Droga w zaświaty
zdjęcie nazumi13
Są noce, które odsłaniają przed nami jakąś
tajemnicę, niezależnie od tego, czy śnimy,
czy wypełniamy je kontemplacją. Ale istnieje
też ślepy i głuchy, kamienny sen bez snów,
który, jak mówi poeta, uczy umierać człowieka.
Idąc topolową aleją Aurelio poczuł, że
prowadzi ona w mrok zaświatów i że nie ma z niej
powrotu. Orfeusz mógł powrócić z podziemnego
świata, ponieważ zszedł do niego jako żywa, czująca
istota, a nie jako mara pozbawiona pamięci i czucia,
ale niewielu śmiertelników spotkał podobny los.
Gdzieś po drodze kończą swój fizyczny żywot.
W zimową noc drzewa wyglądały jak upiorne cienie.
Myśl ta nasuwała mu się tak nieodparcie, że
wprawiała go w drżenie nad którym nie potrafił
zapanować, ponieważ było w nim coś fizycznego i
do kości przenikającego.
Za dnia topole są o tej porze roku wyschnięte
i poszarzałe, i aż nie chce się wierzyć, że niedługo
wstąpią w nie życiodajne soki i okryją się zielenią.
Nocą wchodzi w nie jakieś ukryte życie, choć nie
wiadomo, czy przywiewa je lodowaty wiatr, czy
opada z mgłą. Człowiek jednak schnie jak liść,
wchodzi w ziemię i więcej nie powraca. Można go
też spalić w ogniu jak jesienne liście.
Należało może zawrócić, ale za bardzo tęsknił
za Jej obecnością, nawet jeśli jej postać rozwiewała
się w mroku jak zjawa. Wciąż widział ją taką
jaką była kiedyś. Ale skąd możemy wiedzieć, czy
w zaświecie czas nie upływa tak samo jak tutaj.
A wtedy musiałoby się zmienić nasze postrzeganie,
o ile oczywiście zjawy, widma i upiory mogą się
starzeć i zmieniać. Aurelio zastanawiał się nad
tym.
W otchłani nocy jego wzrok wyostrzał się i
dostrzegał więcej niż na jawie, choć nie miał
wątpliwości, że śni sen podobny tylko do życia,
którego już nie ma, a może nawet tylko sen o
jakimś dawno prześnionym śnie.
Od dawna już myślał o sobie w czasie
przeszłym. Nie liczył przeżytych lat, ale dni.
Myśl, że dziesięć lat upływa jak chwila może być
przygnębiająca, ale kiedy się pomyśli, że to nieco
mniej niż cztery tysiące dni, to wszystko się
wyjaśnia. Nic bowiem nie przemija równie szybko
jak kolejny dzień. A ile takich dni mu jeszcze
pozostało? Obliczył nawet kiedyś, ile sekund
żyje przeciętnie człowiek. Nie było ich wcale tak
wiele. I to już koniec? Tak nagle! I wszystko
będzie na świecie takie samo z wyjątkiem tego
drobiazgu, że nas nie będzie? A przecież
człowiek ma duszę! Czy myśl o jej nieśmiertelności
to marzenie ściętej głowy?
Chociaż wiedział, że jest u kresu swej wędrówki
i zachłanna przeszłość zagarnia wszystko, miał
jeszcze jakieś szczątkowe marzenia i czuł
ich przedśmiertne drgawki, jak zraniony motyl
albo ćma, która nie przestaje trzepotać skrzydełkami
nim spłonie w ogniu.
Jednym z takich pragnień było pragnienie
ujrzenia jej jeszcze raz choćby na chwilę, usłyszenia
jej głosu, poczucia dotyku jej dłoni. Nie wiedział
już nawet po której jest stronie i czy nie przekroczył
bezwiednie granicy oddzielającej życie od śmierci.
Śnieg wydawał mu się rojem owadów brzęczących w
śmiertelnej ciszy, a wiosna nie różniła się od zimy.
Już myślał, że za chwilę się zjawi, kiedy
okazywało się, że miną kolejne lata zanim być
może to nastąpi i tak ta oczekiwana chwila odwlekała
się bez końca. Dlatego właśnie mocą swej
wewnętrznej magii zamieniał lata w dni. Inną jego
ideą była idea trwania duszy w wieczności.
Ciało, wiadomo, zemrze, ale wyobraźmy sobie życie
jako rozdarty sznur pereł, które upadły w błoto,
albo w śnieg. Sam sznur już właściwie nie istnieje,
ale perły leżą rozsypane jedna obok drugiej, choć
trudno je zauważyć we mgle. I tak jest ze wszystkim,
co kiedykolwiek się wydarzyło, bowiem zaistniawszy
nie może przestać istnieć. A co więcej, różne
zdarzenia życia można ułożyć obok siebie,
jakby nie było "przedtem" i "potem", a czas nigdy
nie istniał. W tym właśnie sensie także dusza nie
umiera.
Kiedy kat ścinał jej głowę miała na sobie taki
sznur pereł. Dźwigała go dumnie na łabędziej szyi.
Być może niektóre z tych pereł były unurzane
we krwi. Aurelio wymyśliłby nawet Boga, żeby ją
wskrzesić, ale jej głowa potoczyła się gdzieś być
może czując jeszcze ból po oddzieleniu od reszty
ciała. Ludzie rzucili się, aby pochwycić perły, ale
żołnierze zaczęli do nich strzelać. Niemniej paru
z nich, o wyglądzie wieprzy, porwało kilka. Gdzie
potoczyła się głowa - nie wiadomo. Mogła wpaść
do pobliskiego stawu. Nie miała już jednak dla
nikogo żadnej wartości. Ciało zaś można było
pochować bez głowy.
A może tak wcale nie było? Ktoś mu opowiadał
o okolicznościach jej śmierci, ale skąd wiadomo, że
tego nie zmyślił? Zresztą wzmianka o wieprzach
wygląda na tani chwyt literacki i jest zapewne
późniejszą interpolacją. Podobno przed egzekucją
kazano jej odczytać przed tłumem napisaną wcześniej
mowę.
"Boże Przenajświętszy i wy, moi zacni Sędziowie,
wiedzcie, że chociaż jestem winna, jestem całkiem
niewinna. Dlatego umierając skruszona nie czuję
skruchy. Idę stąd prosto do nieba, pod skrzydła
aniołów, a Ty przyjmiesz mnie z otwartymi
ramionami."
Chciano jej przerwać tę bezbożną mowę, ale
właśnie ją skończyła.
- Czy nie masz nic do dodania? Wiedz, że
czeka na ciebie Jezioro Ognia. Z miłości do ciebie
jako naszej bliźniej zamieniliśmy stos na mniej
udręczające zadośćuczynienie. Teraz jednak
postanawiamy dodatkowo odrąbać ci dłonie
i przypalić je żywym ogniem. Wyrwiemy ci też
język, ale dopiero aż wykrzyczysz swój ból.
Przez brak skruchy dopełniłaś bowiem miary
otchłani grzechu. -
Ktoś szepnął coś do ucha mówiącemu, a ten
rzekł:
- Słuszna uwaga proceduralna. Po odrąbaniu
dłoni kikuty tej damy zanurzymy w siarce, aby rana
mocniej doskwierała, a dopiero potem ją przypalimy.
Aby przedłużyć twą mękę podamy ci opium. Czy
chcesz wyznać swe grzechy? Zapewniam cię, że
poczujesz ulgę jak nowo narodzona. -
- Doskonale je znacie. Nie potrzebujecie mych
wyjaśnień. - odpowiedziała.
Kiedy oprawca chciał wyrwać jej język, odgryzła
go i splunęła mu nim w twarz. Udrękę przerwano
i konsylium udało się na naradę jak zakwalifikować
ów czyn. Było to konsylium, bo kara miała
uzdrowić choćby w niewielkiej cząstce jej duszę.
Podobno język wiedźmy zmienił się w żabę, inni
podają, że w ślimaka i zniknął gdzieś w trawie.
Jeszcze inni mówią, że miała dwa języki i kiedy
wypluła jeden, palnęła dręczycielom siarczystą
mowę. Jednak Magister Zacharias nie potwierdza
tej wersji, zauważając, że podobna dwujęzyczność
jest u wiedźm dość rzadka, choć w "Zagadnieniach
przyrodniczych" Arystotelesa nie takie dziwy są
opisane. Sądzi on, że ostatnie chwile życia spędziła
w wewnętrznej ciszy.
Nie wiemy, co wydarzyło się dalej, ale przypuszcza
się, że sentencję poprawki do wyroku układano na
łodzi, która niebezpiecznie przechyliła się, a opici
nieco winem sędziowie i kapłan wpadli do rzeki i
pożarły ich krokodyle. (Według innej wersji
skonsumował ich hipopotam). Mimo to miłosiernie
ścięto jej głowę, ale dopiero na zakończenie
kwalifikowanej egzekucji, zgodnie z rzymskim
przysłowiem "Twarde prawo, ale długie cierpienie."
Aurelio myślał o tym wszystkim z wielkim
smutkiem, ale i z nadzieją, że ją za chwilę zobaczy,
taką, jaką widział przed rozstaniem. Jego
marzenia o tej chwili były tak wnikliwe, że
wyobrażał sobie każdy szczegół dotyczący jej
wyglądu, gestów i twarzy, jej uśmiech i to, co
powiedziała, a nade wszystko głębię jej oczu.
Tkwił w tym marzeniu jak w kokonie. I tak minęło
mu całe życie. Szedł teraz drogą, z której już się
nie powraca i wiedział, że jego obawa zmieniła się
w pewność, jaką dać może człowiekowi jedynie
śmierć.
Bardzo fajnie czyta sie opowiedzianą przez Ciebie Nezumi tęsknotę Aurelio za swoją ukochaną.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze zaden Filozof nie nauczyl Aurelio jak spotykać sie teraz w doczesnym życiu z duszą kochanki.
Ba, mozemy nawet odwiedzić ją w jej domu w Niebie.
Nawet mozemy sobie umeblowac mieszkanie w Niebie gdy jeszcze zyjemy teraz, tutaj w fizycznym ciele.
Możliwosci są ogromne. Mamy Wiedzę, jak to zrobić.
Świat robi sie coraz ciekawszy. Możemy równolegle żyć teraz w fizycznym życiu oraz w duchowym.
Dziękuję Ci za pamięć i miłe słowa🙂
UsuńProsze bardzo Nezumi,
OdpowiedzUsuńTwoja opowieść o tęsknocie Aurelio wyjątkowo poruszyła moją duszę.
Piotrze, ja bylem dwa razy pod narkozą, oczywiscie tak jak Ty -
OdpowiedzUsuńnawet nie zauważyłem momentu gdy narkoza zaczela działać.
Po prostu film sie urwał, nastepne co pamietam, to budzili mnie a ja chciałem jeszcze dalej spać :)
Nieprawidłowo logicznie traktujesz stan świadomości pod narkozą oraz tzw śmierć kliniczna jako jedno i to samo.
Podczas śmierci klinicznej po prostu fizyczny mózg rzeczywiscie przestał pracować.
Zupelnie czym innym jest doświadczenie śmierci klinicznej.
W tym momencie Świadomość jest odłączona od fizycznego mózgu.
Świadomość w momencie śmierci klinicznej funkcjonuje samodzielnie, nie mamy ani jednego zmyslu jakie sa gdy jestesmy w fizycznym ciele.
Ja bylem zaskoczony, ze czulem calym cialem.
Cale moje cialo bylo jednym zmyslem.
Moja Świadomość czula tylko poprzez zmysly tego ducha w ktorym nagle moja Świadomość zaistniala.
Dodatkowo, nikt mnie tego nie powiedzial, zaden Aniol, po prostu taka świadomość do mnie przyszla, ze musze pozostawic wszystko poza soba, wszelkie przywiazanie do fizycznego zycia, do wszystkiego co miałem.
W tym momencie wstapila we mnie jakaś święta wola walki, ja nie jestem gotowy nigdzie iść, natychmiast chcę z powrotem byc w moim fizycznym ciele.
Zadeklarowalem, tak jak uczyl mnie rabbi, Żyd w synagodze,
poprzez Twoje Jezu pręgi na ciele jestem uzdrowiony,
będę żył a nie umrę.
Natychmiast, następne co pamiętam, bylem z powrotem w moim fizycznym ciele.
Piotrze ja osobiscie doświadczyłem jak dziala świadomość poza mózgiem.
OdpowiedzUsuńGdy odrzucasz istnienie inteligentnej energii kierujacej materialnym zyciem automatycznie negujesz kulture miliardow mieszkancow Azji.
Nie masz na to zadnego dowodu poza swoim logicznym postrzeganiem przez swoje ograniczone 5 zmysłów.
Ja osobiscie codziennie korzystam z 7 zmysłów.
Dlatego nigdy nie zrozumiesz jak funkcjonuje ten swiat,
Az sie dziwie ze Nezumi nie grzmi na Twoje wywody prosto z ciemnogrodu.
Dopiero co Nezumi kupil sobie ksiazke o Energii Qi
Dla Ciebie Energia Qi nie istnieje.
Tymczasem jest to zyciodajna energia prosto z naszego ducha dajaca zyciodajna energie dla całego fizycznego ciała.
W większości tutejszych wywodów, to ja Odzia popieram.
OdpowiedzUsuńWybujałą wyobraźnię i fantazję kto ma,
ten idzie na całość ze zwidami, urojeniami ,
taki wyższy stopień, odrealnienia,
i z rzeczywistością to nie ma nic wspólnego.
Fantazja, fantazja, jest od tego, by bawić się na całego.
Stąd te filmy science fiction i inne odloty,
wychodzenie z ciała i tym podobne niebezpieczne doświadczenia.
Ja tam wolę na 4 literach siedzieć i 5 zmysłów używać.
Nazywanie nas ciemnogrodem, to jednak obraźliwe jest.
Ja światła jestem, nie żyję w chmurach czy obłokach,
czy w jakiejś wyższej schizofrenii.
Ciekawa jestem, jakie dodatkowe zmysły masz,
OdpowiedzUsuńpoza tymi:
wzroku,
węchu,
smaku,
dotyku,
słuchu.
Alma
OdpowiedzUsuńO, rany! To jedno z tych zadziwiających opowiadań, które zwracają moja uwagę na ich Autora. Na to, jaki jest.
Irsila,
OdpowiedzUsuńpoza wymienionymi przez Ciebie zmysłami -
ja korzystam jeszcze na codzien ze zmysłu intuicji,
oraz zmysłu czucia energii uzdrawiajacej.
Zdałem sobie dopiero sprawe z mojego daru odczuwania energii, ktora uzdrawia gdy byłem z moją Mamą w katolickiej Bazylice w Montreal, Canada.
Zapytalem Mame czy odczuwa jak mocno przyciska nas jakas energia gdy bylismy w miejscu, gdzie ludzie otrzymują dar uzdrowienia.
Moja Mama odpowiedziala, ze nic nie czuje.
Pomyslalem sobie, ze zapewne jest z drewna, jak mozna nie odczuwac czegos co ja odczuwam z mocą, ktorą porownalem do mocy wody spadajacej z wodospadu.
Mozna wiec powiedziec, ze ja odczuwam poprzez zmysł mojej duszy.
Piotrze, z wysokosci ciemnogrodu deklarujesz:
Usuń"zmysły to są narządy, które odbierają bodźce zewnętrzne i przekazują je do mózgu. Natomiast intuicja i uniesienia mistyczne są wytworami mózgu czyli zmysłami nie są."
A skad to logicznie wydedukowałeś, ze intuicja jest wytworem mózgu?
Skad moj mózg wiedzial, ze po drugiej stronie zakrętu w lesie jedzie rozpędzone auto, uslyszalem wyraźny glos mojej intuicji:
Zwolnij, bedzie wypadek jesli nie zwolnisz - za zakretem jedzie rozpedzone auto.
Natychmiast zwolnilem, oczywiscie prawie natychmiast zobaczylem wynurzajace sie, rozpedzone auto z ktorym zderzyłbym sie czołowo gdybym natychmiast nie zwolnił.
Nie ma jednak zadnej dyskusji z ciemnogrodem.
Pozostańmy wiec Piotrze przy swoim.
Piotrze, zahuczałeś tutaj logicznie Filozofa Mystika swoją logiką.
OdpowiedzUsuńDla Nezumiego z tego co ja rozumiem najwazniejsza jest Filozofia Wschodu oraz mystycyzm, energia ducha Qi
Filozofia Wschodu nie ma kompletnie nic wspolengo z idiotyczna logika, dla ktorej miejsca nie powinno byc w Filozofii.
Co innego gdy budujemy mosty czy wysyłamy rakiete na Marsa, wtedy logika jest królem.
Irsila,
Jezus jest Światłem tego świata.
Kto odrzuca istnienie duchowości pozostaje w ciemnogrodzie.
Intuicję również posiadam, to jakby wzmocnienie podstawowych zmysłów.
OdpowiedzUsuńTak zwany psi węch lub swąd inaczej,
wiele spraw tak jakby na odległość i przed czasem nią wywęszyłam .
Kobiety ponoć większą ją mają niż mężczyźni,
znane jest bowiem określenie kobieca intuicja,
ale nieraz jest zakłócona,
przez złość, nienawiść, zazdrość czy też miłość.
Ten siódmy zmysł,
to u mnie sumienie jest,
pewnych grzechów nie dałabym rady świadomie popełnić.
Nie sądziłam, że to może odbieranie energii być.
Ale coś takiego również posiadam,
tzw: ciary, czy dreszcze mnie przechodzą
kiedy widzę coś pięknego, czy obrzydliwego,
czy też jakiś koncert słyszę czy śpiew ptaków,
czy katedrę Notre Dame zwiedzałam,
czy Sacre Coeur, czy jakieś inne piękności,
jakby Aiguille de Midi
i widok z niej na Mont Blanc,
czy podróż samolotem czy szybką koleją.
Jeszcze witraże przepiękne, malowidła czy rzeźby w Louvre,
sporo tych uniesień jest i ciar i dreszczy,
pierwsza miłość, urodzenie dzieci, śmierć rodziców i bliskich
które to ciarki i emocje przechodzą przez ciało,
jak prąd,
tak to zmysł duszy jest.
Ale na co dzień, takich rzeczy jest mało,
zwykłe szare życie, póki jeszcze zdrowie dopisało.
Tak, że jak widzisz, nawet tu w tym ciemnogrodzie,
podobne cechy mamy,
ale to nie powód by się wywyższać i tym tak epatować.
No ale cóż, każdy dudek swój czubek chwali.:)
Irsila,
Usuńnie sposob roztrzygnać w sposob zdecydowany, w ktorym miejscu mamy do czynienia z intuicją o ktorej piszesz czyli odczuwaniu, ze cos sie wydarzy a intuicja, gdy otrzymujemy informację od naszego wlasnego ducha, od naszego Anioła stróża czy nawet glos samego Boga.
Ja sie nauczylem, ze jestem posluszny, gdy otrzymuje informację w ten sposob.
Wszystkie informacje otrzymane poprzez intuicję traktuję jednakowo, czyli jako cos, co powinienem natychmiast wykonać.
Najczesciej nie ma czasu na debatowanie.
Albo zrobimy tak jak wiemy, ze mamy cos zrobic gdy otrzymujemy polecenie w formie informacji poprzez intuicję albo czegos nie zrobimy, zaczynamy bowiem debatowac w naszej glowie czy aby to zrobic.
Gdy ja debatuję, za kazdym razem nie wykonam tego zalecenia :)
Jednak wtedy intuicyjnie otrzymuję informację, ze ktos nie zostal obdarzony czyms, czym powinien byl zostać obdarzony.
Staram sie te intuicyjne zalecenia wykonywać bez mojego oceniania czy to ma sens.
Gwarantuję bowiem, wymyślę natychmiast kilka powodów, dla ktorych tego nie powinienem zrobić.
Jak dla mnie zbyt dużo czasu masz
Usuńi się tobie w głowie pitoli.
Zajmij się wnukami
czy innymi, biednymi uchodźcami.
Wszak ciasna jest brama do królestwa ,
którą już za życia umeblowałeś
i sam się zbawiłeś.
Piotrze,
OdpowiedzUsuńsam tutaj opowiadasz, ze swiat widzialny czy niewidzialny jest zarzadzany przez Fizyke.
Tymczasem Teoria Kwantowa juz na tyle sie zaawansowala, ze przyjmuje do wiadomosci, iz bedziemy musieli swiat na poziomie kwantowym oraz poniżej - ze bedziemy musieli zbudowac nowy system Fizyczny aby to wszystko opisać.
Dzisiejsza wiec wiedza Fizyczna nie jest w stanie oganąć czy zrozumieć jak funkcjonuje świat niewidzialny dla nas ze świata 3D
Jak dużo jest niewidzialnego świata wobec naszego 3D?
Widzimy "tylko" ok 10% albo nawet mniej całości istnienia.
Problem wiec z punktu widzenia Fizyki, zrozumienia funkcjonowania wszechświata jest wiec bardzo poważny.
Nazywanie tego świata: czarną materią oraz czarną energią nic nie tlumaczy.
Wiemy jednak że istnieje.
Filozofia Wschodu zostala Azji przekazana jako Wiedza przez istoty spoza naszej planety Ziemia.
Nie ma zadnego powodu aby kwestionować wszystko, co pasjonuje Mystika Nezumiego.
Zyciodajna energia Qi jako ta energia, ktora pochodzi z naszego ducha, daje nam tutaj w swiecie 3D energie do życia.
Jesli spojrzysz na cialo trupa wtedy widzisz na wlasne oczy jak wyglada cialo w 3D gdy opuszcza te cialo energia Qi.
Nie watpie, ze na wlasne oczy to widziałeś.
Podobnie kiedys tak leżał w Raju Adam,
Wszystko bylo u Adama uformowane, jednak nie bylo w nim żadnej życiodajnej energii.
Po prostu sobie leżał bez życia.
Tak jak ciało osoby w filmie Avatar, gdy dusza z tej osoby ciała wyszła, została przeniesiona do tej osoby avatara.
Dopiero tchnienie od Boga ożywiło Adama.
to znaczy, ze dla Ciebie Piotrze czytasz sobie bajki.
OdpowiedzUsuńTymczasem "mitologia" grecka opowiada o prawdziwych istotach.
Apollo nie tylko nauczal w Grecji. co jakis czas wyjezdzal ma Północ do krainy Wikingow, tam tez ich nauczal Wiedzy.
Mitologia opowiada jak zaawansowywano Cywilizacje aby w ogóle ona zaistniała.