Letnia medytacja na Highate Cemetery
Nieco inaczej patrzyłem wtedy na świat i życie,
które spędzałem między Warszawą a Londynem.
I tak, między marzeniem a rzeczywistością minęła
mi spora część życia.
A to kilka z moich myśli z tamtego okresu życia,
zaczerpniętych z moich publikowanych utworów.
Wybrałem spośród nich nie te, które dotyczą
tak bliskiej mi postawy kontemplacyjnej wobec
świata i życia, i zasadniczej dla mnie kwestii wartości
współczucia (jako istotnej części wszelkiej życzliwości).
To wymagałoby z mojej strony obszernego komentarza.
Większość myśli na ten temat zawarłem zresztą w
tekstach nieopublikowanych...Jeden ledwie fragment
odnosi się do życzliwości nieco wyidealizowanej,
jakiej przykład odnaleźć możemy w buddyjskiej
psychologii i koncepcji życia (która pod tym akurat
względem jest mi bliska).
Tytuł, którym się tu posłużyłem dotyczy bardziej
zamieszczonego zdjęcia niż tekstów, z których zostały
wyrwane te fragmenciki, nie zawsze głębokie i udane
jeśli chodzi o styl. Ale jest on o tyle trafny, że
londyńskie cmentarze i parki, które przemierzałem
z bliską mi osobą, były dla mnie miejscem kontemplacji
odnoszącej się do ludzkiego życia...i śmierci. Myśli
te nie były w założeniu aforyzmami - należy więc
pamiętać o ich pochodzeniu z większych całości
i o tym, że odzwierciedlają pewne poczucie wartości
życia.
Jest to wybór tyleż przypadkowy, co świadomy.
Część z nich dotyczy pesymizmu metafizycznego
i moralnego. Pesymizm metafizyczny polega głównie
na żywym poczuciu przemijania, nietrwałości
i nierealności życia. Pesymizm moralny na poczuciu
bezradności dobra (miłości) wobec zła (okrucieństwa,
bezduszności, zobojętnienia) i związanego z nim
ogromu cierpienia.
Jest tu też dość ogólna i nieco mistyczna próba
określenia tego, czym jest w moim poczuciu afirmacja
świata. Określenie "świętość" może być nieco mylące
- jest to po prostu synonim wartości istnienia.
Przekonanie, że do świata należy odnosić się z czułością
(pietyzmem) i miłością, i że miłość jest jedna, choć
przejawia się w różny sposób, to też wyżyny abstrakcji.
Oczywiście moje rozważania na ten temat na ogół nie
były równie niedookreślone, metaforyczne i mgliste.
Sama metafora rozbitego naczynia jest może nieco
kabalistyczna z ducha. ;-D Chodzi o to, że afirmacja
jest czymś jednak tragicznym. Pod naporem dość
oczywistych uwarunkowań życia nasz naturalny
obraz świata, w którym dużą rolę odgrywają pobożne
życzenia, ulega destrukcji i musimy podjąć trud
ponownego scalenia tego, co rozbite.
Ale przede wszystkim są tu dość proste konstatacje
dotyczące poczucia obcości innych ludzi i oburzenia,
które uważam za aktualne w obecnej sytuacji.
Niewiele tego ze względu na późną nocną porę
i moją niechęć do przypominania tego, co już kiedyś
powiedziałem...
"Różnica między pesymizmem metafizycznym a
moralnym staje się zrozumiała, kiedy uświadomimy
sobie, że na istotne właściwości świata nie mamy
żadnego wpływu, podczas gdy zawsze możemy mieć
jakiś wpływ na kształt własnego życia i ludzkiej
wspólnoty, której jesteśmy cząstką.Wpływ ten jest
najczęściej niewielki, jednak istnieje przynajmniej
jako potencjalna możliwość, której pozbawiony jest
jedynie człowiek żyjący w świecie własnych urojeń."
"Myśl, że brzydota i zło są właściwym tłem dla
ujawnienia się najwyższych wartości, ukrywa tylko
naszą bezradność wobec cierpienia. Jest też ona,
jak sądzę,najdalsza od prawdy."
"Niezawinionego cierpienia nie można moralnie
ani metafizycznie usprawiedliwić."
"Jednym z przejawów egoizmu jest skłonność do
upajania się własnymi doznaniami lub przeżyciami
w sytuacji, która wymaga wzięcia pod uwagę odczuć
innych ludzi. Moralną brzydotę takiego upajania
się ukazuje w swych Dziennikach Tołstoj. Tołstoj
był przeświadczony, że istnieje swoiste "duchowe
ja", które jest ośrodkiem miłości. Zhuangzi wydaje
się bardziej konsekwentny w wyrażaniu myśli, że
również owo "duchowe ja" zatraca się w miłości
skierowanej ku całości istnienia.Poczucie, że
jesteśmy cząstką tej całości jest, jak sądzę, w
pewnym sensie ważniejsze niż świadomość odgrywania
w świecie moralnej roli. "Wciel się całkowicie
w nieskończoność - pisał Zhuangzi - i wędruj nie
zostawiając śladów. Wyczerpuj to coś dostał od
natury, bądź więc pusty."
"Jedną z najistotniejszych cech ludzkiego losu
jest jego nieprzewidywalność. Żyjemy na ogół dniem
dzisiejszym nieświadomi tego, co nas czeka."
"Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że dopuszczanie
samobójstwa było dla stoików sposobem apelowania do
naszej dzielności - takiej samej odwagi potrzeba bowiem,
by dobrze żyć i by świadomie umrzeć."
"Przywiązanie i miłość rozumiana jako namiętność,
wiążą nas z wąskim fragmentem świata. Całkowitym
przeciwieństwem przeżyć tego rodzaju jest życzliwość
i przeżycia jej pokrewne. Życzliwość zakłada bowiem
maksimum bezstronności i otwartości wobec świata
i życia. Nie wiążą się z nią żadne negatywne przeżycia
ani postawy. Jest radością wolną od troski i
nieograniczonym współczuciem."
"Nie wydaje się, aby ktokolwiek potrafił wykazać,
że świat jest z istoty swej zły czy też, że jest
maksymalnie zły. Nawet, jeśli świat byłby tak
skonstruowany, aby wywołać frustrację wszelkich naszych
nadziei i dążeń, moglibyśmy odnaleźć sens jego istnienia
w czymś, co ich bezpośrednio nie dotyczy. U kresu
naszego życia jest wprawdzie zawsze cierpienie i śmierć,
ale nie znaczy to, że zło (śmierć, zniszczenie) jest także
celem życia...Bliższe niż pesymistyczna wizja życia jest
mi przeświadczenie, że sens (wartość) świata nie zależy
od jego metafizycznej lub moralnej doskonałości. To, czy
świat jest z istoty swej dobry,zły, czy też, jak
chcą na przykład neopozytywiści, obojętny, nie musi
decydująco wpływać na naszą zdolność afirmacji świata.
Możemy bezinteresownie cieszyć się nawet jego niedoskonałym
istnieniem...Nawet świat demoniczny (jeśli poza ludzką
wspólnotą mógłby istnieć choćby przez chwilę), którego
ostatecznym celem byłaby destrukcja i śmierć, pozostawiałby
nam wolność takiej decyzji."
"Pełna afirmacja świata wyraża znacznie więcej niż
akceptację losu. Nie jest ona jedynie zgodą na kondycję
ludzką wyrażającą się przyjęciem indywidualnego losu,
lecz wyrazem miłości odkrywającej cudowność i świętość
świata...Jeśli świat taki, jakim jest, porównalibyśmy do
rozbitego naczynia, to afirmację świata musielibyśmy
opisać jako postawę, która zbierając wszystkie cząstki
owego naczynia, stara się z nich ponownie stworzyć całość.
Afirmacja świata, która do poszczególnych przejawów
istnienia odnosi się zawsze z punktu widzenia z góry
przyjętej hierarchii wartości,nie jest afirmacją pełną.
W świecie mamy do czynienia z różnymi formami istnienia...
Jednak samo pojęcie zasługiwania w odniesieniu do
przedmiotu miłości jest ułomne. Pełna afirmacja świata
odnosi się z taką samą miłością lub życzliwością do
wszelkich przejawów istnienia, z miłością, która jedynie
w różny sposób może być okazywana."
"Jednym z najbardziej charakterystycznych przejawów
pesymizmu moralnego jest niewiara w istnienie postępu
moralnego...Prawa człowieka przestają na ogół obowiązywać
w przypadku konfliktów i wojen, a na codzień obowiązują
tylko do pewnego stopnia, ponieważ przymus ekonomiczny
i dominacja są obecne we wszystkich istniejących
społeczeństwach. Nie udało się wyeliminować na świecie
głodu, a konflikty religijne i etniczne nie osłabły.
Udoskonalono natomiast metody zabijania i manipulowania
świadomością ludzką. lęk przed moralnymi, obyczajowymi
i religijnymi sankcjami nie wpływa na zmniejszenie
okrucieństwa w sytuacjach, kiedy sprawca może czuć się
bezkarny, a system prawny pozostaje obojętny wobec sfery
intymnych więzi łączących ze sobą ludzi, którzy wyrządzają
sobie krzywdę swym egoizmem. Można, nie popadając w
konflikt z prawem, skrzywdzić drugiego człowieka i nie
odczuwać z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia."
"Psychologowie o orientacji poznawczej utożsamiają
najczęściej empatię ze stopniem identyfikacji danej
osoby z osobami należącymi do pewnej kategorii osób.
Tłumaczy to do pewnego stopnia trudny do zrozumienia
fakt, że zabijanie, dręczenie i wyzyskiwanie ludzi
może nie być przez innych ludzi postrzegane jako zło...
Skuteczną zasadą stosowaną przez reżimy totalitarne
jest wzbudzanie oburzenia w stosunku do tego, kogo się
krzywdzi. Tak np. uzasadniano konieczność zmasakrowania
pokojowej demonstracji twierdząc, że wśród jej uczestników
znajdowali się wrogowie ludu, przestępcy i "element rasowo
obcy",a zatem ci, którzy nie zasługują na współczucie.
Sołżenicyn opisuje, jak podczas powstania w jednym z gułagów
propaganda przedstawiała jego uczestników jako
"krwiożerczych bandytów i rozpustne prostytutki." Kierując
oburzenie w stronę swych ofiar politycy odwracali je od
siebie."
"Lęk związany z wyobrażeniem obcości ma podłoże
biologiczne. Pojawienie się obcego organizmu może zagrażać
elementarnemu przystosowaniu istoty żywej do warunków
jej środowiska życiowego. Rzeczywiste oblicze obcego
pozostaje często zagadką, a jego zachowanie wydaje się
nieprzewidywalne. Stąd też pojawienie się na terytorium
zajmowanym przez przedstawicieli jednego gatunku, zwierząt
należących do innego, nierozpoznanego dotąd gatunku, może
wywołać agresję, wycofywanie się lub otwartą ucieczkę. Fakt,
że człowiek jest istotą społeczną, nie wpływa zasadniczo
na zmianę jego reakcji w stosunku do obcych reprezentantów
tego samego gatunku. Ogólne i abstrakcyjne zdanie sobie
sprawy, że ktoś inny "też jest człowiekiem", zwykle nie
wystarcza do usunięcia dzielącego nas od niego dystansu.
Psychologia społeczna łączy wyobrażenie obcości z
uprzedzeniami i stereotypami w stosunku do przedstawicieli
danej społeczności...Powód, dla którego można potępiać
obcego może być zupełnie błahy. Dostojewski, na przykład,
miał "pański" zwyczaj picia herbaty, którego na zesłaniu o
mało nie przypłacił życiem."
"Propaganda jest w stanie kształtować nastawienie w
stosunku do pewnych grup i osób, podnosząc próg percepcyjny
w stosunku do ich cierpienia. W skrajnym przypadku
cierpienie to może w ogóle nie być zauważone. Niekiedy może
być uważane za zasłużone lub konieczne ze względu na jakieś
"wyższe" cele. Znaczenie złego czynu lub zbrodniczej
procedury nie zostaje wtedy rozpoznane i tym samym nie może
mieć miejsca oburzenie z powodu doznanej przez kogoś
krzywdy."
"Szczególnie trudnym do urzeczywistnienia ideałem cnoty
jest nieograniczona bezstronność wobec wszelkich istot
żywych. Polega ona między innymi na wyzbyciu się zarówno
niechęci do nich, jak również pragnienia ich aprobaty,
dzięki czemu możliwe jest zachowanie wewnętrznego spokoju."
"Nie jest rzeczą moralnie obojętną,że wyrażanie oburzenia
prowadzi często do złych skutków. Często też zło powstałe
pod wpływem oburzenia znacznie przewyższa zło, które
jest jego przyczyną. Oburzenie jest przeżyciem wykazującym
skłonność do ślepej eskalacji i podlegającym w większym
nawet stopniu niż gniew zarażeniu uczuciowemu."
Może kogoś to zainteresuje...:-)
OdpowiedzUsuńmnie to zainteresowalo,
Usuńdziekuje Nezumi za przedstawienie stanu ludzkiego postrzegania otaczajacej nas rzeczywistosci.
Choć nie piszę już filozoficznych tekstów mój "rozbrat" z myśleniem nie jest całkowity. 😀 Porzuciłem jednak pewną strukturę aksjologiczną, która była mi bliska i tworzyła pewne ramy, "schemat" dla moich rozważań.
OdpowiedzUsuńSchematy pozwalają porządkować myśli, ale czynią je nieco jednostronnymi...chwilami nawet paradoksalnymi. A mnie obcy jest wszelki dogmatyzm.
OdpowiedzUsuńI w końcu nie mam też takiego metafizycznego łba jak fenomenolog Max Scheler...Dlatego czasem bliższa jest mi opowieść lub coś, co przypomina poezję (proza poetycka), a nawet za przeproszeniem...wiersze.
OdpowiedzUsuńSkomentuję część dotyczącą pesymizmu metafizycznego oraz pessymizmu moralnego.
OdpowiedzUsuńOba są oczywiscie błędne.
Szkoda mnie tych myslicieli, ktorzy zapewne pogrążali sie w bezradnosci, w apatii starając sie zbudowac logiczne wytlumaczenie wszystkiego.
Pesymizm metafizyczny polegający głównie na żywym poczuciu przemijania, nietrwałości i nierealności życia jest opisem życia bez Boga.
Jest to bardzo smutne, ze niby mądrzy ludzie dali sie uwieść szatanowi poprzez logiczne tlumaczenie rzeczywistosci.
Bóg mowi do nas - mam dla Was everlasting life, mam dla Was wszystkich życie wieczne.
Wasze życie jest trwałe na wieczność.
Pesymizm moralny na poczuciu bezradności dobra wobec zła, bezduszności, i związanego z nim ogromu cierpienia.
Bóg zapewnia - daje wam poczucie pokoju duszy w kazdej sytuacji.
Nie ma znaczenia czy 1,000 pada po naszej lewicy a 10,000 po naszej prawej stronie - my jako Zbawieni, jako członkowie Rodziny Boga wychodzimy z tego wszystkiego z co najmniej podwójną rekompensatą za poniesione trudy.
Mamy za sobą siłę, ktora stworzyla Wszechswiat.
Osoba wierząca nie ma poczucia bezradności.
Cierpieenie jest dla nieoświeconych.
Rolą Filozofa jest oświecenie tej calej gawiedzi.
Co jednak robi Filozof - wsłuchuje sie w podszepty - pognebia tych nieszczęśników dając im wizje swiata gdzie jest poczucie bezradnosci.
Dzisiaj obchodzimy dzień urodzin Yeshua, Emmanuel, Messiah Jesus
Dziekujmy, ze przyszedl dać nam nadzieje na everlasting life, na wieczne zycie w pełni zdrowia, w bogactwie, w radości.
Happy Birthday Jesus !
Danek
UsuńŁadnie napisałeś, ale po diabła Ci jeszcze ten szatan? Skoro Bóg jest wszechmocny, to co ten Szatan może?
Dziekuje Nezumi, ze sie Tobie spodobalo.
UsuńSzkoda, ze nie zrozumiałeś, dlaczego mamy diabła na tym swiecie.
Zapewne w ogole odrzucasz koncept, ze diabeł istnieje.
Jednak na stronach Biblii wielokrotnie mowi sie o diable.
Nie tylko u Hioba.
Gdy Jezus poplynal na druga strone jeziora, wtedy gdy zerwal sie sztorm - celem tej podrozy bylo wyrzucenie diabła z ciala nieszczesnika, opetanego przez demony.
Nie jednego diabła lecz wielu mieszkajacych w jedym czlowieku.
Jesli myślisz, ze diabeł mieszka w czlowieku tylko w Biblijnych czasach - oczywiście wykazujesz sie intelektualną naiwnością.
Bog jest wszechmocny.
Fakt, ze istnieje diabeł nie umniejsza w zaden sposob tej Bozej wszechmocy.
Jednak wiemy, ze gdy Jezus umarl na Krzyżu - jeszcze tego samego dnia odbyl podroz do piekla. Otrzymal klucze od Boga Ojca czyli władzę nad piekłem.
Osoba Zbawiona juz nie musi bać sie szatana.
szatan tylko tyle może na ile jemu pozwalamy.
Boga do tego nie ma co mieszać.
Jezus zapowiedzial, ze kazdy musi oceniać wypowiedzi tzw intelektualistow poprzez owoce ich "twórczości"
Niejako wiec Jezus oczekuje, ze kazdy z nas bedzie Filozofem.
Mamy na tyle intelektu, ze powinniśmy zwracać baczną uwage do czego jakieś wypowiedzi zmierzają.
Jeszcze raz, szatan tylko moze sobie szeptać.
Jednak krąży dookola Ziemi wyszukując slabe duchowo jednostki aby pomieszac im w glowie.
Tylko tyle moze i aż tyle moze ten szatan.
Niestety szatan też może zrzucić na nas chorobe czy inne nieszczescia.
Gdy pozostaje sie w wierze, gdy jest sie w Przymierzu z Bogiem, gdy jest sie członkiem Rodziny Bożej - zadne sztuczki szatana nie maja wiekszego znaczenia.
Co najwyżej staja sie te przeszkody dla nas podnóżkiem, po ktorym wchodzimy jeszcze wyżej w naszym życiu.
Piotrze, wchodzisz swoim zapytaniem na interesujacy temat, ktory tylko dobry Filozof jest w stanie wytlumaczyc.
OdpowiedzUsuńPostaram sie jednak
John 1:1-3
In the beginning was the Word, and the Word was with God, and the Word was God. He was in the beginning with God. All things were made through Him, and without Him nothing was made that was made.
czyli
Jana 1:1-3
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. Na początku był z Bogiem. Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.
Czy „Słowo” jest osobą? Jak słowo może być Bogiem?
Interesujace pytanie :)
Według Jana Jezus jest słowem Bożym.
Amen?
Nie watpie, ze czytalem wielokrotnie Ksiege Jana, wiec troche medytowales nad tym Słowem.
jeszcze znalazlem kilka
OdpowiedzUsuńu Jana 1:14
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas, a my widzieliśmy Jego chwałę, chwałę jednorodzonego Ojca, pełnego łaski i prawdy.
oraz
John 14:10
Do you not believe that I am in the Father, and the Father in Me? The words that I speak to you I do not speak on My own authority; but the Father who dwells in Me does the works.
Jana 14:10
Czy nie wierzycie, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słowa, które do ciebie mówię, nie wypowiadam własnym autorytetem; ale Ojciec, który mieszka we Mnie, czyni dzieła.
oraz te, naprawde piekne:
u Filipian 2:9-11
Dlatego też Bóg wielce Go wywyższył i dał mu imię, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się wszelkie kolano tych w niebie i na ziemi, i tych pod ziemią, i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca.
Jakoś nie obchodzisz dnia urodzin Zeusa Piotrze.
UsuńCynicznie jednak obchodzisz Dzien Urodzin Jezusa zamieniajac go na świeckie święto propagowane przez sowieckich oraz polskich logikow.
szatan zaciera rece, udowodnil Bogu, ze tak otumani ludzi, ze zamienia dzien Święta Urodzin Boga w fizycznej inkarnacji na świeckie święto.
Jesli jeszcze ktos ma watpliwosci jakie spustoszenie sieje diabeł w głowach intelektualistow wystarczy popatrzec co swietuja.
Zamieniajac Dzien Święta urodzin Boga w żałosne świeto swieckie.
Cynizm - jednak Mystik nie grzmi.
Ja nie rozumiem jak mozna być Mystikiem w Polsce, nawet nie przypomnieć ludziom, ze obchodzimy, ze Świętujemy przyjście Boga na Ziemie.
Piotrze, Twoje logiczne klapki zacieraja obraz rzeczywistosci.
UsuńWszystko u Ciebie musi zgadzać sie co do sekundy inaczej odrzucasz to jako nielogiczne.
Ja znam kilka osob, ktore urodzily sie w okresie miedzywojennym czy w 1917 r -
zapisano im o miesiac czy dwa pozniejsza date urodzin.
A co dopiero o urodzinach 2,000 lat temu.
Prawosławni obchodza sobie Swieto urodzenia Chrystusa 2 tygodnie pozniej i wszystko jest w porzadku.
Choinke dali nam Niemcy, z tego co rozumiem. To jeszcze pogańska tradycja, dzieki temu Swieta sa piekniejsze, wszystko jest w porzadku.
Logicznie zapewnie nie powinno byc śniegu tylko palmy.
Ale to Twoj problem, nie moj.
Ja wszystkiego logicznie nie musze rozumieć aby wierzyć.
Ani slowa nie napisalem o zakupach swiatecznych lecz o cynizmie logicznie rozumujacych.
Reszta to gawiedź nie rozumiejaca za wiele.
Logiczny nie powinien w ogole swietowac w okresie religijnych Świąt.
Logicznie bowiem te Święto jest swietowaniem Narodzin Boga w fizycznej inkarnacji.
Boga, ktory byl przy stworzeniu Wszechswiata, tak powiada Pismo.
Jesli jednak logiczny swietuje w ten dzien oznacza to cynizm tego czlowieka aby zaapewne dopilnowac, ze wnuczki oraz wnuki nie polacza Daty 25 Grudnia z corocznym swietowaniem Narodzin Boga przez wiernych.
Logiczny zapewnie chce utrwalic te date poprzez cynizm - swietujemy ten sam dzien jednak w zupelnie innym celu.
Jesli sie mylę co do Twoich intencji Piotrze z przyjemnoscia prosze napisz, poznam co tkwi w duszy logicznego.
Co do Bozego Slowa -
poprzez Słowo Stworzyl On caly Wszechswiat.
Więcej - Słowo ciałem sie stało.
Od tego mamy Filozofow aby wytlumaczyli Tobie o co w tym wszystkim chodzi.
Jak chcesz naprawic buty to do mnie nie przyjdziesz,
podobnie jest z tym Słowem.
Ja Tobie i tak duzo napisalem, jak nie wystarcza to prosze idź z zapytaniem do specjalisty.
Tylko nie do Księdza bo powie, ze to tajemnica.
Od tego mamy Nezumiego :)
Piotrze, zapewne nie slyszales o przekazywaniu informacji poprzez intuicję czy jak nazywaja to ludzie Nauki - telepatię.
UsuńBog nie mowi do naszego fizycznego mozgu, Bog mowi do nas poprzez nasza dusze, poprzez intuicję.
Ja, piętam jeszcze w Polsce, jechalem z ogromna szybkoscia jak na "Malucha" Fiat 126 ok 85km/godz zblizajac sie w gęstym lesie do zakrętu nie widzac co jest po drugiej stronie tego zakrętu.
Jednak chcialem sobie poszarzowac, bardzo bowiem przyjemnie jest wejsc w zakręt przy ogromnej szybkosci.
nota bene, im mniejsze auto tym większe wrazenia w zakrętach.
Zbliżając sie bardzo szybko do tego zakrętu uslyszalem po raz pierwszy w zyciu bardzo wyraźny głos poprzez intuicję -
zwolnij, po drugiej stronie jedzie rozpędzone auto.
Czy zauwazyles Piotrze co napisalem?
Usłyszalem wyraźny głos poprzez intuicję.
Głos nie musi pochodzic z fizycznych strun głosowych.
Słowo moze zostac przekazane nam telepatycznie.
Mam nadzieje, ze poprzez swoja logike jesteś w stanie zrozumiec najprostrze rzeczy we Wszechświecie.
Wiekszość istot na tym Wszechswiecie posługuje sie telepatią przy przekazywaniu informacji.
Cały niewidoczny dla nas Świat Duchowy Słowo przekazuje poprzez telepatie.
Ale po co ja to tutaj pisze.
Ograniczeni na nowe w polskim ciemnogrodzie nie jestescie w stanie nic nowego zrozumieć.
co do daty Bożego Narodzenia to nie jest dla mnie zaden problem jak nieslusznie poprzez logike twierdzisz.
UsuńDla mnie wystarczy, ze jest jakas ustalona data, ktorego to dnia moge świętować przyjście Mesjasza.
Kolejny temat ktory poruszasz:
"dla mnie Bóg to byt pierwotny, który nigdy się nie urodził. Inkarnacje to dla mnie takie same bajki"
Brak zrozumienia tego co czytales w Biblii nie pozwala Tobie Piotrze zrozumiec nawet najprostrzej rzeczy.
Bog jest duchem.
John 4:24
God is spirit, and those who worship Him must worship in spirit and truth.”
czyli
u Jana 4:24
Bóg jest duchem, a ci, którzy Go czczą, muszą oddawać cześć w duchu i prawdzie”.
Teraz posłużmy sie tą Twoją logiką Piotrze.
Skoro Bóg jest duchem nie moze miec fizycznego ciala.
Ani tej Twojej wymagowanej błędnie brody starca.
Bóg jest duchem.
Aby wiec duch Boży zamieszkal w ludzkim ciele musi nastąpić inkarnacja duszy w ludzkie ciało.
Czy juz Piotrze rozumiesz ze inkarnacja duszy/ducha w fizyczne ciało jest faktem?
Pomedytuj nad tym zanim odpowiesz.