Zamieranie
Siedzę na ławeczce w Łazienkach
jest w pół do pierwszej w nocy
strażnik mnie nie wytropił
późna jesień trochę pada
więc ławka jest mokra
brudne szare chmury
za sobą słyszę chichot kuny
wystukuję do kogoś wiadomość
której nie przeczyta
robię zdjęcia na których
niczego nie widać
czysta metafizyka
jest tak zimno że moje ciało
zamienia się w drżenie
strażnik krąży i z wehikułu
oświetla okolicę
jest coraz bliżej wyczuł chyba
że się ukryłem i chce mnie zaskoczyć
za chwilę uprzejmie
wyprosi mnie z życia
Smutne. Jednak dopóki się oddycha, trzeba mieć nadzieję. Nie zawsze jest ona złudna.
OdpowiedzUsuńNadzieja jako koncept jest zrozumiała dla osoby wierzącej.
OdpowiedzUsuńJako Zbawieni, żyjemy w nadziei, ze otrzymamy życie wieczne, gdy nastąpi koniec tego doczesnego swiata.
Osoba wierząca, gdy zachoruje - w wierze jedzie się uzdrowić do Lourdes.
Nie rozumiem, ze osoba która jest przekonana, ze Bóg nie istnieje, ze taka osoba w ogóle może mieć jakakolwiek nadzieje na cokolwiek.
Dla osoby bezbożnej nadzieja jest matka głupich.
To co jest pewne dla osoby bez Boga to istnienie bliżej niesprecyzowanego losu.
Danek.
UsuńNie masz pojęcia co znaczy słowo "pewne".
Pewność oparta na niczym, to właśnie jest naiwność.