Śmierć romantyka

       Podniósł książkę, na której leżał gruba warstwa kurzu. 

Kartki miała zgniecione, niektóre naddarte.  Był środek 

nocy.  Otworzył ją i przeczytał "Kiedy Fryderyk von 

Hardenberg - poeta znany za życia tylko niewielkiemu 

gronu ludzi , piszący pod pseudonimem Novalisa - umierał

w swym domu w Weissenfels 2 marca 1801 roku, zdawało się,

że wraz z nim odchodzi także pamięć o jego dziele."

Ktoś powiedział, że umierając miał 29 lat i wszystko było 

w nim jedynie obietnicą, fragmentem.  Zabrała go, jak 

wielu innych, gruźlica. 

      Próbował sobie przypomnieć, gdzie leżą "Hymny do

nocy" i kiedy je ostatnio czytał.  Musiało to być całkiem 

niedawno.   Noc jest święta i bardziej realna, prawdziwa, 

niż dzień - pisał Novalis.  "Być może ci, którzy nie oswoili

nocy, nie widzą też w pełni światła i jasności dnia" -

pomyślał - "A ten dar dany jest nie tylko poetom, ale 

także przychodzi z wiekiem, kiedy noc czasem staje się

ośrodkiem życia." 

     Zajrzał na chwilę do ocalałych "Fragmentów" i wśród

wielu rzeczy ledwie zanotowanych lub zgoła 

niepotrzebnych, odnalazł to:

      

   "Węgiel drzewny i diament to jedna 

i ta sama materia - a przecież jakże są

różne. Czy nie tak samo jest  z mężczyzną

i kobietą? Jesteśmy gliną ziemi - a kobiety

to oczy świata, niczym szafiry, które też 

są z gliny."

    

    Przypomniał sobie coś, co odnalazł poprzedniego

dnia. Napisała to w necie kobieta, którą znał z wykonań

utworów muzycznych - grała na skrzypcach.  Umieściła

krótkie zdanie pod zdjęciem, na którym widać było 

jasność jej duszy. 

     

    "Nie znajduję czasu, żeby zajmować się

tym, w czym nie ma duszy."  (w przekładzie

z angielskiego)

     

     Wysłał jej zaledwie jakieś emotikony, ale odpowiedziała 

jak zwykle: 

     "Thank you my dear friend, Elegiusz

Widmowski."

     

     Miał  na imię Elegiusz, a nie Eligiusz, jednak

chyba tylko ona to zauważyła.  Inni jakoś przechodzili

nad tym do porządku dziennego. Nie było w jej zwyczaju 

tak odpowiadać komukolwiek. Ale kiedyś napisał parę 

słów o okrucieństwie, jakie widział i bardzo ją to poruszyło.  

"To przerażające, jak człowiek może być tak nieludzki. 

Nie można w to uwierzyć, a jednak to prawda. Jednak 

istnieją tacy ludzie...Wiem o tym."

     Jej trochę zbyt blada twarz z podkrążonymi 

oczami i blado- jasne włosy nie miały w sobie 

szczególnej urody.  Czasem była nieco nachmurzona, 

ale na zdjęciach z wnuczką, zawsze promienna 

i szczęśliwa. Jednak w tej tak delikatnej twarzy widoczne 

było jakieś skupienie i naturalne, duchowe piękno,

a nawet coś, co wydawało mu się nie tylko 

energią, ale wręcz psychiczną siłą.  Pochodziła z kraju,

w którym przez długi czas toczyła się krwawa i okrutna 

wojna - może dlatego? 

     Rzadko umieszczała swe zdjęcia z koncertów.  

Wyglądała na nich na bardzo skoncentrowaną, 

pochłoniętą muzyką, a jej niebieskie oczy płonęły 

jakimś blaskiem.  Nie wiadomo dlaczego, to o niej

pomyślał, kiedy przeczytał o tych szafirach.

A przecież szafir i błękit, to zupełnie inne kolory. 

    Przekartkował  trochę dalej:

    "Poezja to przedstawienie duszy 

-  świata wewnętrznego w jego całości."

     

   "Istnieją ludzie o upartej i dziwacznej

indywidualności, którzy nie nadają 

się do życia małżeńskiego."  


   "Spinozyzm to przesycenie bóstwem."

   

   "Spinoza to człowiek pijany bogiem."

   

   "Projekt powieści prawie takiej samej

jak Werter. Dwoje kochanków, którzy 

znudziwszy się życiem i ludźmi popełniają 

samobójstwo. Charakter powieści -

głęboka  m e l a n c h o l i a."   

 

    "Powaga musi mieć aurę pogodną 

- a żart poważną."


     "Każde dotknięcie duchowe przypomina 

dotknięcie czarodziejskiej różdżki."  

 

    "Źli ludzie muszą czynić zło z nienawiści

do złych...Źli muszą czynić źle wbrew sobie

i zarazem z własnej woli."   


    "Komety to naprawdę ekscentryczne 

istoty, zdolne do największej świetlistości 

i do największego ściemnienia."

     Przy tym ostatnim zdaniu uśmiechnął się.


     Właściwie całe jego życie było wyznaniem

miłosnym i niespełnioną tęsknotą za osobą, której

nigdy nie poznał, a jedynie przeczuwał jej istnienie.  

Rozczulił się trochę. Przypomniała mu się muzyka, 

która towarzyszyła mu na pewnym pogrzebie.  

Pogrzeb ten odbywał się w ciszy.  Słychać było tylko 

śpiew ptaków, pachniało świeżą ziemią i trawą, a przy 

jego nogach ułożył się zabiedzony, cmentarny piesek,

który przez cały czas obserwował trójkę osób

poruszających się powoli ścieżką.  Nucił sobie 

tę melodię i przerwał tylko na chwilę, rzucając grudkę 

ziemi do rozkopanego dołu. Zachwiał się i o mało do

niego nie wpadł.  

     Była wiosna. Z cmentarza szło się ciężko, 

grzęznąc butami w piasku. Promienie słońca 

dotykały go w przykry sposób. "Jak ja teraz będę

żył?" - pytał siebie.  A pytanie to powtarzało się

w nim mechanicznie jak echo.  Wychodząc z lasu 

mijał po drodze martwych ludzi.  Do zmierzchu 

było jeszcze tyle czasu. 

     Ale wspomnienie nagle odpłynęło i zatarło się.  

Poczuł, jak paraliżuje go lęk. "To już tyle lat, a 

jeszcze nie doszedłem do kresu mej wędrówki. 

Ale teraz...nie będzie już nieba ani ziemi."

     Całkiem nieoczekiwanie przypłynęło inne. 

Miał szesnaście lat. Był upojny, wiosenny wieczór.

Ponieważ spóźnił się do szkoły i zamknięto

już drzwi, cały dzień przesiedział nad rzeką.

Było ciepło i budziły się w nim jakieś niejasne 

marzenia, przeczucia, tęsknota i erotyczne fantazje.  

Wiał  lekki wiatr i przynosił ze sobą  

słodkawą, mdłą woń z rzeźni, która była

po drugiej stronie rzeki. Czasem słyszał też

kwik i pisk zarzynanych zwierząt.  Tego wieczoru

poczuł po raz pierwszy smutek, który towarzyszył

mu przez całe życie.

    Nagle i ten obraz znikł. Lęk zaciskał mu się coraz 

bardziej na szyi. Postanowił jednak trzymać się 

obranego i nieuniknionego scenariusza wydarzeń, w 

którym przewidział, jak mu się wydawało, wszystko...

      

           Zdjęcie nazumi13



     

 

    

    

 


 

Komentarze

  1. Ja też byłem pod jego wrażeniem. To prawdziwa perła...Jeśli chodzi o inne cytaty, to nie zawsze przytaczam całość fragmentu. Tak np. owo dotknięcie duchowe Poeta porównuje dalej do chwili, kiedy pierwszy raz dotykamy dłoni osoby kochanej.

    Być może tekst jest trochę za krótki jak na to, co zamierza wyrazić. Nie miałem zbyt wiele czasu, żeby rozwinąć pewne wątki. Wydawało mi się jednak, że można się w tym zorientować. Jakiś starzejący się już człowiek o duszy romantycznej przypomina sobie obrazy z własnego życia na chwilę przed popełnieniem samobójstwa. Widać, co go fascynowało, co czytał i jak idealizował życie i kobiety. Wspomina coś o smutku, który stał się częścią jego życia. Nie wiemy, dlaczego chciał się zabić, co się wydarzyło, wiemy jedynie, że nie zrobiłby tego gdyby nie idealizm, który sprawił, że czuł rozdźwięk między własnym wyobrażeniem o pięknu życia a jego realnym kształtem. Powodem tej nieco tajemniczej i zaplanowanej śmierci było więc także, a może przede wszystkim, pewne wyobcowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewne szczegóły mogą wydawać się dzisiaj niezrozumiałe. Ale, kiedy ja chodziłem przez rok do liceum, które mieściło się w dawnym klasztorze w Radomiu, to ósmej rano zamykano drzwi i nie można było tam wejść do skończenia lekcji.
    W tym ostatnim wspomnieniu upojnego wiosennego dnia nad rzeką pojawia się rzeźnia. Wiosna to pora radości, a dla młodego chłopca także nadziei, ale cierpienie zarzynanych zwierząt tak się z tym upojeniem pomieszało, że pozostał po nim smutek i był to jakiś rodzaj inicjacji w przezywanie życia bohatera opowiadania. Mogłem dodać jakieś szczegóły dotyczące pewnej samotności chłopca, na przykład rozłąkę z rodzicami, z matką, pobyt w obcym miejscu, ale ze względu na miejsce, w którym piszę, zależało mi na tym, aby tekst był krótki i ledwie zarysowany...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty