Śmierć konika polnego
- Ludzie często nie wiedzą czym jest
śmierć kogoś najbliższego, czym choroba,
samotność, szaleństwo, albo rozłąka.
Dlatego cierpienie innych złości ich,
zamiast budzić współczucie, a przeważnie
go nie zauważają. Nie potrafią czytać z
twarzy, ani z głosu. Nie wiedzą, co to znaczy
być zastraszanym i bitym, kiedy jest się
małym dzieckiem. - powiedziała Pani
Ogawa. - Ja już jestem stara i to wszystko
wiem. -
Mówiąc to rozgniotła w dłoni mola,
ale to nie był wcale mol, tylko konik
polny. Z jego zielonego ciałka zaczęła
sączyć się posoka. Kiedy zauważyła, że
to nie jest mol, zrobiło jej się bardzo
smutno.
- Co za przykra pomyłka! Jakże
żałosna jest ta śmierć...Sam widzisz,
że niedługo już stracę całkiem pamięć.
Wiesz, że wczoraj nie mogłam sobie
przypomnieć jak się nazywał Paul
Desmond? Chodził mi po głowie cały
czas Gerry Mulligan. -
- To się zdarza. Ja też czasem zapominam. -
uspokoił ją Nezumi.
- Ale przedwczoraj stało się wielkie
nieszczęście! Ten sadysta Toru chciał mi
pokazać, jak przypala się myszom ogonki
w maszynce do pieczenia. Kiedy rozgrzała
się do czerwoności, przyciął jej ogon tak,
że nie mogła uciec. Przykry był ten swąd. -
- Nie mogła go Pani jakoś powstrzymać? -
- Zabiłam go! Zajrzyj do wersalki. -
Nezumi zajrzał tam, ale był mocno
zaskoczony.
- To nie jest wcale Toru! Tam jest dziewczyna! -
- Ach, przepraszam, Toru leży pod dywanem.
No sam widzisz, że zapominam! Może to już
demencja? -
- Przecież masz dopiero czterdzieści lat. -
- U mnie się wszystko wcześniej zaczyna. -
- Ale dlaczego zabiłaś dziewczynę? -
- Nie zabiłam jej...Połknęła tabletki kiedy
chłopak ją rzucił. -
- Ale ma poderżnięte gardło. -
- Dobiłam ją, żeby nie przyszło jej do głowy
obudzić się z uszkodzonym mózgiem. Kiedyś
zarżnęłam tak karpia. A tamtego moralnego
potwora też zgładziłam ze współczucia. Gdyby
kiedyś uświadomił sobie, jak jest potworny,
nie przeżyłby tego. -
- Przeżyłby...Nawet by nie zauważył! -
- Powiedziałam: "gdyby"...To co, jestem
aresztowana?
- Nie jesteś! To się każdemu mogło zdarzyć.
A ciałko konika poddamy kremacji w srebrnym
pudełku. -
- Wspaniały pomysł! - ucieszyła się Pani
Ogawa. - Należy mu się godny pochówek. Ale
co zrobimy z tamtymi? -
- Przy okazji zajmie się cały dom. -
- Jesteś cudownie cyniczny Nezumi! Ale
jeśli oni żyją? Przecież mogłam się pomylić! -
- Jesteśmy na parterze. Zostawimy im
otwarte drzwi i okna i uciekną...I znowu
będą razem! -
- Jak to? -
- Sadysta porzucił ją, a teraz do niej wróci. -
- Dlaczego wróci? -
- Eksperymentował dotąd jedynie na
myszach. Widziałaś, jakie ona ma mysie ogonki? -
- Dawno się tak nie ubawiłam Nezumi, jesteś
rozbrajający! -
- Ale wiesz, że to wszystko tylko ci się wydaje? -
- To gorsza sprawa... - mruknęła Pani Ogawa. -
Wszyscy cierpimy przez nadmierny
subiektywizm. Psychologowie nazywają to
deformacją w postrzeganiu innych. -
Sadysta i dziewczyna wzięli się za ręce
i pochyleni nad świecą przyglądali się
całopaleniu konika polnego.
- Fajnie się fajczy! - zauważyła dziewczyna
- Szkoda tylko, że już nic nie czuje. -
- Szkoda pudełka! Wygląda na srebrne...
Miałem kiedyś taką cygarniczkę. Ukradłem
ją w hotelu. -
Po szacie Pani Ogawy bezczelnie przechadzał
się mol...
A ja napisałem, żeby się nie odzwyczaić od tych opowieści :-)
OdpowiedzUsuńNie są proste...
Lubię i ja tego inspektora . Bardzo ciekawi mnie jaki to mol przechadzał się po szacie Pani Ogawy .Jeśli to był ... A- moll :) to może jej pomoże . Pięknego dnia życzę autorowi i odwiedzającym :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale to chyba zwykły mol :-))
Usuń