Cisza przed świtem


                  kiedy opuszczą cię bliscy
            a ich czułość 
            przemieni się w jad
            kiedy zamkną ci dostęp 
            do powietrza
            lasu parków i zieleni
            i osierocisz okoliczne drzewa
            a twą muzykę
            zagłuszy dudnienie radia
            ze stacji dla taksówkarzy  
            usiądziesz nocą 
            i będziesz pisał
            do utraty tchu 
            utwór którego nikt nie przeczyta  
            duch zmarłej kotki
            wskoczy ci na kolana
            a ty przytulisz ją
            i pogłaskasz jak za życia 
            odpowie ci mrucząc
            i już nie będzie pełzać po podłodze
            wyć z bólu ani umierać z pragnienia
            a ból który ją przeszyje
            będzie światłem w mroku
            a potem ułożysz na białej pościeli
            w tekturowym pudełku
            jej zesztywniałe ciałko
            i wyjdziesz z nim 
            na pusty przystanek autobusowy
            nadejdzie cisza
            po której nie będzie już nic              
            

Komentarze

  1. Aż nie wiem czy powinnam zakłócić tą ciszę...
    ... ujmujące, chwytające za serce.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, może jeszcze nie teraz. Ale chociaż świt bywa piękny, ranek jest zwykle hałaśliwy...

    OdpowiedzUsuń

  3. Nazumi, wypowiem sie tutaj w temacie Filozofii.
    Mamy nowy XXI wiek, jednak na katedrze Filozofii nie zauwazono, ze czasy sie zmienily, dalej logika jest podstawa opisu tego swiata. Nawet fakt, ze na calej planecie, na naszych oczach dokonuja sie zmiany przechodzi niazauwazone przez kolegow Filozofow.
    To co powyzej piszesz jest kwintesencja logicznej Filozofii.
    Jest czlowiek, ktorego determinuje wszystko co dzieje sie w Naturze. Darwin wiecznie zywy.
    Praktycznie z tego co napisales wynika, ze jestes ofiara siły Natury.
    Tymczasem wiek XXI dostarcza nam poprzez quantum physics Wiedzę, ze:
    * wszystko co przydarza sie nam w zyciu, odejscie dziewczyny, smierc bliskiej osoby, depresja -
    to wszystko dzieje sie dla nas a nie przeciwko nam.
    To tak jakby Filozofię wywrocic do gory nogami.
    Swiadomy czlowiek XXI wieku ma poszukac w sobie odpowiedzi dlaczego powyzsze co napisalem zaistanilo w jej czy jego zyciu.
    Dlaczego mam depresje?
    Czego mam sie z tego nauczyc?
    Zanim przyszedlem na ten swiat, podpisalem umowe, ze mam przerobic depresje w moim nadchodzacym fizycznym zyciu.
    Czy zaliczę ten egzamin z zycia, czy będę silniejszy od depresji.
    Czy pozbieram sie po utracie dziewczyny, czy teraz będę szedl przed siebie w zyciu z podniesiona glowa. Nie będę patrzyl do tylu, wspominal - potrafię zyc nadzieja, ze jutro bedzie jeszcze wsspanialsze dla mnie.
    Nowa Filozofia do zrozumienie, ze nic w moim zyciu nie dzieje sie przeciwko mnie lecz dla mnie, dla mojego rozwoju.
    Filozofia ma nauczyc czlowieka XXI wieku jak zyc aby zawsze wyciagac pozytywne wnioski z wszelkich negatywnych doswiadczen.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danek, dziękuję Ci za to, co w tak klarowny sposób wyraziłeś :-) Ale mój utwór niewiele ma wspólnego z logicznym myśleniem i jest raczej wyrazem pewnego nastroju. Myśl, że przeciwności losu, a nawet zdarzenia uważane za tragiczne mogą nas wzmacniać lub czegoś uczyć i że powinniśmy przyjmować swój los i afirmować życie nie jest wytworem XXI wieku. Jest znana od starożytności. Ale cierpienie "nie zawsze nas uszlachetnia, częściej rozgniata." To zdanie napisała profesor Barbara Skarga, która logikiem nie była, a była też dzielnym człowiekiem i przeżyła naprawdę wiele zesłana jako dziecko podczas wojny do Kazachstanu, w miejsce, gdzie wielu jej bliskich zmarło. Tak więc nie zawsze łatwo o pozytywne wnioski z negatywnych doświadczeń...Z tego na przykład, że na twoich oczach zatłuczono na śmierć bliską Ci osobę...

      Usuń
    2. Ona nie skarżyła się na swój los i wiedziała równie dobrze jak Ty i ja, że jesteśmy cząstką natury ...Może zbyt dosłownie rozumiesz to, co w mym utworze starałem się wyrazić(?). Nie chodzi o to, że ktoś umarł, odszedł lub nas porzucił i nie możemy się z tym pogodzić, ale o to, że czułość, o której wspominam zmienia się czasem w truciznę, którą ludzie zatruwają swój umysł. Relacja człowiek - zwierzę jest prostsza i opiera się na ufności i wdzięczności za to, że ktoś bliski istnieje. Mitsuko mogła mnie podrapać i ugryźć (co zdarzało się, kiedy była jeszcze malutka), a ja mogłem przeoczyć jej jakieś potrzeby, ale nie powstawała między nami wrogość, jaka pojawia się czasem w życiu bliskich sobie ludzi. Ten wiersz mówi też o akceptacji fizycznej śmierci. Ale pogodzić się z czymś, to nie zawsze znaczy niczego nie czuć.

      Usuń
    3. Nazumi, musze podniesc troche wyzej poprzeczke abym byl zrozumiany.
      Jako czlowiek jestesmy kwantowym bytem, ktory ma doswiadczenie zycia w fizycznym ciele.
      To co powyzej napisales wpisuje sie doskonale w "logiczna" Filozofie.
      Tymczasem mamy juz XXI wiek, Nauka poszla zdecydowanie do przodu, Filozofia nie moze pozostawac w ciemnych wiekach ograniczona poprzez logike.
      Wspomniana przez Ciebie Barbara Skarga wyszla zwyciesko z doswiadczenia jakie przezyla w Kazachstanie.
      Kazdy z nas jest tak skonstruowany, ze ma byc zwyciezca w obliczy wszelkich przeciwnosci jakie nas spotykaja.
      Wyobraz sobie, ze na desce serfujesz na ogromnych falach wzburzonego Oceanu.
      Zawsze jako dobry serfer wychodzisz z powrotem na kolejna falę.
      Podobnie w zyciu, co by Ciebie nie spotkalo, wszystkie emocje doswiadczenia przezywasz z podziekowaniem, ze mogles tego doswiadczyc, ze mogles wzniesc sie wyzej.
      Przyklad:
      powiedzmy przez cale zycie obawiales sie, ze moze przyjsc dzien, gdy nie bedziesz mial nic, ani z czego placic za rachunki, ani nawet gdzie mieszkac.
      Wlasnie teraz przyszedl ten dzien.
      Nie tylko dla Ciebie ale dla bardzo wielu ludzi, ktorzy nawet mogli miec przez cale zycie psychoze, jak sobie poradza, gdy taki dzien nadajdzie.
      Dzisiaj zyjesz w tym dniu.
      Odeszly od Ciebie te energetyczne zmartwienia, juz nie sa cięzarem, jakoś sobie radzisz, przeciez zyjesz, podniosly sie Tobie wibracje energetyczne, ktore kiedys Ciebie dołowały.
      Nie wiem czy czujesz dokładnie co chce przekazac.
      Te zmartwienia maja bardzo niskie czestokliwosci wibracji energii, dołujace.
      Teraz czujesz, ze juz Ciebie tak nie dołuja. Wzniosles sie ponad te negatywne wibracje.
      Funkcjonujesz juz powyzej tych zmartwien.
      W zyciu mamy sefrowac, wznosic sie wyzej, i wyzej po kazdym doswiadczeniu jakie niesie nam zycie.
      Barbara Skarga zdobyla ogromne doswiadczenie, przezyła zesłanie.
      Jednak jakis rezentment jej pozostał. Nie dala rady tak całkiem wyserfowac sie powyzej tego co ja tam spotkało. Zycie tam jak powiedziałes, rozdeptało ja zamiast aby wzniosła sie powyzej tego co tam przezyla.
      Napisales tez:
      czułość, o której wspominam zmienia się czasem w truciznę, którą ludzie zatruwają swój umysł.
      Jak widzisz, problem jest w tym, ze czlowiek nie jest w stanie wzniesc sie powyzej zaistnialej sytuacji, nie jest bowiem swiadomy, ze to jest doswiadczenie dla jego ducha teraz to co przezywa aby wzniosl sie powyzej.

      Usuń
    4. No tak...Wzniesienie się powyżej zaistniałej sytuacji jest często konieczne, ale nie zawsze możliwe :-) Ja się przyzwyczaiłem do tego, że ludzie zazwyczaj tego nie potrafią i jak ktoś ma kłopoty to znajdują powód, żeby się na niego obrazić, albo pozostawić go samemu sobie (czego ja nigdy nie robiłem). Dlatego przyjaźń (nie mówiąc już o miłości) jest czymś tak rzadkim...Ale kiedy poprzeczkę podnosi się za wysoko, można nie przeskoczyć. Podnosi się ją zwykle innym - nie sobie, stąd łatwość pisania o tym...Nie wiem, co byłbyś w stanie przeżyć i na jakiej fali surfować. Może to dopiero jeszcze przed tobą, choć nie życzę Ci tego. Jeden z moich znajomych napisał nie tak dawno, że w Auschwitz kłopoty mieli tylko ludzie nienormalni, a on by tam sobie doskonale poradził. Mówił to z ogromną pewnością siebie jako osoba rozwinięta duchowo, która ma prawo pouczać innych, a potem dowiedziałem się od jego matki, że nie radzi sobie z kłopotami dość banalnymi i ona musi codziennie prawie mu pomagać i finansować go, a lubi wydawać bardzo wiele i żyć wygodnie...Ty piszesz, że bezdomność czy utrata środków do życia nie byłaby dla Ciebie żadnym problemem. Zaczekaj może aż ten moment nadejdzie i wtedy pogadamy :-)

      Usuń
    5. Jasne, że istnieją ludzie, którzy uwolnili się niemal całkowicie od ograniczeń ich życiowej sytuacji. Ale zwykle żyją we wspólnocie z innymi (nie tylko duchowej), a ich samotność jest pozorna, a nie realna, jak samotność ludzi, których znam.

      Usuń
    6. Nazumi, nie sadze, abym kiedykolwiek napisal, ze "bezdomność czy utrata środków do życia nie byłaby dla mnie żadnym problemem."
      Ja tak zyje całe moje zycie aby mnie bezdomność czy utrata środków do życia nie zagroziła.
      Nawet jesli w tej chwili przejde na emeryture otrzymam $1,800 miesiecznie.
      To w zupelnosci mnie wystarczy.
      Jesli wytrzymam do 65 roku zycia i dopiero wtedy przejde na emeryture otrzymam $1,940 miesiecznie.
      Tu juz bedzie super :)
      Dom mam splacony wiec bede zyl dostatnio.
      Prace stracilem 6 tyg temu, bezrobocie placi mnie znacznie wiecej.
      Jak widzisz na razie przyszlosc mam zapewnioną :)
      Co do problemow jakie moze mnie przyniesc zycie - ja wierze w to co zapewnia osobe wierzącą moj Ojciec: mianowicie sklada przyrzeczenie poprzez Swoje Slowo, ze nigdy nie da mnie wiekszego wyzwania, niz moge uniesc - to raz.
      po drugie - ze jesli zachowam calkowity spokoj oraz pozostane w wierze - otrzymam co najmniej podwojna rekompensate za utracone w tej sytuacji zdrowie czy rzeczy. Gdy Bog sklada przyrzeczenie mozesz spokojnie wierzyc, ze wypelni co do litery co przyrzekl :)


      Usuń
    7. Dosłownie może tak nie napisałeś...Cieszę się, że dzięki swej inteligencji i pracy masz zabezpieczoną przyszłość, a wiara pomaga Ci żyć :-) Ja niestety znam sporo ludzi, którym praca i inteligencja nie zapewniła środków do życia. Mój znajomy profesor wynajmuje niewielki pokój przy rodzinie za 800 zł miesięcznie, bo nie stać go na wynajęcie mieszkania. Czasem słyszę, że to wina takich ludzi, że nie potrafili zatroszczyć się o przyszłość. To absolutna bzdura! Jest mi bardzo przykro, kiedy ludzie takie rzeczy mówią.

      Usuń
    8. Nazumi, ja natychmiast, od pierwszego roku pobytu w Stanach odkladalem na okres, gdy bede na emeryturze.
      Wiem, ze w Polsce od co najmniej 12 lat jest taki program, ze mozna sobie odkladac z pracy na dodatek do emerytury.
      Przez 35 lat pracy mam na rachuku odlozone $200,000.00
      To ogromna suma, z której trzeba korzystac po skonczeniu 72 roku zycia. Daje to ok $500.00 dodatkowo miesiecznie do przyznanej emerytury.
      Nie wiem, czy to jest wina ludzi, którzy z tej sposobnosci nie korzystaja.
      Po prostu albo nie potrafia liczyc albo nie maja wyobraźni.
      Polowa emerytow w Ameryce tez nie odlozyla nic na dodatek do emerytury, Twoj znajomy profesor-emeryt ma wiec milionowe towarzystwo ludzi, ktorzy nie zabezpieczyli sobie dostatku na przyszlosc.
      Ja wykorzystalem wszystkie mozliwe drogi:
      * Pracowalem co najmniej 35 lat
      * mam spłacony dom
      * mam odłozone pieniadze na dodatek do panstwowej emerytury.
      Emerytura w Ameryce przyznawana jest jako srednia z 35 lat
      Czyli jesli ktos pracowal np tylko 31 lat wtedy za 4 lata liczy sie takiej osobie $0 (zero) zarobkow na brakujace lata pracy.
      Powyzsze jak najbardziej mozna sobie zapewnic pracujac w Polsce.
      Piszesz, ze to absolutna bzdura, ze mozna swoim własnym wysiłkiem zwiekszyc miesieczne swiadczenie emerytalne.
      W powyzszym wywodzie udowodniłem, ze jak najbardziej to nie jest bzdura lecz realna sytuacja, z ktorej bardzo duzo ludzi nie korzysta po obu stronach Oceanu.

      Usuń
    9. Danek,

      Wypowiedziałem się tu ogólniej o braku środków do życia...Żeby odkładać trzeba mieć z czego, jeśli brakuje Ci na bieżące życie to nie odłożysz, bo musisz jakoś przeżyć. W Stanach nauczyciel akademicki zarabia wielokrotnie więcej niż w Polsce. Nawet w Czechach zarabia trzykrotnie więcej. A ja dostawałem ostatnio mniej niż połowę swojej dawnej pensji. Za książki mi nie płacono, a tutaj też nie pobieram opłaty za czytanie moich tekstów ;-) Nie powinieneś chyba wypowiadać się w ten sposób nie znając naszej rzeczywistości. Ale oczywiście możesz myśleć jak chcesz, choć zawsze lepiej znać fakty :-)

      Usuń
    10. Piotrze, na szczescie ja nie wsłuchuje sie w demagogie negatywnej propagandy. Co iles lat podwaja sie ogolna suma na rachunku, po 30 latach co najmnie 4 do 5 razy sie przekręca dzięki temu oszczednosci zamieniaja sie w fortunę.
      Ja nie więcej jak z $50, 000 odlozylem mojej wlasnej kasy, moze nawet o wiele mniej, trudno to obliczyc. Mnie interesuje ostateczny wynik, ktory jest imponujacy.
      Gdy Polacy wsluchuja sie w negatywnych doradcow, będa klepac biedę na starość.

      Usuń
  4. Cisza ... a po niej krzyk - hałas ogólny , albo chaos - czasami nie do zniesienia . Ktoś skreślił plany , ktoś odebrał sny . Coś było ... czegoś zabrakło i znowu kogoś nie ma :( A mnie tak bardzo tęskno ... do tego dawnego wczoraj . Zawsze odwiedzam bardzo późną nocą . Dziś na pociechę dnia :) wpadłam z rana . Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapomniałam coś ważnego dodać . W tych zwyczajnych słowach - bardzo pięknie to co ważne ująłeś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję...Często, kiedy coś piszę, chciałbym to potem usunąć lub ukryć i decyzja o opublikowaniu tekstu bywa czasem trudniejsza niż samo pisanie. Dlatego, jeśli ktoś czuje lub rozumie to, co chciałem wyrazić, to jest to dla mnie zawsze jakby przywróceniem do życia, które na chwilę zamarło w oczekiwaniu, w nadziei i obawie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty