Kobieta i mysz

    Przeczytałem "Żebraczkę z Locarno" von Kleista. Liczy
ledwie dwadzieścia zdań, ale za to dość długich. Mam
wrażenie, że wpisywałem tu ciekawsze opowieści. Czasem
jednak skłaniam się ku podobnej sprawozdawczej oschłości,
choć ta romantyczna z ducha opowieść jest metaforą
ludzkiego losu, przed którym nie można uciec. Poza tym,
dwa wieki to jednak kawałek czasu.
     Ale z wielką przyjemnością wróciłem do opowieści
Dylana Thomasa. To cudowny poeta, którego podziwiam
od czasu wczesnej młodości. W jego opowieściach
widać, jaka sugestywna może być siła obrazów tworzonych
przez wyobraźnię, która nie obawia się destrukcji formy. 

     "Mysz czekała na ten akt spełnienia. Mrużąc oczy,
przemykała ukradkiem w tunelu za kuchenną ścianą
zaśmieconym strzępami nadgryzionego papieru. Ukradkiem
na drobnych poduszeczkach łapek wyczuwała drogę
w ciemności drapiąc pazurkami o drewno. Ukradkiem
przekopywała przejście pośród ścian, krzyczała na widok
oślepiającego światła wnikającego przez szpary, aż
przecisnęła się przez kwadrat blachy.  Światło księżyca
sączyło się wolno w miejscu, gdzie mysz działając na swą
szkodę przesuwała się cal po calu ku światłu. Ostatnia
bariera runęła. I na czystych kamieniach kuchennej
podłogi mysz znieruchomiała."
      (Dylan Thomas, Kobieta i mysz, w przekładzie
T.Truszkowskiej)

    Choć moje opowieści są często groteskowym i 
dość swobodnym nawiązaniem do literackiej formy,
czy może raczej form opowieści niesamowitej, to cieszę się,
kiedy czasem udaje mi się pisać w podobny sposób, mimo,
że poetą nie jestem, a może tylko bywam, ale
przecież nie tak wyjątkowym...
 
    "Pod okapem szpitala obłąkanych gnieździły się
ptaki, które gwizdaniem obwieszczały nadejście wiosny.
Szaleniec wyjący jak pies w pokoju na najwyższym
piętrze nie mógł im w tym przeszkodzić, ich trele nie
ustawały, gdy usiłował dosięgnąć nieba wyciągając
ręce przez kraty okienne obok ich gniazd. Wiatry przynosiły
i rozsiewały zapachy w okół białego budynku i w jego
otoczeniu. Drzewa szpitalne zielonymi rękami powiewały
nad murem do świata na zewnątrz."

    Różne bywają wiosny...Czasem boję się pisać
w podobny sposób, a wtedy zdarza się, że naginam mą
opowieść do formy, która podejrzliwemu czytelnikowi
wyda się bardziej bezpieczna, żeby chronić go przed
przygnębieniem.
    W przypadku uznanej literatury to podejrzenie nie ma
większego znaczenia, ponieważ działa tu magiczny wpływ
wyobraźni autora i przekonanie, że zasłużył on na swą sławę. 
Ale w przypadku autorów nikomu nieznanych może powstać
wrażenie, że klecą coś wyłącznie o sobie, wyrażając
własne obsesje. 
    Dlatego pisanie wymaga odwagi. Jednak oskarżenia
o pesymizm, o to, że się kogoś niepokoi, są czymś
smutnym, szczególnie dla autora, który patrzy na świat
oczami współczucia i wykazuje spore chyba poczucie
humoru i autoironicznego dystansu. Czasem piszę coś,
co mnie głęboko porusza, a jedyną reakcją są słowa:
"Głowa do góry!" jakbym pisząc upadał na duchu.  
    Niestety, bodaj jedyną nagrodą za mój trud jest to,
że z powodu moich tekstów straciłem kilku przyjaciół,
którzy interpretowali je zbyt dosłownie i odnosili do
siebie. 
Opowieści te przepadły gdzieś, może bezpowrotnie,
na starym blogu, więc myślałbym, że to jedyny uchwytny
skutek tego, że je piszę i publikuję, gdybym nie był
przekonany, że mam również  mniej drażliwych przyjaciół.
     
           


 



Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Alma
      Myszka znalazła trzy ziarenka??

      Usuń
    2. 🙂To miało chyba znaczyć, że czeka na komentarze...

      Usuń
  2. Jest tak jak napisałeś. To emocje sprawiają czasem, że się czegoś jasno nie widzi. A ludzie zwykle są przewrażliwieni jeśli chodzi o nich samych, a innym chętnie otwierają oczy i mówią całą prawdę..."wyolbrzymiając czyjeś dobre albo złe cechy."

    OdpowiedzUsuń
  3. Alma
    A co, jeżeli Autor celowo zwodzi na manowce? I jest świetny w tym wodzeniu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Może tak czasem być, ale jaką satysfakcję z pisania miałby taki autor? Poza tym, mając różnych czytelników musiałby liczyć się z tym, że ktoś to zauważy. I jakiś cel w tym, żeby to robić poza zwykłą przewrotnością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Alma
    A jeżeli ktoś na skutek tego się przewróci? I coś mu się z(a)łamie lub pęknie?

    OdpowiedzUsuń
  6. To na pewno nie będzie dobrze. Ale chyba zawsze działać muszą też jakieś inne, dodatkowe przyczyny, skoro nie każdy, a czasem nikt inny tak na to nie reaguje...

    OdpowiedzUsuń
  7. Alma
    Pamietam jedną dziewczynę. Bardzo pracowity, współczujący człowiek. Ciekawy świata i pogodny. Z mnóstwem zajęć i obowiązków, skrupularny i rozwiązujący swoje problemy samodzielnie. Aż życie ją w pewnym momencie przerosło. Zdawała sobie sprawę, że sama nie da rady i szukała pomocy. Szukała kogoś, kto z nią poważnie porozmawia. Jednak ktoś zadrwił z niej na blogu w postaci rubasznego wierszyka. Być może bez wiedzy, że trafia w jej zgryzoty. Ja już nawet tego nie pamiętałam, ale Szeptucha mi przypomniała. Ta dziewczyna popełniła wtedy samobójstwo. Niewiele to w moim życiu zmieniło, lecz do dzisiaj pamiętam jej słowa, że nikomu nie wolno zaufać.
    Może to za depresyjny tekst. Ale jest prawdziwy. I wpisuje się nieco w temat prowadzonej tu dyskusji.
    Chociaż to już przebrzmiała sprawa. I nie ma co tego roztrząsać. Nie miała szczęścia dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś zadrtwił z jej uczuć, o których istnieniu wiedział, to postąpił nieodpowiedzialnie. Rzeczywiście nie miała szczęścia. Może pomyliła się co do tej osoby. Jeśli nie wiedział, że trafia w jej zgryzoty to może nie był dość uważny, że ten wiersz opublikował właśnie w tym momencie, kiedy ona
      chyba mu się z czegoś zwierzyła. Nie wydaje mi się, żeby to był ktoś, kto poważnie traktuje pisanie i życie, skoro jakoś nadużyl jej zaufania...Chociaż nie można też wszystkiego o innej osobie wiedzieć. Może nie był do końca świadomy jak ona się czuje. Ja byłem kilka razy w życiu w podobnej sytuacji jak ta dziewczyna i zostałem potraktowany wyjątkowo brutalnie. Jednak oczywiście nie w jakiejś formie literackiej, ale w rozmowie przez telefon. Myślę, że te osoby nie były świadome tego, że pchają mnie mu samobójstwu. Dlatego nie obwiniam ich. Jeśli skończyło się to wszystko dla mnie dobrze, to być może dlatego, że nauczyłem się rozmawiać ze sobą...Na pewno także w pisaniu trzeba starać się, aby nikogo osobiście nie ranić. Ja np.
      nie wyśmiewa się z ludzi ani z ich uczuć.

      Usuń
    2. Przepraszam za błędy w komentarzu. Jestem w drodze do domu i mam ze sobą jakieś zakupy🐁

      Usuń
    3. Ktoś kto lubi
      Uważaj, żebyś się nie potknął z tymi zakupami! Po ciemku łatwo skręcić nogę!

      Usuń
    4. Potknąłem się już chyba ze dwa razy.
      Raz wysiadajac z tramwaju z dwoma torbami i ze smartfonem w ręku. Rzeczywiście w okolicach mojego domu jest dość ciemno i łatwo też wpaść pod rower...Ale czasem coś mnie pochłania.

      Usuń
  8. Alma
    Nikt inny nie może zareagować Inspektorze, gdyż tekst zawiera jeden malutki detal, który znać może jedynie ten konkretny odbiorca, do którego kierowana jest aluzja :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak...Ale to już wtedy wchodzą w grę inne motywy niż te, które sprawiają, że ktoś zajmuje się pisaniem. Staram się unikać aluzji, które mogłyby kogoś dotknąć.
      Jeśli komuś sprawiłem przykrość to nie było to zamierzone.
      Jeden z moich przyjaciół obraził się śmiertelnie o tekst, który odebrał jako żart z niego i jego żony. Do tej pory nie wiem, o co mu chodziło.
      Tekst żartował z mieszczańskiej hipokryzji. Ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że ktoś to weźmie do siebie. Ja go nigdy nie uważałem za kogoś takiego. A ponieważ jego żona zachorowała wtedy na raka był tym bardziej oburzony. W tym tekście nie było żadnej ukrytej aluzji.

      Usuń
    2. Staram się nie używać wypowiedzi literackiej dla osiągnięcia jakichś celów osobistych...Nie wydaje mi się, aby to mogło być skuteczne. Czasem piszę ogólnie o jakimś problemie i wtedy wiadomo, jakiego rodzaju sytuacji może to dotyczyć. Ale to już nie jest wiersz czy utwór literacki.

      Usuń
  9. Alma
    Nie przejmuj się tą dziewczyną. Nie ma już kim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejmuję się i tą dziewczyną i każdym kogo może spotkać podobny los.

      Usuń
    2. Mnie też może w każdej chwili nie być...A kiedyś przecież nie będzie nikogo z nas.

      Usuń
    3. Niedawno napisałem niewielki tekścik o współczuciu, który zamówiła pewna redakcja. Jest tam mowa też i o tym, że możemy współczuć osobom, których już nie ma.

      Usuń
    4. Jasne, że to już im w niczym nie pomoże 😥

      Usuń
    5. czas przeszly, czas obecny, teraz - oraz czas przyszly istnieja jednoczesnie.
      To Fizyka Kwantowa :)
      Jesli wiec współczujesz komus, kogo juz dzisiaj nie ma, osoba ta otrzymuje Twoje energie współczucia poprzez przestrzenie. Energetycznie wszystko istnieje razem.
      To Einstein.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty