Martwa natura


          - "Lubimy odgadywać innych, a nie lubimy, żeby nas

odgadywano" - zauważyła Pani Ogawa. -  Ten La Rochefoucould

miał niepospolity dar obserwacji.  -

       Spojrzałem na nią nieufnie. 

       - Widzisz...kobiety nigdy nie są szczere, ale udają szczerość

i często mówią nam coś w zaufaniu. Ja jestem chlubnym 

wyjątkiem.  I powiem ci szczerze, że cię rozgryzłam...Może 

sucharka? -

       -  Nie, dziękuję.  Wczoraj już chyba coś jadłem. - 

       - Ta martwa natura...Zwróciłeś uwagę na tak ciemne 

tło?   A u góry motylek, czy ćma?   To chyba kwitnący 

oset? Zostawiłam gdzieś szkło powiększające, a ty oczywiście 

nie masz!   W mroku widzę znacznie lepiej. -

      - Nie mam. - 

      - Jak ty w ogóle żyjesz na tym świecie?  Ja bym tak nie

mogła!  Chciałam ci zrobić herbatę, ale skończyła się woda. 

Możesz się napić z rynny. Wieczorem padał deszcz.  Woda 

z rynny chłodzi i orzeźwia... Tylko nie walcz z kotem!  Może ci 

wydrapać oko...Wiesz dlaczego nie mam oka?  - 

      - Nie wiem. - 

      - Kiedyś ci o tym opowiem.  Moim zdaniem ta martwa 

natura to tylko atrapa, za którą ukrywa się nicość, a podobnie

jest z wszelkimi wierzeniami w coś po śmierci.  Nie uważasz? -

      - Nie zastanawiałem się nad tym. -

      - A ludziom wydaje się tylko, że żyją. Pochłaniają ich bez 

reszty sprawy praktyczne.  Wiesz dlaczego prosiłam cię, 

żebyś przyszedł? -

      - Chyba nie. - 

      - Mija dziesiąta rocznica mojej śmierci.  Nie chciałam

być w tym dniu sama.  Twoje towarzystwo, Nezumi, podnosi  

mnie na duchu.  A wiesz, że jestem już tylko duchem.  W sensie

materialnym nie egzystuję.  Dobrze się z tobą rozmawia, bo

prawie nic nie mówisz.  Przy tobie mogę się wygadać. Chyba

nie masz mi tego za złe? -

      - Nie... -  

      - Spodziewasz się jakiejś japońszczyzny, a ja wyjeżdżam 

z Francuzem...Więc, jak mówiłam, rozgryzłam cię jak cyjankalię

przed przesłuchaniem.  Jesteś moją fugą lustrzaną, ale niestety

ja jestem fugą śmierci.  Rozumiesz, co mam na myśli? - 

      - Chyba nie całkiem. -  

      - Nie szkodzi.  "Niczego nie udziela się tak hojnie jak rad."

Wiem,  że musisz jeszcze gdzieś jechać. Chciałam ci tylko 

powiedzieć, że niedługo umrzesz i absolutnie nikogo to nie

zmartwi.   Zastanów się, co masz jeszcze w życiu do zrobienia. 

I nie wspominaj o miłości, bo cię wyśmieją. - 

      - Widać, że ty też jesteś hojna. A nie miałaś do mnie 

jeszcze jakiejś sprawy? -

      - Chciałam, żebyś zrobił mi zdjęcie. - 

      - Ale nic na nim nie będzie widać. - 

      - To nic!  Liczy się przecież intencja.  Gdybym miała

ciało z łatwością byś mnie zdjął.  Ja jestem jak ta martwa

natura. Istnieję tylko w twej pamięci i wyobraźni. A gdybym

żyła, byłabym już staruszką!  Nie patrz tak na mnie. Widzisz

swoją śmierć.  "Słońcu ani śmierci nie można patrzeć prosto 

w oczy." - 

      - Chcesz, żebym opisał nasze spotkanie? - 

      -  Oczywiście. Dla dobra ludzkości...Jednak nie licz na to, 

że ktoś cokolwiek z tego zrozumie. Teraz ludzie rozumieją 

tylko język rakarzy od ludzkiej duszy.  Jeśli coś czujesz, albo

co gorsza rozumiesz z życia, musisz się ukryć, albo udawać, że 

się z nimi  zgadzasz.  Jednym słowem wariactwo, które uważa

się za normalność... -

     - A może to już pominę? -

     - Nie pomijaj!  Przez litość dla mnie...i dla tych wszystkich,

którym demony kneblują usta. -

      


        

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty