonić.  

Przeciwnie, zapowiada się krwawa i jeszcze bardziej okrutna 

wojna i coraz większa presja moralna na to, aby Europa i Stany

Zjednoczone włączyły się w nią. Żeleński właściwie jedynie

na tym koncentruje swe działania na forum międzynarodowym,

twierdząc w niezgodzie z prawdą, że broni cywilizacji Zachodu

i że bez niego Putin podbiłby Europę.  Gdyby kierował się

zwykłym humanitaryzmem w stosunku do swych obywateli, to

poddałby Mariupol, mimo tego, że jest ważnym punktem 

strategicznym.

     Im więcej będzie świadectw zbrodni

tym opcja wojny, za którą się opowiada, będzie bardziej 

spontanicznie popierana przez Ukraińców, a o to mu przecież

chodzi.  W tle tej sytuacji jest całkiem inny konflikt.  Putin

uważa, że Rosja ma prawo do brutalnych działań, w  tym także

do wojny, żeby bronić swej strefy wpływów, tak jak robią to

inne mocarstwa, a te często nawet znacznie wykraczały w 

swych działaniach poza tę strefę.  Niestety prawdą jest, że

chciano osłabić pozycję Rosji wykorzystując niestabilną 

sytuację na Ukrainie, gdzie mieszka  na wschodzie

bardzo wielu Rosjan.  Przekonanie, że sami Rosjanie obalą

swą władzę, bo tak miły jest im zachodni liberalizm, graniczy z 

fantazjowaniem.  Rosja jest przecież od dawna krajem 

kapitalistycznym, ale tendencje autorytarne zawsze były w niej 

silne.  Być może nawet tak wielonarodowościowym krajem 

powstałym w wyniku podbojów inaczej rządzić się nie da. 

     Chciałbym też zwrócić uwagę na pewną ignorancję w kwestii 

historii Rosji.  Prawie wszystkie moje krótkie opowieści rosyjskie

zawierały sporą dawkę przemocy.  Niektórych czytelników to

nawet gorszyło.  Ale historia Rosji tak dalece spływa krwią

i naznaczona jest bratobójczą walką, że trudno tego nie brać

pod uwagę w ocenie obecnych faktów.  Sporym uproszczeniem

jest winić za to jedynie dążenia imperialne.  Rewolucji dokonał

w Rosji człowiek przywieziony z Niemiec, tworząc 

zdyscyplinowaną partię zdolną do sterroryzowania innych

i efektywnej propagandy, wmawiającej ludziom, że jest ich 

więcej (bolszewików), co było oczywistą nieprawdą.  Potem

była krwawa wojna z "hitlerowskim gadem."   To wszystko

jakby nagle przestało istnieć jako element historii Rosji i

jej martyrologii, a zapamiętano dwie rzeczy - głód na Ukrainie

pod rządami Stalina, zbrodnię rzeczywiście ogromną i  to, że

Europa drżała najpierw przed carem, a potem przed 

bolszewizmem, a wielu widziało niestety w Hitlerze jej zbawiciela.

Ja nie widzę tego "zbawienia" także w ukraińskim 

nacjonalizmie.  Wiem, że narażam się bardzo pisząc o tym

w takiej chwili, ale moją intencją nie jest usprawiedliwianie

zbrodni, a raczej zwrócenie uwagi na charakter tej  bratobójczej 

wojny.  Mimo pewnych aspiracji Ukraińców do życia w

zjednoczonej Europie, mentalnie są oni znacznie bliższa Rosji

niż zachodniej kulturze politycznej (ukształtowanej również w 

wyniku chęci zakamuflowania zbrodni lub odcięcia się od 

takich niechlubnych korzeni).  Kiedy mówię bratobójcza wojna, 

to nie znaczy, że podzielam koncepcję Putina, z której wynika, 

że Rosjanie i Ukraińcy to właściwie jeden lud i narodu 

ukraińskiego nie ma, albo istnieje przez jakieś nieporozumienie.  

Nie, to są narody, które mocno połączyła ze sobą historia.

    Mimo tragicznej agresji i sytuacji w jakiej znajduje się

udręczona wojną Ukraina nie wiązałbym nadziei z opcją

polityczną, która dominuje obecnie na Ukrainie i nie liczył za 

bardzo na wdzięczność Ukraińców.  Kiedy mówią, że Kraków 

czy Wrocław, a nie tylko Lwów,  to ukraińskie miasta, a takie 

rzeczy wielokrotnie słyszałem, to zgadzam się z opinią pewnego 

mojego znajomego, który uważa, że gdyby nie konflikt z Rosją, 

to mielibyśmy być może z nimi pewien "problem." I tak będziemy

mieli, ale innego rodzaju.  Myślenie o tym można uznać za

małostkowe i partykularne, choć nie wiem, czy jest całkiem 

niepotrzebne.

     To oczywiście już w tej chwili nie ma znaczenia. Solidarność

i współczucie,  a także uczucie grozy, przesłaniają wszystko inne 

w sposób naturalny. Pokój zwyciężyć może jednak tylko wtedy, 

kiedy zainteresowani korzyściami z wojny zrozumieją, że trzeba 

położyć kres cierpieniu.  

    Jeśli polityk mówi, "Gdybyśmy nie walczyli, to gwałciliby 

nasze kobiety i mordowali dzieci, bo oni nie są ludźmi", to 

odwraca uwagę od faktu, że myli przyczynę ze skutkiem.   Ciąg 

przyczynowo- skutkowy jest taki:  tlący się konflikt - brutalna 

agresja - opór - okrucieństwo. "Zgotujemy wam piekło" to 

można mówić bawiąc się w wojnę na podwórku, ale w ten 

sposób wojny się nie zakończy.  A jedność narodu jest nieco 

iluzoryczna, skoro prezydent zawiesił istnienie wszystkich partii 

politycznych, wyłączył kanały informacyjne, z których korzystało 

15 milionów Ukraińców, dokonał prowokacyjnej egzekucji na 

członku własnej delegacji pokojowej i oskarżył o zdradę kilku 

swoich generałów.  Nienawiść do Rosjan będzie rosła, broń z 

Zachodu będzie płynęła obficie i krew będzie płynęła obficie

- nic nie wskazuje na szybkie zakończenie wojny, a raczej na 

obfite krwawienie z odniesionych ran i ruinę ekonomiczną.  

Kto jest zainteresowany takim scenariuszem?  Myśli o wojnie 

światowej na razie nie dopuszczam.  Lubię poezję i nie jest mi 

obojętne ludzkie cierpienie, ale metafora "Zamknijcie niebo!" 

jest niestety przewrotna...

      

 

 






 


 

Komentarze

  1. Groze tej wojny obejrzalem na TVN24 gdy pokazano trupy cywilow lezace wzdluz ulic miasta Bucza. Robiło sie mnie niedobrze, wyłaczyłem telewizor.
    Tutaj u nas pisza o nieuniknionym podziale Ukrainy podobnie jak podzielona zostala Korea.
    Wojna zostanie "zamrożona" czyli nastapi podzial Ukrainy bez traktatu zakonczenia wojny.
    Tak to widzimy z tej strony Oceanu.
    Mariupola ja osobiscie nie oddalbym Rosjanom po tym co zrobili w Buczy.
    Nawet jesli wszyscy zgina, nie zapominaj ze walczy tam najbardziej zaciekly batalion ukrainskich faszystow - pułk Azow.
    Tam nikt sie nie podda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Alma
    Ciężko pisać. Każde słowa będą nieadekwatne do uczuć.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja, zbędę to milczeniem,
    nie mogę na te ofiary wojny bratobójczej patrzeć.
    Od razu sugerowałam, kiedy wątek o tej wojnie się pojawił
    by prezydent Ukrainy od razu się poddał i białą flagę wywiesił,
    by tej masakry uniknąć.
    No ale nie, każdy z braci swą dumę ma
    i ją udowadnia.
    Teraz jest tak, jak w piśmie stoi, że Kain brata swego, Abla zabija.
    Kiedyś to jedno państwo ruskie było,
    jedna rodzina.
    A co w tym temacie religia?
    No jak zwykle od wieków, po jakiejś stronie politycznej,
    się opowiada, teraz to jest inkwizycja.
    Chrześcijaństwo przyjęli,
    a potem się podzielili,
    patriarcha Cyryl moskiewski,
    niedawno Putina błogosławił,
    a ten ukraiński, jak mu tam,
    patriarcha Filaret,
    oddzielił się od tego moskiewskiego
    i też Ukraińców błogosławi.

    No sorry, ja jestem kobietą,
    na wojnach się nie znam
    i trudno mi, o sensowną wypowiedź do tego.
    Jednak takiego barbarzyństwa i zdziczenia obyczajów,
    jednak nie toleruję
    i nie jestem w stanie zaakceptować.

    Po co te miliardowe zbrojenia,
    każdy ruski czołg, ileś tam miliardów z ropy i gazu,
    od europy zachodniej na to ma.
    A teraz ona tylko, znaczy się unia europejska,
    tę masakrę pokazuje i niby się lituje,
    ale jednak nie ingeruje , tylko się przygląda...
    Co za czasy, co za obyczaje!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Antychryst do władzy doszedł,potężny, bezlitosny,
      na ropie i gazie utuczony.
      Wrażliwi ludzie, na całym świecie cierpią,
      nie mogą na jego zbrodnie patrzeć.
      Ja również bardzo cierpię widząc to wszystko.
      Tylko modlitwa pozostaje,
      która póki co nic nie daje.
      No i bezsilność z mej strony
      w czym już życiowe doświadczenie mam.

      Usuń
  5. No tak, gdyby kobiety rzadzily swiatem - Tatarzy juz dawno ucieliby glowy Polakom, dotarliby do Atlantyku.
    Powiadasz Irsila - prezydent Ukrainy powinien od razu się poddać i białą flagę wywiesić,
    by tej masakry uniknąć.
    Zapewne Polacy powinny mowic jez rosyjskim?
    Po co te Powstania Narodowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Przecież przez wieki, Ukraina nie była samodzielnym państwem.
      Taka ziemia przechodnia, a może się mylę.
      Dopiero w 1991 roku stała się państwem,
      przez pierestrojkę Gorbaczowa, 16 republik się wówczas od ZSRR odłączyło, pokojowo, przez referendum, kropli krwi to nie kosztowało.
      Połowa prawie Ukrainy posługuje się jako głównym językiem rosyjskim
      teraz Putin chce dawne wpływy odzyskać , no i zaatakował,
      ale nie wolno tak ludzi niewinnych zabijać.





      Usuń

    2. Oto fragment wypowiedzi, mądrzejszych ode mnie:
      "5. Nie ma takiego kraju, jak Ukraina!

      Ewentualności, jak widać, jest pełno. Nie brakuje jednak opinii, że żadna z tych dat nie ma znaczenia, bo Ukraina nigdy nie istniała i nie istnieje.

      Już okólnik ministra spraw wewnętrznych imperium rosyjskiego Piotra Wałujewa z 18 lipca 1863 roku głosi: (…) języka małoruskiego nie było, nie ma i być nie może, jest on używanym przez prosty lud narzeczem języka rosyjskiego, tylko zepsutym przez wpływ Polski.

      Taka mniej więcej narracja przetrwała w Rosji do dziś.

      Rosyjski dziennikarz telewizyjny, politolog i publicysta Michaił Leontiew, stwierdził w wywiadzie z 2009 roku:

      Nie ma takiego kraju Ukraina. To fikcyjna rzeczywistość, wymyślona przez ludzi, którzy nienawidzili Rosji i tych, których nazywa się Ukraińcami. Ukraina istnieje dzięki elementowi zachodniemu, który jest produktem wymuszonej gwałtem zmiany tożsamości.

      I nie jest osamotniony w swych poglądach. Internet pełen jest tekstów, które dowodzą, że Ukraina jest pomyłką historii. Nie do końca wiadomo, kto za nią stoi – w różnych interpretacjach pojawiają się Niemcy, Polacy, USA i Żydzi (albo wszyscy naraz). Jedno jest pewne – „chachły”, mimo wszystko, bratni naród, srodze zbłądzili, odwracając się od Rosji.

      Może jednak w tym wszystkim chodzi głównie o urażoną dumę. Bo przecież powszechnie wiadomo, że to Rosjanie wynaleźli koło…"
      żródło:
      https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/05/15/kiedy-naprawde-powstala-ukraina/
      Ale to nie tłumaczy Putina Antychrysta,
      choć on za chrześcijanina się uważa.

      Usuń
    3. Ktoś biblię przeanalizował
      i kod złamał i doszukał się tego, że
      1290 dni Antychryst będzie rządził, to jest dokładnie 3,5 roku
      od dnia 23 marca 2021 roku,
      choć niektórzy twierdzą, że nie dni ale lata to będzie trwało.
      https://www.papilot.pl/zycie/wydarzenia/55410/amerykanski-badacz-zlamal-kod-biblii-koniec-swiata-zacznie-sie-w-2021-roku-i-potrwa-3-lata

      Usuń
    4. Powstania nie dały Polsce niepodległości.
      Udowadniały jedynie, że są Polacy,
      mają język i prawo do dawnego państwa.
      W latach pierwszej wojny światowej (1914-1918) wystąpiły sprzyjające okoliczności dla sprawy polskiej. Zaborcy Polski stanęli wówczas naprzeciwko siebie, łamiąc swą dotychczasową solidarność w kwestii polskiej.
      I tak udało się bez walki, niepodległość odzyskać,
      123 latach niewoli.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty