Herbatka zen

      


      Pani Ogawa spała. Wszedłem w jej sen i powiedziałem: 

    - Mam ochotę na herbatkę zen. 

    Poruszyła się na posłaniu i ciężko westchnęła. 

    - Zamykaj zawsze drzwi. Nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie. 

   Podniosła się i przetarła oczy.

   - Tak. Miałam dziesięć lat, wracałam ze szkoły i nie zamknęłam drzwi, a wtedy on udusił mnie i utopił w wannie. Mama przypięła mi na drzwiach kartkę "Kiedy wracasz ze szkoły zawsze zamykaj drzwi", ale nie posłuchałam. Wiedziała, że nie zamykam. 

    - To straszne przeżycie. 

    - Miał osiemnaście lat. Nigdy przedtem czegoś takiego nie zrobił. Przystojny, podobno dobrze się uczył. Nie czytam gazet, ani nie korzystam z netu, ale ktoś, kto sam już nie żyje, zrelacjonował mi szczegóły śledztwa. Uważam, że dobrze robiłam, że nie zamykałam. Prawdopodobieństwo, że coś się stanie niewielkie, a dzieci, jak pewnie wiesz, często o czymś zapominają. Po co pozbawiać je chwil radości? Bardzo mi go szkoda, choć przez niego nie oglądam słońca. W kilka miesięcy później napadł na kogoś jeszcze raz, odnaleziono go i skazano na śmierć. Ale mnie to życia już nie przywróci. 

     - W moich myślach wciąż żyjesz. 

    - Inaczej byś do mnie nie przyszedł, prawda? - 

    - Przyszedłbym jak zawsze. 

    - Jestem już stara. 

    - Ale robisz wspaniałą herbatę. 

    -  Co myślisz o karze śmierci?

    - Nie odbierałbym nikomu życia, gdybym nie musiał kogoś przed śmiercią bronić. Kara śmierci nikogo nie odstrasza. W XVIII - wiecznej Anglii najwięcej kradzieży zagrożonych karą śmierci dokonywano w tłumie podczas publicznych egzekucji. A prawo można naginać jak się chce. Nie tylko w Trzeciej Rzeszy. Czytam porządek Kodaszim ("Świętości") z Miszny. Jest tam mowa o "wytępieniach" (Keritot). Gdybyś wiedziała za co groziła śmierć i to przez ukamienowanie. To odcięcie od wspólnoty, czy wytępienie później częściowo cedowano na Pana Boga - kara miała pojawić się po śmierci. W wielu krajach świata kara śmierci jeszcze jest, podobnie jak chłosta i ucinanie prawej ręki. 

    - Spinozysta i studiuje "Talmud"?

    - Nie nazywałbym tego studiowaniem. Rabinizm talmudyczny w odróżnieniu od chasydyzmu nie zajmuje mojej uwagi. Musiałem się go uczyć,  żeby opowiadać o nim studentom.  Nawet nie wiesz, jak było to dla mnie uciążliwe, ale wykład musiał być kompletny.   Doceniam wszelkie próby usystematyzowania prawa, ale podporządkowanie go w każdym szczególe normom religijnym raczej niż moralnym nie budzi mojej sympatii. Kara śmierci obowiązywała na przyklad za wykonywanie pewnych prac podczas Szabatu. 

     - Wracamy do Spinozy, który nie uznawał autorytetu Księgi. 

     - "Miszna" pierwotnie nie była Księgą. Był to przekaz ustny, który powtarzano sobie z pokolenia na pokolenie, a później dopiero spisano. Wiara w autorytet nie może jednak zastąpić prawdy. Gmina w Amsterdamie wyklęła Spinozę uroczystą klątwą, a przedtem próbowała przekupić,  a nawet zabić.  Żadnemu Żydowi nie wolno było zbliżać się do niego na odległość mniejszą niż cztery kroki, rozmawiać z nim, chwalić go, ani czytać jego dzieł. Rabin Morteira cenił Spinozę i chciał,  żeby był posłuszny. Taki intelekt mógłby się przydać wspólnocie. 

      - Byłeś spinozystą? 

      - W młodości, zanim jeszcze poznałem Zhuangzi i Laozi,  "Wierzyłem w Spinozę" jak Goethe, ponieważ jego metafizyka otwierała swobodną perspektywę na działanie Natury. Jednak zawsze obce mi były wszelkie "izmy", które zwalniałyby mnie z samodzielnego myślenia i odczuwania. W tym sensie nigdy nie byłem spinozystą,  ani później taoistą. Byłoby to absurdalne. Kiedy Spinoza pisze, że zabójcę należy uśmiercić jak wściekłego psa, to się z tym nie zgadzam. Kiedyś pies rzucił mi się do gardła, a jego właścicielka zaczęła go katować. Skatowała i uciekła, bo go nie zaszczepiła.  Przeżyłem, bo udało mi się zasłonić dłonią, ale ta tak bardzo spuchła, że ludzie wezwali pogotowie. Jestem prawie pewien, że ona go już wcześniej katowała. Nie usprawiedliwiam zbrodni, ale psychozy, ani psychopatii nie wyleczą hycle. Gdyby społeczeństwo było zdrowe, zbrodnie byłyby czymś rzadkim.  Humanitaryzm bywa czasem dziwny. W Rosji na przykład obowiązuje podobno prawo, które chroni kobiety. Jedna z nich, alkoholiczka, zabiła z żądzy zysku siedemnaście staruszek i skazano ją na 20 lat więzienia, bo to górna granica na jaką można skazać kobietę. Adwokat domagał się nawet złagodzenia kary. Niedługo wyjdzie na wolność. 

     - Przeżyła 20 lat w kolonii karnej? 

    - Ano przeżyła. Podobno zajęła się szydełkowaniem. Nie pamiętam dobrze, może nawet  skazano ją w końcu na 15 lat...Jest sporo argumentów przeciwko stosowaniu kary śmierci. Ale przecież nie o tym rozmawiamy. 

    - Nie o tym. Jako duch żalę się na mój los, ale nie żądam zemsty, pragnę tylko współczucia. Należy współczuć ofiarom, a nie ich katom, ale ja współczuję też temu, kto stał się zły. 

    - Współczuję ci o wiele bardziej niż temu, kto mówi, że nie wie, dlaczego cię zabił, albo komuś, kto mówi, że wykonywał tylko rozkazy, kiedy okrutnie kogoś dręczył. To jest całkowicie nieporównywalne...Jedynie ty mogłabyś mu wybaczyć, ale tego właśnie nie możesz. 

    - Jak widzisz mogę. Podobno nie wiedział, dlaczego musiał to zrobić i prosił, aby ktoś mu to wytłumaczył. Być może przedtem bardzo cierpiał, ktoś go krzywdził i tak powstał ten wewnętrzny przymus. 

     - Czy to znaczy, że próbujesz ożywić dziewiętnastowieczny pogląd, że o wszyskim decyduje środowisko, albo cechy wrodzone? 

    - Wciąż mam tylko dziesięć lat. Ale słyszałam o tym. Ożywić go się w moim przekonaniu nie da.   Ale, kiedy myślimy o sobie, szukamy tysiąca usprawiedliwień, a innym przypisujemy wolną wolę. Trudno mi sobie wyobrazić, że mogłabym robić to, co ten chłopak. Ale tym, co mnie przeraża, nie jest odstępstwo od normy, a brak litości dla ofiar. To, że złamał prawo jest mniej istotne, bo zgodnie z prawem mógłby mnie równie dobrze zamordować, gdyby prawo na to zezwalało, albo nakładało taki obowiązek. Kto miałby za złe SS- manowi, że zabił Żydówkę. 

     - A jednak myślisz jak osoba dorosła. 

     - Dokształciłam się w Cesarskim Uniwersytecie Zjaw. Przychodzimy na zajęcia w nocy.  Nie straszni są nam oprawcy, nekrofile, ani kanibale, ponieważ utraciliśmy swą fizyczność...Może jeszcze herbatki? 

     Ale czarka wypadła jej z rąk i stłukła się. 

     - Nie mam już siły. - wyszeptała, a jej głos drżał - Muszę się zdrzemnąć. A co myślisz o naszej rozmowie? 

     - Beznadziejna...bo nie ma nadziei na zmianę tego opresyjnego sposobu myślenia...Ale przynajmniej nikt z nas nie powiedział: "Musimy ich wszystkich zabić, zanim oni nas zabiją" i "Najlepiej zabić też ich dzieci", ani "Musimy kogoś pomścić, żeby przywrócić porządek moralny".

     - To wytępienie mi się nie podoba. W propagandzie hitlerowskiej przedstawiano Żydów jako istoty, które należy tępić, by nie zajmowały przestrzeni życiowej. Tak jak się tępi prusaki, albo pluskwy. Bez zbędnych emocji. Żydzi nie powinni nikogo tępić, bo są przecież ludźmi jak wszyscy pozostali i w ludziach powinni widzieć ludzi, w dzieciach dzieci, a w matkach matki...

     - Być może to tylko zbieżność słowna.  - zauważyłem - To, co nazywamy sumieniem jest jednak indywidualne i nie może być zastąpione lojalnością wobec stada, czy księgi. Zdając się wyłącznie na uznawane w danej społeczności normy, nie unikniemy patologii. 

     - Chyba jednak nie zasnę. Gdybym nagle znikła nie przejmuj się.  To przypadłość zjaw...  




    

     

    

      

Komentarze

  1. Z jednej strony jest kara śmierci, za zabicie jednego człowieka, a z drugiej, za zabicie ponad 70 osób, 21 lat więzienia w trzypokojowe celi, z telewizorem, dobrym komputerem i darmowym wiktem oraz opierunkiem. Gdzieś między tym jest sprawiedliwość ale gdzie…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nigdzie :( Okazjonalnie i czasem przypadkowo zdarzyć się może, a poza tym ni widu ni słychu...

      Usuń
    2. Właśnie nigdzie :(
      Okazjonalnie i przypadkowo zdarzyć się może, a poza tym ni widu ni słychu...

      Usuń
    3. Rabinizm talmudyczny i inne izmy, posłuchałabym, ale żeby to wykładać... nie zazdroszczę 😒

      Usuń
    4. Basiu

      W ramach obowiązków akademickich powierzono mi wykład o doktrynach religijnych. Dzięki temu znacznie powiększyłem moją wiedzę przede wszystkim na temat wyznań protestanckich.
      Izmy same w sobie nie są może interesujące, ale próby odpowiedzi na pytania filozoficzne czasem niezwykle. Zdarzały się osoby, które uważały moje wykłady i seminaria z filozofii wartości za najprzyjemniejszą rzecz w tygodniu, więc nie musiały być nudne. Mówiły mi o tym czasem po latach przy przypadkowym spotkaniu.

      Usuń
    5. Nie byli to tylko studenci filozofii, ale także innych wydziałów i to tak różnych jak orientalistyka i matematyka...

      Usuń
    6. Słusznie nie zazdrościsz. 🙂Ale jak zrozumieć np. to, co Jezus mówił (według Ewangelii) o leczeniu w Szabat, jeśli się nie zna ducha tego formalizmu.

      Usuń
    7. Wierzę że były ciekawe, dlatego właśnie chętnie bym posłuchała. Ale przebrnąć przez te wszystkie detale żeby taki wykład uskutecznić to dzięki... Ty jesteś erudytą więc nie takie tematy ogarniałeś (jaki niezbędny wyraz 😉) ale mimo wszystko...

      Usuń
  2. Ale herbaty zen bym się chętnie napiła. Jeszcze nie próbowałam, a pewnie pyszna jest.
    Mógłbyś nas tu czasem poczęstować herbatką, rozmowy byłyby jeszcze sympatyczniejsze. Co wy na to Odziu, Danek? Może jeszcze inni goście reflektują? Podarujemy już sobie nawet te ciasteczka ryżowe... ☕☕☕☕
    Będzie tort 🍰🍰🍰🍰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie czasami była 🙂

      Usuń
    2. Na poprzednim blogu ktoś nawet zaproponował i zorganizował spotkanie z autorem (ze mną), w nagrodę dla wiernych czytelników, ale na nie nie dotarłem. Prawie się na mnie obraziła młoda Czytelniczka, która entuzjastycznie odnosiła się do moich tekstów. Ale ja właśnie ze względu na nią nie przyszedłem. Chciałem ją uchronić przed bliższa znajomością ze mną i skończyło się na pisaniu listów.

      Usuń
    3. Bardzo czule do mnie pisała i moja Marzenka złościła się trochę mówiąc, że jest przesłodzona aż jej się zbiera na mdłości...Ale herbatka zen to poezja, więc też czasami mam na nią ochotę. ☘️🌸

      Usuń
    4. Chciałeś uchronić raczej siebie, bo jakby co, to byś paskiem dostał od Marzenki!
      I że tolerowała słodkie listy, no to się dziwię, zbyt wyrozumiała była kobieta.

      Usuń
    5. Marzenka była delikatna i łagodna. Ale list zaczynający się od słów "Kochany mój, Piękny, Jedyny" mógł ją trochę zaniepokoić, choć niepotrzebnie. Byłem trochę próżny - podobało mi się, że kogoś wzruszam swoimi utworami...Ale myślałem tylko o niej.

      Usuń
    6. Niech będzie ta zen, skoro to taka poezja.
      Kawa też może być ostatecznie 🤎

      Usuń
    7. No mógł ją bardzo zaniepokoić, ale ufała ci.

      Usuń
  3. Zaparzaj porządną czarną herbatę, skoro zen to nie czaj. Zaraz tam się zlatujemy do ciebie. Jużeśmy się zmówili. Danek trochę się spóźni, bo ma tam te międzylądowania.
    Tort szwarcwaldzki udał mi się nad podziw... Tak że no... czekaj tam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no pięknie,
      Oczywiście natychmiast przyjmuję zaproszenie Twoje Basiu na
      Schwarzwälder Kirschtorte,
      po naszemu Black Forest Cake!
      Zen herbatki nie znam ale zawsze możemy wypić Lipton Black Tea, to moja ulubiona herbata.
      Mam tylko międzylądowanie w Zurich, wiec szybko dotrę :)

      Usuń
    2. Odziu, co z tobą?
      Pospiesz się, herbata stygnie.
      Danek już zlądował via Zurich, nawet ja dotarłam z tym tortem, chociażem przygody miała, Nezumi herbaty zen cały samowar naparzył, a ciebie nie ma. Za dużo masz chyba tych zegarów...

      Usuń
    3. Ze mną wszystko w porządku, 😉 w tym roku nie mam w planie podróży do Niemiec, ale to się jeszcze może zmienić. 😀

      Usuń
    4. Umawialiśmy się w Warszawie, ale ty z tego zarobienia źle mnie zrozumiałeś :(
      No nic, jeszcze w zielone gramy... 🌿
      W Niemczech, mówisz... niezła myśl, obadamy jak im leci 🧐

      Usuń
  4. Odziu, ale Poznań byłby tak jakby bardziej pośrodku, co ty na to? I jeszcze te koziołki zapraszają...
    Ale najpiękniej byłoby w Zamościu. Bez dwóch zdań mają najpiękniejszy ratusz. Te schody zawsze trącały jakieś struny w mojej mandolinie, i grały i grały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, mam za sobą kilka spotkań znajomych z internetu i takie kameralne i nawet takie na ponad 30 osób, czyli nam doświadczenie. A ono mi mówi, że żadna rewelacja to nie jest. Niektórzy byli nawet rozczarowani, gdy skonfrontowali kreacje internetowe z rzeczywistością. Dla mnie zawsze była to dobra zabawa, bo nie mam złudzeń, wiem co i jak, ale poza zabawą nic z tego nie wynikło. Obecnie nie mam czasu ani ochoty na organizację w Poznaniu jakiegoś spotkania z prawdziwego zdarzenia, ale gdy ktoś ze znajomych zawita do Poznania, a ja będę na miejscu, to zawsze może liczyć, że go zaproszę go kawiarni na kawę i ciastka. Kontakt ze mną jest prosty.

      Usuń
    2. Dziękuję, Odziu, ale to tylko żarty 🙃

      Usuń
    3. Jasne, ale to o kawiarni jest na poważnie. 😀

      Usuń
    4. Trochę się rozpędziłam chyba... 🤭🙃

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty