Światło niewiekuiste


    Czy tak wyraźnie?  Gdyby tak było to zmierzch i świt nie skrywałyby w sobie takiej tajemnicy. Pamiętam, jakim odkryciem było dla mnie to, że indyjskie ragi wykonywano o różnych, ale wyraźnie określonych dla każdego utworu, porach dnia i nocy. A ponieważ po moich powrotach z Londynu czułem cierpienie rozłąki z osobą, którą kochałem, zacząłem słuchać rag o tych właśnie porach i dopiero wtedy wyrażany przez nie nastrój stawał  się  dla mnie  nie tylko zrozumiały, ale i przeżywałem pełniej każdy ich szczegół. A ponieważ w moim pokoju było zimą nie więcej niż 10-12 stopni, którejś tęsknej nocy przeziębiłem się i dostałem zapalenia płuc.  Od tego czasu przestałem słuchać rag nocą, tracąc tym samym jakąś cząstkę ich piękna. A teraz nie słucham ich wcale.

      Ale zawdzięczam im to, że otworzyły mi oczy na fenomen współczucia. Niektóre najpiekniejsze ragi mają bowiem na celu jego obudzenie.  Ja jednak przekonałem się o jego mocy także w inny sposób. Nikt mnie wtedy nie odwiedzał, a moja była już wtedy żona pozostawiła u mnie na rok naszą  Kitusię, z którą teraz mieszkałem. I którejś nocy, kiedy niemal dosłownie walczyłem o życie, kot zbliżył się do mojej twarzy i patrząc na nią zaczął płakać. Łzy płynęły Kitusi z oczu, a potem zaczęła mnie czule lizać. Powodem tej czułości nie było jakieś zaniedbanie jej potrzeb. Miseczka była pełna, miała wodę i wygodne posłanie, przytulalem ją, mogła wychodzić. Co najwyżej czuła się nieco zaniepokojona...Pamiętam, że poczułem to samo na dzień przed jej śmiercią, kiedy próbując do mnie podbiec, przewróciła się i upadła, a na jej twarzy malowana się rozpacz. Był piękny, ciepły, sierpniowy dzień i wtedy po raz ostatni widziała słońce. Mitsuko umarła potem na ten sam nowotwór.

     W hinduskiej "Puranach" jest piękna przypowieść o człowieku, który uwolnił się od przywiązania do życia i udał  się do lasu medytować. Mieszkając na łonie  natury czuł wielką radość i nie martwiła  go własna śmierć. Ale ta beztroska skończyła się, kiedy ujrzał w lesie śliczną sarenkę. Przygarnął maleństwo i od tej chwili w jego sercu zamieszkał niepokój o nią.  W każdej  chwili mógł napaść na nią tygrys, który stale śledził okolicę, podobnie jak wąż. Pamiętam, że czułem się wtedy podobnie do bohatera tej opowieści. Życie jest przecież jak drzemiący tygrys (jak mówi sławny indyjski poemat), a nic tak nie wiąże z życiem jak współczucie i niepokój miłości. Kiedy moja ukochana była w szpitalu nie mogłem nawet do niej pojechać... Ale ten utracony spokój nie był niepotrzebną ofiarą. Ten, kto poznał trochę indyjskiego ducha wie, jaka jest wartość współczucia, choć powstrzymuje ono człowieka wolnego od wejścia w bezgraniczny spokój nirwany. Oznacza to karmiczne uwikłanie, które jest jednak udziałem oświeconej istoty. Oświecenie wyraża się w pragnieniu poświęcenia własnego spokoju dla ratowania innych czujących istot. Najpełniej  odzwierciedla  je buddyjski ideał bodhisattwy, który choć sam mógłby zaznać szczęścia, nie porzuca świata na pastwę losu. 

     Oczywiście buddyzm to w perspektywie "Puran" raczej herezja. Ale piękna herezja, o ile tylko rozumieć ją w podobny sposób. Zazwyczaj przecenia się mądrość, a nie docenia współczucia, choć jedno warunkuje drugie. Cierpienie to cierń, który należy usunąć z rany życia. Ktoś  słusznie i nie przypadkiem powiedział: "Nie ma pradżni bez karuny ( mądrości bez współczucia)." Mądrość jest jak pełne radości światło dnia, a współczucie jak niepokój nocy...

      Nie chciałbym dopowiadać wszystkiego. Ale jest dla mnie dość oczywiste, że nie ma potrzeby nakładania na twarz maski mędrca, ani maski tragicznej. Jestem najzwyklejszym w świecie człowiekiem, który jak opadły z drzewa liść zostanie niedługo, a może już nawet jest,  zadeptany. A tajemnica zmierzchu - pory spotkania życia ze śmiercią pozostanie na zawsze nieprzenikniona...

     W pewnym sensie mistycznym, czy głęboko  metafizycznym, istnienie i świat są jednością, podobnie jak dzień i noc, życie i śmierć, ja i ktoś inny, piękno i brzydota, sen i jawa, dobro i zło, światło i mrok.  Z punktu widzenia całości istnienia przeciwieństwa te nie są czymś realnym. W naszej zachodniej kulturze wyolbrzymia się je, wzbudzając w ten sposób niepotrzebny lęk. Nie znaczy to jednak, że mistycyzm, panteizm i inne jednoczące wizje świata są bardziej realne.  Nasuwa się przecież pytanie, czy jakakolwiek całość istnieje, a jeśli nawet istnieje, to ma jakowyś "punkt widzenia" poza naszym własnym. 

       Ludzie bywają czasem niepotrzebnie okrutni i  wydaje im się, że sa są mądrzy, kiedy dla innego w gniewie nie mają litości. Nie służy to niczemu poza utwierdzaniem się we własnych racjach. Kiedyś wspomniałem komuś w wirze rozmowy, że moja córeczka nie żyje. 

      - To trzeba było sobie dorobić następne. - powiedziała ta osoba, bo akurat chciała mi przyłożyć...

      Odpowiedziałem spokojnie, że  pewnie trzeba było. Nie poczułem się zraniony, ale pomyślałem, że chyba nie na tym polega szczerość w przyjaźni. Wolny od jakiegokolwiek resentymentu nie potrafię jednak żywić urazy, a przeciwnie, cieszę się, że pociechę ma...Zwykle rani się kogoś słowem  przypadkowo i pamiętliwość sprawia tylko, że bardziej cierpimy. Ale, jak mówią na Wschodzie, woda obmywa wszystko z brudu. 

      Jest ciepła, piękna noc, może już ostatnia tak ciepła tej jesieni. 3.15.  Wracam do domu...

     









    Zdjęcia nezumi13




Komentarze

  1. Czasem boje się coś głęboko osobistego tu wpisywać...Ale pomyślałem sobie...A napiszę jednak! Może jak za życia nikt tego nie doceni, to może chociaż po śmierci. Choć pewnie wtedy będzie mi już wszystko jedno...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ragi kochałem i poznałem na tyle dobrze,
    że ktoś mi nawet proponował wygłoszenie wykładu na ich temat w pewnym towarzystwie muzycznym (miały to być dwa spotkania). Nie jestem jednak muzykologiem i o ile nie miałbym trudności z charakterystyką znanych rag i przeżyć, jakie mają wywoływać, to nie potrafiłbym ich scharakteryzować w terminach czysto muzykologicznych. Choć pewnie nie oczekiwanoby tego ode mnie...Miał to być wyklad połączony z odtwarzaniem fragmentów muzycznych o czymś w rodzaju filozofii tej muzyki.🦢

    OdpowiedzUsuń
  3. Te dwie książeczki na temat rag zawierają ich analizę muzykologiczną i dołączone są do nich nagrania, dzięki którym łatwiej uchwycić można ich sens🥀

    OdpowiedzUsuń
  4. Autorem drugiej jest Henri Tournier.

    OdpowiedzUsuń
  5. Alap, powolna pierwsza część każdej ragi ma w sobie ogromny potencjał medytacyjny. A kiedy w częściach rytmicznych pojawia się tabla lub inne instrumenty perkusyjne, wprowadzają nas stopniowo w stan transu. Niektórzy "biali" nie potrafią słuchać Alapu, który trwa czasem bardzo długo i z pozoru wydaje się monotonny...Kiedyś w trakcie słuchania tej muzyki w jakimś sklepie muzycznym wyszedlem na pół godziny, a kiedy wróciłem utwór był dokładnie w tym samym miejscu swego majestatycznego trwania. Jednak nawet Beatlesi nie mieli z tym większego kłopotu. Wystarczy przymknąć oczy i pozwolić działać wyobraźni. Cudowna jest niekiedy melancholia tych utworów...

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobno mamy dwa światła ... to niewiekuiste - przyświeca nam żywot tu . Wiekuiste będzie nam świecić tam . Niech jeszcze długo Nam świeci to sprawdzone :) .Alapu posłucham , może na bajzel życia pomoże :) Cudownego popołudnia życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję...Nie było jakieś cudowne, ale na pewno lepsze niż bez życzeń 🙂

      Usuń
  7. Nezumi,
    gdy ludzie maja jakikolwiek problem ok 80% z nich widzi tylko problem.
    ok 20% ludzi widzi jakies rozwiazanie tego zaistnialego problemu.
    Fenomen współczucia dla mnie jest usprawiedliwieniem kogos z tych 80% co tylko umieją narzekac.
    Wiem, ze znajdziesz przyklady nastoletnich dzieci molestowanych, czy starszego zebrzącego czlowieka.
    Zanim znalazl sie na ulicy mial wiele okazji aby w miare zapewnic sobie godne zycie.
    Nikt z nas nie jest sam wobec jakiegokolwiek problemu.
    Gdy sie jest w potrzebie, Bog mowi do wierzących poprzez Swoje Slowo:
    wezwijcie imie moje.
    To juz w ostatecznosci.
    Powinno sie isc z Bogiem przez cale zycie. Jednak nigdy nie jest za późno na pomoc.
    Jeszcze raz - fenomen współczucia do danie ludziom usprawiedliwienia dlaczego powinni siedziec w tym stanie w jakim sie znajduja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Fenomen współczucia dla mnie jest usprawiedliwieniem kogoś z tych 80%, którzy umieją tylko narzekać."
      Widać, że nic nie wiesz o prawdziwym współczuciu, ale wypowiadasz się jak zawsze tak, jak byś wiedział. Nie ma ono nic wspólnego z narzekaniem, a jest motywacją do pomagania innym i przejawem życzliwości.

      Usuń
    2. Nie Jesteś, mam nadzieję, głupcem, który myśli, że cierpienie ludzi jest zawsze i wyłącznie ich winą. U nas ludzie umierają w kolejce do lekarza, choć mogliby żyć. I to nie jest najczęściej ich winą, a winą tych, którzy nie potrafią ani nie chcą z obowiązku, czy ze współczucia, przyjść im z pomocą. Decydują o tym nie lekarze, a politycy niszczący system ochrony zdrowia. A ludzie nie mają gdzie mieszkać, bo inni ludzie spekulują na cenach mieszkań. Całe mafie je wykupują w Warszawie. Wiesz jak tu wyglądała tzw. reprywatyzacja? A ludzie pracują ciężko, tak jak ja, za grosze lub na umowach śmieciowych. Jedni chcą zgarnąć jak najwięcej dla siebie A inni nie mają z czego żyć. Ci, którzy wyzyskują innych, albo eliminują ich w nieuczciwej rywalizacji, albo zniewalają, nie narzekają 😉

      Usuń
    3. Danek,
      Moja ciotka żyje, bo żołnierz niemiecki pozwolił jej uciec z obozu. Zrobił to ze współczucia a nie z obowiązku, bo jego obowiązkiem było niszczyć uczestników powstania. Był Ślązakiem, odwrócił się do niej plecami i powiedział "Uciekaj!"

      Usuń
    4. Tak więc odruch wspolczucia potrafi uratować ludziom życie...

      Usuń
    5. A Twój Mistrz mówi : "Spragnionego napoić!" i słuchasz go?

      Usuń
    6. Nezumi, pomimo, ze czujesz sie Mystikiem, nie cofasz sie od wyrazania opinii ze ktos jest głupcem czy ze ktos arbitralnie się wypowiada w jakims temacie.
      Ja juz chodze po tym swiecie 64 lata na dwoch kontynentach, mieszkalem oraz pracowalem w stolicy swiata, Nowy Jork przez 14 lat - mialem sposobnosc poznac bardzo wiele zycia.
      Kazdy z nas indywidualnie jest odpowiedzialny za nasze zdrowie czy jak bedziemy zyli w przyszlosci.
      Rzad nie jest odpowiedzialny za poziom zycia obywateli.
      To jakis sowiecki poglad, ze politycy sa odpowiedzialni jak zyja ludzie.
      Nalezy stworzyc system, gdzie kazdy obywatel moze prowadzic dzialalnosc gospodarcza - tak to zalezy od instytucji panstwa jaki jest system podatkowy.
      Jednak to, jacy politycy sa u wladzy zalezy od wyborcow.
      W Polsce wybraliscie PiSowcow po raz kolejny.
      Sa konsekwencje decyzji wyborczych.
      Ogromna ilosc rodakow nie poszla do urny wyborczej, jednak zapewne sa pierwszymi, ktorzy narzekaja jak rzadzony jest kraj.
      Jesli sie nie myle takiej twardej wiedzy zycia jak tu opisalem nie uczy sie na Katedrze Uniwersyteckiej, jednak zżyma sie z przygotowania do zycia jakie reprezentuja studenci.
      A niby od kogo maja sie nauczyc prawdy o życiu jesli nie na Katedrze Filozofii.
      Jednak najwyżej co moga sie spodziewac to nauczyc sie, ze o wszystkim decyduje logika czyli silniejszy osiaga sukces.

      Usuń
    7. Danek
      Ja szanuję wszystkich ludzi. Ale głupcy niestety istnieją, podobnie jak osoby, które mimo braku wiedzy wszystko wiedzą najlepiej. Ja nigdy żadnej konkretnej osoby nie nazwałem głupcem...Gdyby rząd nie nakładał podatków, nie miał policji i wojska do tłumienia protestów i urzędników do terroryzowania ludzi to za nic by nie odpowiadał. Ale takiego nie znajdziesz na świecie. A na pewno nie w Polsce.
      Ja się nie zżymam- studenci przychodzą na studia już jako dorośli ludzie. To nie ja odpowiadam za to jak ich wychowano i urobiono. Mogę co najwyższej pomóc tym, którzy są ludźmi otwartymi i chcą się czegoś nauczyć.

      Usuń
    8. Nezumi, moj brat na Wydziale Politycznym Uniwersytetu Warszawskiego oraz na Wydziale Dziennikarstwa na tymże samym Uniwersytecie nauczyl sie od profesorów w rodzaju Rakowski, ze za spłatę pozyczki odpowiedzialny jest pożyczkodawca.
      Do dzisiaj to mojemu bratu pozostalo.
      Nie musze Tobie zapewne mowic, ile ludzi stracilo pieniadze, ktore pożyczyli mojemu bratu czy zaufali jemu, ze kupi im cos w Niemczech powierzajac swoje pieniadze.
      wg Profesorów z Uniwersytetu Warszawskiego z chwila gdy udzielono pożyczki, odpowiedzialnosc za spłatę tej pozyczki spada na osobe/instytucje ktora pozyczki udzielila.
      Tak wyglada pranie mózgów na Uniwersytecie ludziom, ktorzy juz sa dorośli, jednak maja w oczach studentow pozycje autorytetu.

      Usuń
    9. Ale przecież ja tak nie uważam.🙂Spłaciłem wszystkie długi, jakie miałem. I do głowy by mi nie przyszło myśleć jak Twój brat. Podstawą życia społecznego są pewne zobowiązania i nikt poważny tego nie kwestionuje.

      Usuń
    10. Przy okazji oszukano mnie. Parabank pobral ode mnie kwotę 6000 zł i za to miał udzielić mi kredytu a nie udzielił go i pieniędzy nie oddał. W Polsce nie ma prawa, które skutecznie chroni kredytobiorcę przed takimi przekrętami.

      Usuń
    11. Ukradziono mi po prostu tysięcy.

      Usuń
  8. przed chwila wysluchalem Mystika z Indii -
    temat, dlaczego jest istotne aby pobyc samym z soba, nie mowic do nikogo chociaz przez 3 dni.
    Czlowiek, ktory jest w stanie spedzac czas w samotnosci jest lepiej skonstruowany psychologicznie, niz osoba, ktora tego nie potrafi.
    https://www.youtube.com/watch?v=Tzpxyva1ZSA
    Sadhguru Mystic Of India
    zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ja większość czasu spędzam w samotności :) A mistyków indyjskich znam od wieków.

      Usuń
  9. Ja kiedyś nie lubiłem rag i nawet wyśmiewalem się ze snobizmu znajomych, którzy je grali. Ale to się czasem w życiu nieoczekiwanie zmienia :)
    Też uważam, że najlepsza jest kontemplacja nieukierunkowana na nic poza swym przedmiotem. Dlatego mój okres medytacji zen był bardzo krótki.
    Ale muzyka jest dla mnie niemal samym życiem i pozwala mi kontemplować nie tylko przeżycia, ale i stany rzeczy, których wcześniej bym sobie nie uświadamiał.

    OdpowiedzUsuń
  10. Okrucieństwo to oczywiście zbyt duże słowo. Ale używa się go w takich kontekstach, szczególnie kiedy chodzi o relacje z najbliższymi lub bliskimi osobami, ponieważ od tych osób oczekujemy raczej czegoś innego.
    A jeśli nazwiemy to głupotą, to powstaje często dysonans poznawczy, kiedy ta bliska
    osoba jest w innych sytuacjach inteligentna emocjonalnie (jak to się teraz mówi).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty