Klątwa złowieszczej sowy


  ..

          Zimą sowy nie przestają polować. Nie przestają
bowiem jeść. Niektóre sowy mają wygląd dobrotliwy
lub śmieszny, a inne złowieszczy i skrywają pod 
skrzydłami mroczną duszę. Wszyscy wiedzą, że
sowa opanowała sztukę mimikry tak dalece, że 
czasem prawie nie sposób jej odróżnić od drzewnej 
kory. Ale bywa, że widać ją aż nadto wyraźnie. 
I nie trzeba rozkopanego grobu i wbitego w ziemię 
szpadla, żeby wiedzieć, co oznacza jej pojawienie 
się. W pociesznej angielskiej bajce z epoki 
wiktoriańskiej sowa ucztuje za stołem i ubrana 
w czepek trzyma nadzianą na widelec myszkę, 
którą zamierza pokroić.  Ale to tylko bajka, a nie 
prawdziwa opowieść. Ta liczy sobie już sporo ponad 
dwieście lat i zdążyłaby się pewnie zestarzeć, gdyby 
ktoś wczniej ją opowiedział.   
     Przymglony księżyc świecił nad opustoszałym  
polem w zamieci.   
      - Wystraszyłam się. - powiedziała Klara - 
Zgubiliśmy się na tym bezdrożu i to ptaszysko 
naprawdę nieźle mnie przeraziło. - 
      - Ależ moja droga siostro, to najzwyklejsze 
w świecie pustkowie. Miejsce, w którym 
spotykają się jedynie widma i upiory. Jestem 
pewien, że jej pojawienie się niczego złowróżbnego 
nie oznacza...A wiesz, że na greckich monetach 
sowa symbolizowała Atenę? - spytał Leopold. 
      - Tak wiem, ale nie byłabym tego pewna. 
Twoja erudycja sprawia czasem wrażenie 
dość powierzchownej...A może ona chciała 
nam powiedzieć, że nigdy już nie odnajdziemy 
drogi i zamarzniemy, a potem ktoś wystraszy 
się naszych szkieletów o nieco wyostrzonych 
rysach. -
      - Masz wyobraźnię Klaro, ale brakuje ci 
intuicji i nie potrafisz kojarzyć faktów. Przecież
nawet nie zatrzymała się w locie. - 
      - A może ona nas zwodzi? Chce, żebyśmy
obrali niewłaściwy kierunek. Która jest
godzina? - 
      - Wybiła północ. - 
      - Żartujesz chyba!  Twój srebrny zegarek 
milczy. Mamy już 1780 rok, a ty wciąż wierzysz
w duchy.  Jakie to nienowoczesne, przestarzałe,
archaiczne...Zastanawiałeś się nad tym? Przecież
świat teraz przyśpiesza. Niedługo ludzie nie będą   
mieli nawet chwili dla siebie.  Balony unoszą
się w powietrzu, mkną statki, pędzą powozy.  
      - Tak się mówi. - 
      - Ale dokąd właściwie idziemy? -
      - Szukamy drogi powrotnej, ale jest tylko 
droga donikąd.  A jeśli tam dojdziemy, to 
utkniemy na zawsze w nicości. - 
      - Na pewno dojdziemy, ale jestem okropnie
zmęczona. Pozwól mi się na chwilę położyć. 
Nie daję już rady. - 
      - Jeśli to zrobisz, zamarzniesz, choćby 
nawet ciepły wiatr na ciebie chuchał i dmuchał. 
Ale ciepły to on nie jest. Znasz teorię 
dysonansów w liryce? Jesteś rozpalona jak 
sopel lodu. -
      - Powlokę się dalej, choć słaniam się na
nogach, tylko mi najpierw powiedz, czy mamy
iść tam, gdzie poleciała sowa, czy w odwrotnym
kierunku?  To z pewnością doda mi otuchy. - 
      Chcieli być dla siebie czuli, ale wiało,
więc wdali się w spór i jak dzieci, każde 
poszło w swą stronę, nie wiedząc o tym, 
że mogą się już nie odnaleźć.  
      Leopold wybrał kierunek zachodni,
wspinając się na wzgórze, bo tam właśnie 
udawała się sowa, a Klara wyruszyła na 
wschód, schodząc w dół - w kierunku 
przeciwnym.  Oboje jednak nie mieli szczęścia. 
Zamarzli po drodze i nie spotkali się już 
więcej w tym życiu, zabierając swe racje 
do grobu...Ach, nawet nie do grobu, bo go 
przecież nie było!
      Nemezis chciała jednak, aby spotkali się
ponownie po śmierci na tym samym pustkowiu. 
I znów była zima i ten sam zamglony księżyc 
świecił na niebie. Brat i siostra uściskali się 
serdecznie, choć jako widma nie mogli tego 
poczuć.
      - Mam do ciebie żal. - rzekła Klara -
bo nie chciałeś iść ze mną. -
      - To ty nie chciałaś iść ze mną. Ten głupi
ptak cię przestraszył.  Mogliśmy być szczęśliwi. 
Gralibyśmy na cztery ręce na fortepianie,
chodzili na spacery przy księżycu, albo słuchali
pod wieczór rechotania żab w stawie. A potem
do snu czytałbym ci Tukidydesa. -  
      -  Wolałabym co innego, ale w sumie jakie 
to ma znaczenie? Zawsze chciałam robić to,
co moje służące -  prać, sprzątać i prasować, 
albo przebierać dzieci przed wyjściem na spacer.  
Przecież i tak nas nie ma, kochany Leopoldzie. 
Widzisz - to wszystko było nieważne...Całe życie. 
Rozwiało się jak dmuchawiec, który porwał 
wiatr, albo balonik, który gdzieś odleciał.  
A teraz jestmy tylko marami, wygłodniałymi 
duchami, zatem de facto nas nie ma. I co na
to twój Cyceron?  Nie dożyliśmy nawet 
średniego wieku. - 
      -  Zgadza się, Klaro.  Ludzie nie potrafią
dzisiaj spojrzeć na życie z ostatecznej 
perspektywy. Byliśmy za młodzi, żeby cokolwiek
rozumieć, wiedzieć, poczuć. A po śmierci 
człowiek cały czas spada w otchłań i nie może 
się zatrzymać, tonie i nie podnosi się. My też,
jednak tego nie widzimy i wydaje się nam, że
spotkaliśmy się tutaj, na tej jałowej i skostniałej 
ziemi...Ale powiedz mi, czy jest w życiu coś 
ważniejszego i zarazem bardziej zwodniczego 
od czekania, na którym upływa nam życie?   
Zawsze jest na coś za wcznie, a potem za 
późno. -  
      - ...Przestań na chwilę mówić...Słyszysz to
trzepotanie skrzydeł?  To ona Żyje, a nas już
nie ma. Coś do nas mówi. Ale nie wiem, czy to
kwilenie, czy chichot? - 
      -  Gdybyśmy poszli razem, to chociaż 
pomarlibyśmy trzymając się za ręce. -
      Ale tylko wydawało im się, że widzą sowę. 
Zdrzemnęła się na chwilę na drzewie i dawno
już gdzieś odleciała.  Może wystraszyła się
melodii, którą wygrywała pozytywka:
       
     "Ach, kochany Augustynie,
       wszystko minie, minie, minie..."
    
     A może w ogóle nie interesowała się nimi...
















     



 

     



Komentarze

  1. Daleko mi jeszcze do pełni sił, ale każdy ich przyrost staram się wykorzystać z niejakim pożytkiem
    dla innych. O ile opowiadanie niestworzonych rzeczy ktoś uzna za pożyteczne ;-)...Dziękuję tym,
    którzy o mnie nie zapomnieli przez te kilka dni :-) Nie brakuje mi hartu ducha, ale jak każdy, kto jest chory, spragniony jestem ciepła i życzliwości...W moim telefonie źle widziałem ekran i przepraszam,
    jeśli komuś wykasowałem komentarz, bo odstęp między zapisz a usuń jest ledwie dostrzegalny.
    Wiem, że tak zagubił się jeden z komentarzy Odzia. Pytałem go o to, ale chyba nawet nie zauważył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpisałem ten komentarz równiutko i tak mi się wyświetlił...A tak teraz wygląda (:

      Usuń
  2. To dla mnie bardzo ciekawe co napisałeś o tej sowie...Sowy zawsze byly symbolem mądrości. A ze śmiercią kojarzy je wyobraźnia romantyczna (jak na obrazkach Caspara Friedricha).
    Ja tylko raz miałem okazję przyjrzeć się sowie. Spała wysoko na belce w stodole. Na dwóch stronach poświęconych sowom jakie odwiedzam jest mnóstwo ich zdjęć. Niektóre ich gatunki mają wygląd przedziwny. Jak widać wielu ludzi fascynują te ptaki.
    Trochę się zmęczyłem poprawiając ten tekst i słyszę teraz bicie własnego serca...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic się nie stało Nazumi. Mam jednak nadzieję, że zapozniałeś się z tym co chciałam Ci przekazać, bo wydaje mi się, że mogło to by być przydatne. Chyba, że się mylę. Jak chcesz się zapoznać z tematem to zapraszam :) , a jak w czymś Tobie uchybiłam to przepraszam.

    Wszystkiego dobrego. Dużo zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Lutano.
      Zapoznałem się. Zawsze dobrze jest wiedzieć co ktoś radzi...Miej miły dzień :-)

      Usuń
  4. No tak. wszystko minie i słabość i depresja i siła i PiS i PO itd......jak to mówi moja 90 letnia mama, a ciało matce ziemi trzeba oddać ....

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiście nie przepadam za tymi ptakami :(coś mnie w nich przeraża . Z wróblem bardziej mi po drodze ... lubię to jego beztroskie ćwierkanie :) A może ten wirus- to klątwa sowy ?:)Proszę się oszczędzać i ze zdrowiem wracać .Pozdrawiam ciepło z wyjątkowo zimnym majem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję..."Wróbelek istota niewielka" - jak pisał poeta :-) Mam nadzieję, że już niedługo zrobi się cieplej i że ten wirus też trochę odpuści. Spora część ludzi jest przekonana, że go nie ma, inni, że prowadzi do naturalnej selekcji. Ludzie niestety bardzo to "olewają" i sytuacja może się znacznie pogorszyć. Ale nie ma chyba sensu pohukiwać ani krakać.

      Usuń
  6. Niestety tak jest Heleno. Nasze mamy mają chyba rację...Ludzie interesują się polityką w sposób trochę bezproduktywny, bo zwykle niewiele z tego wynika. A życie mija w tempie zawrotnym...To czym się martwimy lub cieszymy po jakimś czasie zwykle przestaje być już dla nas ważne.

    OdpowiedzUsuń
  7. No jasne! Dlatego nie należy nikogo się słuchać, tylko żyć po swojemu 😀
    Dostosowując się do schematów zawsze będzie na coś za wcześnie, albo za późno! Wskazuje to na wartość Dankowego TERAZ!😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To TERAZ mistyków i poetów, Buddy, zenu, Chasydów i Danka oczywiście :-)
      Ludzie potrzebują schematów. Świetnie to opisał Fromm. Dobre jest dla nich to za co są chwaleni przez większych i silniejszych, a złe to, co inni ganią i w ten sposób nigdy nie są wolni. Taka postawa kształtuje się już w dzieciństwie...

      Usuń
    2. Danek jest praktykiem - korzystam wiec ze wszelkiej dostepnej wiedzy, analizuje, korzystam z mojej wlasnej intuicji (czyli informacji pochodzacej od mojej wlasnej duszy) -
      zapraszam Boga, Jezusa oraz Ducha Swietego ( jako naszego nauczyciela) ; dopiero gdy mam spokoj w duszy wtedy wiem, ze podejmuje prawidlowa decyzje :)

      Usuń
  8. Jacy ludzie potrzebują schematów?

    OdpowiedzUsuń
  9. Potrzebne są pojęcia dobra i zła oraz umiejętność myślenia i dyskusji. Schematy nie są potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dokładnie wynika z tego, co napisałem i co pisze Fromm. Schematy nie powinny być ludziom potrzebne, bo zastępują pojęcia dobra i zła zasadą autorytetu. Ale niestety wielu ludziom są potrzebne, bo ludzie przeważnie nie myślą samodzielnie i krytycznie. Widać jak łatwo nimi manipulują polityczne ideologie i reklamy. Nie z poczucia dobra ludzie poparli Hitlera, ale dlatego, że ich myślenie ma charakter autorytarny. Nie pytają o to, co jest dobre a co złe. Poddają się mocy...

      Usuń
    2. Fromm rozróżnia dwa rodzaje etyki - etykę humanistyczną, dla której ważne jest rzeczywiste dobro i zło i etykę autorytarną, która polega na uznaniu za dobre i złe tego, za co jesteśmy chwaleni lub karceni przez tych, którzy mają władzę.

      Usuń
    3. bardzo ciekawe jest spojrzenie Fromm'a na istotę etyki

      Usuń
    4. Tak. Jest ciekawe🙂

      Usuń
  10. Przynajmniej ja tak żyję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak żyję i w pełni się z tym zgadzam. Ale nie uważam niestety, żeby większość ludzi w ten sposób żyła...

      Usuń
  11. W moim przekonaniu etyka jest tylko jedna. Ale ludzie wszystko komplikują, dzielą i kategoryzują.
    Stąd pewnie i etyk porobiło się wiele.
    Nie był mi do tej pory znany pan Fromm - ale jest mi miło, że myślimy podobnie 😀 Fascynujące jest, że nie znając definicji, nazwisk autorytetów i koncepcji filozoficznych, można dogadać się z fachowcem na temat praw rządzących Światem Ludzi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty