Zapiski Myszy polnej, fragm. 999, Śmierć autora


     
      Mysz polna była tego dnia smutna. Jej Pani,
dama dworu, powiedziała, że nie będzie jej
dłużej dokarmiała, ani chroniła przed kotami
i ostrzem miecza.
    - Musisz sobie poszukać innego mieszkania.
Jesteś Myszą polną, a nie Myszą Domową i
nie potrafisz się znaleźć. Wszędzie cię pełno!
Wczoraj rano, po porannej toalecie, sięgnęłam
po wachlarz i co? Zgadnij kto z niego wypadł? -
    - To na pewno nie ja! Siedziałam w tym
czasie w szparze, w lewym rogu sypialni i
medytowałam nad formami nietrwałości. -
    - Wieczorem, po kolacji zostawiłam pięć
ziarenek ryżu dla głodnych duchów.  A rano
patrzę - nie ma ani jednego ziarenka, chociaż
duchy się nie pojawiły. Zgadnij, kto się nimi
zaopiekował? -
    -  To z pewnością nie mogłam być ja.  Po
południu wybrałam się w długą drogę, żeby
odwiedzić mą kuzynkę i pomodlić się w świątyni
do Kannon.  Wróciłam dopiero nad ranem. -
    -   No a teraz?  Nie wstydzisz się  pokazywać
mi po tym wszystkim na oczy? -
    -   Jest zima. Jeśli zamieszkam na dworze,
zamarznę na śmierć. -
    -    No trudno, kochana, najwyżej zdechniesz.
Nie trzeba było tyle broić.  Zamiast skakać
po moim wachlarzu jak pchla, mogłaś
zatroszczyć się o jakąś norkę.  -
         Mysz złożyła przednie łapki i poprosiła:
   -     Pozwól mi tu zostać przynajmniej do
czasu, kiedy moje mysiątka dorosną. Nawet,
jeśli postąpiłam źle, one są niewinne. -
   -     Nie, moja droga. W życiu ważne są zasady.
Zobacz, Neko ma już na ciebie chrapkę! 
...Nie oblizuj się tak!  Jeśli się stąd wyniesie,
zachowa życie. -
      Jednak Neko miauknął nieoczekiwanie:  
   -     Przyłączam się do prośby tego głupiego
stworzenia. Pozwól jej zostać, Pani. Z pewnością
zamarznie na polu. Okażesz tym uczynkiem jak
pełne dobroci jest twe serce. -
   -    Nie udawaj współczucia, ty mały drapieżniku! 
Przejrzałam twe myśli.  Schrupiesz ją jeszcze tej
nocy. -
       Neko uśmiechnął się i zaczął ocierać się
o suknię Damy, a ta poczuła się senna. Położyła
się więc na posłaniu tuląc kota na swym łonie.
Przez większość nocy nie nawiedzały jej sny,
ale nad ranem przyśniło jej się kilka, a w każdym
była Mysz polna. Chciała już powiedzieć, co o
tym myśli, kiedy przyśnił jej się jeszcze jeden
sen. 
     Patrzyła w lustro i  zamiast twarzy młodej
dziewczyny ujrzała w nim twarz swej matki.
Ale zaraz okazało się, że to nie było lustro, tylko
stara studnia przy leśnej ścieżce i że pływał w
niej jakiś utopiony ptak.  Pochyliła się, żeby
lepiej go zobaczyć i wpadła do niej, a jej
suknia zrobiła się ciężka i ciągnęła ją pod wodę.
Obudziła się z tego snu z przerażeniem. Ale na
widok myszy gniew wykrzywił jej twarz.
      - Dlaczego cię nie było, kiedy tonęłam,
ty podła myszo!  - zawołała.
      - Nie mogło mnie tam być, bo cały czas
czekam na eksmisję z twego serca! - zapiszczała
Mysz polna.
      - Za to jesteś tu teraz, całkowicie
bezużyteczna!  Czy ty mi robisz na złość? -
mówiąc to rzuciła w mysz pudełkiem z laki.
A wtedy wysypały się z niego perły. To już
zupełnie rozwścieczyło Damę. 
      - Dlaczego ich nie szukasz, ty stara
małpo? -  wykrzyknęła.       
      - Dzieci są już spakowane. Za chwilę
opuścimy ten pawilon, a kto wie, może i
ten świat. -  
      Dama sprawdziła, czy nie ukryły gdzieś      
jakiejś perły i pozwoliła im odejść. Ale, kiedy
pozbierała wszystkie, poczuła wielkie
zmęczenie. "Pośpię jeszcze trochę. - pomyślała
- I może obudzę się w mniej upiornym śnie."
Zapadł mrok, ale w mroku tym paliły się
światła świetlików.  W ich blasku Dama
zobaczyła cztery mogiłki usypiane w piasku.
Domyśliła się, że to mysięta Myszy polnej
i poczuła się trochę nieswojo.
     Następnego dnia poszła do mnicha i
zapytała go, co oznacza ten sen.
     - To nie był żaden sen, ani senna wizja.
One tego nie przeżyły. -
     - To, co mam teraz robić? - spytała. 
     -  Nic wielkiego. Po każdym posiłku musisz
im zostawić łącznie dwadzieścia ziarenek ryżu,
inaczej po śmierci zamienisz się w czarną
żmiję. Nie najedzą się tym.  Jedno ziarenko to
dla myszy nie tak znowu wiele. -
     -  I znowu mam być stratna? -
     -  Zrobisz jak zechcesz, co podyktuje ci
serce. -
     -  S ss - zasyczała Dama - A gdzie się podziała
ich matka?  To ona ma obowiązek zapewnić
im wikt.- 
     -  Jest już w Zachodnim Raju. - rzekł
mnich i zapadł się pod ziemię, a dama powróciła
do domu.
    Chciałem już dawno opowiedzieć tę historię,
ale zmorzył mnie sen. Śniło mi się, że siedzę
nas stawem i patrzę w nieprzeniknioną toń.     
Czasem na wietrze odezwał się jakiś nocny ptak,
ale w końcu zapadła cisza. Poczułem nagle, że to
ja jestem tonią tego stawu i mrokiem nocy i
nic już nie widzę, ani nie słyszę i nie odróżniam
się od ich pustki. I że z tego snu nie obudzę się
już nigdy...
          

Komentarze

  1. Dopiero wieczorem udało mi się wyjść i kilka godzin spędziłem w okolicach domu (gdzie jest mały nieogrodzony park). Nie było już tak duszno jak za dnia. Myślałem trochę o samotności i o śmierci, o tym, jak niewiele mam być może już czasu, a także o tym, że prawie nikt tych moich tekstów nie czyta. Ale, gdybym mógł tu zajrzeć, to na pewno ucieszyłby mnie Twój komentarz. To jeden z ciekawszych dla mnie krótkich utworów, jakie ostatnio napisałem, a odsłon miał ledwie trzynaście...Gdyby literatura miała dokładnie odzwierciedlać życie, to nie byłaby autorowi potrzebna, ale jako czysta fikcja nie miałaby też dla niego, o ile jest człowiekiem, który pragnie coś istotnego wyrazić, większej wartości - choć oczywiście taki typ literatury istnieje i bywa poczytny. Dlatego iluzja realizmu jest czymś koniecznym, jednak nie może ona powstać z niczego. Jej źródłem jest nie tylko wyobraźnia, ale i samo życie...Czasem też myślę, że gaśnie światło, świadomość się urywa i że tak, jak we śnie bez marzeń, człowieka już po prostu nie ma. Staram się jakoś odkładać to wyłączenie z życia w czasie. Psycholog Hillman słusznie zauważył, że "filozofować, to w pewnym sensie wchodzić w śmierć", ale wspomina też o melancholii i depresji (które słusznie odróżnia). W przypadku osoby refleksyjnej, a do takich się zaliczam, nie sposób nie natknąć się jakiegoś dnia na myśl o śmierci. Spinoza, co Hillman mu wyrzuca, pisał, że człowiek mądry nie myśli o śmierci. Ja to rozumiem w ten sposób, że o niej nie medytuje i koncentruje swą uwagę na życiu, ale nie może nie wiedzieć, że zostanie ono przerwane przez śmierć i że życia od śmierci nie można oddzielić, bo o tym mówi, a czasem nawet krzyczy, całe nasze życiowe doświadczenie. Istnieje też oczywiście obsesja śmierci. Są ludzie, którzy nawet na chwilę nie przestają o niej myśleć, jak np. Canetti. W "Księdze przeciwko śmierci" czasem ironizuje - "Zapomniał umrzeć, tak bardzo był zadowolony z siebie. Zadbał o to, żeby inni o tym nie zapomnieli."

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty