Opowieść Pani Ogawy

 


"Gdy się myśli snują swobodnie, każdy z nas na pewno tęskni za tym,  co dawno minęło"

         (Kenko, Zapiski dla zabicia czasu)

 

            Pani Ogawa popatrzyła na mnie wzrokiem, który zdawał się obejmować zaświaty i jakieś nieskończone gwiezdne dale i niezgłębione, ukryte w mroku tajemnice, a potem przy nalewaniu herbaty do filiżanek spytała:

           - Czy wiesz, że pierwsza miłość powraca czasem jako duch? 

           -  Dotąd o tym nie słyszałem. 

           -  A jednak, a jednak...Tak się zdarza. 

           -  Czy chcesz mi o tym opowiedzieć? 

           -  To ty zwykle coś mi opowiadasz, ale teraz 

posłuchaj.  Zacznę od tego, że było to dawno temu. - 

mówiąc to uśmiechnęła się szeroko - A więc, dawno 

temu żył pewien młody człowiek o imieniu Makoto. Ten

Makoto był poetą. Zbuntował się przeciw światu i 

zamieszkał na odludziu w nadziei, że nikogo tam nie 

spotka.  Jak bardzo się pomylił!   Ludzie zjawiali się 

tam  rzadko, ale nie sposób było nie zwracać na nich 

uwagi. W mieście jest ich pełno, ale przechodzą obok 

i zanim jeszcze się pojawią stają się obojętni.  Ale na 

pustkowiu każde pojawienie się coś znaczy i zapada 

na długo w pamięć.  Kiedy ich spotykasz uśmiechasz 

się do nich, żeby odsłonić zęby.  Mogą ci bowiem 

odebrać życie.  I tak poznał pewną dziewczynę. Było

to zimą podczas śnieżnej zamieci. Wiatr wyrywał jej 

parasol z dłoni. Makoto zbliżał się do niej i 

początkowo wydawała mu się zjawą. Ale kiedy 

podszedł do niej schwycił jej dłoń, chcąc przytrzymać

parasolkę.  Była tak lodowata, że przeszył go dreszcz.  

       - Pójdziemy razem obejrzeć rusztowanie 

wieloryba? - spytała. 

       - Jeśli to konieczne. - powiedział. 

       - Ach, to wcale nie jest konieczne, ale umieram z

ciekawości i naprawdę mogę umrzeć jeśli go nie 

odnajdę.  Przyjechałam tu z Kioto. 

       - W takim razie nie mam wyboru. Muszę pani 

towarzyszyć.  

      - Jestem damą i gdybyś nie spojrzał mi w oczy, 

odgoniłabym cię jak psa. Ale ty nie jesteś zwykłym 

człowiekiem.  

      - Jestem zwykłym człowiekiem. 

      - A więc odpowiedz: Co jest miękkie po kąpieli?  

      - Paznokcie...

      - Prostak by tego nie wiedział.  

      Szli pod wiatr trzymając się za ręce i prowadząc konwersację, a dama odrzuciła parasolkę w śnieg.  Byli już całkiem skostniali, a w mroku niewiele było widać. 

     - Żebyśmy go tylko nie przeoczyli. - zaniepokoiła się. 

     - A co by się stało i tak jest martwy...   

     - Nie mielibyśmy gdzie się przespać.  

     Dopiero nad ranem odnaleźli go i znaleźli w nim 

schronienie przed śniegiem i wiatrem.  Ale kiedy 

Makoto obudził się ze snu dziewczyny nie było. 

Znikła w porannej mgle. Przez całe życie marzył i 

tęsknił za nią. Nawet wtedy, gdy powrócił do miasta i 

napisał swój ostatni wiersz. Nie mógł jednak sobie

przypomnieć jej twarzy i zmyślał ją wciąż od nowa.  

Kilka lat wcześniej dopadła go nieoczekiwana sława,

zaczął bywać w towarzystwie, a sam książę 

delektował się jego strofami, mimo że były bardzo 

smutne.  Przed śmiercią miał już tylko jedno 

pragnienie - ujrzeć ją choć na chwilę.  Jednak 

wiedział, że to niemożliwe.  Pojechał wprawdzie zimą 

nad morze i odnalazł miejsce, w którym ją kiedyś 

spotkał, ale chciał jedynie jakoś oszukać samego siebie.  

Natknął się tylko na szczątki wieloryba, które wciąż 

tam były, albo mu się tak wydawało.    

       Czym jest jednak taka rzekoma wiedza?  Los lubi czasem

zaskakiwać i którejś wiosny idąc przez park zobaczył 

ją.   Ptaki śpiewały, wiśnie pokryły się 

kwieciem w wiosennym upojeniu, a przed nim 

pojawiła się siwa, pomarszczona staruszka. 

      - Poznajesz mnie spytała?  

      - Nie. - odpowiedział nieco urażony.  

      - A pamiętasz go?  Czy pamiętasz wieloryba? 

      Wtedy ją rozpoznał.  I chociaż od tamtego czasu

miał wiele kobiet zadrżał.  

      - Nie masz parasola. - powiedział i schwycił jej 

dłoń jak wtedy. Była delikatna i ciepła, i przypomniała mu dawną czułość. - To może

pójdziemy gdzieś razem? - zapytał. 

     - Za póżno!  Jestem martwa...A ty przez całe 

życie byłeś taki nachmurzony jak wtedy, kiedy cię 

poznałam?   

     -  Tęskniłem za tobą, ale byłem pogodny.  

     Kiedy tak rozmawiali potrącił go jakiś 

przechodzień, zwrócił się ku niemu na chwilę,

ale wtedy staruszka znikła.  Nie czekał na porę chryzantem, wieczorem wypłynął

łódką na książęcy staw, ale wypadł z niej i utonął.  Może za

dużo wypił i zagapił się na księżyc odbity w wodzie jak wielki Li Bo...

     Pani Ogawa skończyła swą opowieść i powiedziała

- Mam nadzieję, że cię nie zanudziłam.  Czy masz jakieś uwagi? 

- Raczej zaciekawiłaś, ale wiesz, że mnie interesują

szczegóły.  Przecież w mroku, w zamieci i we mgle

nie mógł dobrze widzieć jej twarzy, a potem nie mógł

jej sobie przypomnieć. Poza tym nie mógł już czuć, że 

jest piękna.  Widział całkiem inną osobę. Jak więc 

mógł ją rozpoznać? Martwego wieloryba można 

czasem ujrzeć na plaży. Każdy tak może powiedzieć...

 - No właśnie. Całkiem bez sensu...Ale może rozpoznał

jej głos?   

  

 

 

       

 

Komentarze

Popularne posty