Duch zegara. Japońska opowieść nieco niesamowita

                       Odziowi - Mistrzowi zegarów 

   Nie mam wnuczek ani wnuków, więc nikomu nie 

opowiadam bajek, a jedynie to, co naprawdę się

wydarzyło.  ;-)  Jako kobieta przeżyłam wiele - brak

miłości ze strony matki, zdrady męża, tęsknotę za

kochankiem, pragnienie zostania mniszką, która oddała

swe życie bogom, nędzę i demoralizację poprzez nadmiar

luksusu i wygody, ale najbardziej ze wszystkiego  

przeżyłam to, że nie mogłam mieć dzieci.  Powiedziałam

o tym w końcu mnichowi z pobliskiej świątyni. 

      - Nie mogło cię spotkać nic lepszego. Przeżyłaś swe

życie beztrosko, nikt cię nie zawiódł, ani nie umarł

- mam na myśli twoje nienarodzone dzieci.  Wyobraź

sobie mogiłkę swojego dzieciątka.   Nie pomieszało ci

się w głowie.  -

     - A zatem mogę się uważać za szczęśliwą osobę? -

     - Nie jesteś szczęśliwa, bo macica nie pozwala ci

zasnąć.  Nie zaspokoiłaś swojego głodu.  Ale zauważ,

że w ten sposób nikt, kogo wydasz na świat, nie umrze. 

Jesteś niewinna, w przeciwieństwie do pozostałych

kobiet.  Każda rodząc wydaje swe dziecko na śmierć

i naraża je na działanie złej karmy, jednak płodzą

się jak bezrozumne zwierzęta.  -

     Mówił to uśmiechając się, a we mnie rosła złość. 

Zdzieliłam go łopatą, którą skopywałam ogród, w łeb

i rozwaliłam mu czaszkę.  Nie przestał się uśmiechać,

ale ja zostałam za to okrutnie ukarana za życia, a 

po śmierci trafiłam w najstraszniejsze rejony piekła.  

Larwy pożerały moje ciało od wewnątrz, a kiedy już

je skonsumowały, ciało odrastało na kolejny żer.     

Nie wiem, jak to się stało, że administracja piekła

wyznaczyła mi nagle inną karę.  Miałam wrócić na

ziemię i snuć opowieści z ludzkiego życia.  Wkładałam

w swą opowieść całą mą sztukę, a odpowiedzią była

obojętność, gniew, politowanie, albo szyderstwa i w 

podobnej udręce wyczerpywałam swe siły, a nikt nigdy 

o mnie nie słyszał.  W ten sposób inni ludzie pożerali mą

duszę nie mając świadomości swego ludożerstwa,

a ona odradzała się na nowo.  Trudno o bardziej 

piekielną karę.  

     Ale przejdę już do mej opowieści. Słyszeliście

może, że stare zegary zamieszkują duchy lub dusze?

Kiedyś pewna dama dworu o imieniu Etsuko

miała zwyczaj pojadania późno w nocy. Jakie było

jej zdziwienie, gdy nagle okazywało się, że z miseczki,

w której odłożyła jedzenie, nagle ono znika.  A było

to zawsze w komnacie, w której znajdował się stary

zegar.  

    Początkowo winiła za to myszy.  Pozostawiła więc

tam kota, ale przecież on też mógł wyjadać. Dlatego

musiała go zastąpić wieloma przemyślnie umieszczonymi

pułapkami.  Ale żadna mysz się w nie nie złowiła.

Z jakichś powodów myszy bały się odwiedzać to miejsce.

Postanowiła więc przeczekać całą noc w oczekiwaniu

na to, co się stanie.  Spędziła tak na krześle wiele nocy,

jednak zawsze w końcu zasypiała.  Porzuciła więc swój

nieskuteczny plan i popadła w melancholię.  To zaś

niezbyt się na dworze wszystkim podobało.  W nocy

często porzucała swą sypialnię i błądziła po pawilonie,

przypominając do złudzenia ducha.   

      Pewnej nocy wtargnęła nieoczekiwanie do siedziby

zegara.  Oto, co znaczy - mieć szczęście!   To, co nie

udawało jej się latami, wyjaśniło się w jednej chwili. 

Zobaczyła jak duch zegara wychylił się z niego i zaczął

konsumować jej przysmaki.  W pobliżu było jeszcze

wiele duchów, ale pozostawały w uśpieniu - widziała

tylko ich otwarte szeroko oczy.  

      Dama poczuła się dziwnie. Nie wiedziała bowiem,

czy ma trząść się ze strachu - a może jednak duch był

dobrotliwy i nie należało go się obawiać, a jego ujrzenie

przyniesie jej szczęście i szlachetny młodzieniec, za

którym tęskniła, zauważy ją w końcu?  Najchętniej

spytałaby go o to, ale po zaspokojeniu głodu schował

się tam, skąd wychynął, a wtedy zegar wybił godzinę

dwunastą.  Jednak trochę przestraszyła się ducha

i postanowiła nie pojadać więcej w nocy i unikać

tego miejsca, nie chciała go jednak zagłodzić, ponieważ

miała dobre serce i codziennie zostawiała mu miseczkę

z pokarmem.  

       Którejś nocy jednak miska znikła. To pani Ogawa

skonfiskowała ją.  Od tej pory duch przestał się 

pojawiać, a może nawet umarł, a zegar popsuł się i

w żaden sposób nie można było go naprawić, wstawiono

więc do jego szafki nowy mechanizm.  

     Etsuko zaczęły jednak spotykać same nieszczęścia. 

Zaszła w ciążę ze swym kochankiem, ale poroniła, a 

zaraz potem jej ukochany zginął w pojedynku.  A 

kiedy to się stało, wyszło na jaw, że ją zdradzał. W dodatku

popadła w niełaskę dworu i musiała go opuścić, postradała

zmysły i wkrótce potem umarła z głodu, bo nie potrafiła

w porcie zarobić na życie.  Jako nowa w zawodzie była

tania.  Śniło jej się czasem, że jest malutkim, spragnionym

ptaszkiem, pozbawionym kropelki wody. 

     Ale niedługo potem mieszkańcy pawilonu zauważyli  

rzecz dziwną. Ktoś w nocy zakradał się do zegara i spał 

w nim. Słychać było stamtąd jęki i chrapanie. A kiedy 

koty wyjadały z miski pokarm, ktoś napełniał ją znowu.  

Nie muszę chyba dodawać, że była to sprawka tej 

wariatki Etsuko, albo raczej jej ducha, nie mogącego

zaznać spokoju.  

      Czasem widywano ją w nocy i widziano, jak układa

kompozycje z chryzantem, albo z piwonii, ale kiedy zbliżano

się do niej rozpływała się nagle w półmroku...Albo rozrzucała

wszędzie klonowe listki.   Pani Ogawa nie wiedziała jak 

ma pozbyć się tego śmiecącego ducha.  Ktoś doradził jej, że 

należy po prostu wynieść gdzieś z pawilonu zegar, a duch z 

pewnością sprowadzi się w tamto miejsce.  Uczyniono tak, ale 

od tego czasu w całej prefekturze wszystkie zegary późnią się 

o trzy minuty. Mieszkańcy już się do tego przyzwyczaili 

i patrząc na zegar doliczają je.  Dotyczy to nawet współczesnych

czasomierzy.  Kiedyś pewien maszynista metra zapomniał o tym 

i chociaż zaraz sobie przypomniał, wyjechał ze stacji  o 

czterdzieści sekund za późno.  Nie mogąc w inny sposób zmyć

tej plamy na honorze, popełnił sepuku.  

     Ach, zapomniałam zupełnie dodać, że poznanie tej 

historii nie pozostanie całkiem bez śladu i konsekwencji

karmicznych - jedni z tych, którzy ją usłyszeli, odejdą z tego 

świata wcześniej niż mieli odejść, a innym przedłuży ona życie...

A co jest większym szczęściem, niech już sam czytelnik 

rozstrzyga.   

        
 

Komentarze

  1. Alma
    Czas uczy pokory. Tak mi się przypomniało po lekturze "Cesarskiego zegarmistrza". "Jesteśmy niesieni strumieniem czasu..." - to też z tej książki - wydaje mi się, że to ładne sformułowanie.
    W Muzeum Warszawy w Gabinecie Zegarów wisi działający zegar, na którym jest napisane " Jedna z nich (godzin) będzie moją ostatnią". Ciekawe, kto był taki odważny, że powiesił sobie zegar z taką inskrypcją nad własnym łóżkiem... Ten z pewnością nie przejmował się za bardzo swoją karmą 🙂 A może właśnie się przejmował 🤔

    OdpowiedzUsuń
  2. Alma
    Lustro.
    Lustro potrafi odmierzając czas. W domu mojej prababci wisiało na scianie lustro. Było ono duże, nachylone ku ziemi, żeby można było się w nim przejrzeć. Przeglądała się w nim prababcia, było odbiciem ludzi krzatajacych się przez całe życie w tym pokoiku. Po tym, jak czas mojej prababci się skończył, lustro ślepło - tafla stala się metna, niewyraźna. Jako dorosła osoba poszłam jeszcze raz do drewnianego, opuszczonego domu i wtedy lustro nie widziało już nic. Jego czas też się skończył.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Almo za ciekawe i skłaniające do refleksji komentarze :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie luźno powiązane z tematem wspomnienia :-)
      No, ale teraz muszę ugruntowac swoje cnoty niewieście w kuchni ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty