Porady duchowe

      
     Spotkałem w życiu wielu nauczycieli,
którzy radzili innym jak żyć. Z jednymi
miałem okazję rozmawiać, rady innych 
poznałem jedynie z książek, czasem 
wiekowych, a czasem napisanych przed
chwilą, jakie w tym celu napisali. 
Bardzo często mówili rzeczy mądre...
Ale o sporym stopniu ogólności. I czasem
przychodziło im to zbyt łatwo.
    Dla przykładu przytoczę prostą
radę udzielaną przez większość z nich.
- "Nie bądź więźniem przeszłości." 
Przeżywanie wciąż na nowo dawnych
zdarzeń i rozdrapywanie ran sprawia,
że zamykamy się w przeszłości, tracąc
kontakt z życiem. Różnie tę myśl 
wyrażano, mówiono np. "Nie daj się 
przytłoczyć swojemu wczoraj." Myśl 
niemal nieskazitelna w swej 
uniwersalnej prawdzie. Jak to mówią 
"Mucha nie siada!"  
    Dlatego przypomniała mi się dzisiaj,
kiedy przeczytałem wspomnienie pewnej
kobiety o tym, co spotkało ją, kiedy
była dzieckiem. 
    W nocy do wsi, w której mieszkała
wpadli uzbrojeni ludzie. Widziała, jak
rozrąbali tatusiowi siekierą czaszkę,
a mamie, która próbowała ją ukryć 
poderżnęli gardło. Matka żyła jeszcze, 
kiedy obcięli jej piersi. Była tak zmieniona,
że dziewczynka się jej przestraszyła. 
Jej starszy brat próbował ratować
matkę. Dlatego ucięli mu ręce i nogi,
a krwawiący korpus położyli na blacie
stołu. Dziewczynkę zranili, a kiedy 
okazało się, że żyje, podcięli jej przeguby, 
a następnie wynieśli i porzucili w 
mrowisku. 
      Przeżyła. Wie również o tym, że 
władze kraju, którego ludność
dopuszczała się podobnych zbrodni nie 
uznają ich za ludobójstwo,a ci którzy 
to robili uważani są (z innych powodów) za 
bohaterów. 
      To relacja z przeszłości. Ale podobne 
rzeczy dzieją się na świecie także teraz. 
W psychologii określa się takie psychiczne
zranienia mianem traum. 
      Trauma traumie jest jednak, jak wiadomo, 
nierówna. W ciekawej książce wybitnego 
amerykańskiego psychologa ze szkoły Junga 
na temat traum, jaką niedawno czytałem, 
pełnej terapeutycznych opowieści i symbolicznego
języka, jako ciężkie traumy przedstawia 
się zdarzenia z życia dzieci, którym zabrakło
miłości rodziców. Pisałem już kiedyś o 
dziewczynce, która dopiero po sześćdziesiątce
uwolniła się od skutków takiej traumy jedynie 
dlatego, że terapeuta zamiast próbować
wpływać na jej psyche po wysłuchaniu jej 
relacji i zobaczeniu jej zdjęcia z dzieciństwa 
nie potrafił zapanować nad sobą i popłakał się.  
      Małe, czy wielkie rany, jakich życie nam
często nie szczędzi są trudne do 
"przepracowania" (jak to się mówi w 
psychologicznym żargonie). Dlatego czymś
bardzo ważnym jest współczująca postawa
i terapeutyczne działanie. A tego najczęściej
brakuje, ponieważ osoba głęboko zraniona 
zamyka się w sobie, a inni nie domyślają
się najczęściej nawet, co mogło ją spotkać.  
Ale zachowanie takiej osoby może też być
postrzegane jako odbiegające od normy 
i niepokojące.  I wtedy zamiast miłości
i pomocy spotyka się z obwinianiem.
    Nie jestem terapeutą, choć z 
konieczności występowałem czasem 
w takiej roli i jedynym powodem, dla którego 
o tym piszę jest zwrócenie uwagi na dość 
oczywisty fakt, że najmądrzejsze nawet 
rady nie zastąpią wczucia w sytuację 
drugiej osoby. Tymczasem dość często
na takich właśnie ogólnikowych i uważanych
za święte prawdach poprzestaje się 
i większość książek dotyczących pogłębiania
tzw. życia duchowego i radzenia sobie 
z codziennym życiem w ogóle poza 
taką perspektywę nie wychodzi. 
     Wracając do przytoczonego wojennego 
przykładu ktoś mógłby powiedzieć - pochowała 
przecież rodzinę, a żałoba to dobry sposób na
uwolnienie się od rozpaczy. Resztę zrobił
czas...Nic na ten temat chyba nie wiadomo.
Pozostała tylko relacja starej kobiety na
temat tego, co ją spotkało, kiedy była
małą dziewczynką.
    Życie jest cudowne, cudowne, cudowne, 
cudowne, cudowne, cudowne!, powiada
pewien mistyk, którego też ostatnio czytam,
jaka szkoda, że mali ludzie tego nie widzą...
;-)  
    




      


   

Komentarze

  1. Nazumi,
    szukasz powodow aby ratowac swoje wlasne przywiazanie do zycia przeszloscia.
    Podany przez Ciebie skrajny przyklad ma niby swiadczyc ze nie mozna oderwac sie od wydarzen z przeszlosci.
    Jak najbardziej nawet z tym poradzilismy sobie w Ameryce.
    Nie tylko dalismy swiatu hot dogs czy fast food.
    Potrafimy usunac wszelkie traumy z kazdego czlowieka.
    nawet ja juz potrafie.
    Kazda trouma ma swoj indywidualny energetyczny ładunek emocji, ktory trzeba zneutralizowac.
    Pamiec wydarzenia pozostanie po takim zabiegu jednak sam ładunek energetycznej emocji zostaje usuniety.
    Ten mechanizm energetycznej terapii nazywa sie Emotion Code.
    Pojechalem specjalnie do Ft. Lauderdale, Florida aby sie tego nauczyc.
    Najlepiej efekt usuwania takiej emocji jest porownac do log jam
    Log jam to zablokowane podczas spływu rzeka setki bali, aby odblokowac taki zator wysyla sie inzyniera aby dokladnie przestudiowal ten zator, wystarczy tylko usunac trzy newralgicznie bale aby spływ bali zaczał ponownie spływac rzeka.
    Podobnie przecietny czlowiek ma ok 350 przeroznych emocji zablokowanych w swoim polu energetycznym.
    Wystarczy jednak usunac tylko 3 czy 4 takie newralgiczne emocje aby energia naszego pola dookoła fizycznego ciala zaczela ponownie swobodnie sie przemieszczac.
    Odzyskujemy nasze zdrowie, czujemy sie jakby nic nam nie dolegało.
    Nazumi,
    nie ma zadnej potrzeby żyć przeszloscia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danek, czasami nam się wydaje, że wiemy dlaczego ktoś coś pisze, ale zdarza się, że się mylimy.
      Powody, dla których napisałem ten tekst są zupełnie inne niż to przedstawiasz :-) A pogląd, że każdą traumę da się usunąć jest zupełnie nieuzasadniony i ani Ty tego nie potrafisz, ani nikt inny...

      Usuń
    2. Trochę mnie to dziwi, bo przecież napisałem o co mi chodzi :-) Twój sposób czytania tekstów określiłbym jako leninowski. (Ponieważ Ty wszędzie widzisz komunistów). On tak czytał i demaskował stanowisko, którego autor w ogóle nie wyrażał. Na tym polegała jego pryncypialna krytyka ;-) Ty to robisz pisząc: "Nazumi, szukasz powodów, żeby ratować swoje własne przywiązanie do życia przeszłością. Podany przez Ciebie skrajny przykład ma świadczyć o tym, że nie można oderwać się od wydarzeń z przeszłości." Dlaczego miałbym chcieć ratować takie przywiązanie i jednocześnie deklarować, że przytaczana przeze mnie myśl jest mądra? Czy nie prościej byłoby wykazać jej fałszywość? Ja piszę tylko o tym, że prawdy należące do mądrości życiowej nie mają charakteru prawd absolutnych i że dlatego konieczne jest wczucie się w konkretną ludzką sytuację...Gdybyś interesował się tym, co dzieje się na świecie, to okazałoby się, że mój skrajny przykład nie jest aż tak skrajny, bo codziennie niemal takie rzeczy mają miejsce. Uljanow to fanatyk, ale ty przecież nie jesteś fanatykiem :-)

      Usuń
    3. Nazumi,
      kiedys, kiedys, gdy byles jeszcze mlody broniles zasady ze trzeba iść do przodu, ze przeszlość nalezy tam gdzie nalezy, czyli do przeszlosci.
      Powoli jednak przychyliles sie do "humanistycznych" mysli, ze jednak trzeba mocno siedziec w przeszlosci, przypominac sobie wszelkie porazki:
      np dziewczyna ode mnie odeszla - mam przypominac sobie o tym codziennie.
      Bog chce abysmy pamietali tylko i wylacznie nasze sukcesy, abysmy nasze sukcesy celebrowali.
      Mnie nie jest zupelnie po drodze z "ludzkim" humanizmem inspirowanym przez ksiecia tego swiata, czyli szatana.
      Humanisci nawet nie zdaja sobie sprawy jak przesiaknieci sa nasionami z inspiracji zła, nawet gdy maja dobre intencje trzeba byc niezwykle czułym aby identifikowac zło.
      Nazywaj to sobie stalinowskim sposobem na eliminacje podszeptow szatana do ucha intelektualisty.
      Ja jestem bardzo ostrozny gdy slucham wypowiedzi intelektualisty.

      Usuń
    4. Danek,
      ja nie uważam siebie za intelektualistę, ani za humanistę, więc pewnie nie jestem przeniknięty tymi nasionami zła, o których piszesz :-) Nie do końca jednak rozumiem, dlaczego Jesteś wobec mnie tak podejrzliwy, że przypisujesz mi myśli, których w mojej głowie nie ma. Przeszłość to część naszego życia i nie możemy ich po prostu zostawić za sobą. Ale to nie oznacza przypominania sobie akurat porażek. Jeśli Jesteś człowiekiem wolnym, to nie lękasz się swej przeszłości, ani swego jutra.

      Usuń
    5. A skąd wiesz, że Ty sam nie ulegasz podszeptom Szatana? Kochasz przecież bardziej ciało kobiet niż ich dusze i zmieniasz partnerki co trzy tygodnie (może, co trzy miesiące). A przecież Zbawiciel kochał Marię Magdalenę...Kochał też bardzo Judasza. Ale nie było to miłość do ciała, lecz do duszy :-)

      Usuń
    6. Nazumi, piszesz:
      "Przeszłość to część naszego życia i nie możemy ich po prostu zostawić za sobą"
      oto co Bog mowi do nas poprzez Swoje Słowo:
      przypomnij sobie gdy King David prowadził spiritualna walke o uzdrowienie umierajacego syna.
      Poscił 7 dni, zamkniety sam ze soba w pomieszczeniu, modlił sie, robił wszystko co bylo w jego mocy aby uzdrowic umierajacego syna.
      Jego towarzysze obawiali sie, ze jesli syn umrze David straci zmysły z rozpaczy.
      Co robi David gdy jednak syn umarł?
      Bierze prysznic, ubiera sie w nowe ciuchy, David jest mistrzem z pozbywaniu sie bagazu przeszlosci.
      Powiedzial do swoich towarzyszy, dopuki syn żył walczylem o jego życie.
      Ja traktuje bardzo powaznie zycie dniem dzisiejszym oraz z radoscia patrze w przyszlosc oczekujac jeszcze wiekszych cudownych rzeczy, ktorymi obdarzy mnie Stwórca.
      Odnosnie Twojego drugiego komentarza, oj, uderzyles mnie ponizej pasa :)
      Rzeczywiscie nowe dzieje sie w moim zyciu.
      Od okolo 4 miesiecy mam dwie dziweczyny w moim zyciu.
      Kasia, Polka, ok 52 lata, mieszka godzine drogi ode mnie, czyli 60 km, akurat dzisiaj sie z nia spotkalem, spedzilismy 6 godzin wspolnie podziwiajac downtown St Petersburg oraz pojechalismy na zachod slonca na plaze.
      Sliczna kobieta, ubiera sie bardzo ladnie, mamy wspolny temat, inetresuje sie duchowoscia.
      Jednak jeszcze nawet nie calowalem sie z nia. Zaprosilem ja na 3 dniowy pobyt na plazy w resorcie na plazy , 15 Lipca.
      Moja druga partnerka to sąsiadka, Leah, 24 lata mloda. Mieszka 7 ulic ode mnie, poznalem ja gdy bylem na spacerze.
      Spotykamy sie raz, dwa razy w tygodniu; czesto zostaje u mnie na noc,
      Wysoka, dlugie nogi.
      Maszyna Bemer, czyli magnetoterapia - przywraca calkowicie przeplyw krwi do kazdej komorki. Zorientowalem sie, ze w sprawach meskich calkowicie przywraca zdolność czyli sprawność gdy mialo sie 20 kilka lat.
      Maszyne kupilem aby uzdrowic moja mame, prfzy okazji uzdrowilem samego siebie :)
      Mama czuje sie juz znakomicie, jednak jeszcze co najmniej z miesiac potrwa terapia aby calkowicie zostala uleczona.
      Codziennie jezdze aute do mamy 45 km aby zrobic jej zabieg.
      Zadnych medycznych lekarstw, tylko magnetoterapia wyrezyserowana jeszcze przez Nikola Tesla, usprawniona w niemieckim laboratorium z Berlinie wyprodukowana w Lichtenstein pomiedzy Niemcami oraz Szwajcarią.
      Koszt $6,400 to naprawde niedrogo, gdy leczy ze wszystkiego, nawet odrastaja u mamy zdegerowane kosci.

      Usuń
    7. To przyjemne masz życie, a mam nadzieję, że dzięki maszynie także, jak piszesz, zdrowe :-)...Jeśli lubisz kobiety to ja Ci tego nie żałuję i na pewno nie uderzam poniżej pasa, bo bez trudu odpowiedziałeś, czy raczej uniknąłeś odpowiedzi ;-) A co myśli Pan Bóg o tym to tego ani Ty, ani ja przecież nie wiemy, więc mój komentarz nie był całkiem poważny.

      Usuń
    8. za kazdym razem gdy spotykam sie z Leah dziekuje Bogu, ze obdarza mnie taka piekna dziewczyna.
      Bog lubi, gdy dziekujemy za dobre rzeczy, ktorymi nas obdarza :)

      Usuń
  2. Trauma po tragedii.
    Czytałem a aborygeńskim obyczaju żałobnym - żałobnikowi golono głowę i zakładano hełm z gipsu. Gdy włosy odrosły na tyle, że hełm odklejał się od skóry i można go było zdjąć, żałoba była skończona.
    Dokładniej piszę o tym tutaj: https://bloginglife2.blogspot.com/2018/09/niedzielne-czytania-zaosc-po-utracie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, chętnie chyba nie tylko ja przeczytam :-)

      Usuń
  3. ...Ale wzmacnianie psychiki nie jest łatwe, bo istnieje nieświadomy opór i różne zachowania, w których wyraża się ucieczka przed świadomością traumy, czasem nawet patologiczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. problem ze anglosaska edukacja wprowadzała traumy zanim się pojawiły ( w czasach ) które opisywali autorzy.
    Nonsens ?
    przykład(y)
    a) https://www.youtube.com/watch?v=bSBMI_jxsbE

    b) https://www.gram.pl/artykul/2016/08/20/kanon-cyberpunka-ksiazki-filmy-i-komiksy-ktore-trzeba-znac.shtml
    ignoranci w polsce mogli nawet wrukowywac w swiadomosc najmlodszych ) przy braku reakcji rodzica (- ...
    c) https://www.youtube.com/watch?v=wyV5Gs0O5MY

    odbitka itelektualna

    d) https://www.youtube.com/watch?v=J8XRXsPE__o

    oraz wprowadzanie w rzeczywistoc ( stanów ameryki )

    - https://www.youtube.com/watch?v=VWGUCoBpyLk (

    ilu te pozycje juz znalazły czytelniczek i graszy ?
    ile zostanie poddanych funkcjom uzależniania ?

    w opcji ps
    - ( https://www.youtube.com/watch?v=-lqPWGAwUjE )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle sporo rzeczy nad którymi warto się zastanowić...

      Usuń
  5. Ogólne doradzanie nie jest za dobre. Moim zdaniem;). Skuteczność terapii mnie osobiście nie satysfakcjonuje;). Ludzie latami chodzą do lekarzy by faszerowac się farmakologiczne..., tabletka stała się niejako symbolem zdrowia, a dla mnie to wręcz odwrotnie wygląda w rzeczywistosci;)
    Odwracanie się od przeszłości i zapomnienie o niej dla mnie nie ma sensu. Jestem jaką jestem dzięki przeszłości i temu co mnie spotkało. I te dobre rzeczy i te źle. Zaprzeczenie temu, czy wspieranie, wg mnie nie jest dobrym pomysłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, całkowite odcięcie się od przeszłości byłoby równoznaczne z brakiem akceptacji dla siebie samego, albo jakąś formą ucieczki przed uświadamianiem sobie także rzeczy bolesnych i przykrych, dzięki którym czasem "wzrastamy"...

      Usuń
    2. Jak komuś lepiej wychodzi zapomnienie, to niech zapomina;)). Dla mnie to nie ma sensu..., nawet jeżeli przez pamięć cierpię czasami. Nie samym szczęściem człowiek żyje...takie moje zdanie, ale każdy może się że mną nie zgodzić i mieć inne zdanie;)

      Usuń
    3. No i pewnie się czasem nie zgadza ;-) Ale ja akurat się z tym zgadzam.

      Usuń
    4. ;)) czasami to nawet wychodzi tak, że ja sama ze sobą się nie zgodzę:)). Jedno powiedziałam, a drugie zrobiłam;). Tak życie potrafi odmienić moje zdanie:). Punkt widzenia zależy trochę od siedzenia;)

      Usuń
    5. No tak...Ale z drugiej strony nawet myśliciele (jak Kołakowski) chwalą niekonsekwencję :-) A zamykanie się na doświadczenie życia niczego dobrego zwykle nie przynosi.

      Usuń
  6. Tak, wczucie się w czyjąś sytuację, zorientowanie się w zaistniałych okolicznościach oraz zrozumienie charakteru/sposobu postrzegania rzeczywistości przez cierpiącą osobę jest, jak sądzę, niezbędne jeżeli chcesz komuś pomóc. I ile wymaga wrażliwości, cierpliwości, dociekliwosci oraz taktu! Poradniki "Jak żyć", czy pobieżnie rady: "Nie załamuj się!" nie przyniosą zamierzonego efektu, bo nie są kierowane do konkretnej osoby. Ale mogą tlumaczyć przyczyny pewnych zachowań, co może pomóc w znalezieniu wyjscia z danej sytuacji. Chcąc jednak faktycznie komuś pomóc trzeba spędzić z nim dużo czasu. Trzeba mieć zatem ku pomaganiu prawdziwą wolę. I umiejętności.
    Na ogół ludzie chcą aby wszystko i wszystkim dokoła dobrze się działo, żeby żyć wśród szczęśliwych ludzi (ale żebyśmy to my byli jednak szczęśliwsi od innych ;-)). Dajemy rady powierzchowne bo czasami chcemy uciec od prawdziwych problemów - cudzych, a także własnych. A czasami może się zdarzyć, że usiłując pomóc komuś pomogliśmy samemu sobie ! :-D
    Alma

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle poruszyłeś w tym wpisie spraw, Nezumi, że można by pisać i pisać.
    Jedną z nich jest niezrozumienie zachowania innych ludzi. Zazwyczaj wykluczamy osobę, bo boimy się niewygodnej dla nas rzeczywistosci- uciekamy od niej (jedną z najpiękniejszych idei jest przecież umiłowanie, według mnie szacunek, do bliźniego). Dlaczego się boimy zająć taką "inna"osobą? Ponieważ umiłowanie bliźniego to tylko idea, przykazanie. Gwałty na ludzkiej duszy i ciele działy się zawsze, dzieją się także teraz. Dlatego chyba podchodzimy do innych ludzi z rezerwą - nie chcemy aby nas ktoś skrzywdził emocjonalnie albo fizycznie. To chyba może być przyczyną odsuwania się od ludzi "innych, wykluczonych już wcześniej przez jakieś środowisko". Zastanawiam się jednak, czy w głębi duszy, każdy człowiek nie określa sam siebie jako odmiennego, i poprzez szukanie kontaktu z jakąś ludzką wspólnotą nie usiłuje właśnie potwierdzić sam sobie, że jest nieinny, akceptowalny.
    Alma

    OdpowiedzUsuń
  8. "Jeden wytrzyma wszystko, a innego załamie..."
    Myślę, że w tym załamaniu bardzo pomaga współczesne doradztwo socjo-psychiczne. Spotkałem się gdzieś z wypowiedzią: jeśli uważasz, że jesteś najbardziej nieszczęśliwą osobą na świecie, to nią jesteś.
    Jestem najbardziej nieszczęśliwa osobą na świecie - czyż takie stwierdzenie nie napawa dumą?

    OdpowiedzUsuń
  9. Almo, dziękuję za bardzo ciekawe i trafne refleksje :-) Nie będę ich z kolei komentował, bo myślę po prostu, że warto się nad tym, co napisałaś zastanowić...Wykluczanie jest niestety dość częste i przyjmuje czasem formy po części ukryte i niejawne...

    OdpowiedzUsuń
  10. Lech...Czasem wydaje mi się, że doradztwo socjo-psychiczne czyni więcej szkody niż pożytku. Ale to tylko takie wrażenie. Wszystko zależy chyba od kompetencji, osobowości i wartości przyjmowanych przez tego, kto to robi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty