Mournful

          Mournful 

    Czasem wspominam moje londyńskie przygody. Zdarza się, że nawiązując do nich zmyślam jakieś opowieści jak w opowiadanku "Cmentarna klamka", które miało już chyba ze trzy wersje.  Były mój przyjaciel, którego spotkałem przypadkiem kilka lat temu powiedział po pijanemu, że Autorka tego zdjęcia prawdopodobnie nie żyje, może nawet została zamordowana i że nigdy nie odnajdę jej grobu w UK.  Pod wpływem alkoholu mówi się różne rzeczy. Mówiąc całkiem szczerze boję się prawdy i nie chcę tego wyjaśniać. Faktem jest, że i on stracił z nią kontakt i był o tym z jakichś powodów przekonany...A jeśli powróci jak zjawa będzie to bardzo smutne, więc wcale takiego spotkania nie pragnę. 

      Kiedy robiła to zdjęcie była w głębokiej melancholii po śmierci Ukochanej Siostry i uwielbianego Czarnego Kota, którego ja też bardzo lubiłem. Poczciwiec walczył w ogrodzie z innymi kotami, wracał mocno podrapany, a potem wyczerpany spał i można byłoby po nim chodzić jak po dywanie. I może poszedłby do nieba wraz z pchłami gdyby nie to, że próbował gwałcić młodszą siostrę. Zginął Biedak przysypany workiem z cementem, który spadł na niego z rusztowania. Caretaker, który znalazł jego ciało powiedział, że nigdy nie widział tak ogromnego kota. Nasz bohater nazywał się Kuleczka i odwzajemniał moją sympatię. 

   Ja też pogrążyłem się wtedy w żałobie. B. poprosiła mnie, żebym zrobił jej żałobne zdjęcie. Była jesień  - padał ulewny deszcz i wiał wiatr. Uklękła za okiennymi drzwiami do ogrodu bosa, w białej koszuli nocnej i trzymając w dłoniach fotografię Siostry, trzęsąc się z zimna zanosiła się płaczem, a krople deszczu płynęły po szybie. Zdjęcie bardzo się udało...

   Była świetną aktorką. Kiedyś w Lesie Kabackim późną jesienią, potem jak trochę wypiła, udawała zmarłą tak, że byłem przekonany, że nie żyje. Leżała nieruchoma i blada wśród mokrych liści i przez długi czas nie oddychała. Była już noc i ulewa, i kiedy z rozpaczy odchodziłem od zmysłów nagle wstała i cieszyła się z udanego żartu. Napisałem o tym krótki wiersz i pokazałem go Starej Poetce. To był jeden z niewielu utworów, które zawsze mnie poruszają. Ale ona spytała tylko: "Dlaczego zamordował Pan swoją kochankę?"...

   Jednak te dwie straty głęboko nią wstrząsnęły i chciała przeżyć je do samego końca. Ja to rozumiem. Sam zrobiłem zdjęcie "Ostatnia droga Koteczki Mitsuko", kiedy wiozłem jej ciałko do kremacji. Było to po drugim dniu świąt  rano na przystanku autobusowym (Umarła poprzedniego dnia przed piątą rano). Otulona białym prześcieradłem w tekturowym pudełku wydawała mi się bardzo piękna, choć na zdjęciu nie widać jej twarzy.    Kiedy moja matka leżała na marach też wydawała mi się piękna. Nie podchodziłem blisko - widziałem ją z pewnej oddali, bo chciałem wyobrażać sobie, że śpi. Trudno to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Może to jakiś spokój i ukojenie po cierpieniu - uczucie niemal mistyczne. Jakby nagle w mroku zapaliło się jakieś światło. 

      Mama miałaby mi pewnie za złe, że wspominam ją w tekście o kotach. Kiedy zmarł jej mąż zadzwonił do niej jakiś krewny i spytał, co tam u niej słychać i co mąż porabia. 

      - A, nic...Mąż niedawno umarł. 

      - Nie przejmuj się Alina! Rozumiem twój ból, bo pies mi niedawno zszedł. 

      Kiedy wychodziłem nocą z Łazienek zobaczyłem kilkadziesiąt metrów przed sobą Starą Poetkę. Szła jak mała dziewczynka szurając butami po chodniku usłanym zmarzniętymi liśćmi. A ja pomyślałem: "Nie będę jej niepokoił. Na pewno jest zamyślona". Zginęła we mgle i nigdy więcej już jej nie widziałem. Zostały mi po niej rysunki i wiersze, i pamięć o chwilach spędzanych razem do późna w nocy, rozmowach i wtajemniczeniach, i chwili kiedy rzuciła mi się na szyję mówiąc "Tylko Pan jest Człowiekiem"...

      

      


      
 

Komentarze

  1. Mam nadzieję, że nie sprawiłem nikomu zawodu tym mało radosnym tekstem. Po świętach dopadają mnie często podobne wspomnienia. I jeszcze inne, podobne do tych. Budzą mnie w nocy, albo w ogóle nie śpię. ..Rzecz jasna piszę tylko o tych swoich przeżyciach, które nie są jakoś bardziej intymne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałem niestety czasu zrobić dobrej reprodukcji tego zdjęcia, które miałem tylko na odbitce. Niewiele też mogę powiedzieć o samym portrecie, który przedstawia rodzinę królewską przy łonie śmierci królowej. I chyba nie może przedstawiać królowej Marii, która zmarła na ospę podczas epidemii w 1695 r. Jest, jak mi się zdaje, wcześniejszy. Dla nas ważny był tylko jego nastrój...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tekst mało pogodny, ale z jakim ekscytującym epizodem 😉 Nastraszyła Cię "na wesoło", jaka radość gdy "ożyła" 😀
    Tego się nie zapomina.
    Scena przygnębiająco-upiorna, ale Twoja fryzura radosna 😎

    OdpowiedzUsuń
  4. Jutro Sylwester, jakieś taneczne rytmy by się zdały... Przy Andrzejkach mi się zapomniało, ale Sylwek to już musowo jakieś tańce muszą być 💃🏻🕺🏻

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty