Starożytne ruiny
Przyroda jakoś łagodnie zaadaptowała ruiny starożytnego
teatru. Czy tak będzie z ruinami, jakie pozostaną po wojnie
na Ukrainie - nie wiem. Może należałoby na tę okrutną już
wojnę spojrzeć z pewnym dystansem i mimo emocji nieco
bardziej rozumnie i starać się ochronić światowy pokój.
Wielu ludzi zachwyca się obecnym prezydentem Ukrainy.
We mnie, mimo pewnych zdolności aktorskich, nie budzi
on jednak zachwytu a jego domniemane bohaterstwo polega
na siedzeniu w schronie i przemowach na telekonferencjach.
Jest bogiem wojny, nie pokoju, a bóg wojny nie ma litości dla
zwykłych ludzi. Co więcej próbuje wciągnąć świat w wojnę
wykorzystując szok jaki wywołuje rosyjska agresja i cierpienia
niewinnych ludzi.
Stał się symbolem oporu Ukrainy, ale w jakimś istotnym
sensie i on odpowiada za tragedię Mariupolu i cierpienie ludzi
w mieście, po którym nie zostanie kamień na kamieniu.
Jedyne, co potrafi powiedzieć to: "Zgliszcza odbudujemy
jeszcze piękniej a bohaterów uczcimy."
Ale to nie gieroje najbardziej cierpią, a starzy ludzie, kobiety,
dzieci i wszyscy pozostali, którzy chcieliby żyć. Cztery miliony
Ukraińców już wyemigrowało. Tej bratobójczej wojny
można było zresztą uniknąć, ale niestety mentalnie agresorzy
niewiele się różnią od ukraińskich ministrów. Piszę o tym ze
sporą goryczą i oczywiście nie zrównuję agresorów z ich
ofiarami. Jednak odpowiedzialność za kontynuację wojny spada
na jednych i drugich.
Piękna i bardzo potrzebna jest pomoc udzielana ofiarom
wojny, ale jesteśmy niestety w zbiorowym amoku. Poważny
profesor filozofii pisze, że Putin jest gorszy od Stalina.
Ktoś słusznie zareagował komentarzem: "Litości!"
Oczywiście ów profesor był poruszony ostatnią informacją
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy o okrutnym
gwałcie na mieszkance Mariupola, który trwał przez kilka dni.
W wyniku odniesionych obrażeń kobieta zmarła, a jej synek
osiwiał. Kogo by to nie poruszyło...
Ci, którzy optują za prowadzeniem wojny, muszą się niestety
liczyć z podobnymi okrucieństwami. A obie strony
wojennego konfliktu postawiły się w sytuacji bez dobrego
wyjścia i odwrotu, i pozorują rozmowy pokojowe.
Ukraińskie ministerstwo nie udziela zresztą informacji na
temat strat ponoszonych przez wojsko ukraińskie. Prowadzi
wyłącznie statystyki ofiar cywilnych. Propagandowy przekaz
bywa przy tym niepokojący. Rosja oskarża Ukrainę o okrutne
traktowanie jeńców i jedyną odpowiedzią jest twierdzenie, że to
wymysł putinowskiej propagandy. Nie wątpię, że propaganda ta
wiele rzeczy wymyśla, ale propaganda ukraińska zbyt wiele
rzeczy utajnia, aby można było jej bezkrytycznie wierzyć. Kilka
dni temu ukraińskie ministerstwo stwierdziło, że wśród tych
rosyjskich jeńców jest wielu zbrodniarzy wojennych.
Przeczytałem też z niejakim zdumieniem tekst o "czyszczeniu
ukraińskich wsi z Rosjan." Tak się składa, że na Ukrainie
mieszka bardzo wielu Rosjan. Prezydent i dostojnicy
molestują Zachód o broń, sankcje, a nawet zarzucają mu
oportunizm, twierdząc obłudnie, że bronią naszej wolności,
a są to żądania wynikające z niechęci do jakiegokolwiek
kompromisu, o który w tej sytuacji zresztą rzeczywiście
niełatwo. "Wolność powinna mieć broń nie gorszą niż
tyrania."
Oczywiście wyniszczoną wojną Ukrainę łatwo
będzie później skolonizować, więc można dostarczać broń
chętnym do tego, aby umrzeć za ojczyznę, nie oglądając się
na straty. Tak więc światem rządzi obecnie Bóg Mars a
nastroje są wojownicze.
Ludzie nie rozumieją też czasem pewnych globalnych
zależności. Okazuje się, że wojna na Ukrainie może np.
spowodować głód w Ameryce Południowej, którego
ofiarą padną najbiedniejsi. Poza tym, jedynie 50 państw
świata popiera sankcje nakładane na Rosję. Jest dość
powszechna świadomość, czym jest geopolityka i strefy wpływów
światowych mocarstw i traktuje się wojnę na Ukrainie jako
lokalny konflikt, a nie walkę wolnego świata ze smokiem.
Oczywiście w Polsce i w Europie trudno nam tak na to patrzeć.
Widzimy w tym zagrożenie mniej lub bardziej bezpośrednie.
Mówi się w związku z tym jak to zachodni hipokryci traktują
Ukrainę dokładnie tak jak nas w 39 r. Analogia jest jednak
jedynie częściowa, bowiem na Ukrainie chcieliby przy okazji
wygrać jakieś swoje interesy.
Przypomniała mi się w związku z tym jeszcze jedna opowieść
mojej Mamy. Kiedy była jeszcze bardzo młoda, usłyszała
w radiu "Wolna Europa" wypowiedź jakiegoś przedstawiciela
rządu londyńskiego, który mówił o konieczności trzeciej wojny
światowej. Poruszyło ją to bardzo. Jeszcze nie tak dawno
pytała mnie, jaką świadomość mają ludzie, którzy w krótkim
czasie po dwóch straszliwych wojnach, pragną dla wyrównania
rachunków kolejnej, ale z użyciem broni, która może zniszyć
świat...
Wyjaśnianie, dlaczego rosyjską napaść nazywam konfliktem, zajęłoby zbyt wiele miejsca i czasu. Jest wojna, a więc konflikt militarny, w którym uczestniczą obecnie obie stronym. A oprócz tego oczywiście kwestia integralności terytorialnej państwa i jego prawa do samostanowienia. Ale ta kwestia mimo swej ważności nie unieważnia pierwszej...
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ująłeś.
OdpowiedzUsuńŻołnierze, młodzi chłopcy, ludzie, giną po obydwu stronach.
Wszystkich żal.
Jeśli ruskiego żołnierza pożałujesz,
choć jest tylko pionkiem w tej grze, to od razu ruską cię nazwą
i putiną
(po francusku la pitain, znaczy dziwka)
Informacje stronnicze dochodzą, tylko z jednej strony
a każda walczy o swoją prawdę,( ta leży pośrodku) stąd konflikt.
Gdyby jedna prawda dla wszystkich była, to wojny by nie było.
Nie lubię wojen, nie będę się rozpisywać,
o białej fladze w którymś komentarzu wspomniałam.
Ja sama się poddaję, nie słucham doniesień,
niusów stronniczych, szkoda na to moich słabych sił,
bezsilna jestem wobec spraw, na które wpływu nie mam.
Kamień na kamieniu nawet nie zostanie,
kiedy użyją broni wiadomo jakiej,
a mam prawo do własnego życia,
ot egoistka.
Alma
OdpowiedzUsuńWyraziles w swoim wpisie obawy, niepokoje i frustracje wielu osób. Tak właśnie jest.
W pelni zgadzam sie z Twoją, powyżej wyrażoną opinią o tej wojnie Nezumi.
OdpowiedzUsuńJednoczesnie ta wojna pokazuje kompletna kompromitacje rosyjskiej armii.
Tak jakby w ogole nie bylo zadnej armii w Rosji.
Danku , o jakże się mylisz
Usuńco do tej armii rosyjskiej.
widac dzisiaj na ekranach telewizora czym jest armia Putina.
UsuńBanda terrorystow nie zdolna do prowadzenia wojny -
jedyne co potrafia to militarna akcja terrorystyczna.
Większość Rosjan inwazję popiera, ponad 80%,
OdpowiedzUsuńnawet poparcie ostatnio wzrosło.
Tam od dziecka ludzie są inaczej wychowywani.
Maluch z przedszkola już jest z wojskiem oswajany,
jednostka się nie liczy tylko masa, indoktrynacja.
Wszystko jest zakłamane,
fakty przeinaczane w imię ideologii "wielikaja Rosija".
Tyle zdążyłam pojąć.
"Szukajcie prawdy,a prawda was wyzwoli"
OdpowiedzUsuńZatem szukam jej, jeśli chodzi o tę wojnę,
jednak wydaje mi się,
że jakoś większość jej poznać nie chce i nie szuka,
błądzi w obłokach.
O Iraku, to nic nie wiem,
OdpowiedzUsuńruskich teraz analizuję.
Odziu, korzystam z różnych źródeł informacji,
OdpowiedzUsuńprzepuszczam je przez umysł:
główka pracuje:) ,
samodzielnie jednak myślę:)
i wyciągam wystarczające dla mnie wnioski.
Nie mam obowiązku wiedzieć o wszystkich wojnach,
to nie moja ulubiona dziedzina, raczej męska.
Tu i ówdzie swoje zdanie wyraziłam i na tym poprzestanę.
Tak, to wygodne i zdrowe dla mojej starganej psyche,
skoro nie jestem wstanie nic zrobić, to po co
paplać o bratobójczej wojnie , "szkoda czasu i atłasu",
na co inne me skromne siły przeznaczam.
Nie nie wiem o wojnie w Iraku,
OdpowiedzUsuńnie śledziłam.
Tę bratobójczą, blisko nas śledzę i sporo wiem,
ale się nie wypowiadam, ok?