Rozkosze podniebienia następcy tronu


         Księżna Nona ziewnęła. 
    - Remigiuszku, mówiłam ci, żebyś
    nie jadł pajączków. - powiedziała
    prawie przez sen.  
         Następca tronu Remigiusz
    zaszczebiotał słodko:
    - To nie pajączki, łaskawa Pani, 
    to oski. - 
         Mówiąc to pulchną dłonią 
    ukrytą w koronkach wrzucił 
    owada do ust i mocno go wessał. 
    - Panie Boże Wszechmogący, 
    stworzycielu świata i ludzi, czy ja 
    śnię!   Co ty najlepszego zrobiłeś 
    Remigiuszku!...Teraz na pewno 
    umrzesz i tatuś znowu będzie 
    mnie męczył, żebym mu urodziła
    chłopca.  Gdyby mój ukochany
    rycerz i faworyt w tym nie pomógł
    strach pomyśleć, co by się stało. -
        Chłopiec posiniał na twarzy
    i zachwiał się lekko na nogach,
    ale nie pokazał po sobie bólu. 
        - Mój język nie z takimi 
    rzeczami sobie radził. - 
        - Ale pamiętaj, że oski to nie
    mróweczki!  -
        - Chyba za duży jak na oskę, 
    to chyba jednak szerszenik, 
    mamusiu. - 
        - A nie mówiłam! Znowu będzie
    mnie gwałcił.  Zrozum szczylu, 
    że urodziłam mu dziesięć córek
    i tylko jednego chłopczyka, czyli
    ciebie, mój skarbie!  - 
        - To dlaczego ich nigdy nie
    widziałem? -
        - Bo wszystkie umarły zanim się
    urodziłeś...O ja nieszczęsna!  Kotki
    i suki mają słodszy żywot. Każdego
    wieczoru łykam słone łzy rozpaczy. 
    A ten zbój, to znaczy twój dostojny 
    ojciec, tylko dlatego dał mi spokój, 
    że nie chciał, aby jego synowie walczyli
    ze sobą o sukcesję. Remigiuszku, 
    będę się za ciebie modliła i jeśli 
    jakimś cudem przeżyjesz, obiecaj mi,
    że już nigdy nie włożysz do buzi 
    żadnego owada, żywego ani martwego. 
    To jest warunek sine qua non przetrwania
    naszego udzielnego księstwa. Poniechaj
    więc tego nie z miłości do mnie, ale
    z obowiązku, jeśli jesteś mężczyzną. - 
         - Mam już cztery lata. - oznajmił
    z dumą następca tronu.  - Ale ty mi 
    również obiecaj cna matrono, że już
    nigdy bakalarus nie połamie na mnie
    wierzby. - 
        - Nie mogę ci tego obiecać, moje dziecko. 
    Rózga to podstawa nowoczesnej pedagogii
    od czasów starożytnych. Gdyby Katon
    i Cezar nie dostali czasem po pupie, to
    nigdy nie dorośliby do swych cnót. - 
        - W takim razie wolę umrzeć. - 
    powiedział chłopiec, a ponieważ taka
    była jego wola, rzeczywiście to nastąpiło.
        Księżna szalała z rozpaczy. Nie wypadało
    jej rozrywać szat przy służbie, ale wyrywała
    sobie włosy i szlochała: "Nie dość, że 
    straciłam wszystkie moje ukochane 
    córeczki, to teraz Pan Bóg odebrał mi
    JEGO."
        Książę Berybeusz przyjął śmierć syna
    ze spokojem. A być może nawet nieco się
    ucieszył, ponieważ małżonka ostatnio niezbyt
    była rada uciechom miłosnym i szukała
    wymówki żeby ich uniknąć. Z drugiej
    strony jednak wiedział, że podniesie się
    przeciwko niemu jawny bunt lub ugodzi 
    go skrytobójczy sztylet. Postanowił więc
    działać szybko i jeszcze tej samej nocy 
    wniknął do komnaty księżnej pod pozorem
    niesienia jej pociechy duchowej.  Przez
    dziewięć miesięcy być może uda mu się
    zapobiec ruchawkom, o ile przedtem 
    uciszy stryja i jego synów.  
         Cóż za smutna historia, godna pióra
    samego Racine' a!    Kiedy książę 
    zabezpieczył już interesy dynastyczne, 
    pogrążył się w żałobie. Przestał nawet
    polować na lisy.  Jego zausznicy popadli
    w niejakie przerażenie, ale jeden z nich,
    widać bystrzejszy od pozostałych, rzekł:
        - Podziwiam twą mądrość Panie, ale
    być może z powodu tragedii jaką przeżyłeś,
    nie zauważyłeś jak bardzo twój syn jest
    podobny do Ciebie - uparty i krnąbrny. 
    Powiedzieć by można: Twoja krew!  
    I zaiste człowiek by się nie pomylił.  
    Twój pierworodny żyje!  Udał tylko, że
    przeniósł się na łono Abrahama, żeby
    skarać swą matkę.  Pójdź i obudź go,
    bo jestem przekonany, że śpi.  A mnie
    w nagrodę ofiaruj jakiś niewielki 
    zamek nad rzeką i mianuj kanclerzem. -
         Jakież było zdziwienie Księcia, gdy
    okazało się, że jest dokładnie tak, jak
    to przepowiedział doradca.  Remigiusz
    udawał jedynie martwego, najprzód
    na złość matce, a potem ze strachu
    przed gniewem ojca.   
        Książę zawrzał gniewem, ale racja
    stanu jednak przeważyła. Ze spokojem 
    godnym szlachetnego Seneki wysłuchał 
    żalów następcy tronu i przyobiecał mu, 
    że pedagogus już nigdy nie skarci go 
    wierzbową rózgą. Atoli w obietnicy tej
    krył się podstęp, bo następnego dnia
    nauczyciel przyszedł na lekcje z dębową
    laską. W ten sposób nawet w gniewie
    władca okazał swą łagodność. 
        Zawezwał też rankiem doradcę. 
    Przyprowadzono go w bieliźnie przed jego 
    oblicze, lecz zamiast spodziewanej nagrody, 
    otrzymał wyrok śmierci kwalifikowanej pod 
    zarzutem zdrady stanu i uzurpacji. Dwór
    przez tydzień przyglądał się temu widowisku,
    a poniektórzy szlachetnie urodzeni ukradkiem    
    oddawali mocz ze strachu, że spotka ich ten
    sam los.  Jednak i w tym wypadku, władca
    zachował godny podziwu umiar i polecił
    rozerwać końmi tylko jednego z nich. Ta
    kara była błahostką wobec tego, co spotkało
    nieszczęsnego doradcę.  
         Zrządzeniem losu, kiedy tylko nadeszła
    zima, stryj i jego synowie utonęli przeprawiając
    się po krze przez rzekę. Książę wyraził swój
    najgłębszy smutek, po czym z radością pochował
    ich w rodzinnej krypcie. Przedtem jednak
    wygłosił krótką mowę,  którą zakończył 
    słowami:
         - Wszyscy oni są już teraz w niebiosach 
    przed obliczem Boga Żywego. Wszelako 
    dziwię się, że stryj mój nie wykazał stosownej
    ostrożności.  Kiedy doświadczony lis przeprawia
    się przez rzekę, nigdy nie utonie. Doprawdy
    zachował się jak młokos! - 
         Szemrano jednak po tawernach, że to 
    książęcy najemnicy potopili owe lisy jak koty. 
    Tym, którzy głosili takie oszczerstwa wyrywano 
    język, ale zanim to nastąpiło, musieli wszystko
    odszczekać albo odkwiczeć i wyrazić wdzięczność 
    władcy, że łaskawie darował im życie. I tu również 
    widać, jak wielka była łagodność księcia.
         Tymczasem jego małżonka piękniała z nocy
    na noc, jej kształty mocno zaokrągliły się, a w 
    stosownym czasie powiła zdrowe dzieciątko. Był to 
    chłopiec, któremu nadano piękne imię Euzebiusz.
    Nie pożył jednak zbyt długo. Któregoś wieczoru
    księżna udała się za własną potrzebą, a do jej
    sypialni zakradł się Remigiusz i zadusił rywala
    poduszką.  
          Odetchnięto z ulgą, gdy okazało się, że 
    następca tronu żyje...Zawsze radzę damom, 
    żeby w sypialni trzymały na wszelki wypadek
    urynał. Ale na cóż zda się płochej kobiecie
    mądrość doświadczonego człowieka!   











   


























    



  

 


   











        

 












 






 
           





 
     
 





 









    
        

Komentarze

  1. No tak, w "demokracji" fizycznie się najczęściej nie gładzą...

    Moje utwory dzielą się na poważne lub melancholijne i groteskowe,
    i są to dwa różne style, ale czasem się one wzajemnie przenikają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Plochej kobiecie zawsze się coś przyda;))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty