Zapomnieć o sobie
Za oknem wieje i krzyczą ptaki. Wyjątkowo
spałem w nocy przez kilka godzin. (Ostatnio
nawet już się nie kładę). Ma to pewne znaczenie,
bo za chwilę muszę wyjść, a dzień nie będzie
należał do łatwych. Jestem wprost zachwycony,
że jeszcze się nie rozwidnia.
Dzisiaj nie odwiedzę matki. Bardzo się
zmartwiłem, bo chociaż jest słabego zdrowia,
do tej pory nie miała kłopotów z pamięcią
i pod tym względem była w dobrej kondycji.
Ale teraz pyta:
"Jak się nazywa ten instrument, na którym
grałeś, podobny do fujarki?"
"Flet Mamo...Podłużny."
"Miał piękne brzmienie."
Nie może sobie przypomnieć nazw owoców
i pyta mnie podając ich charakterystykę, a ja
czuję się uczestnikiem jakiegoś quizu. Być
może jest po prostu zmęczona. Nie wychodzi
już z domu. Ma kłopoty z poruszaniem się.
Oczywiście, opowiada wiele razy to samo,
ale jestem przecież jedyną, oprócz księdza
osobą, która ją częściej odwiedza. A z księdzem
za bardzo sobie nie pogada. Podobno jego
rodzina marzy o tym, żeby został biskupem.
Pokazał jej też swoje nowe buty. Jest gadatliwy,
ale raczej nie potrafi słuchać.
Lubi sobie podjeść i wypić kawkę, a w przerwie
przygotowuje mamę do odejścia z tego świata.
Ma to dla niej pewne znaczenie, bo nie chce,
żebyśmy mieli kłopot z pochowaniem jej na
cmentarzu. Zawsze martwię się, czy czegoś ze sobą dobrodziej nie przyniesie i nie przyśpieszy w ten sposób
tego momentu. Mama ma już naznaczoną datę
szczepienia i mam nadzieję...że je przeżyje.
Dobra jej kondycja intelektualna przejawiała się
też w tym, że nie ma takiego tematu, którego
trzeba by w rozmowie z nią unikać. Jest to coś
zupełnie wyjątkowego i rzadko to zauważam
nawet wśród ludzi o połowę młodszych. Opanowała
sztukę nieprzejmowania się niczym i wzrusza się
jedynie, kiedy mówi o śmierci Ojca (rozstrzelanego
w Powstaniu) i Męża (uśmierconego przedwcześnie
przez lekarzy)...I kiedy zdarza nam się rozmawiać o
Mistrzu, jak go nazywa moja rodzina i brat. Ja
nazywam go po prostu moim Ojcem. Ale wtedy
emocje są już nieco inne...
Na szczęście nie będę miał zbyt wiele czasu na
robienie zakupów. Męczy mnie to i kiedy widzę
jakiś sklep, żartuję, że "jeszcze przed śmiercią"
do niego zajrzę i kupię ryż i cytryny.
Danek przysłał mi piękne zdjęcie zachodu słońca
nad oceanem i trochę mnie to wzruszyło. A nawet
bardzo...
Sztuka zapominania o sobie jest cenna i mistrzowie
duchowi ją polecają, ale mnie to przychodzi całkiem
naturalnie. Żyję tak, jakbym już dawno odszedł z
tego świata i cieszę się każdym dniem...Z wyjątkiem może
dzisiejszego ;-)
Czasem myślę, że szkoda, że mam jeszcze ludzkie
uczucia i potrzeby, a nie jestem jakimś powietrznym
duchem. Jednym z tych o jakich mówi tekst jednego
z utworów Purcella.
Ale nie jest to jakiś eskapizm. Wybiegam tylko nieco
w przyszłość i patrzę na ten moment swego życia z
tamtej mglistej nieco perspektywy, jak na życie
wszystkich znanych mi ludzi, którzy odeszli, a przedtem
żyli przeważnie jakimiś głupotami, które były dla nich
niezmiernie ważne, a czasem nawet szaleli.
Niemniej widzę chyba pewne rzeczy jasno i jestem
w życiu żywo obecny...O jednej z kobiet, którą kochałem,
ktoś powiedział kiedyś: "Wiesz Nezumi, ona to jest:
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma." I tak chyba
rzeczywiście było...
To oczywiście inne morze od tego, którego
piękny widok przysłał mi Danek.
Na pewno dobrze, kiedy dystans wobec życia nie jest za duży. A ja nie jestem przecież mnichem...nawet tybetańskim😉
OdpowiedzUsuńZapomnienie o sobie różni się od demencji także tym, że chociaż go się nie oczekuje, jest dobrowolne. Zhuangzi mówi o nim jako o rodzaju świadomości, który uzyskuje się dzięki kontemplacji...
OdpowiedzUsuńCzy w porywistym wietrze zawsze musi być coś złowrogiego?
OdpowiedzUsuńBłędem jest, jeśli rozumie się to zbyt dosłownie i człowiek nie dba o zdrowie, albo jest mu wszystko jedno...Ale przecież nie o to chodzi w tej metaforze zapominania.
OdpowiedzUsuńJej sensem jest uwolnienie się od
OdpowiedzUsuńpresji własnego ego, które stale
upewnia nas w tym, że tylko
nasz punkt widzenia jest słuszny,
a nasze potrzeby najważniejsze...
Jakby świat i życie poza tym nie
istniały. A to niszczy w nas
miłość do życia...
Dlatego ja nigdy nie miałem oczekiwań, żeby ktoś coś za mnie robił...
OdpowiedzUsuńKtoś powiedział ładnie, że "zapomnieć o sobie to...myśleć o kimś "wolnym od ziemskich namiętności."
OdpowiedzUsuńTego nawet ja nie wiem :-)
Usuń...Wystarczy sobie przypomnieć, co Szekspir pisał o stoikach (podobno).
"Są rzeczy na niebie i ziemi..."
Usuń