Inteligent czyta

        
    Zamierzam przeczytać jeszcze raz "Grę
szklanych paciorków" Hessego. Może to 
być nieco trudne, ponieważ wcześniej jej 
nie czytałem, w przeciwieństwie do innych 
jego utworów ;-)  Ale może uda mi się ją
przeczytać, oczywiście "przed śmiercią", 
po raz pierwszy? :-)
    Niedawno zobaczyłem przecenioną
"Czarodziejską górę", którą czytałem 
w ostatniej klasie liceum i sporo o niej
dyskutowałem z przyjacielem. W pierwszym  
odruchu chciałem ją kupić, ale wtedy nie
miałbym nawet na wodę mineralną, poza
tym książka ma swoją wagę, a ja miałem
zamiar udać się na dłuższy spacer.  No i gdzie
ją położę, kiedy w moim pokoju nie ma nawet
centymetra kwadratowego wolnego miejsca, 
a i tak niedługo będę musiał go opuścić.
     Ostatecznie przeważyły jednak dwa 
inne argumenty:
1) Nie wiem, czy mam jeszcze czas na tak 
obszerne lektury, kiedy moje życie się kończy, 
na wchodzenie jeszcze raz w ten świat, choć 
pewnie zrozumiałbym teraz nieco więcej niż 
wtedy; 
2) Mój przyjaciel nie żyje. Kiedyś z przerażeniem
przeczytałem notatkę prasową, że na jakiejś
działce rozszarpały go, a może nawet zjadły 
(nie pamiętam już) dobermany, które zawsze 
tak uwielbiał. 
     Czasy, kiedy ludzie kupowali książki, bo
tak wypadało, jeśli chcieli uchodzić za osoby
kulturalne i musieli je nabywać "spod lady", 
bezpowrotnie minęły. U mojej mamy na półce
można znaleźć "Ulissesa" Joyce' a, "Imię
róży", poezje Miłosza i Rilkego, i inne podobne 
rzeczy, których nie trzeba było czytać - 
wystarczyło bowiem, że stały na półce.  
     Ale najcenniejsza była filozofia. Na stadionie
"Skry", gdzie handlowano dosłownie wszystkim, 
dzieła Plotyna i Leibniza z Biblioteki Klasyków 
Filozofii osiągały niebotyczne ceny.  
     Podczas studiów rozmawialiśmy czasem o 
tym, ile razy Plotyn zrozumiał samego siebie:
raz, kilka razy, czy tylko pół razu (kiedy zrozumiał
się w połowie).  Istnieją na to świadectwa 
starożytnych. A dzisiaj, kiedy ktoś słyszy o 
Absolucie, to mówi, że to niezła wódka...
     Albo zgłębialiśmy tygodniami myśl Leibniza 
głoszącą, że monada nie ma okien.
    W stanie wojennym pojawił się na płocie obok
miejsca mego zamieszkania ogromny napis
wymalowany czarną farbą "Jaruzelski - smok 
wawelski!"  A nieco później chodziłem na seminaria 
naukowe poświęcone problemowi, jak obalić w 
Polsce realny socjalizm. 
    Odbywały się one bez najmniejszego problemu,
poza tym, że jacyś tajniacy pisali z nich notatki
służbowe. A mój nauczyciel, profesor Klemens 
Szaniawski, miał być pierwszym premierem
niepodległej Polski (ale niestety zmarł na raka). 
Oczywiście, teraz prawie każdy chwali się, że był 
co najmniej w podziemiu, choć młodych to już
zupełnie nie interesuje.
    Ale, co ostatecznie wywalczyła "Solidarność"? 
Paradoksalnie, prawo do niekontrolowanego 
bogacenia się ludzi najbardziej zaradnych kosztem 
pozostałych, prawo do wyzysku i do braku 
elementarnej solidarności w kontaktach 
międzyludzkich i do bycia ogłupianym przez
polityków, reklamy i media.  Nie szanuje się ludzi 
starych, chorych i słabych, zdrowia i wiedzy. 
Takie są skutki neoliberalnego doktrynerstwa,
kto wie, może nawet obłędu. I pojawia się znowu
pokusa schwycenia wszystkich za twarz.
     Nie potrafię przekonać moich studentów, że za 
"moich czasów"(które niekoniecznie były moje z 
powodów, o których już tu pisałem) uważano osoby 
wybierające pokarm z kosza na śmieci na przystanku 
i dopijające wodę z wyrzuconych butelek po wodzie 
mineralnej, za osoby chore psychicznie. A teraz to 
widok tak normalny, że prawie nikt na to nie zwraca 
uwagi, a jak jaki bezdomny zasłabnie na ulicy i 
próbujesz go jakoś ratować, to młodzi mówią, że od 
tego są służby i jak padnie, to go uprzątną, a potem pochowają...Oczywiście za PRL-u też istniała nędza,
ale jej istnienie starano się ukryć.
     Wolność to piękna rzecz, jednak zachłanny egoizm
niekoniecznie...A w Polsce 2 miliony ludzi ( w tym
dzieci) musi przeżyć za 8 zł dziennie. Niewielu 
natomiast odczuwa głód wiedzy, czy kultury.  
Sprzyja temu koncepcja polityczna, zgodnie z którą 
Polska ma być rezerwuarem taniej siły roboczej. 
A na pytanie, dlaczego współcześni studenci nie 
słyszeli często o Szekspirze, czy Platonie, odpowiada 
się: "Jak będzie ich to interesowało, to sobie znajdą 
w necie!"







  


   








     

     
     










   

Komentarze

  1. ad Vocem

    a) Szekspir wraz Platonem nie są atrakcyjni dla heteroseksualnej większości studentów, głosujących na korwinowską wersję Konfederacji banialuk

    b) mądrzejsze studentki nie zechcą się przyznawać do tego że są z pokolenia, które prezentuje tego typu farmazowny

    c) PRL nie umarł w świetle bredni niejakiego Czarzastego które znów zaczął powielać

    d) te jednostki, które urodziły się w czasie formowania komuny, są obecnie pozbawione ojczyzny

    e) filozofka uzna że cytowanie facetow ( samych wieszczy, poetów czy literat ów ) ukazuje narcystyczne zapędy części z mówców i pisarzy


    e) ludzie młodzi ( szkoła średnia ) sa w apolitycznym okresie walki o przyszłość siebie, a w zasadzie własnych wnuczek i wnuków

    f) to że jedzenie leży na śmietniku, oznacza że pojęcie braku pozywienia na tym kontynencie jest niecelowe, w ujęciu glodu na pozostałych krancach cwywilizacji ludzkich

    g) wbrew oczekiwaniu nurty filozoficzne nie wymarły jeszcze, a sens istnienia nie zamyka się w kolorze karty do najczęściej aktywnego bankomatu

    ps.
    ( https://www.youtube.com/watch?v=BWUDAyGR_jk )

    - https://www.youtube.com/watch?v=D4rYnwAVcGI |
    nuty
    ( https://www.youtube.com/watch?v=OSIr5mx3YA8 )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filozofie nie wymarły i nawet hasła w rodzaju "koniec filozofii, początek myślenia" niczego nie zmieniły, bo przecież nie chodzi o nazwę, ale o sens pewnej racjonalnej postawy wobec świata. Nadal też można spotkać ludzi, dla których sens ma wspieranie kultury w dostępnym dla nich zakresie. Istnieją wydawcy i księgarze, którzy rezygnują z części zysku, bo zależy im na promowaniu kultury i wspieraniu rozwoju intelektualnego i wrażliwości innych. Sam się czasem z tym spotykam i widzę, że nie chodzi tutaj o pozyskanie klienta, a bardziej o dotarcie do niego z czymś wartościowym...Niestety państwo uchyla się od obowiązku wspierania kultury, wiedzy i krytycznego myślenia, albo wspiera projekty zgoła bezsensowne, co jest marnowaniem publicznych środków i ogłupianiem ludzi, skazanych często wyłącznie na najbardziej prymitywną rozrywkę.

      Usuń
  2. Tak, transformacja była przecież nieunikniona i mogła prowadzić do dobra, ale niestety jak słusznie zauważasz, zrobiono wiele, żeby to potencjalne dobro zniszczyć. Popełniano błędy, których można było uniknąć i w rezultacie wiele rzeczy zniszczono, ale co mnie najbardziej martwi zniszczono też mentalnie wielu ludzi, albo postawiono w sytuacji materialnej niezwykle trudnej. I to wszystko zaczęło się nie teraz, ale od samego początku obrany został niewłaściwy kierunek i kapitalizm jest wyjątkowo drapieżny, czemu towarzyszy też niezwykle prymitywna ideologia polityczna.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty