Zamieranie

    Siedzę na ławeczce w Łazienkach 

    jest w pół do pierwszej w nocy

    strażnik mnie nie wytropił 

    późna jesień trochę pada

    więc ławka jest mokra

    brudne szare chmury

    za sobą słyszę chichot kuny

    wystukuję do kogoś wiadomość 

    której nie przeczyta

    robię zdjęcia na których 

    niczego nie widać 

    czysta metafizyka 

    jest tak zimno że moje ciało 

    zamienia się w drżenie 

    strażnik krąży i z wehikułu 

    oświetla okolicę 

    jest coraz bliżej wyczuł chyba

    że się ukryłem i chce mnie zaskoczyć 

    za chwilę uprzejmie 

    wyprosi mnie z życia 

    

Komentarze

  1. Piotr Ratynski26 lutego 2024 10:52

    Smutne. Jednak dopóki się oddycha, trzeba mieć nadzieję. Nie zawsze jest ona złudna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadzieja jako koncept jest zrozumiała dla osoby wierzącej.
    Jako Zbawieni, żyjemy w nadziei, ze otrzymamy życie wieczne, gdy nastąpi koniec tego doczesnego swiata.
    Osoba wierząca, gdy zachoruje - w wierze jedzie się uzdrowić do Lourdes.
    Nie rozumiem, ze osoba która jest przekonana, ze Bóg nie istnieje, ze taka osoba w ogóle może mieć jakakolwiek nadzieje na cokolwiek.
    Dla osoby bezbożnej nadzieja jest matka głupich.
    To co jest pewne dla osoby bez Boga to istnienie bliżej niesprecyzowanego losu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danek.
      Nie masz pojęcia co znaczy słowo "pewne".
      Pewność oparta na niczym, to właśnie jest naiwność.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty