Wejście do różanego ogrodu


    Zdjęcie nazumi13

    To już ostatni raz byłem w Ogrodzie. 
Co będzie dalej - nie wiem. 
    Aria "Angst und Jammer" z kantaty Graupnera w wykonaniu
Pani Feuersinger głęboko mnie poruszyła. Od dawna wiem, że Graupner bywa czasem tak samo dobry jak Bach. To jeden z takich jego najpiękniejszych utworów. Feuersinger, podobnie jak Mields, która też pięknie śpiewa jego utwory, ma anielski głos. Pięknych sopranowych głosów jest sporo, ale nie zawsze wiąże się z tym odpowiednia siła wyrazu i sztuka interpretacji. A tym śpiewaczkom nie brakuje ducha.
     Muzyka melancholijna bardzo, jak można się domyślić z tytułu, ale właśnie dlatego piękna. 
     Myśl, że śmierć może być wyzwoleniem nie opuszcza mnie w ostatnich dniach. Luterańskie wyznanie wiary nie jest mi szczególnie bliskie, ale w muzyce barokowej doprowadziło do powstania głęboko ludzkiej sztuki, która może być prawdziwym ukojeniem w chwilach smutku. Zwykle wiemy, że takie utwory tworzył przede wszystkim Bach, ale sporo podobnych komponowali inni wybitni kompozytorzy. Nie była więc to jedynie kwestia potężnej i głęboko ludzkiej osobowości genialnego artysty, ale także sztuki, której do pewnego stopnia można było się wyuczyć. I niektóre utwory Telamanna czy Graupnera, nie są już tylko nieoszlifowanymi diamentami, ale są na miarę geniuszu autora Pasji Mateuszowej. Starszy od nich Buxtehude, do którego siedziby pielgrzymował Bach, tworzył już, jak wiadomo, takie dojrzałe arcydzieła. 
       Ale sam nie wiem, po co o tym wspominam. 
      Wejście do różanego ogrodu, nawet na początku  jesieni i na krótko przed zmierzchem, nie przywodzi raczej na myśl kresu życia. Ogrodowe kwiaty są nietrwałe, ale kto myśli o tym w chwili ich rozkwitu. Różany ogród to miejsce, w którym rozkwita czułe i delikatne jak marzenie, zmysłowe piękno. A ciepły, jesienny wieczór skłania raczej do myśli o słońcu niż o mroku. Ale z tej błogiej, melancholijnej drzemki wyrywa nas świadomość zbliżającej się po cichu zagłady.
       Zagłada to jedno z ulubionych słów pewnego bliskiego mi niemieckiego pisarza, które zawsze ma u niego sens metaforyczny, ale czasem bardziej dosłowny.  Świadomość jej nieruchonności towarzyszy mi od dłuższego czasu, zanim jeszcze dowiedziałem się o tym, że była dla niego metaforą tak ważną.  Przez ostatnie kilka lat z niewielką  pomocą  innych osób udało mi się jej uniknąć...Teraz jednak zostałem zupełnie sam.  
       Nie znaczy to, że nie czuję od czasu do czasu  bliskości innych osób, czasami serdecznej, a nawet czułej.  Kiedy o tym myślę przypominam sobie jak pewnego sierpniowego dnia pogłaskalem cielaczka przeznaczonego na rzeź. Nadstawiał swą główkę i różki do głaskania z ufnością dziecka, a ja dobrze wiedziałem, co go czeka. Bardzo mnie zawsze wzrusza to wspomnienie może  dlatego, że dawno już nie jestem dzieckiem i nie mogę odejść z życia nieświadomie, lecz jak mężczyzna. 
      Zagłada życia to nie tylko fizyczna śmierć, ale także opuszczenie i śmierć społeczna, 
niemożność dalszego życia wśród ludzi, których kochamy, przyjaciół, książek, muzyki, pisanych przez nas utworów, w poczuciu, że wartości, które były nam w życiu bliskie nie znajdują uznania, a więc zagłada kultury jako źródła życia. Włóczyć się gdzieś samotnie jak duch po bezdrożach życia  można  zawsze, a niebo, ziemia i drzewa nas przyjmą...

Komentarze

  1. Nazumi.

    Ostatnie spotkanie z oseskiem ktore pamietam, to takie ze stadem żubrów.
    Ich nikt poza skrajnymi idiotami nie zabija, zaś swoiste zrozumienie ze ludzie zabijają ich pobratymcow w miliardach da czas ( w pandemii ) na prowadzenie takiego konceptu który nie bedzie osmieszjącą sekwecją zrzucania win na innych.

    Ludzie mordują chronione wilki, zmije i wiele innych gatunkow.
    galąź genetyczna trzeszczy, a w mediach pi... o budowie lotniska na 20 mln ( ciekawe ile to dodatkowych smieci ? )

    Zróbrze wreszcie ten projekt wsparcia ( dla zalatania dziury ekonomicznej u Ciebie ) podaj link i kto ma ponad 10 zeta cos tam wplaci.

    ten rok jest dramatyczny i o ile nie zacznie sie dzialanie chirurgiczne w kluczowych plaszczyznach, poczatek kolejnego nie bedzie wcale niemal nikogo rozpieszczał.

    W przyszlym roku jak zechcesz zaloz cel aby zbierac na szkołe, albo uczelnie ktorej idee uda sie obronic po kryzysie ze 250 wiosen, i masz robote na wlasnym utrzymaniu do spokojnej emerytury ( nie bedzie palm z kokosami, ale ale co jakis czas ananasy )

    Sprawy istotne zalatwiamy bez zwloki.

    ps
    ( https://www.youtube.com/watch?v=EuJ7M1iG69M&list=PL219429656715C9A3&index=19 )
    - https://www.youtube.com/watch?v=cvVBsMm07Fs _

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za użyteczne i serdeczne rady :-)


      W pierwszej chwili przeczytałem - sprawy istotne
      załatwiamy bez zwłok...Ale oczywiście, bez zwłoki,
      o ile to tylko możliwe.

      Usuń
  2. Piszesz Nezumi, ze nie da sie powrocic -
    akurat powroci sie do tego 3D fizycznego żywota w kolejnej inkarnacji w fizyczne cialo, targnięcie sie na wlasne zycie jest negatywnie odbierane w 5tej przestrzeni (czyli w Niebie).
    Ten egzamin bedziemy musieli przerabiac az wreszcie zdamy.
    Mam nadzieje, ze nie jest az tak trudno uwierzyc, ze jednak mozna z tych tarapatów wyjsc na prostą, Hiob wyszedł, potem żył jeszcze 140 lat.
    Zgadzam sie tutaj z tezą Piotra - śmierć nie może być wyzwoleniem - jest natomiast poddaniem sie, ze sobie nie radzimy z zyciem
    Po to inkarnujemy sie aby zdawac egzamin z zycia.
    Cale Niebo dopinguje nas, trzeba tylko chwile oddac sie medytacji, poczuc energie tego wsparcia, podziekowac za wsparcie - podniesc glowe aby isc do przodu.
    Zawsze mozna wezwac Wszechmogacego o wsparcie.
    Bog jest tym, ktory daje nam Glory oraz podnosi nasza glowe.
    Glory oznacza Łaskę Bożą, Błogosławieństwo.
    Gdy otrzymamy porcje supernaturalnej energii zadna przeszkoda w swiecie 3D nie jest w stanie przeszkodzic nam. To wszystko, wszelkie przeszkody zamieniaja sie w podnóżek po którym wejdziemy w nową, cudowną jakość zycia.
    Dopuki oddychamy w fizycznym ciele doputy nie jest za późno na pozytywną zmiane w naszym zyciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmierć nie musi być poddaniem się. Najbardziej narażeni są na nią ludzie dzielni, którzy walczą do końca. Kto wywiesza białą flagę, ten liczy na to, że jej uniknie. Ale czesto są to jedynie pobożne życzenia...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty