Impresje z rozrywek dnia, którego już nie ma


     Pogoda była piękna. Wyszedłem z domu
i usiadłem na ławeczce obok niewielkiej 
kwitnącej magnolii o różowo- białych 
kwiatach.  Niektóre były jeszcze w pąku,
a inne już się osypywały i ich płatki leżały
na trawie.  Niedaleko w cieniu pasła się 
rodzina z dziećmi. Słychać było radosny 
śpiew ptaków. Chciałem pójść gdzieś dalej, 
ale doczołgałem się tylko do brudnego 
i ciasnego sklepu, w którym cały czas ktoś 
na mnie wpadał, dusząc się w masce. 
   Wróciłem do pokoju i otworzyłem szeroko
okno. Po jakimś czasie wypełnił się powietrzem  
i słońcem. Ale ponieważ był przeciąg musiałem
je zamknąć. Zobaczyłem tylko, że w moich 
doniczkach na balkonie wysiała się trawa. 
   Włączyłem muzykę, ale bez żadnego z góry
powziętego planu. To, co znalazłem 
poprzedniego dnia i chciałem odkurzyć
w sensie jak najbardziej dosłownym.
A było tam piękne "Stabat Mater" 
Boccheriniego (jedno z wielu wykonań, jakie 
znam).  Znalazłem też sonaty skrzypcowe 
barokowego kompozytora, który zwał się 
Carbonelli. Kiedyś już go trochę słuchałem.
To godna podziwu i przyjemna muzyka,
Nieco jednak trudniejsza niż Corelli, czy
Vivaldi.  
   Coś mnie podkusiło, żeby posłuchać 
sonat Hindemitha.  Pięciu z chyba 
siedemnastu, jakie skomponował zestawiając 
w parze z fortepianem wiolonczelę, trąbkę, 
róg, skrzypce, podobno z szacunku dla 
brzmienia szlachetnej, dawnej muzyki w 
czasach mroku, po tym jak hitlerowcy uznali 
jego utwory za przejaw sztuki zdegenerowanej.  
Cudowny spokój miesza się w nich z 
jazgotliwym czasem niepokojem. Hitler
podobno szczególnie lubił Offenbacha i
to jego, a nie Wagnera, słuchał, kiedy jego
żołnierze konali pod Stalingradem.  
    Musiałem już kończyć swój koncert, kiedy
znalazłem trzecią i czwartą suitę orkiestrową
Bacha - wspaniałe japońskie nagranie
Gardinera z 1985 r, kupione za jakieś grosze, 
pełne energii i zarazem eleganckie. Kiedyś 
w londyńskim parku miałem okazję słuchać 
próby innej orkiestry, która je grała całkiem 
przyzwoicie. Było to dla mnie niezmiernie 
ciekawe i z uwagą obserwowałem dyrygenta 
i jego kontakt z muzykami...W trzeciej jest, 
jak wiadomo, słynna aria, którą wykonuje się 
czasem na pogrzebach - chwila melancholii 
w utworze tryskającym energią i tanecznym. 
    Ale chociaż każdy z tych utworów świecił
pełnym blaskiem - ich dobór był zupełnie
przypadkowy i niedostosowany do mojego 
nastroju i potrzeb.  
    Poprzedniego dnia było inaczej. 
Słuchałem tylko sonat i koncertów 
Szostakowicza i jego preludiów. Grali je 
najwięksi rosyjscy mistrzowie - Richter, 
Rostropowicz, Kagan, Bashmet (jedyny, 
który jeszcze żyje) i sam kompozytor, 
który był, jak wiadomo, również świetnym 
pianistą. Muzyka czasem skoczna, a 
nawet rubaszna, pełna była przede 
wszystkim kontemplacyjnego piękna, 
melancholijnego i przerażającego czasem. 
Szostakowicz przeżył stalinowski terror, 
ale pod koniec życia z trudem godził się 
z tym, że musi umrzeć. Jednak zauważanie  
jedynie tego faktu w muzyce takiego 
ducha, byłoby sporym uproszczeniem.
     Kiedy muzyka ucichła chciałem odnaleźć
swoich wirtualnych przyjaciół. Na Facebooku
umieściłem śmieszne zdjęcie i podpisałem
je jeszcze bardziej zabawnie. A później 
skomentowałem czyjś limeryk w absurdalny
sposób, jak to się zwykle robi. To przyciągnęło 
sporo osób, w przeciwieństwie do mojego 
poważnego tekstu, który również tego dnia
opublikowałem. Ale, mimo niewątpliwej 
przyjemności, jaka temu towarzyszyła, 
wolałbym spotkać jakąś żywą osobę. Dawno
już nie widziałem ludzkiej twarzy. Oczywiście
poza twarzą mojej matki i czasem Wiery.
    Obawiam się, że w obecnym zamknięciu, 
stanę się mizantropem, który ucieka przed 
prostakami na ulicy.  Szczególnie drażnią 
mnie ludzie, których rozpiera prymitywna 
witalność, a ich bezmyślne ruchy, także 
szczęk podczas mówienia i obłe ciała 
napawają mnie głęboką odrazą. Nigdy 
jeszcze czegoś chociaż trochę podobnego 
nie przeżywałem. Czytałem tylko o 
podobnym zjawisku u psychologa Hillmana,
który zresztą opisuje własne przeżycia.  
    Zawsze byłem towarzyskim samotnikiem...
Nie ma we mnie dość materiału na 
pięknoducha.  A mimo to coraz częściej 
powraca do mnie pytanie, które
w "Medytacjach" zadał sobie Kartezjusz:
A może ci ludzie, których widzę na ulicy, 
są jedynie automatami?
     











    




Komentarze

  1. Tak, podświadomość działa w sposób trudny do zauważenia, choć istnieją techniki ułatwiające dostęp do niej. Z pewnością istnieją różne ślady rozwojowe ludzkiej świadomości, sięgające do jakiegoś okresu archaicznego. Ale jest też wiele wyuczonych automatyzmów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Opisany przez Ciebie Piotrze Matrix jest bardzo bliski rzeczywistej prawdy.
    Wszyscy jestesmy ze soba polaczeni poprzez niewidoczna energie, jednak nasza swiadomosc jest indywidualna dlatego nie jestesmy automatami. Logicznie wiec wszystko trzyma sie razem jesli oczywiscie niewidoczna energia wg Ciebie podlega logice :)
    Caly Wszechswiat od momentu Big Bang jest energetycznie ze soba polaczony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze -
      Albert Einstein zalicza sie do panteonu Nauki, jest naukowcem, niezaleznie co Twoja logika w tym temacie powiada - to raz.
      Po drugie - Albert Einstein jako naukowiec stwierdzil bardzo stanowczo, ze materia nie kieruje sama siebie.
      Juz ponad 100 lat temu stwierdzil z pozycji Katedry Fizyki w Berlinie, ze niewidzialna energia kieruje materią.
      Logicznie wiec, jesli to energia kieruje materią, ta energia musi miec charakter inteligencji.
      Nasza świadomość nie jest jakims matrixem, jestesmy polaczeni energetycznie nie tylko z kazdym czlowiekiem ale z calym Wszechswiatem, jestesmy polaczeni nawet z Bogiem poprzez pole energii.
      Nasza świadomość jednak jest indywidualna, mamy wolną wolę, z ktorej korzystamy na codzien.
      Stworzeni jestesmy na podobienstwo Boga, jestesmy wiec jak Bóg.
      Jesli uwierzymy, ze jestesmy Bożym dzieckiem, dokonamy wszystkiego co tylko sobie zamarzymy.

      Usuń
    2. Piotrze, jedyne co napisales prawdziwe to fakt, ze " Nie ma dwóch światów"
      Jednak zaraz potem piszesz: "świat w którym żyjemy jest jeden wypełniony i energia i materią"
      Prawda jest taka, ze jest tylko jeden swiat, swiat wszechogarniajacej energii.
      To co obserwujemy jako materia jest nisko-wibrujaca energia , ktora postrzegamy jako materię.
      Atom, podstawowy budulec "materii" zbudowany jest z energii.
      Wieceej, naukowcy juz stwierdzili, ze photon nie ma postaci materii dlatego jest w stanie podrozowac z predkoscia swiatla.
      Cokolwiek posiada "materię" nie jest w stanie osiagac predkosci swiatla.
      Elektromagetyczne pole tez nie posiada materii, jest w postaci energii.
      Jak widzisz Piotrze wszystko otaczajace nas jest w postaci energii.
      Twoj Isaac Newton skonczyl sie wraz z okresem ok polowy XX wieku.
      Na poziomie atomowym oraz ogromnej grawitacji, np orbity planety Mercury wokolo Slonca musiano juz korzystac z teorii Einsteina aby wytlumaczyc dlaczego orbita tej planety jest taka jaka jest.
      Jesli kiedykolwiek korzystales z pilota do telewizora czy tel komorkowego czy mikrofalowej kuchenki to wiesz, ze energia kieruje "materią"
      Podobnie jest z czlowiekiem.

      Usuń
    3. Piotrze, aby rozszerzyc wiedze nt. potrzeby zrozumienia, ze niewidzialna energia kieruje "widzialną" materią - napisalem oddzielny material na moim blogu, zapraszam
      https://energiatowszystko.blogspot.com/2020/05/kwantowa-biologia-nowe-zrozumienie-kim.html

      Usuń
    4. Piotrze, piszesz: "Foton to CZĄSTKA elementarna, która w spoczynku nie ma masy"
      Nawet rozpedzony do predkosci swiatla, foton nie posiada zadnej masy dlatego poprzez bezkresy Wszechswiata pedzi z ta sama predkoscia. Gdyby mial mase poprzez nabranie szybkosci wtedy ma nieskonczenie wielka mase wg teori Einstein'a
      Tak wiec foton nigdy nie ma masy.
      Jak dziala kierowanie masy fizycznego ciala poprzez niewidoczna energie swiadomosci bylo zaprezentowane w filmie Avatar.
      Kazde zywe stworzenie, roslina etc posiada swoje energetyczne, inteligentne pole kierujace fizycznym cialem.
      Rosjanie zaprezentowali to robiac zdjecie liścia rośliny. Po odcieciu czesci fizycznego liścia, robiac zdjecie energetycznego pola, na zdjeciu widac bylo dalej pelny, nieuszkodzony liść w postaci pola energii.
      Salamander jest w stanie odbudowac swoje odciete konczyny, nawet brakujace, zniszczone oko. Jest to mozliwe poprzez sterowanie otaczajacego pola energii, ktore kieruje odbudowa fizycznego ciala.
      Podobnie czlowiek posiada zdolność czucia w kończynie, ktorej juz nie ma.
      Pozostaje pamiec uczucia w inteligentnym otaczajacym nas energetycznym polu.
      Twoje zrozumienie podstawowej wiedzy naukowej, na ktore sie powolujesz pochodzi z XX wieku, jest cenne, jednak nie uwzglednia odkryc fizyki kwantowej.
      Czyli pozostałes z tyłu, wiedza idzie coraz szybciej do przodu.
      Nawet nie rozumiesz, ze elektrony czy kwarki znikaja a inne sie pojawiaja, zapewne nastepuje wymiana energii pomiedzy przestrzeniami.
      Czlowiek wiec pojawia sie oraz znika, dzieje sie to z ogromna czestokliwoscia wiec nie rejestrujemy tego naszymi zmyslami, ktore rejestruja tylko wibracje stalej masy ciala.
      Obecnie nad zrozumieniem tego fenomenu pracuje fizyka kwantowa.
      Wiedza jest ogromna, jednak trzeba byc na bierzaco, stojac w miejscu pozostaje sie z tyłu.

      Usuń
    5. Piotrze, poczytaj sobie naukowy material
      https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5427996/
      elektrony znikaja a nastepnie pojawiaja sie bezustannie, elektrony sa nieodroznialne od siebie, nie maja masy. Czyli maja charakter energii.
      Czlowiek znika a nastepnie pojawia sie na poziomie subatomowym, czyli wewnatrz atomu. Oznacza to, ze atom zawsze jest zbudowany z innych elektronow, odbywa sie to z ogromna czestokliwoscia.

      a tak Piotrze a'propos Frank Wilczek otrzymal juz Nagrode Nobla w temacie, ktory poruszamy :)
      http://nautil.us/issue/30/identity/quantum-mechanics-is-putting-human-identity-on-trial
      Powyzszy material jest bardzo interesujacy.
      Fizyka kwantowa stawia sobie za cel aby leczyc wszelkie choroby u czlowieka na poziomie sub-atomowym wykorzystujac ten efekt, ze mozna kierowac podstawianiem elektronow na poziomie nano aby kreowac pozadane formy masy, czyli w efekcie np zdrowe organy w czlowieku, zastepujace chore.
      Co dla Ciebie Piotrze jest szmanizmem w XXI wieku staje sie powoli faktem. Nasze mozliwosci maja szanse stac sie Boskie.
      Bedziemy dowolnie kreowac co tylko czlowiek sobie zamarzy na poziomie sub-atomowym.
      Powyzszy temat jest poruszony w linku:
      https://www.sciencealert.com/electrons-have-been-caught-disappearing-and-reappearing-between-atomic-layers
      Zachęcam do lektury.

      Usuń
  3. Ostatnio i ja uciekam tam gdzie muzyka i szukam czegoś na przetrwanie . Choć na muzyce mało się znam ... to zrobiłam się wybredna i trudno mi ostatnio dogodzić i trafić w moje gusta ... Szukam muzyki , która poprawi mój nastrój ... szukam w niej przyjaciółki i może w tym problem . Może coś ze mną ostatnio nie tak :( Ona nie zawodzi i jak może pomaga ... nawet do snu usypia . A tak poważnie to ostatnio mam takie dziwne nerwowe stany i szukam muzyki , która to przepędzi . Liczę , że mi coś podpowiesz . Niech dzień przyjemnie minutami klaszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzykoterapia to ciekawy temat :-) Poprawę nastroju poprzez słuchanie muzyki można uzyskać na kilka sposobów. Istnieje muzyka wyciszająca, relaksacyjna, imitująca odgłosy natury (niekoniecznie w prosty sposób) - muzyka taka stoi lub płynie, ale nie jest zbyt wartka. Czasami powtarza te same dźwięki lub tworzy coś w rodzaju nieskończonej melodii. Drugi rodzaj terapii prowadzi do poprawy nastroju poprzez rytm i taniec. Istotny jest tu kontakt z dobrą energią i wibracją. Trzeci poprzez kontemplację głębokich, czasem nawet melancholijnych przeżyć, co paradoksalnie może przynieść jeszcze większe ukojenie. Tak działa czasem muzyka klasyczna. Czuję smutek, lęk, rozpacz, radość lub miłość do życia i odnajduję to w muzyce, ale w postaci czystej, uwalniającej od poczucia osamotnienia. Czwarty rodzaj psychoterapii to koncentrowanie się na formie utworów, zdobywanie wiedzy o nich, co pobudza naszą inteligencję i wyobraźnię jak jakieś arabeski i odwraca uwagę od niepokojących przeżyć...

      Usuń
    2. Jeśli powiesz mi, co bardziej podnosi Twój nastrój, może będę mógł Ci coś poradzić, ale i tak wyboru dokonuje każdy sam :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty