Polityczne emocje


     W ostatnich dniach mama jest bardzo smutna. Nie czuje
się dobrze. Oglądaliśmy znów "Annę Kareninę" - tym razem
odcinek rosyjskiego serialu.  Mama zapomniała, że często
to robimy i powiedziała, żebym się nie martwił, że muszę
wyjść przed końcem:
     "To już prawie koniec. Ona zaraz rzuci się pod koła pociągu."
    
     Szkłowski chyba pisał o Annie Kareninie sporo, albo jakiś
inny autor, który chciał wejść w twórcze motywacje i psychikę
pisarza. Tołstoj widział podobno czaszkę kobiety, która wtedy
rzeczywiście rzuciła się pod pociąg, o czym donosiły gazety.
Ale sporo też o Kareninie, dobrym człowieku...Uwielbiam
czytać Szestowa, który napisał "Uczenje grafa Tołstoja",
ale też pisał o Dostojewskim i kompletnie nie rozumiał 
Czechowa. Jego własne utwory znacznie mniej mnie interesują.

      To już prawie koniec...może równie dobrze odnosić się do
jej życia.
      Albo do mojego...Ze świadomością własnego kresu
znacznie łatwiej mi się oswoić. Ma ona też dobre strony
- staram się unikać konfliktów z ludźmi i wyolbrzymiania
ich dobrych i złych cech.  Czuję się jak ktoś, kto czeka na
przystanku autobusowym w jakiejś zapadłej wsi przed
zmierzchem i wie, że zostało mu pół godziny
do przyjazdu autobusu. To naprawdę trochę za mało, aby
chcieć się z kimś kłócić (choć niektórym to wystarcza) a wystarczająco dużo, żeby poczuć,
że jest takim samym człowiekiem jak ja i że ma też jakieś swoje niepokoje i emocje.  Może autobus
trochę się spóźni, ale nie tak znowu wiele.

     Wbrew pozorom nawet naszym wrogom należy się jakiś elementarny szacunek. Niestety w walce politycznej zupełnie się o nim zapomina. Drażni mnie przedwyborczy entuzjazm i związana z nim
prymitywna agresja i buta. 
    Czasem jest to tylko coś groteskowego.  Na stronie popierającej
Trzaskowskiego ktoś umieścił zdjęcie trzech miejsc na banery,
ustawionych obok siebie, a na każdym napisane było
wielkimi literami "KACZYŃSKI TO CHUJ!"
    To drobiazg w porównaniu z tym, co poza tym widziałem w necie,
a w pewien sposób nawet jest to śmieszne, bo przypomina zwyczaje
z podwórka. A to przecież kulturalni ludzie umieścili, a nie chamska hołota. 
    Hitlerowski w swej wymowie był jednak post ze zdjęciem
Kaczyńskiego wychodzącego ze szpitala. Człowiek ledwie co
się poruszał, utykał, twarz wykrzywiał mu ból i był w trochę
pomiętej marynarce, jakby nieco przykrótkiej, więc napisano
pod nim "I ta flejta śmie nam coś narzucać." 
     Pod innym postem poparcia dla Trzaski ktoś umieścił
członek męski, wyjątkowo zresztą obrzydliwy, z twarzą
wodza i podpisał Chujozaur.  Ale to już jedynie estetycznie
mnie odpychało jako przejaw bezmyślnej głupoty. 
    Czasem wkładam kij w mrowisko.  Dzięki temu zaszczyciła
mnie dwukrotnie komentarzem pani Agnieszka Holland,
która nazwala mnie skrajnym lewakiem. Wyjaśniła potem,
że nie podoba jej się etykietowanie i ostatecznie
wypowiedziała się rozsądnie mówiąc, że na Zachodzie
Trzaskowski postrzegany jest jako socjaldemokrata i
liberał.  Jest tak postrzegany, ale ja mieszkam
tutaj i trochę z innej być może patrzę perspektywy.
To skądinąd ciekawe, że ludzie czasem tylko w ten sposób
dowiadują się o istnieniu innych ludzi.  
    Szanować trzeba każdego człowieka. Można i czasem
należy dezaprobować czyjąś postawę, poglądy, albo czyny, czy walczyć z kimś w obronie czegoś lub kogoś, ale istnieją też pewne granice. Taką granicą jest np. zakaz
szydzenia z nieszczęśliwego istniejący w europejskiej
kulturze od ponad dwóch i pół tysiąca lat.  Nie wolno
ludziom odbierać godności.  To prawda, że raczej nie specjalnie był on przestrzegany...Jakiś dowcipniś napisał, że chętnie wysłałby samolot do Smoleńska z tymi samymi ludźmi, "żeby drugi raz się sfajczyli."
     Podczas procesu organizatorów zamachu na Hitlera
ubrano ich w przyciasne i przykrótkie ubrania, tak, aby
w kronice filmowej wyglądali jak osoby pozbawione
godności.  A potem, kiedy już ich ośmieszono i osądzono,
powieszono ich na rzeźnickich hakach. 
     Jeśli chce się bronić demokracji i wolności, trzeba
nauczyć się widzieć w innym człowieku osobę taką jak my, a na brutalność odpowiadać
w sposób w miarę spokojny i życzliwy, bez nienawiści. Dalajlama n
apisał nawet "Postanów, że zamiast złościć 
się na tych, którzy stają ci na przeszkodzie, podejdziesz
do nich z uczuciem wdzięczności." Ale to już altruizm
graniczący z moralną utopią, zwlaszcza w odniesieniu do polityki.
     Trzaskowski być może nie chce budzić nienawiści
i dlatego napisał  list do władz PiS-u...O ile nie jest to
tylko
 zagrywka polityczna, bo jednocześnie 
straszy ich więzieniem, ale tłumem rządzą nieco inne
emocje. Dlatego samo budzenie entuzjazmu nie wystarcza
do uznania polityka za osobę wiarygodną, bowiem
jeśli
 polityk odwołuje się do wartości, to coś z tego
mogłoby  praktycznie wynikać...Ale oczekiwanie od
polityków moralnej nieskazitelności, a czasem nawet
jedynie przyzwoitości,  byłoby raczej naiwne...








    




Komentarze

  1. Jest tak niestety...Napisałem tam, że niepokoi mnie czasem zbiorowy entuzjazm. I ktoś zapytał, jak może mnie niepokoić entuzjazm, jaki wzbudza tak nieposzlakowany, kulturalny i światły kandydat. To pewnie jakaś sympatyczna dość osoba sądząc po sposobie w jaki się wypowiadała, ale nie była w stanie zrozumieć powodów tego niepokoju. Bo przecież Trzaskowski to nie Duda. Nie Duda na pewno 😉

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty