Moje bezużyteczne i absurdalne zajęcia
Zmienia się trochę pogoda i obrazki takie jak ten
powoli należą do przeszłości...Ale przeszłość lubi
czasem powracać w dwa najbliższe miesiące, jakie nas
czekają.
Kilka dni temu słuchałem "Semele" Ecclesa. Utwór
skłania do porównań, bo do tego samego tekstu
później napisał znakomitą angielską operę Haendel.
No i przyjemnie przypomnieć sobie przy okazji
Owidiusza.
Eccles wspólnie z samym Purcellem napisał jakąś
muzykę incydentalną i czasem słychać, że do angielskiej
tradycji nawiązuje, choć podobno głównym źródłem
jego inspiracji były utwory włoskiego mistrza Alessandra
Scarlattiego. Jedynym rozczarowaniem związanym z
tym utworem jest dla mnie nieobecność fletów i obojów,
które w utworach Purcella tak pięknie brzmią i które
były zwykle używane w tym czasie przez angielskie
orkiestry. Dotychczas znałem tylko nieliczne arie i pieśni
tego kompozytora i zawsze robiły na mnie wrażenie.
Całkiem dobrze się tego słucha, choć Eccles nie
dorównuje Purcellowi, jednak chwilami barokowa
melancholia bywa piękna, a umiejętności tworzenia
dramatycznego nastroju miał nie najmniejsze.
Wspominam o tym, aby zdać sprawę z tego, jak
bezużyteczne bywają me zajęcia i ilu niepotrzebnych
rzeczy się przy tym dowiaduję. Myślę, że Pharlap
by mnie rozumiał, ale jest zbyt skromny, aby tu zaglądać
...Kilka dni temu chwaliłem utwory Yorka Bowena
(który zmarł w 1960 r). Znałem jedynie trzy nagrania
z muzyką tego świetnego kompozytora, a tu nagle ktoś
pisze, że ma 72 płyty z jego utworami. Bardzo mnie
to pocieszyło, bo człowiek ten jest w moim wieku i
powinien już podobno tylko czekać na śmierć, zbawiać
ludzkość, albo wtopić się w tło tak zwanej natury. Jak
kilku moich znajomych i jak Palikot studiował filozofię,
a zajął się biznesem. Jest znawcą dobrych gatunkowo
herbat, którymi jego firma handluje. Dał mi kiedyś przy
piwie jedną saszetkę do degustacji. Ale piwo zagłusza
trochę smak herbaty ;-) Pozostając jako jedyny wierny
filozofii popadłem w niejakie ubóstwo, czy jak kto woli,
w nędzę, która jest jednak oczywiście relatywna.
A w dodatku jeszcze uroiłem sobie, że tacy niepotrzebni
nikomu ludzie, jak ja, są jednak potrzebni, bo tworzą
kulturę. Ale jaką kulturę? Przecież nigdzie nie publikuję
mych tekstów, a tu czasem ktoś kliknie, a czasem nie, bo
nie będzie mu się chciało, albo się czymś urazi.
Nie narzekam jednak, ale jeśli nie będę miał gdzie
słuchać muzyki, czytać książek i pisać, to pewnie wyjdę
z życia. A Palikotom pozostawiam wino, herbatę i kobiety...
Ale nie śpiew! Śpiewam dość ładnie. Szkoda tylko, że
to być może już łabędzi śpiew...
Pewna moja znajoma z Francji, którą bardzo lubię,
napisała u siebie na Facebooku, że nie ma już siły na
moje dekadenckie brednie i że ma nadzieję, że się
znowu jak kiedyś rozmarzę i oburzę. Podziękowałem
jej za to. Pisze zawsze, że zakochała się w moich
zdjęciach, czy nawet we mnie samym z młodości.
Jest to nadzwyczaj urocze...
kiedys, niedawno napisales w komentarzu, ze ja nie znam zycia.
OdpowiedzUsuńTymczasem widze po Twoim tutaj wpisie, ze po prostu kazdy zyje swoim zyciem, czyli zyciem, ktore rezonuje z jego potrzebami.
Ciebie interesuje słuchanie muzyki, czytanie książek oraz pisanie (tworzenie kultury).
Ja lubie muzyke, jednak nie na tyle aby zmienic adres gdybm z jakiegos powodu byl pozbawiony sluchania muzyki.
Obecnie slucham tylko koncertow na uzdrawiajacych miskach z kryształów albo rytmiczną muzyke z bębnów.
Moj swiat to podroze, zwiedzanie wszystkich ciekawych miejsc na Florydzie, gdzie dojade na pelnym, zbiorniku albo, gdy mam urlop - wojaże po amerykanskich autostradach.
W tym roku mam marzenie ponownie wyruszyc do Kalifornii - to 5 dni jazdy w jedna strone.
Tak wiec nie da sie porownac zycia jednego czlowieka do drugiego.
Kazdy z nas ma inne potrzeby, kazdy zyje swoim zyciem.
Nie mozna Nezumi powiedziec, ze ja nie znam życia.
Ja przede wszystkim bardzo lubię wędrować lub nawet włoczyć się po opustoszałych łąkach, parkach i lasach...Lubię fotografować drzewa i rozmawiać z nieznajomymi (o ile nie muszę się ich obawiać), podglądać ptaki i małe zwierzątka.
UsuńWspominałem o tej kulturze, ale nie jest to żadną moją misją. Chciałem po prostu powiedzieć, że nie jestem jedynie konsumentem życia. Kocham je, podobnie jak Ty.
I wiem, że można żyć bez muzyki na jakimś pustkowiu z dala od ludzi. Ale dla mnie muzyka jest do pewnego stopnia samym życiem, a kiedy słucham Purcella albo Schuberta, to czuję coś innego niż kiedy słucham śpiewu ptaków, wiatru i deszczu, czy nawet tej tybetańskiej misy...
Znasz życie oczywiście jak każdy, ale wypowiadasz się czasem tak, jakbyś wiedział coś o tym, o czym niewiele pewnie wiesz...A wyobraź sobie lekarzy ratujacych życie, duszących się w maskach, zawalających noce i czujących bezsilność, kiedy tracą kolejnego pacjenta. Oni jeszcze inaczej patrzą na życie. Choć takich coraz mniej. Albo ktoś, kto ciężko pracuje, żeby rodzina nie umarła z głodu... A jeszcze inaczej ktoś, komu płacą krocie w trzech radach nadzorczych za to tylko, że tam jego nazwisko figuruje. Taki człowiek nie szanuje często nikogo i nic, bo sam czuje się upokorzony. Zna tylko życie dla zysku...
UsuńKażdy człowiek to oddzielny świat. Twój, pełen muzyki, subtelnych uczuć i mądrości, jest piękny.
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo słyszeć tak serdeczne słowa🥀
UsuńDziękuję 🙂...Moja troska bierze się po części z sytuacji, w jakiej się znajduję. Do późnego wieku trochę mi brakuje, ale nie tak znowu wiele, a niestety znów nie wiem, gdzie będę mieszkał za kilka miesięcy. W zeszłym roku jakoś mi się udało przedłużyć mój pobyt, choć nic na to nie wskazywało, ale teraz może być niestety zupełnie inaczej...No i moje kontakty z ludźmi trochę się urwały z powodu tzw. pandemii.
OdpowiedzUsuń