Biografia poety

    "Obecnie jestem w stanie pewnej melancholii, a to dlatego iż środki moje są już

      na wyczerpaniu..." (Leśmian w liście do Przesmyckiego)

   

     Trochę trudno mi będzie przebrnąć przez biografię Leśmiana

zatytułowaną przez autora "Bywalec zieleni."  Jest w niej 

wiele interesujących faktów i napisana jest dobrze, ale bez

jakiejś szczególnej wizji życia poety.  Może wchodzić tu w grę 

świadoma rezygnacja Piotra Łopuszańskiego, który poświęcił 

Leśmianowi sporo życia i kilka książek. Taka rezygnacja mogłaby

być nawet sama w sobie czymś pozytywnym, ponieważ niczego 

nie narzuca.  Wydawnictwo konstatuje, że autor przedstawia 

poetę jako nieprzystosowanego do życia marzyciela, jednak 

chciałbym, aby wszyscy byli równie nieprzystosowani, mieli

taki zawód i mogli odkładać do skarbonki złote monety (co

podobno zaczął czynić w odpowiedzi na perswazję żony).  

     Podobno poeta nie potrafił oszczędzać, a w jednym z listów 

wspomina o melancholii, jaką wywołuje w nim brak środków 

do życia, w sytuacji, w której czuje przypływ twórczej weny.  

Nazywa to mitręgą. Chciałem obszernej zacytować fragment 

tego listu, ponieważ pokazuje on w jak cudownie obrazowy 

sposób Leśmian mówił o swym życiu, ale mi gdzieś umknął. 

     Dobrze mieć czasem przyjaciela. W 1932 r ówczesny 

minister skarbu, na prośbę swego przyjaciela poety 

Wierzyńskiego umorzył długi Leśmiana wobec skarbu państwa, 

które wynosiły 40 tysięcy ówczesnych złotych. Pozostały jednak 

nigdy nie spłacone długi wobec osób prywatnych. "Kilka dni 

temu sekwestrator chciał spustoszyć moje mieszkanie i zabrać 

bibliotekę. I ja, i żona, pogodziliśmy się nawet z grobem, nie 

tylko z pustym mieszkaniem, ale dla córek, cały dramat..." 

"Nikt nie wie ile tragicznych i obcych mi faktów i wypadków 

zbiegło się wobec mej osoby. Ginę, chyba za kilka miesięcy już 

zginę zupełnie..." - pisał w liście do Wierzyńskiego.

     To, co mnie uderza w tej relacji, to koszmarny obraz 

stosunków przedwojennych: samobójstwo wydawcy 

Mortkowicza,  oskarżenie biura notarialnego Leśmiana o 

defraudację i dość przykry dla mnie fakt, że poeta zakończył 

życie na ulicy Marszałkowskiej w Warszawie. Zastanawia 

mnie też to, jak godził swą twórczość z całkowicie nieprzystającą 

do niej pracą zawodową i obowiązkami rodzinnymi.  Tak, czy 

inaczej książka ta jest dla mnie ciekawsza, niż analizy literackie, 

których jest już po prostu zbyt wiele. To oczywiście nie jest 

żadna recenzja biografii, którą dopiero zacząłem czytać i może

się okazać, że moje impresje nie są zbyt trafne. Wdzięczny

jestem autorowi, że podjął się trudu jej napisania i to, o czym

w sposób interesujący pisze, starannie udokumentował.

      Ja sam napisałem kiedyś jedynie krótki tekst porównujący

twórczość Leśmiana i Przybosia.  Był on studencką pracą

roczną z zakresu estetyki.  Jeszcze nie spotkałem nikogo, kto by

nie cenił twórczości tego cudownego poety (choć nie zawsze

tak było), który należy także do mych najbardziej ulubionych.  

Kwestie interpretacyjne i wchodzenie w jego metafizykę, albo 

analiza poczuć egzystencjalnych, czy poetyckiego języka, to już 

jednak rzecz całkiem inna.  Znam część tych analiz, ale wolę 

cieszyć się tym, że mogę przebywać w świecie wyobraźni i 

mądrości poety i przeżywać w związku z tym to, co przeżywam...

 

Komentarze

  1. Nezumi, nie jestem przekonany czy chcialbym poznac prawdziwe zycie mojego ulubionego autora Alfreda Szklarskiego - tworcy opowiadan o przygodach Tomka w roznych miejscach swiata.
    Świadomość autora czasem istnieje niezaleznie od trudow jakie niesie mu zycie.
    Wiemy jak koszmarne zycie mial Wolfgang Amadeus Mozart.
    Jednak jego tworczosc jest absolutnie niezwykla.
    Czasem sie zastanawiam po co takie dusze ludzi wysylaja nam do inkarnacji z tzw Nieba.
    Na pewno jest jakis ogromny cel w tym - te dusze zgadzaja sie na trudne przyszle zycie na tej doczesnej Ziemi.
    Jako w Niebie tak i na Ziemi chcialoby sie powiedziec.
    To jest ogromne niedopatrzenie Filozofii, ze w ogole nie interesuje sie powodem, dlaczego dusza zgadza sie na trudne przyszle zycie aby sie rozwijac.
    Bog zostawil ludziom istniejacym w Niebie bez fizycznego ciala wplywac na rozwoj naszej fizycznej rzeczywistosci.
    Dla mnie jest to fascynujacy temat, jak najbardziej dla Filozofii.
    Mam nadzieje, ze w niedalekiej przyszlosci ktos sie tym zajmie w sposob profesjonalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tematów dla filozofii może być bardzo wiele :-)

      Usuń
    2. Nie wiem, czy chodzi mi o poznanie "prawdziwego życia", raczej chyba o poznanie pewnych okoliczności tego życia...

      Usuń
    3. Nezumi, czesto piszesz tutaj na łamach swojego blogu o samobójstwach.
      Gdyby rzeczywiscie Filozofia zajmowała sie wiedza o calosci zycia -
      czyli jak wyglada zycie po zyciu -
      wtedy Filozofia nauczałaby tych potencjalnych samobojcow. ze beda mieli uczucie niezadowolenia z siebie, z podjetej decyzji zakonczenia zycia.
      Problemy, ktore mamy tutaj nie koncza sie z chwila fizycznej smierci.
      W swiecie duchowym taka osoba bedzie uczeszczala do szkoly, przerabiala dlaczego nie poradziła sobie z wyzwaniami doczesnego zycia - w nastepnej inkarnacji bedzie musiała ta osoba ponownie przerabiac lekcje zycia, czyli poradzic sobie z tym wyzwaniem.
      Filozof wiec powinien nauczac - ze trzeba w sposob naturalny zakonczyc te doczesne zycie aby cel inkarnacji został osiagniety, abysmy jako dusza mogli przejsc w naszym rozwoju na wyzszy szczebel.
      Tak wiec, myślę , powinno zależeć, szczegolnie dla Filozofa powinno byc istotne aby poznac czym "prawdziwe życie" jest.

      Usuń
    4. jeszcze chce sie wypowiedziec dlaczego poznanie "prawdziwego życia" jest tak wazne.
      Wszystkie nasze mysli, wszystkie nasze uczynki, nasze emocje - zapis ich przechowywany jest w naszej aurze.
      Ta energia naszej indywidualnej aury ma okreslona częstokliwość vibracji.
      Gdy umrzemy nasza aura unosi sie przemieszczajac sie do swiata duchowego.
      Teraz nastepuje najistotniejszy podzial -
      im jasniejsza jest nasza aura, im mamy wieksza częstokliwość wibracji tym wyzej zachodzimy w tzw Niebie.
      Nizej wibrujace swoja aura dusze wchodza na poziom pasujacy wibracji ich aury.
      Im wiec wiecej kochamy, im jestesmy bardziej pomocni innym ludziom - im mamy mniejsze swoje wlasne ego z tym wieksza częstokliwością wibruje nasza aura.
      To jest ogromne pole do popisu dla Filozofii aby pomoc ludziom żyć nie tylko tutaj w fizycznym swiecie lecz tez aby lepiej żyło sie duszy w swiecie duchowym.

      Usuń
  2. Poświęciłem Leśmianowi dwa utwory (wiersze), które są wyrazem mojego podziwu dla niego. Kilka lat temu publikowałem je na tym "blogu."

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozważana w kategoriach obiektywnych sytuacja materialna poety nie była zła w czasach, kiedy wielu ludzi (np. młody Janusz Korczak) żyło w skrajnym ubóstwie, albo przymierało głodem. Ale takich ludzi należałoby uwolnić od trosk materialnych...

    OdpowiedzUsuń
  4. Na szczęście Danek skomentował mój tekścik już wcześniej, zanim wspomniałem nieco obszerniej o kłopotach Leśmiana ze spłatą długów :-) ...O tym mówi rozdział książki zatytułowany: "Bóg mnie
    opuścił, nie wiem czemu."

    OdpowiedzUsuń
  5. Prymitywne i prostackie zasady funkcjonowania społecznego świata
    nie zawsze oszczędzają poetów...
    Leśmian zaplacil za nie podobno
    chorobą i krótszym życiem...

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście wolałbym poświęcić trochę uwagi miłości Leśmiana do pani Sanderland (późniejszej małżonki) i percepcji jego literackich utworów, ale zainteresowanych odsyłam do książki, ktora pojawiła się w księgarniach kilka dni temu. Otrzymałem na nią jedynie 10 % rabatu😥

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty