Fontanna o zmierzchu
zdjęcie nazumi13
Zmierzchu żarłoczny
nienasycony mgłą
słyszysz jak szumi
tryskając w niebo
a skrzypki i fortepian
łkają i nucą pieśń
Helas, j'ai perdu
mon amant
i nawet ptaki umilkły
rozkochane w Mozarcie
w chwili rozłąki
i nic już nie ma
poza nagrobkiem ciszy
-----------
Trudne zadanie dla tego,
kto przez przypadek tu
zajrzał widząc zdjęcie i
utwór tak przerysowane...
Anachroniczny i sentymentalny. I tak mało w nim anty-poezji, i poezji...
OdpowiedzUsuńŻarłoczność to bardzo trafne określenie zmierzchu, zwłaszcza o tej porze roku 🙂 W mieście tego nie za bardzo widać, ale nad łąkami, między pojedynczymi drzewami, pod lasem zawieszone są parawany mgieł. Kwiaty zwieszaja swe główki, często na pół zgnile. Dotychczas było to dla mnie obrazem pięknym lecz smutnym. Teraz oznacza zmianę.
OdpowiedzUsuńObraz w kolorze jest według mnie ciekawszy. Szary jednak kojarzy mi się nieco z zimą. A jeszcze nie czas na nią.
OdpowiedzUsuńSzarość ukazuje jak zmienia się życie. Jest antycypacją tego, co przyniesie nieodległa przyszłość...kres zmierzchu, po którym nic już nie ma.
Usuńoj Piotrze, logika sie kłania
OdpowiedzUsuńu mnie przed domem hibiscus kwitnie przepieknie cały rok
W obrazie zmierzchu, czy zmierzchów, jest oczywiście powtarzalność, ale też kres dnia i życia z tym, co ono niesie. A zaczynając nowy dzień budzimy się czasem, o ile w ogóle spaliśmy, z tą samą melodią, ale bez osób, które kochamy...
OdpowiedzUsuńZabrzmiało to jak list Florentino Ariza!
UsuńUtwór Mozarta do znanej w jego czasach francuskiej pieśni jest w tonacji g-moll i rzewny, ale bez tej surowości zmierzchu.
OdpowiedzUsuńDanek
OdpowiedzUsuńW "naszym" klimacie taka jest kolej rzeczy. A komentarz Odzia odnosi się do utworu kogoś, kto nigdy nie był na Florydzie.
Jestem tutaj od 1999 roku, sniegu jeszcze nie widzialem.
OdpowiedzUsuń