Mglista opowieść

    Fatalny stan zdrowia, poważne problemy życiowe, osamotnienie i notoryczny brak czasu nie pozostawiają mi zbyt wiele sił na pisanie czegokolwiek, a nawet na dłuższe słuchanie muzyki, jednak wciąż mam w pamięci japońskie przysłowie "Kiedy upadłeś siedem razy, podnieś się po raz ósmy". Ponieważ jednak prawie w ogóle nie śpię zdarza mi się coś tutaj napisać. 

           



         
"Każdy myśli "Tak będzie 
- a jest całkiem inaczej; 
I ta wielka różnica 
to zwykły porządek świata."
(Suttanipata)
 
 
     Kiedy się poznali nie myślał o rozstaniu, ani o tym, że szczęście trwa tylko chwilę. Tak, może o tym wcale się nie myśli. Później jednak widać wszystko jak na dłoni. 
     Noc była ciemna i tylko niekiedy rozświetlały ją jakieś światełka niczym świetliki, czasem też czerwone, albo niebieskie niby główki od szpilek. Pociąg toczył się powoli po torach jakby lokomotywa zasapała się i dostała zadyszki. Konduktor wszedł do przedziału i poprosił o okazanie biletów. 
- Jaka jest następna stacja? - spytał. 
- Liaguszka, ale tam pociąg się nie zatrzymuje. A następna - Matnia. 
- Tam muszę wysiąść. - powiedział. 
- Pana sprawa. Nie widziałem jeszcze, żeby ktoś tam wysiadał, ale różni są ludzie. Ja w to nie wnikam. 
- O której tam będzie? 
- Planowo po północy, jednak mamy małe opóźnienie. W Priekrasnej rzuciła się pod pociąg, dlatego tyle staliśmy...
- Kto się rzucił? - spytał jegomość siedzący naprzeciwko i z ciekawością przyglądał się konduktorowi spod okrągłych, srebrnych okularów.
- Taka tam...Nawet całkiem możliwa dziewczyna. Blondyneczka. Ale chyba od kilku dni nic nie jadła. 
- Tabletki lepiej łykać, nie ma ambarasu. Twarz zakryją, z pokoju wyniosą i przestoju żadnego nie ma. Ludzie kompletnie nie myślą. 
Konduktor spojrzał na niego wzrokiem wyrażającym skrywaną pogardę, odwrócił się i w milczeniu wyszedł. 
Jednak jegomość już się rozgadał o tym, jak i dlaczego ludzie odbierają sobie życie. 
- Przykładowo takie młode kobiety. Kto jest winien? Zwykle myśli się, że wina jest po stronie mężczyzny, ale dlaczego właściwie tak się myśli? Że niby wśród kobiet są same anioły? Nasi pisarze idelizują kobiety, nawet prostytutki. A one tak się zabijają, żeby tylko się nie zabić, a to przecież nie honor. -  
Nie potrafił jednak wzbudzić w słuchaczu zainteresowania. Zapytał więc: 
- A w tą Matnię pan się musi pchać? 
- Jestem umówiony. 
- Pozwoli pan, że się przedstawię. Iwan Iwanowicz Cerber, urzędnik państwowy drugiej rangi.  Czy to nazwisko panu coś mówi? 
- Obiło mi się o uszy, ale w rzeczy samej mówi nie tak wiele. 
- Mówią, że wyglądam jak pies i mam trzy głowy. Nie zauważył pan? 
- Wygląda pan całkiem normalnie. 
- Czuję, że z pana sytuacji nie ma wyjścia. Czy prawidłowo myślę? 
- Czasem warto... 
- A dla kogo pan się tak poświęca, drogi Piotrze Iljiczu? 
- Czy my się znamy? 
- Ach, że tak powiem, to ja szanownego pana znam. Wiem z kim zamierza pan się spotkać. Euridice, prawda? Wiem nawet, jakiego koloru szminki używa.  Ciekawość zawodowa. 
- Nie mam z panem przyjemności. 
- Ja tylko pana ostrzegam. Kontakty z cudzoziemkami nie zawsze wychodzą na zdrowie. Poza tym to postać nieco mitologiczna. Co pan o niej właściwie wie? A może to jaki szpieg, he, he? A włosy sobie farbuje. 
- Kocham ją, czy panu to nie wystarcza? 
- Nie ma nic piękniejszego niż miłość, nawet jeśli prowadzi do zatracenia. Stamtąd nie ma już powrotu. Żegnam pana! 
I rzeczywiście znikł. Wysunął się przez otwarte okno. Dlaczego właściwie późną jesienią pasażerowie otwierają w przedziale okno? Przecież nawet woda w kranie na stacji czasem zamarza. A wychodzenie przez okno jest surowo wzbronione. Piotr Iljicz jednak prawie tego nie zauważył. Teraz pociąg nabrał biegu, a lokomotywa wydała z siebie przeciągły gwizd. Minęli Liaguszkę i nieuchornnie zbliżała się Matnia. Czyż muszę mówić, co wydarzyło się dalej?  Wysiadł w Matni w zupełnym pustkowiu.  To właściwie przystanek, nawet budynku stacyjnego tu nie ma. Postawił torbę obok siebie i rozglądał się po peronie. Sytuacja nie zmieniła się o czwartej rano, wciąż stał i czekał na nią. Około ósmej wyjął z kieszeni rewolwer i zastrzelił się. Nie wiedział, że Euridice nie mogła przyjść. Rzuciła się pod pociąg w Priekrasnej. Prawdziwe nazwisko Rosenblut. Wiedziała, że jest śledzona i chciała uchronić Piotra przed aresztowaniem, jednak Ochranie był on całkiem niepotrzebny.  Nie ma chyba nic smutniejszego niż zawiedzione uczucie...ale jak można się czasem pomylić! 
  
  

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty