Z londyńskich opowieści


        Francis Bacon, Study for  A Running Dog
    

         Dawno już nie pisałem żadnej opowieści, choć napisałem ich tak wiele...Może dlatego, że i tak wszystkie utoną we mgle zapomnienia. (Chyba tylko jedna osoba pamięta mojego Aurelia). Właściwie nie pamiętam już Londynu, w którym dzięki szczególnym psychicznym potrzebom mojej ukochanej stałem się też cmentarnikiem. "Cmentarną klamkę", która była czymś w rodzaju opowieści biograficznej napisałem nawet drugi raz po tym, jak zniknęła mi z oczu. Znaleźliśmy z B. przerdzewiałą klamkę, która odpadła od jakiegoś XVIII - wiecznego chyba grobowca w kształcie piramidy. Nieopatrznie wziąłem ją ze sobą i wtedy zaczęły się dziać niestworzone rzeczy. B. budziła się w nocy i trzęsąc się ze strachu kazała mi sprawdzać, czy drzwi na górze są dobrze zamknięte i czy nie pozostawiłem gdzieś otwartego okna, bo ktoś jest w domu. Ponieważ budziła się ze snu z krzykiem, opuszczałem sypialnię i próbowałem stanąć oko w oko z duchem. 😀 Oczywiście wiele w mej opowieści później ubarwiłem i dopowiedziałem i powstała z tego zupełnie inna,  i raczej złowroga niż zabawna historia. B. była przekonana, że to kara za świętokradztwo, jakim jest zabranie czegoś z miejsca ostatecznego spoczynku, więc w jednej z wersji mej opowieści, jeśli dobrze pamiętam, uśmierciłem ją. Dopiero wiele lat później dowiedziałem się, że Japończycy mają demona, który atakuje w odludnych miejscach i na cmentarzach tych, którzy tam się włóczą nocą i okrutna śmierć dopada ich nawet w ich własnym łóżku. 
       Przed śmiercią mojej matki często bywałem nocą na cmentarzu próbując tam robić zdjęcia upiornych drzew i oswoić się z tym, co mnie czeka. Ktoś z moich znajomych nawet się tym zgorszył. Ale bałem się raczej dziwnych ludzi, którzy tam się pojawiali niż duchów, a śmierć,  którą zwyklem nazywać Grabarką, trochę już poznałem.  Kilka lat temu mój przyjaciel po śmierci żony poprosił mnie, abym spał w jego dość sporym domu z piwnicami, ponieważ cierpiał na bezsenność z powodu lęku przed duchami. Oglądaliśmy do późna w nocy jakieś filmy a potem spokojnie zasypiał. 
       Faktem jest, że moje życie po powrocie z Londynu, gdzie nie bywałem nigdy bardzo długo, za to byłem wiele razy, popadło w ruinę.  Niszczyła je tęsknota za najbliższą osobą, która była tak daleko ode mnie. Ale klamkę być może zanieśliśmy z powrotem na cmentarz. Kilka lat temu ktoś, kogo oboje znaliśmy, powiedział mi, że B. nie żyje, a może nawet została zamordowana, ale że nie odnajdę jej grobu. Szukam go czasem, nie szukając. 
    Wczoraj dowiedziałem się, że inna bliska mi kiedyś osoba śpi z umierającym kochankiem, który o mało kiedyś jej nie zabił, w jednym łóżku, ale boi się, że przez święta będzie musiała leżeć obok niego, jeśli ten wyzionie ducha. Czasem tylko jakiś krok dzieli nas od szaleństwa...
     Dość ciekawą dla snującego opowieści własnością życia jest to, jak  łączą się w nim elementy tragiczne i groteskowe, psychiczność z tym, co realne. Nawet w takim "Idiocie" Dostojewskiego, co nie zawsze się zauważa. Dopiero na końcu powieści dowiadujemy się, do czego miało doprowadzić przypadkowe spotkanie Myszkina z Rogożynem w przedziale pewnego pociągu...Z wiekiem zaczynam dochodzić do przekonania, że zamiast fantazjować, lepiej jest czasem ująć coś niż dodać do własnej opowieści. Dostojewski nazywał Londyn Baalem i wytrzymał w nim tylko przez tydzień...
      
      
      


Komentarze

  1. Ale miałem przecież pisać o czymś zupełnie innym...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię mumifikować wspomnień i jeśli się tu czasem pojawiają, nikogo zapewne nie zdołają przestraszyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutne widzę miałeś tam życie nad Tamizą.
    Nigdy nie napisałeś opowieści jak wyglądało Twoje ostatnie spotkanie z B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w domu kilka kamieni z cmentarzy, które wydobyto gdy kopano groby. Nie dość, że ładne, to jeszcze przypominają mi o zmarłych, których chcę wspominać częściej, a nie tylko podczas wizytacji cmentarza. Jakoś żadnych duchów, a tym bardziej demonów na mnie nie ściągają. I to pomimo tego, że wcale bym się nie obraził, gdyby któryś mnie odwiedził. 😉 Nawet krótka rozmowa z kimś kto doświadczył zaświatów, mogłaby dużo zmienić w moich poglądach. A tak tylko Danek snuje tutaj niezbyt mądre i mało interesujące opowieści, jaki to on będzie ważny gdy umrze, w oparciu o to co słyszał w sekcie, do której należy, czyli bez żadnego oparcia. 😀
    Smutna ta twoja londyńska opowieść i szkoda, że tak właściwie bez zakończenia, choć życie pewnie je napisało. Ale może to i lepiej, przecież nie wszystkie zakończenia są szczęśliwe, a tak autor wspomnień ma miejsce na trochę fantazji. Psychiczność ma duży wpływ na nasze pojmowanie życia, ale może trochę przy tym ukrywać przed nami rzeczywistość. Jednak w twórczości nie o rzeczywistość chodzi i to, że opowieści od niej odbiegają w kierunku psychiczności, tylko dodaje wartości, a nie ujmuje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty