Przed rozstaniem
Zastanawiam się, czy pisać tu dalej. Miejsce to jest trudno dostępne i poszczególne teksty mają niewiele odsłon. Jeden z moich utworów na zlikwidowanym kilka lat temu Bloxie miał ich ponad 50 tysięcy, tu mają od kilkudziesięciu do kilkuset. Nie pojawiają się też prawie komentarze nowych osób. W ostatnim czasie tylko dwie takie osoby tutaj pisały - jedna dość serdecznie, choć czasem ktoś komentuje jakieś moje stare teksty na zasadzie jakiegoś przypadku. Jak już kiedyś mówiłem - piszę dla przyjaciół, ze świadomością jak niewielu ich mam. Oczywiście miejsce to może istnieć także beze mnie jako miejsce wymiany poglądów i wirtualnych spotkań. Cieszę się bardzo, że spełnia taką funkcję.
Dramatyzm mej sytuacji życiowej sprawia, że nie mogę z optymizmem patrzeć w przyszłość i być może dojdzie niedługo do zagłady mego kulturalnego życia, a może i życia w ogóle, odwlekanej tak długo jedynie siłą mej woli. To być może upośledza w jakiś sposób mą skromną twórczość, a na pewno wpływa na to, że piszę tu ostatnio mniej niż kiedykolwiek przedtem...
Byłem częściej krytykowany niż chwalony, ale jedno i drugie wydawało mi się szczere. Mam poczucie, że to, co przez lata pozostawiałem ma jakąś wartość i nie wprawia mnie w euforię myśl, że zakończy żywot na śmietniku. Przypadkowa nocna rozmowa z pewna osobą, która dość entuzjastycznie wypowiadała się o mej twórczości, uświadomiła mi, że ten entuzjazm już znikł, a może nawet od początku był pozorny. Nie mogę mu zarzucić braku szczerości, ale być może był złudzeniem tej osoby, którego z jakichś powodów już nie podtrzymuje. Oczywiście, pisząc nie czuję się zależny od czyichś osądów. Nie chcę jednak tworzyć jakiejś iluzji...
E. A. Poe może być słusznie
Niestety z bliżej niezrozumiałych powodów nie mam swobodnego dostępu do mej strony "Wędrówka w dal" na Facebooku, która miała kilkuset obserwujących. Zamieszczałem tam teksty również i z tego bloga - niestety ostatnio jest to niemożliwe. Obecnie strona ta jest nieużywana i zarosła jak zapuszczona studnia i nikt tam nie zagląda. Było tam kilka tekstów z "Zapisków myszy polnej", których tu nie publikowałem. Czytelnicy je lubili.
OdpowiedzUsuńParadoksalnie w tym samym czasie dwie różne osoby chciały wydać moje filozoficzne książki, które były już kiedyś wydane. Stanowczo im to odradzałem...
OdpowiedzUsuńKilka dni temu umarła ("odeszła") starsza siostra mojej matki, która jako nastolatka była łączniczką w Powstaniu Warszawskim. Zaraziła się tam gruźlicą, która latami niszczyła jej zdrowie, ale jej żywotność sprawiła, że przeżyła 95 lat. Podczas ostatniego spotkania w pewnym hospicjum, gdzie mój przyjaciel prezentował muzykę, jakaś staruszka mówiła, że żyje już 37 lat z rakiem piersi.
OdpowiedzUsuńMoje utwory literackie krytykowano tu (z wyjątkiem jednego przypadku) za ich pesymizm...Broniłem w nich od czasu do czasu wartości kontemplacji, współczujacej postawy i prawa do przeżywania melancholii i smutku w pewnych sytuacjach życia.
OdpowiedzUsuńDuch wczorajszego entuzjazmu
OdpowiedzUsuńGdzieś snuje się po kątach
Umiera ostatnia nadzieja
Czas pędzi.
Już nie cieszą nas choinki
Stary świat jest obojętny, nawet wrogi
Człowiekowi.
Alma
UsuńA czy słońce, czy słońce nadal cieszy?
Alma
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że wysyp blogów i ogromnego nimi zainteresowania był wtedy, gdy ja rodziłam i niańczyłam swoje dziecko. Z powodu uwikłania w pieluchy i podążania za zmiennonastrojowym berbeciem przegapiłam ten okres - stąd nie jestem jakoś szczególnie przywiązana do blogów, a nawet traktuję je nieco z przymrużeniem oka.
Masz swój styl, Nezumi. Potrafisz bardzo sugestywnie pisać. I umiesz odczytywać ludzkie emocje. Jeżeli chciałbyś odnieść sukces jako pisarz, to chyba raczej nie poprzez pisanie bloga. To ja tak myślę, ale nie słuchaj mnie, ponieważ nie mam w tym doświadczenia. Poza tym masz swoje fanki :-))
Przeżywasz trudny czas i nie dziwi, że mniej piszesz - nikt nie jest maszyną. Nie wiem co chciałbyś osiągnąć. Do dzisiaj nie wiem.