Zabawki stoika

       Longinus wstał z rana lewą nogą. A później jeszcze dwa razy potknął się idąc do łazienki. Wpadł w ponury nastrój, bo w nocy przyśniły mu się lemury. Dlatego wychodząc z domu zabrał ze sobą sztylet z głową węża. 

      Na placu dziecięcych zabaw przywitał go stoik Kwadratus. 

      - No i co tam słychać mój zacny Longinusie? Wyglądasz jakby ktoś Cię przestraszył. -

      - Mam dostarczyć list Cezarowi. -

      - To tak, jakbyś już nie żył!-

      - Właśnie tak się poczułem Kwadratusie. -

      - Mędrzec będzie umierał bez trwogi. - rzekł Kwadratus. 

      - Łatwo się mówi jak nie jesteś w takiej sytuacji. -

      - Nie przejmuj się! Niedługo pożar świata strawi wszystkich. Może z wyjątkiem mędrców równych bogom. Ale kiedyś wszystko jeszcze powróci. -

      - Jeśli jesteś taki odważny, to może Ty sam zaniósłbyś  ten list? -

      - Z miłą chęcią, ale zważ, że to nie mój a twój obowiązek. -

      - Podziwiam twą odwagę. -

      - To tylko produkt moich ćwiczeń.  I Ty byś się jej nauczył, gdyby nie to, że już właściwie nie żyjesz. Pokochaj swój los!  Nie możesz czuć przed nim lęku jak mysz na widok kota.  A utrata życia nie powinna cię smucić. Wiedz, że  to nie śmierć jest straszna. Złem  jest jedynie śmierć haniebna. - 

       - Ale, skoro nie straszna Ci śmierć, a ja się jeszcze nie zdążyłem nauczyć dzielności...-

       - Bądź mężczyzną! -

     Longinus pozostawił Stoika na placu dziecięcych zabaw i ruszył w kierunku pałacu. Ale po drodze zauważył, że żołdacy okładają pałkami jakiegoś skulonego człowieka, zaszczutego jak pies. Szybko zorientował się, że to Cezar, dobył z torby list i rzekł obłudnie:

       - Oto dla Ciebie list, Wielki Cezarze! -

      Żołdacy wybuchnęli śmiechem i zacisnęli list w dłoni konającego. W ten sposób Longinus ocalił życie. Na tym jednak nie zakończyła się jego opresja. 

      - Wpadłeś nam w oko chłopcze! - rzekł najstarszy wojak - Ogłosimy cię nowym Cezarem. Na pewno twój żart spodoba się weteranom. -

     - Darujcie mi, proszę. Nie urodziłem się w obozie wojskowym, ani nie mam do rozdania pieniędzy. Widzicie, że seplenię i nawet trochę utykam...-

     - To nic nie szkodzi, Cezarze. Niejeden stary wiarus tak by nie zadrwił z tej martwej kukły. - powiedziawszy to żołdak kopnął  zewłok i roztrzaskał mu butem czaszkę. Widok wyciekającego mózgu uspokoił Longinusa i pozytywnie nastawił do tego projektu, choć jasne było, że niedługo spotka go podobny los. Przyrodzona grzeczność nakazała mu jednak nie odmawiać tym panom. 

      Jeszcze tego samego dnia żołdacy w radosnej ekstazie podrzucali w górę nowego Cezara, a ciało zatłuczonego jak psa jego poprzednika włóczyły po zaroślach okoliczne kundle. Longinus był teraz Panem Świata. I każdego wieczoru kładąc się do snu nie wiedział, czy się z niego rano obudzi i przeżyje następny dzień, ani w jak okrutny sposób poniesie śmierć. Chciał nawet spytać o to magów, jednak posłał po Kwadratusa.

    - Oni mnie kiedyś zatłuką. - żalił się kiedy zostali sami.

    - To będzie piękna śmierć- rzekł Stoik - Bo skonasz bez lęku. -

   -  A nie miałbyś czasem ochoty zostać Cezarem? -

   -  Opatrzność przeznaczyła mi skromniejszą rolę i muszę ją do końca odegrać...Ale ty masz wszystko! Piękne  kobiety i chłopców, boskie pokarmy i niebiańską ambrozję. A lud na twój widok doznaje zbiorowego orgazmu...To oczywiście sprawi, że po jakimś czasie nie unikniesz pogardy tłumu. Ale nie powinieneś Longinusie wierzgać  jak zarzynane na ołtarzu ofiarnym prosię. Miejże chociaż trochę godności i ze spokojem śledź jak spiskują przeciw tobie ci, którym najbardziej zaufałeś. Nie możesz być niewdzięczny wobec rozumnej mocy, która rządzi światem. -

      Longinus zirytował się i mimo przyrodzonej łagodności w gniewie gotów był nawet zabić mędrka, ale zanim zdążył sięgnąć po miecz, zobaczył jak głowa filozofa toczy się po posadzce. Przed nim stała Judyta z okrwawionym mieczem w ręku.

     - Zabiłam to ścierwo. Chciałam ci zrobić przyjemność. - powiedziała - Jestem twoją niewolnicą, ale służę swojemu Bogu. - Zdarzenie to nie było wcale miłe dla Cezara, ale nie powinien zbytnio obnażać się przed tak okrutną osobą i przyznawać się tym samym do słabości. Kwadratus miałby za swoje, gdyby zdążył się przestraszyć, jednak los mu tego przezornie oszczędził. 

     Od tego momentu Longinus przeżył jeszcze dokładnie 333 dni. I choć posłuszny Senat uznał  go za Cezara, był nim przede wszystkim w obozie wojskowym i dla swego ludu. Zachowywał umiar w traceniu senatorów, rozdawał dobra i starał się wzbudzać sympatię w każdym napotkanym człowieku. Unikał wszelkiego rodzaju przesady lub perwersji. Jednak, mimo to, nie uniknął swego losu. Poniósł smierć tak, jak jego poprzednik. Podobno umierając przyzywał imię swej ukochanej, albo matki. A wtedy jeden z żołdaków oddał na niego mocz.  Jeszcze nawet jego krew zmieszana z uryną dobrze nie odpłynęła w deszczu, kiedy pozostali zmieszali ją ze spermą i tak zakończył żywot ten najłagodniejszy z Cezarów.

     Obalono wszystkie jego postumenty i stłuczono popiersia, a imię jego, po wcześniejszym upodleniu (nazywano go tyranem, chociaż nim nie był), wymazano z pamięci pokoleń. Jestem pewien, że nie słyszałeś o takim Cezarze...A nawet, jeśli zmyśliłem jego historię, to jedynie po to, aby obudzić w tobie współczucie. Nie każdemu przydać się mogą zabawki stoika, takie jak wolna wola i rozum. A życie bywa okrutniejsze niż śmierć...







Komentarze

  1. nie wzbudziles we mnie współczucia nad losem tego nieszczesnego czlowieka.
    po pierwsze, od razu wiadomo bylo jak skonczy -
    po drugie, mial kilka lat wspanialego zycia
    a tak w ogole to wspaniala opowieść

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) ...O współczucie nie zawsze łatwo, bo nie zawsze jest ono czymś
      równie oczywistym.

      Usuń
  2. Właściwie ze wszystkim, co piszesz zgadzam się. To bardzo ciekawy i potrzebny komentarz. Lęk jest przecież sygnałem alarmowym, który może mobilizować do walki, ucieczki albo do podjęcia innych koniecznych działań i jest całkiem naturalny. Czymś innym jest natomiast lękliwość czy bojaźliwość jako utrwalona cecha charakteru. I na to, aby ją zminimalizować, można jakoś wpływać przez medytację i wewnętrzną dyscyplinę, choć nie należy to do rzeczy łatwych...Jeśli chodzi o własną śmierć czy niepokój o życie osoby bliskiej, to pojawia się on często w sposób naturalny wraz z istnieniem realnego zagrożenia w wyniku choroby, starości, wojny, braku środków do życia, prześladowań. Wtedy można powiedzieć, że śmierć czy utrata bliskiej osoby jest już stosunkowo bliska. Tyran też całkiem realnie może oczekiwać śmierci niemal w każdym momencie swego życia. Stoicy nie lekceważyli przeciwności losu, ale wyobrażali sobie, że może istnieć bezgraniczny spokój i niezłomność wobec cierpienia i śmierci. Jak u Epikteta: "Muszę umrzeć już teraz, to ze spokojem umieram. Ale jeśli to pora mojego obiadu, to przed śmiercią spożywam obiad." (Przytaczam to w sposób nieco swobodny, bo nie chce mi się szukać tekstu w stosie książek, ale sensu tej wypowiedzi nie zmieniłem). W moich tekstach poświęconym różnym filozofiom często pojawiało się słowo "bezgraniczny" - bezgraniczny spokój, bezgraniczna miłość. Ale w realnym życiu nic bezgraniczne nie jest. Moja Babcia, którą rozstrzeliwano w powstańczej egzekucji nie bała się śmierci, bo jak mi powiedziała, silniejsza była w niej pogarda dla Ukraińca, który do niej i do innych kobiet strzelał. Pisał już o tym w swym eseju Lord Bacon. Czasem jakaś emocja jest w nas tak silna, że niejako zapominamy o śmierci, ponieważ bierze ona całkowicie górę nad lękiem. I mam wrażenie, że lęk dość często wypiera ta inna emocja, a spokój sam w sobie nie jest całkowitą niewzruszonością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lęk jest tak zwanym objawem osiowym wszystkich nerwic i często taka dalece paraliżuje wolę, że znacznie zwiększa istniejące niebezpieczeństwo, któremu można było jakoś przeciwdziałać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Na Facebooku ktoś napisał "...To taka parodia z okrucieństwem w tle. Przez pryzmat nihilizmu."...Parodia z całą pewnością, ale nihilizmu w tym nie ma za grosz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty